Krzysztof Szczucki stanie przed sadem. Chodzi o "specjalna komorke" w RCL

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Dokumenty, do których dotarła "Gazeta Wyborcza", ujawniają, że Szczucki miał utworzyć specjalną jednostkę w RCL, zatrudniając w niej osoby z własnego sztabu wyborczego, które otrzymywały wynagrodzenie z budżetu państwa, sięgające łącznie kwoty 744 tys. zł. Wniosek prokuratury, który obejmuje 19 stron, został podpisany przez warszawskiego Prokuratora Okręgowego Michała Mistygacza. Z ustaleń śledczych wynika, że komórka o nazwie Wydział Edukacji i Komunikacji (WEK) miała na celu promowanie Krzysztofa Szczuckiego w czasie kampanii wyborczej do Sejmu. Zamiast realizować zadania związane z edukacją legislacyjną, pracownicy WEK angażowali się w działalność polityczną, organizując wydarzenia kampanijne i rozpowszechniając materiały wyborcze. Nerwowe ruchy i zmiany w fakturach. Dziwny początek kampanii Karola Nawrockiego Szczucki zrzekł się immunitetu Szczegółowe śledztwo ujawniło, że urzędnicy RCL wykorzystywali służbowe zasoby takie jak telefony, samochody czy delegacje, do celów związanych z kampanią Szczuckiego. Co więcej, po zakończeniu kampanii wyborczej wszyscy pracownicy WEK zrezygnowali ze swoich stanowisk w RCL. Krzysztof Szczucki stanowczo zaprzecza oskarżeniom, twierdząc, że są one wynikiem "politycznej manipulacji". Poseł zapowiedział, że dobrowolnie zrzeknie się immunitetu, a jego sprawa ma być niebawem rozpatrywana przez sejmową Komisję Regulaminową. W rozmowie z Onetem poseł potwierdził rezygnację z immunitetu. Prokuratura zarzuca Szczuckiemu przekroczenie uprawnień, wyrządzenie szkód materialnych w Rządowym Centrum Legislacji oraz naruszenie przepisów Kodeksu Wyborczego.