Według źródeł, cytowanych m.in. przez agencję Interfax-Ukraina, operację przeprowadzili specjaliści z HUR. W serii okularów zamontowali oni ładunki wybuchowe. "Zakupiona została duża partia gogli, w których specjaliści z HUR zamontowali funkcję zdalnego odpalania. " – podała Interfax-Ukraina. Informatorzy z HUR zapowiedzieli, że planują podobne operacje w przyszłości.

Wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) przeprowadził operację, w wyniku której w rosyjskiej armii doszło do serii wybuchów okularów dla operatorów dronów FPV. W akcji uczestniczyli rosyjscy wolontariusze – powiadomiły w czwartek media.

Sabotaż Ukrainy. Wysłała Rosji wybuchowe okulary dla operatorów dronów

Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) poinformowała, że firmy BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego i Bispol, które zdecydowały o zwiększeniu zdolności produkcyjnych swoich zakładów na terenie strefy Euro-Park Mielec, otrzymały decyzje o wsparciu. "Umożliwią one skorzystanie ze zwolnień podatkowych do wysokości 50 proc. wartości inwestycji na okres nawet do 15 lat" - zaznaczyła ARP. Dodała, też, że łączna wartość kosztów kwalifikowanych, od których przysługuje procent zwolnienia podatkowego inwestycji przy spełnionych kryteriach i odpowiednim zysku, to 289 mln zł. ARP podkreśliła, że inwestycje obu firm mogą przyczynić się do utrzymania, ale też zwiększenia liczby miejsc pracy w regionie oraz wzrostu innowacyjności, dzięki zapowiadanym działaniom badawczo-rozwojowym. Spółka BSH przenosi produkcję do nowej, większej fabryki. W zakładzie tym będzie pracowało około 1000 osób, których transfer z obecnej lokalizacji nastąpi w połowie 2026 r. Polska firma Bispol z kolei, producent świec i wkładów do zniczy, dzięki ponownej decyzji o wsparciu inwestycji otrzymanej od ARP, będzie realizować rozbudowę hal i instalację nowoczesnych linii produkcyjnych. "Tym razem wartość kosztów kwalifikowanych, od których przysługuje procent zwolnienia podatkowego, to ponad 89 mln zł" - wskazała ARP. Środki zaoszczędzone dzięki częściowemu zwolnieniu z podatku CIT firmy mogą, zdaniem ARP, "reinwestować rozwijając nowoczesne technologie i tworząc stabilne miejsca pracy". "Korzyści z inwestycji wykraczają poza same przedsiębiorstwa. Lokalne społeczności zyskują nowe miejsca pracy, a regiony rozwijają swoją infrastrukturę i potencjał gospodarczy. Dla Polski oznacza to większą atrakcyjność inwestycyjną oraz wzmocnienie pozycji w globalnym wyścigu o kapitał" - stwierdziła ARP. "Na wsparcie mogą liczyć wszystkie przedsiębiorstwa, które przyczyniają się do umacniania polskiej gospodarki, niezależnie od wielkości obrotów czy kraju pochodzenia. Polska Strefa Inwestycji i wsparcie publiczne są dostępne dla każdego przedsiębiorcy, który spełnia warunki do uzyskania decyzji o wsparciu" - powiedział cytowany w komunikacie wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu Łukasz Kotapski. ARP zarządza dwiema Specjalnymi Strefami Ekonomicznymi. Zwolnienia podatkowe mogą uzyskać wszystkie przedsiębiorstwa spełniające warunki decyzji o wsparciu, niezależnie od wielkości obrotów, kraju pochodzenia, wielkości zadeklarowanej inwestycji lub reinwestycji. Agencja podkreśliła, że dzięki takim instrumentom finansowym Polska może "skutecznie konkurować", przyciągając strategiczne inwestycje o dużym znaczeniu gospodarczym. Na terenie obejmującym województwa podkarpackie i lubelskie, zarządzanym przez SSE Euro-Park Mielec w ramach programu Polskiej Strefy Inwestycji, przedsiębiorca może uzyskać najwyższy w Unii Europejskiej poziom wsparcia publicznego - nawet do 70 proc. kosztów inwestycji w formie zwolnienia z podatku dochodowego (procent od wartości inwestycji - kosztów kwalifikowanych). "Mielecki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu - SSE Euro-Park Mielec, wydał już w tym roku 6 decyzji o wsparciu na nowe inwestycje, opiewające na łączną wartość ponad 571 mln zł, skutecznie wzmacniając gospodarkę Polski południowo-wschodniej" - przekazała ARP.

BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego i Bispol zainwestują łącznie 289 mln zł w rozwój zakładów w Euro-Park Mielec - poinformowała Agencja Rozwoju Przemysłu.

BSH i Bispol zainwestują 289 mln zł w rozwój zakładów w Euro-Park Mielec

Zgodnie z wynikami rocznymi, Airbus osiągnął w 2024 r. 69,2 mld euro obrotów, dostarczając 75 samolotów A220, 602 z rodziny A320, 32 maszyny A330 i 57 - A350. Zarząd koncernu ocenił, że wytyczne na zeszły rok zostały zrealizowane i zaproponował 2 euro na akcję dywidendy i po 1 euro na akcję dywidendy specjalnej. „W 2024 r. odnotowaliśmy duże zamówienia we wszystkich obszarach działalności, ze wskaźnikiem book-to-bill znacznie powyżej 1, potwierdzającym stały popyt na nasze produkty i usługi. Zrealizowaliśmy nasze cele” - ocenił dyrektor generalny Airbusa Guillaume Faury. Zamówienia brutto na samoloty komercyjne wyniosły 878, przy czym zamówienia netto, czyli po anulowaniach, to 826 odrzutowców. Wartość zamówień wyniosła 103,5 mld euro. Portfel zamówionych i czekających na zbudowanie samolotów wyniósł na koniec grudnia 2024 r. 8658. Wartość skonsolidowanego portfela zamówień na koniec 2024 r. wyniosła 629 mld euro. Wydatki na badania i rozwój wyniosły 3,250 mld euro. Dział Airbus Helicopters zarejestrował zamówienia netto na 450 śmigłowców. Wartość zamówień Airbus Defence and Space wzrosła do rekordowych 16,7 mld euro. Zamówienia te objęły 25 dodatkowych myśliwców Eurofighter dla Hiszpanii. Dostarczono też siedem wojskowych samolotów transportowych A400M, w tym pierwszy dla Kazachstanu. Oba działy zanotowały w 2024 r. wzrost przychodów w stosunku do roku poprzedniego, odpowiednio o 8 i 5 proc. W przyszłości Airbus planuje osiągnąć w 2027 r. tempo produkcji 75 maszyn rodziny A320 miesięcznie, produkcja A330 ma się utrzymywać na poziomie 4 miesięcznie. W przypadku modelu A350 koncern dąży do osiągnięcia tempa produkcji 12 maszyn miesięcznie w 2028 r. W przypadku A220 spółka dąży do osiągnięcia miesięcznego poziomu produkcji 14 samolotów w 2026 r. Airbus poinformował również, że w 2025 r. planuje dostarczyć klientom ok. 820 dostaw samolotów cywilnych i wypracować zysk operacyjny na poziomie 7,0 mld euro. Zgodnie z wynikami rocznymi, Airbus osiągnął w 2024 r. 69,2 mld euro obrotów, dostarczając 75 samolotów A220, 602 z rodziny A320, 32 maszyny A330 i 57 - A350. Koncern Airbus zajmuje się projektowaniem, produkcją i dostarczaniem produktów, usług i rozwiązań lotniczych w segmencie samolotów komercyjnych, śmigłowców, obronności, przestrzeni kosmicznej i bezpieczeństwa dla klientów z całego świata. Najwięksi akcjonariusze to rządy Francji, Niemiec i Hiszpanii, mające odpowiednio 10,83, 10,82 i nieco ponad 4 proc. akcji. Kapitalizacja firmy to niemal 1,377 bln euro.

Airbus zanotował w 2024 r. 5,3 mld euro zysku operacyjnego po dostarczeniu 766 samolotów cywilnych. Koncern opublikował w czwartek roczne wyniki. Potwierdzają stały popyt na nasze produkty - ocenił dyrektor generalny Airbusa Guillaume Faury.

Airbus dostarczył w 2024 r. 766 samolotów

Od początku roku kurs rubla umocnił się o 11 proc. względem dolara, stając się najsilniejszą walutą wśród rynków wschodzących – wynika z danych Banku Rosji i agencji Bloomberg. W tym miesiącu, poza granicami Rosji, kurs rosyjskiej waluty wzrósł do poziomu poniżej 90 rubli za dolara, co ostatnio miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku. „Pomyślny początek negocjacji między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, a także mocne wypowiedzi Donalda Trumpa, dają rynkom podstawy do optymistycznych oczekiwań” – stwierdził Denis Popow, analityk Promsvyazbank PJSC. Zaznaczył również, że istnieje możliwość dalszego umocnienia rubla w krótkim lub średnim okresie. We wtorek w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej, odbyło się spotkanie wysokiej rangi przedstawicieli USA i Rosji. Rozmowy dotyczyły zakończenia wojny w Ukrainie oraz możliwości szerszej współpracy, co wskazuje na dążenie Donalda Trumpa do odbudowy relacji z Moskwą. Następnego dnia amerykański prezydent zwiększył presję na Wołodymyra Zełenskiego, ostrzegając go, że powinien „działać szybko” w sprawie porozumienia z Rosją, „bo inaczej nie będzie miał już kraju”. Analitycy agencji Bloomberg ostrzegają jednak, że umocnienie rubla może być krótkotrwałe, jeśli negocjacje pokojowe dotyczące Ukrainy nie przyniosą szybkich rezultatów.

Rosyjska waluta zyskuje na wartości w stosunku do dolara w związku z istotnym zwrotem w amerykańskim podejściu do Władimira Putina na początku prezydentury Donalda Trumpa – podaje agencja Bloomberg.

Polityka Trumpa umacnia rubla względem dolara

Zdaniem prezesa ludowców, wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza inicjatywa PSL wpisuje się w strategię, którą zaproponował premier Donald Tusk i którą PSL popiera. " " — zaznaczył wicepremier. 10 lutego premier Donald Tusk zaproponował w trakcie konferencji "Polska. Rok przełomu" stworzenie zespołu, który ma przygotować rekomendacje zmian deregulacyjnych, założycielowi i prezesowi firmy InPost Rafałowi Brzosce. "Bardzo nam się podoba ta działalność, którą premier zaproponował z panem prezesem Rafałem Brzoską, to idzie w dobrym kierunku — zaangażowania przedsiębiorców, organizacji przedsiębiorców" — powiedział w czwartek Kosiniak-Kamysz. Według niego "ten dialog społeczny musi być żywy i musi mieć swoje pozytywne efekty w postaci zmian legislacyjnych". "I to jest możliwe zawsze, tylko i wyłącznie, dzięki roli parlamentu. Stąd nasza inicjatywa utworzenia komisji" — podkreślił szef MON. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, tworząc komisję ds. deregulacji "parlament da jasny sygnał, że jest gotowy na głos pracowników i przedsiębiorców, na głos dobrych rozwiązań". Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk podkreślił, że od wielu miesięcy ludowcy powtarzali, że " ". "Cieszę się, że mamy wreszcie klimat na to, aby usunąć wszelkie przeszkody, które blokowały aktywną działalność deregulacyjną" — powiedział minister. Zaznaczył, że nad zidentyfikowaniem spraw najbardziej utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej.

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-TD) poinformował, że jego klub chce utworzenia sejmowej komisji ds. deregulacji. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk zapowiedział, że w przyszły czwartek na Stałym Komitecie Rady Ministrów stanie projekt ustawy deregulującej prawo gospodarcze.

Donald Tusk zaprasza Rafała Brzoskę do deregulacji. PSL ma inny pomysł

Brak porozumienia w sprawie treści dokumentu komplikuje także decyzję o ewentualnym udziale Zełenskiego w wirtualnym szczycie G7. Kraje członkowskie próbują wypracować wspólne stanowisko, nie eskalując napięć z Waszyngtonem. Administracja Trumpa naciska, aby oświadczenie precyzyjniej rozróżniało Rosję i Ukrainę, unikając jednoznacznych oskarżeń wobec Kremla. W kontekście tych działań doradca ds. bezpieczeństwa Napięcia wzrosły po tym, jak Trump oskarżył ukraińskiego prezydenta o autorytarne rządy i stwierdził, że jego polityka przyczynia się do przedłużania wojny. W międzyczasie w Rijadzie odbyło się spotkanie amerykańskich i rosyjskich przedstawicieli, którego tematem były potencjalne negocjacje pokojowe w sprawie konfliktu na Ukrainie.

Stany Zjednoczone sprzeciwiają się używaniu terminu "rosyjska agresja" w tegorocznym oświadczeniu G7 upamiętniającym trzecią rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę, co wywołuje napięcia wśród sojuszników – donosi "Financial Times". Administracja Donalda Trumpa dąży do złagodzenia tonu w opisie konfliktu, określając go jako "wojnę na Ukrainie", zamiast jednoznacznie obarczać Moskwę odpowiedzialnością.

USA coraz bardziej zmierza w stronę Kremla. Nie chce nazwać Rosji agresorem

Projekt rezolucji . "W poprzednich latach USA były współinicjatorami takich rezolucji na znak wsparcia dla sprawiedliwego pokoju w Ukrainie" — przekazało agencji Reutera jedno ze źródeł. Według innego rozmówcy współinicjatorami danej rezolucji jest ponad 50 państw. " " — przekazało inne źródło. Reuters podkreślił, że Szokujące wypowiedzi Trumpa o prezydencie Ukrainy "Pomyślcie: umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć" — napisał Trump na swoim portalu społecznościowym Truth Social. Trump po raz kolejny wyraził frustrację z powodu rzekomej nierównowagi we wsparciu Ukrainy między USA i Europą, twierdząc — wbrew stanowi faktycznemu — że USA wydały na ten cel o 200 mld dol. więcej, a "pieniądze (od) Europy są gwarantowane, podczas gdy Stany Zjednoczone nic nie dostaną z powrotem". Podobnie jak dzień wcześniej, prezydent USA skrytykował swojego ukraińskiego odpowiednika za to, że nie przeprowadził wyborów w trakcie wojny. Powiedział, że Zełenski ma "bardzo niskie" notowania w sondażach i że "jedyną rzeczą, w której był dobry, to ogrywanie (poprzedniego prezydenta USA Joe) Bidena". " " — dodał. Ocenił, że on sam w tym czasie prowadzi udane negocjacje, by zakończyć wojnę, i że tylko on jest w stanie to osiągnąć. "Biden nigdy nie próbował, Europie nie udało się przynieść pokoju, a " — powiedział. "Kocham Ukrainę, ale dodał prezydent USA.

USA nie chcą przyłączyć się do projektu oenzetowskiej rezolucji z okazji trzeciej rocznicy napaści Rosji na Ukrainę, w której wyrażono poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy i potępiono inwazję — poinformowała w czwartek agencja Reutera, powołując się na trzy źródła dyplomatyczne.

Administracja Trumpa nie chce potępić rosyjskiej agresji. Chodzi o ważną rezolucję

Amerykański prezydent w środę otwarcie powielił rosyjską narrację, określając Wołodymyra Zełenskiego mianem „dyktatora”. W swoim wpisie w mediach społecznościowych ostrzegł, że ukraiński przywódca „musi działać szybko”, by zawrzeć porozumienie z Rosją, „bo inaczej nie będzie miał już kraju, którym mógłby rządzić”. Możliwość wycofania przez USA kluczowego wsparcia wojskowego i finansowego dla Ukrainy, zwłaszcza w sytuacji, gdy Stany Zjednoczone podejmują rozmowy pokojowe bez udziału Europy i Kijowa, zmusiła europejskich przywódców do ponownej oceny architektury bezpieczeństwa kontynentu. Prezydent Francji Emmanuel Macron oraz premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer mają w przyszłym tygodniu odwiedzić Waszyngton, by omówić kwestie związane z Ukrainą i obronnością. Słowa Donalda Trumpa zaskoczyły nawet Moskwę, gdzie nikt nie spodziewał się tak ostrej retoryki ze strony amerykańskiego przywódcy – tym bardziej, że nawet Władimir Putin unikał podobnych sformułowań. Wypowiedzi Donalda Trumpa wywołały natychmiastową i zdecydowaną reakcję europejskich przywódców. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ostro skrytykował je w mediach społecznościowych, zaznaczając, że podważanie demokratycznej legitymacji Wołodymyra Zełenskiego jest „nie tylko błędne, ale i niebezpieczne”. Europejscy przywódcy intensywnie pracują nad strategią na wypadek zawieszenia broni, zwłaszcza po wtorkowych rozmowach USA z Rosją w Arabii Saudyjskiej, które odbyły się bez udziału Europy. Dotychczas przedstawiciele europejskich państw nie zostali zaproszeni do tych negocjacji i wciąż nie wypracowali wspólnego stanowiska. Wielka Brytania i Francja rozpoczęły prace nad planem utworzenia europejskiej „siły stabilizacyjnej” dla Ukrainy, która miałaby zapobiec przyszłym atakom Rosji po ewentualnym zawarciu pokoju – podaje agencja Bloomberg. Projekt ten zakłada uzyskanie amerykańskiej ochrony, w tym wsparcia lotniczego i wywiadowczego. Szczegóły wciąż są dopracowywane, jednak według wstępnych założeń w misji miałoby wziąć udział mniej niż 30 tys. europejskich żołnierzy, którzy zostaliby rozmieszczeni w głównych miastach, portach i kluczowej infrastrukturze Ukrainy. Premier Keir Starmer zamierza podczas wizyty w Waszyngtonie przekonać Donalda Trumpa do zaakceptowania tego planu. Waszyngton już wcześniej zapowiedział, że nie wyśle swoich żołnierzy na Ukrainę, podkreślając, że Europa powinna samodzielnie zadbać o bezpieczeństwo regionu. Dodatkowo zaznaczył, że europejskie siły pokojowe nie będą objęte gwarancjami NATO w przypadku ataku. Deklaracje te, w połączeniu z sygnałami, że Stany Zjednoczone mogą ustąpić Rosji w kwestii członkostwa Ukrainy w NATO, wzbudziły wśród europejskich przywódców poważne obawy, że nic nie powstrzyma Rosji przed złamaniem zawieszenia broni po odbudowie swoich sił.

Europejskie stolice zareagowały z niedowierzaniem na nagłą zmianę stanowiska Donalda Trumpa wobec prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Przywódcy starali się jednocześnie zapewnić Kijów o swoim wsparciu oraz znaleźć sposób na utrzymanie dobrych relacji z Waszyngtonem – podaje agencja Bloomberg.

Europa szykuje nowy plan obrony po wypowiedziach Trumpa

"Aktualnie prowadzone są prace związane z zawarciem umowy z doradcą wyłonionym w drugim postepowaniu. Mając na uwadze skalę aktywów, których dotyczy proces, wielopłaszczyznowy charakter prowadzonych analiz, wszelkie decyzje co do procesu zostaną podjęte dopiero zakończeniu prac Zespołu (ds. wydzielenia aktywów węglowych przy MAP - red.), a także po analizie wyników prac zewnętrznego doradcy" - napisano w piśmie wiceministra. "Z tego względu szczegółowe informacje w sprawie decyzji do realizacji procesu określonego w dokumencie 'Transformacja sektora elektroenergetycznego w Polsce. Wydzielenie wytwórczych aktywów węglowych ze spółek z udziałem Skarbu Państwa' będą możliwe do przedstawienia do końca II kwartału 2025 r." - dodano.

Ministerstwo Aktywów Państwowych będzie mogło przedstawić szczegóły ws. wydzielenia aktywów węglowych z polskiego sektora energetycznego do końca II kw. 2025 r. - wynika z pisma wiceministra w MAP, Roberta Kropiwnickiego, przygotowanego na posiedzenie sejmowej podkomisji.

Szczegóły ws. wydzielenia aktywów węglowych do końca II kw. 2025 r.

Liczba wniosków wzrosła tydzień do tygodnia z 214 tys. (dane skorygowane w górę z 213 tys.) do 219 tys. Analitycy spodziewali się, że będzie to 215 tys. Nieoczekiwany wzrost liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych sugeruje, że rynek pracy może doświadczać pewnych turbulencji. Pracownicy federalni, z których tysiące zostało w ostatnich dniach zwolnionych z administracji przez Departament Efektywności Rządowej (DOGE) miliardera Elona Muska, nie zostali uwzględnieni w danych dotyczących roszczeń stanowych. Ich wnioski są przyjmowane w ramach dedykowanego programu. Oczekuje się, że zwolnienia w rządzie federalnym, zamrożenie naboru pracowników i cięcia wydatków będą miały negatywny wpływ na lokalne gospodarki, zwłaszcza w Waszyngtonie i sąsiednich stanach Wirginia i Maryland. Mogą także przyczynić się do redukcji zatrudnienia w sektorze prywatnym.

Liczba składanych po raz pierwszy wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA wzrosła do 219 tys. To więcej niż oczekiwali analitycy.

Wzrost liczby "nowych" bezrobotnych w USA

Rok 2024 kończył się stagnacją na budowach mieszkań, ale analitycy spodziewali się stopniowego ożywienia w inwestycjach. Wszystko wskazuje na to, że prognozy te zaczynają się sprawdzać. Z najnowszych danych GUS wynika, że w styczniu 2025 r. deweloperzy ruszyli z budową 12,6 tys. mieszkań. To aż o 54 proc. więcej niż miesiąc wcześniej i o ok. 5 proc. więcej niż w styczniu 2024 r. Zdaniem ekspertów, aktywności spółek nie powinien osłabić zaprezentowany ostatnio przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) nowy program mieszkaniowy, z którego wykluczono rynek pierwotny. Deweloperzy już od dłuższego czasu nie nastawiali się na rządowe wsparcie. Bardziej liczą na spadek stóp procentowych, który zwiększy możliwości nabywcze Polaków. Z analizy portalu Dompress.pl wynika, że spółki planują w tym roku rozkręcać się zarówno w odporniejszym na zawirowania rynkowe segmencie premium, jak i popularnym. - W 2025 r. zaplanowaliśmy rozpoczęcie 10 kolejnych projektów, w tym ośmiu w Warszawie, a także we Wrocławiu i w Poznaniu. To ponad 1 tys. nowych lokali w różnych lokalizacjach. Oferujemy mieszkania z segmentu popularnego i o podwyższonym standardzie – mówi Cezary Grabowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Bouygues Immobilier Polska. Wiele budów w stolicy i regionach planuje także Ronson Development. - Już w marcu w Warszawie wystartuje drugi etap inwestycji Zielono Mi. W maju skoncentrujemy działania na kilku projektach jednocześnie. We Wrocławiu ruszy budowa osiedla przy ul. Sobieskiego, natomiast w Warszawie rozpoczniemy realizację dwóch projektów: Marynin oraz Nova Królikarnia 3D. W czerwcu wystartuje kolejny etap inwestycji Nowe Warzymice 7.1 w Szczecinie, a w lipcu rozpoczniemy dwa projekty w Poznaniu – rozbudowę osiedla Babimojska oraz zupełnie nowy projekt Newton Skyline. Kolejne miesiące przyniosą dalszy rozwój naszych inwestycji w Warszawie. We wrześniu zainicjujemy projekt przy ul. Stojowskiego – wymienia Agnieszka Gajdzik-Wilgos, menedżer sprzedaży w Ronson Development. Spółka BPI Real Estate Poland w tym roku w Warszawie wprowadzi do sprzedaży ponad 100 apartamentów w ramach inwestycji PianoForte. Mariusz Gajżewski, szef sprzedaży, marketingu i komunikacji w BPI Real Estate Poland. Zapowiada na drugą połowę 2025 r. kolejny wieloetapowy projekt na rynku trójmiejskim. Nowym inwestycjom deweloperskim sprzyja polepszająca się sprzedaż mieszkań. Z danych portalu RynekPierwotny.pl wynika, że w styczniu spółki zakontraktowały w siedmiu największych miastach ok. 3,8 tys. lokali, czyli aż o 37 proc. więcej niż w grudniu. Poprawa wyników już zaczęła wpływać na politykę rabatową deweloperów. – W styczniu zauważyliśmy wyraźny wzrost zainteresowania kupujących, co przełożyło się na lepszą sprzedaż w naszych warszawskich biurach. W lutym nie stosujemy już tak dużych rabatów jak w styczniu i grudniu – mówi Katarzyna Tworska, dyrektor zarządzająca w firmie redNet24, która zajmuje się sprzedażą i marketingiem projektów deweloperskich. Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl zwraca jednak uwagę, że styczniowa sprzedaż deweloperów wygląda znacznie mniej imponująco – tylko 5 proc. na plusie – na tle średniej miesięcznej sprzedaży z trzech ostatnich miesięcy ubiegłego roku, która wyniosła nieco ponad 3,6 tys. lokali. - Należy też zwrócić uwagę na lokalne różnice. Np. o ożywieniu popytu na nowe mieszkania można na razie mówić tylko w przypadku Krakowa i Poznania. Z lekkim optymizmem mogą patrzyć w przyszłość również deweloperzy w Trójmieście i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, bo i tam styczniowa sprzedaż była wyraźnie wyższa od średniej miesięcznej z czwartego kwartału 2024 r. - mówi Marek Wielgo. Najtrudniej jest w Łodzi. – Rynek łódzki jest w bardzo dużym stopniu uzależniony od dostępności kredytów, a ta poprawiała się do tej pory głównie na papierze. Pamiętajmy, że zdolność kredytową potencjalnych nabywców mocno ograniczają rosnące koszty życia. Według GUS, np. ceny energii elektrycznej były w grudniu aż o 21 proc. wyższe niż rok wcześniej. Za wodę płaciliśmy o ponad 13 proc. więcej, a nie każdy może liczyć na podwyżkę pensji - mówi Marek Wielgo.

Nowe inwestycje mieszkaniowe napędza poprawiająca się sprzedaż. Spółki są coraz mniej skłonne do udzielania rabatów.

Deweloperzy przyspieszyli na budowach

Informacja o rozpoczętym postępowaniu ofertowym znalazła się na internetowej platformie zakupowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jak czytamy w ogłoszeniu, Nitro-Chem zwrócił się do ewentualnych dostawców z prośbą o składanie ofert na zakup trzech kompletnych linii technologicznych do produkcji amunicji wielkokalibrowej - kalibru 120 mm, 155 mm (to standardowe kalibry sprzętu NATO) i 122 mm (to kaliber stosowany m.in. w poradzieckiej artylerii). Chodzi o produkcję pocisków, które napełniane będą produkowanym w Nitro-Chemie trotylem, zgodnym z normą MIL-DTL-248D. Nie jest jednak jasne, o jakie dokładnie typy amunicji chodzi, i do jakich odbiorców miałyby trafiać. Rozbudowa zdolności do produkcji amunicji była w ostatnich miesiącach jednym z ważnych tematów debaty publicznej. Przygotowana we współpracy MON i MAP tzw. ustawa amunicyjna została przyjęta pod koniec ub.r., zakładała wsparcie polskich producentów zbrojeniowych kwotą 3 mld zł na rozbudowę zdolności do produkcji amunicji. Zapotrzebowanie na amunicję dla Wojska Polskiego rośnie wraz z dostawami m.in. nowych czołgów, które zgodnie ze standardem NATO strzelają amunicją kalibru 120 mm (ten kaliber jest także wykorzystywany m.in. samobieżnych moździerzach Rak), oraz nowych armatohaubic Krab i K9, strzelających pociskami kalibru 155 mm. Z kolei pociski kalibru 122 wykorzystywane są m.in. w poradzieckich armatohaubicach 2S1 Goździk, które wciąż są - choć w coraz mniejszej liczbie - używane w Wojsku Polskim. Niemniej, amunicja kalibru 122 mm wciąż jest intensywnie wykorzystywana przez państwa, których siły zbrojne wciąż w dużych liczbach wykorzystują poradziecki sprzęt. To przede wszystkim broniąca się przed Rosją Ukraina, stale potrzebująca wsparcia swoich sił zbrojnych. Bydgoski Nitro-Chem S.A. to jedna ze spółek wchodzących w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Jest jednym z największych na świecie producentów materiałów wybuchowych, w tym potrzebnego do produkcji amunicji trotylu. Jak informuje Nitro-Chem, poza USA spółka "rozwija także swoją obecność na rynkach międzynarodowych, w tym w Bułgarii, Hiszpanii, Francji, Szwecji, Portugalii, Finlandii, krajach skandynawskich oraz w krajach azjatyckich". Ponadto spółka produkuje m.in. trotyl na potrzeby armii amerykańskiej.

Bydgoski Nitro-Chem ogłosił zapytanie ofertowe na zakup trzech kompletnych linii technologicznych do produkcji amunicji kalibrów 120, 155 i 122 mm. Pociski 120 mm i 155 mm są potrzebne m.in. do czołgów i armatohaubic, zaś 122 mm do poradzieckiej artylerii.

Nitro-Chem planuje zakup trzech linii do produkcji amunicji

Spółka, która jest operatorem karty Multisport i właścicielem klubów fitness, szacuje, że w IV kwartale 2024 r. jej wynik EBITDA wzrósł o 9 proc. r/r do 260,7 mln zł. Tymczasem analitycy oczekiwali, że będzie to 264,9 mln zł. Przychody wzrosły o 20 proc. do 912,6 mln zł, a zysk operacyjny zwiększył się o 3 proc. do 164,2 mln zł. - Pewne zaburzenie porównywalności wyników z oczekiwaniami wprowadza zmiana sposobu rozliczania kosztów programu motywacyjnego. Zmiana wydaje się zasadna, bo skoro można wcześniej rozpoznać koszty, to powinno się to robić. W efekcie zaraportowane wyniki są nieznacznie niższe od oczekiwań, ale trzeba pamiętać, że oczekiwania nie zawierały właśnie tych dodatkowych kosztów. Po oczyszczeniu o ten efekt wyniki można ocenić jako dobre – mówi Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku. - W tym roku zakładamy dalszą poprawę wyników we wszystkich segmentach operacyjnych. Pracujemy także nad programem emisji obligacji, by zwiększyć dostępność finansowania w zakresie rozwoju sieci własnych klubów fitness w Polsce oraz na pozostałych rynkach – mówi Marcin Fojudzki, członek zarządu Benefit Systems. Na koniec 2024 r. liczba aktywnych kart sportowych wynosiła 2,16 mln, o 13 proc. więcej r/r. W lutym 2025 r. jest ich już nieco więcej, bo 2,2 mln. - Interesujące jest zachowanie dynamiki kart oraz zysku brutto na kartę w I kwartale. Polski rynek wyglądał trochę lepiej niż zakładaliśmy, ale na razie dysponujemy tylko danymi za dwa miesiące. Poprawiła się dynamika wzrostu zysku brutto na kartę, w przeciwieństwie do IV kwartału nie rosła aktywność, dodatkowo dynamika kosztów ustępowała dynamice ARPU [średni przychód na użytkownika - red.]. W lutym zakładamy utrzymanie poprawy ze względu na efekt bazy – rok 2024 był przestępny – mówi Grzegorz Kujawski, analityk Trigon DM. - Spółka podtrzymała cele na cały rok dotyczące liczby kart czy rentowności, co pokazuje, że nic się nie zmieniło pod tym względem w ostatnim kwartale. Wydaje się, że zarząd stara się dość konserwatywnie podchodzić do kwestii kształtowania oczekiwań, aby móc je później realizować. Pewnym wyzwaniem może być ambitny cel przyrostu kart w segmencie Zagranica, z dużym naciskiem na rozwój w Turcji – mówi Piotr Poniatowski. Benefit Systems utrzymał plan, w którym liczba kart w Polsce ma wzrosnąć w tym roku o 130 tys. szt, a za granicą o 150 tys. Jednocześnie wzrost ARPU ma się utrzymywać na poziomie niskich kilku procent. Rentowność w kraju ma być porównywalna lub minimalnie niższa w porównaniu z 2024 r., a za granicą ma się utrzymywać presja na marżę. Spółka planuje także ok. 20 otwarć klubów w kraju oraz ponad 45 za granicą. Przychody w Polsce były w IV kwartale o 20 proc. wyższe niż rok wcześniej i wyniosły 663 mln zł. EBITDA w tym segmencie w IV kwartale wzrosła o 24 proc. do 251 mln zł. Liczba użytkowników kart wzrosła o 168 tys. - Kluczowy jest teraz temat negocjacji stawek w segmencie B2B w Polsce. Spółka stosuje indeksację o wskaźnik inflacji, ale prowadzi pewne negocjacje, bo część podmiotów jest na to wrażliwych. Zobaczymy, jak to wyjdzie, bo zakładamy, że w tegorocznym wyniku jeszcze większy udział niż w zeszłym roku będzie miał polski rynek – mówi Grzegorz Kujawski. Przychody na rynkach zagranicznych wzrosły o 23 proc. do 249 mln zł, a liczba aktywnych kart sięgnęła 572 tys. W pierwszych dwóch miesiącach 2025 r. udało się ją zwiększyć do 594 tys. - W 2025 r. kluczowy będzie właśnie rozwój zagraniczny – spółka kładzie na to spory nacisk, ale trzeba pamiętać, że to nie przynosi od razu owoców. Perspektywy spółki oceniamy pozytywnie. Jest to lider na cały czas rozwijającym się rynku z mocną pozycją w Polsce i silnie rozwijający się za granicą, kopiując dobrze działający polski model – mówi Piotr Poniatowski. - Coraz bardziej natomiast widać koszty ekspansji zagranicznej, które już mocno ciążą wynikom. Sam biznes bez ekspansji miał dynamikę wzrostu w ujęciu porównywalnym w walutach lokalnych rzędu 30 proc., co jest bardzo dobrym wynikiem. Koszty ekspansji były zbliżone do naszych oczekiwań, natomiast lepsza okazała się rentowność na rynku polskim, gdzie koszty operacyjne okazały się niższe od założeń – mówi Grzegorz Kujawski. Wstępne wyniki za IV kwartał były zgodne z konsensem. Zaskoczyła mnie jednak bardzo niska rentowność segmentu Zagranica – spodziewałem się spadku, ale był większy od oczekiwań. Na poziomie skonsolidowanym niższą rentowność zagraniczną skompensowała lepsza od oczekiwań rentowność w segmencie Polska. Zarząd podczas konferencji wyjaśnił, że słaba rentowność segmentu zagranicznego miała charakter incydentalny i nie wymaga korekty założeń strategicznych. Zakładam niższą rentowność w 2025 r., ale nie tak niską, jak w IV kwartale. Spadła też liczba karnetów za granicą, mimo wysokiego sezonu i przejęcia nowych klubów. Spółka tłumaczy to dużym udziałem krótkoterminowych karnetów w Bułgarii, które wygasły z końcem roku. Od początku roku liczba karnetów ponownie rośnie. Podsumowując, skonsolidowane wyniki były zgodne z oczekiwaniami i strategią spółki, ale przestrzeń Benefitu do pozytywnych zaskoczeń rynku w najbliższym czasie wydaje się ograniczona.

Analitycy pozytywnie oceniają wyniki spółki w IV kwartale, podkreślając, że dla przyszłości kluczowy jest rozwój za granicą.

Benefit Systems rośnie zgodnie z planem

fot. Tada Images / / Shutterstock Szwajcarski gigant finansowy UBS ogłosił znaczącą redukcję zatrudnienia oraz zamknięcie swojego warszawskiego oddziału, mieszczącego się w biurowcu Atrium II. Decyzja ta dotknie około 1200 pracowników, a cały proces będzie rozłożony na lata 2025-2026. Firma posiada biura również w Krakowie i Wrocławiu, gdzie zamierza skupić swoją dalszą działalność – podaje Gazeta Wyborcza. Obecnie w Polsce UBS zatrudnia około 8700 osób w Krakowie, Wrocławiu oraz Warszawie. Według doniesień Gazety Wyborczej planowane przez UBS zwolnienia obejmą 1200 pracowników, czyli ponad 13 proc. siły roboczej. Najprawdopodobniej redukcja obejmie osoby zatrudnione w stolicy, ponieważ to właśnie warszawski oddział UBS mieszczący się w biurowcu Atrium II zostanie zlikwidowany. Mimo zamknięcia biura w Warszawie, gigant finansowy UBS deklaruje dalsze inwestycje w Polsce, koncentrując się na rozwijaniu działalności w Krakowie oraz Wrocławiu – informuje Gazeta Wyborcza. Decyzja o zwolnieniach wpisuje się w globalną politykę UBS po przejęciu Credit Suisse, w ramach której firma już wiosną ubiegłego roku ogłosiła redukcję ponad 30 tys. etatów , z czego 11 tys. miejsc pracy dotyczyło Szwajcarii. Jak podaje gazeta, aktualnie prowadzone są rozmowy z reprezentantami pracowników, którzy negocjują warunki odejścia. W UBS nie ma związków zawodowych, dlatego decyzje w tej sprawie podejmowane są w bezpośrednim dialogu z kadrą. UBS zapewnia, że pracownicy objęci zwolnieniami otrzymają kompleksowe wsparcie, w tym odprawy przewyższające standardy polskiego prawa pracy oraz pomoc w znalezieniu nowego zatrudnienia, zarówno wewnątrz firmy, jak i poza nią. DF Źródło:

Szwajcarski gigant finansowy UBS ogłosił znaczącą redukcję zatrudnienia oraz zamknięcie swojego warszawskiego oddziału, mieszczącego się w biurowcu Atrium II. Decyzja ta dotknie około 1200 pracowników, a cały proces będzie rozłożony na lata 2025-2026. Firma posiada biura również w Krakowie i Wrocławiu, gdzie zamierza skupić swoją dalszą działalność – podaje Gazeta Wyborcza.

Zwolnienia w UBS. 1200 osób straci pracę po zamknięciu biura w Warszawie

Sony zdecydowało się na zamknięcie oddziału PlayStation Polska. W ostatnich miesiącach branża gier wideo zmaga się z licznymi zwolnieniami i redukcjami etatów, co dotyka także gigantów takich jak Electronic Arts czy Epic Games. Nie inaczej było w przypadku PlayStation , które likwiduje oddział w naszym kraju. Na platformie LinkedIn można znaleźć profile byłych pracowników, którzy obecnie poszukują nowego zatrudnienia lub już je znaleźli - donosi Kucner. Nie wiadomo, ile dokładnie osób straci posady. Autor podkreśla jednak, że nie będzie problemów z tłumaczeniem gier na język polski, gdyż nie zajmował się tym oddział PlayStation Poland. Początkowo były o to obawy. PlayStation jak Xbox "Oddział PlayStation Polska ma być całkowicie zlikwidowany. W przyszłości ruszy inicjatywa przetargu dla różnych agencji PR-owych. Firma, która wygra, odpowiadać będzie za komunikowanie się z polską społecznością PlayStation. Model ma być bliźniaczo podobny do tego, który funkcjonuje w 'polskim' Xboxie. W związku z licznymi zwolnieniami i zamykaniem PlayStation Polska, w sieci zrodziło się niemałe poruszenie" - czytamy w serwisie Interia Gry.

Sony podjęło decyzję o zamknięciu oddziału PlayStation Polska. Informacje o problemach i redukcji etatów potwierdził Daniel Kucner z GameOnly. To kolejny przypadek zwolnień w branży gier, dotykający nawet największych firm - dodaje Interia.

Gigant zamyka oddział PlayStation w Polsce. Będą zwolnienia

UBS nie opuszcza jednak całkowicie polskiego rynku. Firma podkreśla swoje zaangażowanie w działalność w Krakowie i Wrocławiu, gdzie zamierza skoncentrować swoje kluczowe operacje. W komunikacie prasowym UBS zapewnia, że Polska nadal będzie odgrywać strategiczną rolę dla organizacji. Decyzja ta wpisuje się w szerszy kontekst kryzysu w sektorze centr usług wspólnych, który odczuwa skutki turbulencji w branży motoryzacyjnej. Jak podkreśla w rozmowie z Wyborcza Biz Kinga Marczak, prezeska spółki HRS-IT, rynek pracy dla specjalistów z tej branży kurczy się, co może utrudnić poszukiwanie nowego zatrudnienia dla osób dotkniętych zwolnieniami. Zwolnienia w Polsce są częścią szerszej restrukturyzacji UBS, która wcześniej ogłosiła plany zmniejszenia zatrudnienia na świecie po przejęciu Credit Suisse. W 2024 r. firma poinformowała o zwolnieniu 30 tys. pracowników, w tym 11 tys. w Szwajcarii. "Nietypowe zwolnienia grupowe" Mimo planowanych zwolnień UBS nie znajduje się w kryzysowej sytuacji finansowej. Wręcz przeciwnie, firma wykazała zyski przekraczające prognozy w każdym kwartale 2024 r., z rocznym zyskiem na poziomie 5,1 mld dol. Dlatego "to są nietypowe zwolnienia grupowe" — komentuje Kinga Marczak, cytowana przez Wyborcza Biz. UBS zapewnia, że pracownicy dotknięci zwolnieniami otrzymają kompleksowe wsparcie, w tym odprawy przekraczające standardy polskiego prawa pracy oraz pomoc w znalezieniu nowego zatrudnienia, zarówno wewnątrz firmy, jak i poza nią. Firma podkreśla, że decyzje te są zgodne z długoterminową strategią rozwoju i mają na celu zwiększenie efektywności operacyjnej oraz wzmocnienie fundamentów do ciągłego rozwoju w przyszłości.

UBS ogłosił znaczące cięcia w polskiej części swojej działalności. Gigant finansowy ze Szwajcarii, który dotychczas zatrudniał 8700 pracowników w swoich biurach w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie, zdecydował o zamknięciu oddziału w stolicy Polski. Decyzja ta wpisuje się w szerszy kontekst kryzysu w sektorze centr usług wspólnych.

Gigant tnie etaty w Polsce. Pracę straci 1200 osób

Pierwszą kategorią opisywaną przy wypełnianiu oświadczenia majątkowego są zasoby pieniężne. Jak wynika ze złożonego przez minister dokumentu, . Katarzyna Kotula nie zadeklarowała w tej kategorii posiadania papierów wartościowych. Kolejną częścią oświadczenia majątkowego są nieruchomości. Co ciekawe, zgodnie z oświadczeniem Kotuli, Oświadczenie majątkowe to także deklaracja dotycząca posiadanych przez siebie udziałów w spółkach cywilnych, osobowych i innych, także tych z udziałem państwa lub samorządu. Tutaj Pani minister . Minister zadeklarowała za to swoje dochody, jakie otrzymuje jako poseł. Zgodnie z oświadczeniem, Otrzymała ona także , z czego 9 tys. 38 zł i 64 gr podlegało opodatkowaniu. Zadeklarowała również, że otrzymała przychody z tytułu zwiększenia limitu wydatków związanych z realizacją obowiązków służbowych. Katarzyna Kotula — kim jest? Katarzyna Kotula jest absolwentką filologii angielskiej na Szczecińskiej Szkole Wyższej Collegium Balticum. Uzyskała tam dyplom licencjata. W dzieciństwie mieszkała i uczyła się przez kilka lat w Stanach Zjednoczonych w stanie Utah. Przez 20 lat była właścicielką prywatnej szkoły językowej w zachodniopomorskim Gryfinie, gdzie sama także udzielała lekcji. W kontekście jej wykształcenia zaistniało ostatnio niemałe zamieszanie. Minister Kotula deklarowała na stronie Sejmu ukończenie studiów magisterskich na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, jednak dyplomu takiego nie posiada. Posłowie opozycji krytykowali wtedy minister za fałszywe deklaracje, ona tłumaczyła to błędem na stronie internetowej Sejmu. Jej działalność polityczna rozpoczęła się od Strajków Kobiet, które były sprzeciwem działań rządu PiS wobec zaostrzania przepisów ustawy antyaborcyjnej. Działa w Ogólnopolskim Strajku Kobiet, a także była uczestniczką Kongresu Kobiet. W 2019 r. zaangażowała się w tworzenie Wiosny Roberta Biedronia, z ramienia której wystartowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego, otrzymując nieco ponad 3 tys. głosów i nie uzyskując mandatu. Później, po integracji SLD i Wiosny, wystartowała w 2019 r. z list Nowej Lewicy w wyborach do Sejmu. Otrzymując ponad 7,5 tys. głosów w okręgu szczecińskim, otrzymała mandat poselski posła IX kadencji. W Sejmie zasiadała wówczas w Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich, a także Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. W wyborach w 2023 r. z powodzeniem ubiegała się o reelekcję do Sejmu. W wyborach 15 października wystartowała z okręgu gdańskiego, otrzymując ponad 33 tys. głosów. Następnie w grudniu 2023 r. Sejm powołał ją na stanowisko ministra ds. równości w obecnym rządzie Donalda Tuska.

Dziś w trakcie posiedzenia Sejmu posłowie mają zająć się wnioskiem klubu parlamentarnego PiS o odwołanie minister ds. równości Katarzyny Kotuli. Autorzy wniosku twierdzą, że minister koordynuje pracami nad ustawą dotyczącą uzgadniania płci, co wywołuje ich oburzenie. Ona odpowiada, że PiS składa wniosek o wotum nieufności na podstawie ustawy, której nie ma. Minister Kotula jest w rządzie Donalda Tuska od grudnia 2023 r. Postanowiliśmy sprawdzić, jaki majątek posiada pani minister.

Brak nieruchomości, niewielkie oszczędności i pensja posła. Oto majątek minister Kotuli

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-TD) poinformował, że jego klub chce utworzenia sejmowej komisji ds. deregulacji. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk zapowiedział, że w przyszły czwartek na Stałym Komitecie Rady Ministrów stanie projekt ustawy deregulującej prawo gospodarcze. fot. Grażyna Myśliwska / / FORUM Wicemarszałek Zgorzelski poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że klub parlamentarny PSL-TD składa do marszałka Sejmu Szymona Hołowni zmianę dotyczącą regulaminu Sejmu. "Chcemy utworzyć komisję do spraw deregulacji" - oświadczył polityk PSL. Zdaniem prezesa ludowców, wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza inicjatywa PSL wpisuje się w strategię, którą zaproponował premier Donald Tusk i którą PSL popiera. "Bardzo cieszymy się z tych otwartych drzwi dla pomysłów deregulacynych, które od miesięcy przygotowuje minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, ale trzeba tych inicjatyw więcej" - zaznaczył wicepremier. 10 lutego premier Donald Tusk zaproponował w trakcie konferencji "Polska. Rok przełomu" stworzenie zespołu, który ma przygotować rekomendacje zmian deregulacyjnych, założycielowi i prezesowi firmy InPost Rafałowi Brzosce. "Bardzo nam się podoba ta działalność, którą premier zaproponował z panem prezesem Rafałem Brzoską, to idzie w dobrym kierunku - zaangażowania przedsiębiorców, organizacji przedsiębiorców" - powiedział w czwartek Kosiniak-Kamysz. Według niego, "ten dialog społeczny musi być żywy i musi mieć swoje pozytywne efekty w postaci zmian legislacyjnych". "I to jest możliwe zawsze, tylko i wyłącznie, dzięki roli parlamentu. Stąd nasza inicjatywa utworzenia komisji" - podkreślił szef MON. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, tworząc komisję ds. deregulacji "parlament da jasny sygnał, że jest gotowy na głos pracowników i przedsiębiorców, na głos dobrych rozwiązań". Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk podkreślił, że od wielu miesięcy ludowcy powtarzali, że "kajdany biurokracji niweczą konkurencyjność polskich przedsiębiorców i ograniczają możliwości konkurowania na globalnym rynku". "Cieszę się, że mamy wreszcie klimat na to, aby usunąć wszelkie przeszkody, które blokowały aktywną działalność deregulacyjną" - powiedział minister. Zaznaczył, że od kilku miesięcy wspólnie ze współpracownikami i specjalnym pełnomocnikiem ds. deregulacji pracował z przedsiębiorcami nad zidentyfikowaniem spraw najbardziej utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej. "Udało nam się i dzisiaj wspólnie możemy świeżą informację ogłosić, że w przyszłym tygodniu, w czwartek na Stałym Komitecie Rady Ministrów stanie projekt ustawy, który na pierwszy strzał rozprawi się z kontrolami, które doskwierały wielu przedsiębiorcom" - przekazał Paszyk. Jak mówił, "będzie w tym projekcie również wiele mowy o ułatwieniach, usprawnieniach, o zmniejszaniu tej opresyjności". "Wprowadzamy też cyfryzację do działalności przedsiębiorstw" - dodał minister. "Liczę, że od przyszłego tygodnia ten projekt ustawy szybko nabierze tempa, jeśli chodzi o prace legislacyjne rządu" - powiedział Paszyk. W porządku posiedzenia Stałego Komitetu RM, zapowiedzianego na 27 lutego, znalazł się przygotowany przez MRiT projekt nowelizacji niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego.(PAP) ero/ mml/ ann/ Źródło: PAP

business

LATEST INSIGHTS