Według trzech osób z otoczenia prezydenta Donald Trump wciąż jest zadowolony z Elona Muska i jego Departamentu Efektywności Rządu (DOGE). Jednak obaj mężczyźni zdecydowali w ostatnich dniach, że wkrótce nadejdzie czas, aby biznesmen powrócił do swoich firm i przyjął bardziej drugoplanową rolę. Miażdżąca porażka Elona Muska. Jego wyborczy plan się posypał jak domek z kart. "Jestem szczerze zszokowana. Myślałam, że mamy to w kieszeni" — Jak powiedział prezydent, Biały Dom chciałby zatrzymać Elona tak długo, jak to możliwe — ogłosił we wtorek Harrison Fields z prezydenckiego biura prasowego. — Elon odegrał kluczową rolę w realizacji agendy prezydenta i będzie kontynuował tę dobrą pracę, dopóki prezydent nie powie inaczej. Pomysł na odejście Muska pojawia się, gdy niektórzy członkowie administracji Trumpa i wielu zewnętrznych sojuszników ma dość jego nieprzewidywalności i coraz częściej postrzega miliardera jako polityczne obciążenie . Było to widać, gdy we wtorek konserwatywna sędzia, której kandydaturę wsparł Musk, przegrała wybory do Sądu Najwyższego stanu Wisconsin. Sprzeciw wobec działań miliardera pomógł na nowo zjednoczyć się podzielonym Demokratom.

Donald Trump zdradził swym najbardziej zaufanym ludziom, w tym członkom gabinetu, że Elon Musk wycofa się w nadchodzących tygodniach ze swojej obecnej roli partnera w rządzeniu, wszechobecnego kibica i waszyngtońskiego deregulatora.

Elon Musk pożegna się z Białym Domem? Nowe doniesienia z otoczenia prezydenta

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Anitta Hipper zauważyła, że co prawda art. 127 Statutu Rzymskiego mówi o tym, że państwo może wypowiedzieć uczestnictwo w MTK w drodze pisemnego zawiadomienia Sekretarza Generalnego ONZ, ale zgodnie z przepisami wypowiedzenie to staje się skuteczne dopiero po upływie roku od daty jego otrzymania (lub później, jeśli tak zostało zaznaczone w zgłoszeniu). Do tego czasu państwo musi przestrzegać zobowiązań wynikających ze Statutu Rzymskiego, ustanawiającego MTK, w tym obowiązku współpracy z Trybunałem przy prowadzonych śledztwach i postępowaniach, które zostały wszczęte przed datą złożenia wypowiedzenia. Węgry i wyjście z MTK? "Nie wiemy" — Słyszeliśmy zapowiedzi Węgier o wycofaniu się z MTK, ale nie mamy informacji czy został już złożony w tej sprawie jakikolwiek formalny wniosek – powiedziała Hipper na briefingu prasowym w Brukseli. Rzeczniczka dodała, że jeśli takie wypowiedzenie faktycznie wpłynie, KE będzie mogła jedynie wyrazić ubolewanie, że jedno z państw członkowskich zdecydowało się wystąpić z Trybunału. Węgry opuszczą Międzynarodowy Trybunał Karny? Odbyło się tajne spotkanie Doniesienia potwierdziło w środę także Radio Wolna Europa (RFE) , według którego minister sprawiedliwości Węgier Bence Tuzson miał poinformować o planach Budapesztu wobec MTK na zamkniętym spotkaniu ambasadorów w siedzibie węgierskiego ministerstwa spraw zagranicznych. RFE wyjaśniło też, jak ma wyglądać procedura wystąpienia Węgier z MTK: najpierw parlamentowi ma zostać przedstawiony projekt rezolucji w tej sprawie, a następnie, jeśli zyska poparcie większości posłów, rząd oficjalnie zainicjuje proces wyjścia Węgier z Trybunału. Węgry nie zgadzają się z decyzją MTK Węgierskie władze już wcześniej poinformowały o tym, że nie zamierzają wykonać nakazu aresztowania wydanego przez MTK wobec premiera Izraela Binjamina Netanjahu. Ten w środę wieczorem przyjedzie na Węgry, gdzie zostać ma do niedzieli. Binjamin Netanjahu z wizytą na Węgrzech Rzeczniczka KE powiedziała w środę, że stanowisko UE wobec Międzynarodowego Trybunału Karnego jest jasne. — Unia wspiera działania MTK oraz wartości zapisane w Statucie Rzymskim, szanuje też niezależność i bezstronność Trybunału – powiedziała Hipper. Jak przypomniała, także przywódcy państw członkowskich w swoich konkluzjach z marca 2022 r. wezwali kraje UE do pełnej współpracy z MTK, w tym poprzez "szybkie wykonanie zaległych nakazów aresztowania".

Rzeczniczka KE Anitta Hipper przyznała, że Komisja słyszała o planach Węgier wystąpienia z Międzynarodowego Trybunału Karnego. Przypomniała jednak, że zgodnie ze statutem MTK proces ten zajmie przynajmniej rok, a do tego czasu państwo jest zobowiązane przestrzegać decyzji Trybunału.

Węgry opuszczą Międzynarodowy Trybunał Karny? Komisja Europejska reaguje

W marcu Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zdecydowały się na wycofanie z konwencji ottawskiej . Dokument dotyczy zakazu produkcji, użycia, składowania i przekazywania min przeciwpiechotnych. Pójść w ślady naszego kraju chce także Finlandia, jednak decyzje o odejściu od traktatu nie wszystkim się spodobały. Konwencja ottawska. Norwegia nie podziela zdania Finlandii. "Żałujemy" Minister spraw zagranicznych Norwegii Espen Barth Eide podkreślił, że jego kraj nie zamierza dołączyć do Polski, krajów bałtyckich i Finlandii w tej kwestii. - Ta konkretna decyzja Finlandii jest czymś, czego żałujemy - nadmienił. - Jeśli zaczniemy osłabiać nasze zaangażowanie, stronom konfliktu na całym świecie łatwiej będzie ponownie użyć tej broni , ponieważ zmniejszy się stygmatyzacja - ocenił w wywiadzie dla agencji Reutera. Espen Barth Eide jeszcze w marcu wyrażał swoje zaniepokojenie i podkreślał, że chociaż przed Polską i krajami bałtyckimi są liczne wyzwania związane z bezpieczeństwem narodowym, w obecnych czasach miny przeciwpiechotne nie powinny być stosowane. Zobacz również: Idą w ślady Polski w obawie przed Rosją. Chodzi o zakazaną broń - Miny lądowe utrudniają odbudowę , zabijają i okaleczają ludzi przez wiele lat po zakończeniu wojny, niszczą wierzchnią warstwę gleby, sprawiają, że drogi prowadzące do szkół są niebezpieczne i czynią duże obszary ziemi niezdatnymi do użytku - wskazywał Eide. Polska i kraje bałtyckie jednym głosem. Wycofały się z konwencji ottawskiej 18 marca Polska wraz z krajami bałtyckimi wydały wspólne oświadczenie, w którym powiadomiono, że wycofują się z konwencji o minach lądowych. "W ostatnich latach znacząco wzrosły zagrożenia militarne dla państw graniczących z Białorusią i Rosją, dlatego tak ważne jest wzmocnienie zdolności odstraszania i obrony tych krajów " - oceniono w komunikacie. Argumentując przyczyny podjęcia takiej decyzji wskazano, że Federacja Rosyjska, która nie jest stroną traktatu, "posiada duże zapasy min przeciwpiechotnych i intensywnie ich używa w wojnie przeciwko Ukrainie, która jest stroną konwencji". Źródła: Politico, Reuters, Interia Zobacz również: Polska wypowie międzynarodową konwencję. Chodzi o zakazaną broń ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Nie wszyscy chcą iść śladem Polski i kilku innych państw. "Żałujemy"

Samolot Organizacji Narodów Zjednoczonych odbywał regularny lot z Mogadiszu do Baidoa . W trakcie lotu piloci zauważyli usterkę, przez którą niemożliwe było wyciągnięcie przedniego podwozia. Podjęto decyzję o powrocie na międzynarodowe lotnisko Aden Adde w Mogadiszu i awaryjnym lądowaniu . W sieci pojawiły się nagrania tuż po wykonaniu manewru. Widać na nich jak dziób maszyny dotyka płyty lotniska, a kolejne osoby opuszczają pokład. Wokół gromadzą się służby. Zobacz również: Tragedia na pokładzie samolotu. Trzech pasażerów walczyło o życie kobiety Somalia. Awaryjne lądowanie samolotu ONZ. Nie wysunęło się podwozie "Poza jednym pasażerem, który został lekko ranny podczas ewakuacji samolotu , wszyscy pozostali pasażerowie i załoga wyszli bez szwanku" - czytamy w komunikacie Biura Wsparcia Organizacji Narodów Zjednoczonych w Somalii. ONZ pochwaliła załogę samolotu, personel lotniska i służby ratunkowe za szybką i profesjonalną reakcję. Zobacz również: Niebezpieczny incydent z policyjnym Black Hawkiem. Są zarzuty ____ Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Byli zmuszeni pilnie lądować. Nie wysunęło się przednie podwozie

Cła Trumpa mają zostać wymierzone w europejski import, w szczególności w przemysł samochodowy i sektor stalowy. Według niemieckiego tygodnika biznesowego "WirtschaftsWoche" Bruksela opracowała szczegółowy plan w odpowiedzi na to, co Trump nazywa "środkami ochrony amerykańskiej gospodarki". W 99-stronicowym dokumencie przygotowanym przez Unię Euroejską wymieniono prawie 2000 amerykańskich produktów, na które UE mogłaby nałożyć cła. To, co Trump nazwał "dniem wyzwolenia", może przekształcić się w dzień odwetu gospodarczego, z poważnymi skutkami dla handlu USA-UE. UE chce wywrzeć presję Trumpa Lista amerykańskich produktów, które mogłyby zostać objęte taryfami celnymi UE, obejmuje szeroką gamę towarów, od produktów rolnych, takich jak wołowina, kurczaki i nabiał, po produkty przemysłowe, w tym sprzęt elektroniczny i maszyny. Donald Trump się wściekł. Myślał, że szybko wygra, ale Putin wykopał piłkę na aut. Teraz to prezydent USA jest pod presją Wśród towarów znajdują się m.in.: żywność, taka jak soja, cukier i warzywa, alkohole wysokoprocentowe, w tym słynna amerykańska whiskey, motocykle i różne urządzenia przemysłowe, produkty z tworzyw sztucznych, tekstylia, wyroby skórzane. Proponowane przez UE cła mogą wynieść nawet 25 proc. Jeśli taki wariant zostałby zastosowany, poważnie wpłynęłoby to na amerykański eksport na rynek europejski. Unia Europejska, która zaczęła przygotowywać plan odwetowy wobec USA już po pierwszej kadencji Trumpa w Białym Domu, szykując się na ewentualność jego powrotu do władzy, tak zaprojektowała swoje działania, aby dotknęły one zwolenników Trumpa w republikańskich stanach USA. Nadchodzi "dzień wyzwolenia" Donalda Trumpa. "Żadnego innego regionu świata nie ceni tak nisko jak Europy" Europejskimi taryfami może zostać objęta na przykład soja, która jest intensywnie uprawiana w Luizjanie, jednym z kluczowych stanów republikańskich. Chodzi o wywarcie presji na administrację waszyngtońską i wyborców Trumpa, aby odczuli bezpośredni wpływ ceł nałożonych przez ich prezydenta. UE chce nałożyć opłaty na Apple, Google, Amazon i Facebook Oprócz ceł Unia Europejska rozważa inne środki przeciwdziałania protekcjonistycznej polityce prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Jedną z omawianych opcji jest wprowadzenie podatku cyfrowego od dużych amerykańskich gigantów technologicznych , takich jak Apple, Google, Amazon i Facebook. Podatek ten mógłby przynieść UE ponad 37 mld euro (ok. 154 mld 500 mln zł, licząc po obecnym kursie walutowym) dodatkowych przychodów rocznie. Europa może rozsierdzić Putina i pokrzyżować jego plany. I to bez USA. Mamy tajną broń i asy w rękawie Europejscy urzędnicy analizują również możliwość wykluczenia amerykańskich firm z ubiegania się o europejskie zamówienia publiczne, co może mieć wpływ na duże amerykańskie korporacje zależne od rynku europejskiego. Ursula von der Leyen mówi, że "Europa nie będzie stać bezczynnie". Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała Parlamentowi Europejskiemu, że jest gotowa bronić interesów gospodarczych Europy. Prezydent USA strzelił sobie w kolano. "Europa może zepsuć imprezę taryfową Donalda Trumpa" "Nie rozpoczęliśmy tego konfliktu handlowego, ale w razie potrzeby jesteśmy gotowi odpowiedzieć siłą. Mamy wszystkie niezbędne narzędzia do ochrony europejskich obywateli i przedsiębiorstw" — powiedziała von der Leyen. Chociaż Unia Europejska nadal ma nadzieję na wynegocjowanie rozwiązania, ostrzega, że nie zawaha się działać, jeśli europejska gospodarka będzie zagrożona.

Unia Europejska przygotowała twardą odpowiedź na "dzień wyzwolenia" amerykańskiej gospodarki, jak Donald Trump nazywa nową rundę ceł zapowiedzianych na 2 kwietnia. Bruksela jest gotowa odpowiedzieć własną serią taryf sektorowych: od żywności, przez motoryzację po alkohole. Plan Unii Europejskiej opiera się nie tylko na reakcji w sferze gospodarczej. Ma być to również, a może raczej przede wszystkim, wyraźny sygnał polityczny. Bruksela tak opracowała listę taryf, aby mocno uderzyć w stany USA, w których Donald Trump ma wielu zwolenników.

"Dzień wyzwolenia" może zamienić się w "dzień odwetu" i porażkę Donalda Trumpa. UE ma ma plan jak uderzyć w zwolenników prezydenta USA

Komisja dowiedziała się, że przyczyną awarii był pożar , który wybuchł w nocy z 20 na 21 marca w jednej z podstacji elektroenergetycznych w zachodniej części Londynu. Spowodowało to przerwę w dostawach prądu na największym lotnisku w Europie . Awaria uniemożliwiła podróżowanie blisko 300 tys. pasażerom. Pożar lotniska Heathrow. Awarie zasilania były zgłaszane już wcześniej Według relacji stacji Sky News Wicking prezes zarządu Komitetu Operatorów Linii Lotniczych na Heathrow miał już wcześniej ostrzegać o awariach podstacji. Zobacz również: Heathrow sparaliżowane. Słychać głosy oburzenia. "Lotnisko zawiodło" Reprezentant ponad 90 linii lotniczych powiedział, że 15 i 19 marca rozmawiał na ten temat z dyrektorami portu lotniczego. Wicking zeznał, że informował " o kilku incydentach , w tym o kradzieży przewodów i kabli wokół niektórych zasilaczy, co w jednym przypadku spowodowało, że światła na pasie startowym na jakiś czas przestały działać". - To oczywiście mnie zaniepokoiło - przyznał. W opinii prezesa terminal 5 na lotnisku Heathrow mógł zostać otwarty dla samolotów przylatujących do Londynu jeszcze tego samego dnia "późnym rankiem". Wielka Brytania. Zamknięte lotnisko Heathrow z powodu awarii Dyrektor naczelny Heathrow Thomas Woldbye ocenił podczas przesłuchania, że utrzymanie otwartego lotniska podczas trwania awarii byłoby "katastrofalne". - Już na wczesnym etapie awarii stało się jasne, że nie będziemy w stanie bezpiecznie obsługiwać lotniska i dlatego je zamknęliśmy (...). Gdybyśmy tego nie zrobili, tysiące pasażerów utknęłoby na lotnisku, narażając się na obrażenia ciała, a drogi wokół lotniska byłyby zablokowane, bo nie zapominajmy, że 65 tys. domów i innych instytucji zostało także odciętych od prądu - oznajmił przed komisją. Podkreślił, że podczas zdarzenia nie działała także infrastruktura cywilna. Część lotów zostało wznowionych z Heathrow późnym popołudniem 21 marca. Następnego dnia port wrócił do normalnego trybu działania. Zobacz również: Paraliż na lotnisku Heathrow. Premier zabrał głos w sprawie pożaru ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Zaskakujące doniesienia po potężnym pożarze. "Otrzymywali ostrzeżenia"

Napisałeś książkę o tym, jak kończą się wojny i co może mieć na to wpływ. W skrócie, jakie są główne warunki zakończenia wojny? Nie jest łatwo myśleć o tym w ten sposób, biorąc pod uwagę brutalność wojny, ale jedną z jej ważnych części są negocjacje . To coś w rodzaju sprzedaży samochodu, gdzie negocjujesz cenę z kupującym. Albo jak negocjacje między związkiem zawodowym a zarządem firmy, kiedy omawiają warunki zakończenia strajku. W ten sam sposób, podczas wojny, kilka stron negocjuje warunki jej zakończenia. Walka trwa do momentu znalezienia minimalnych warunków, na które uczestnicy mogą się zgodzić. Istnieją dwa czynniki, które są w stanie pomóc w zbliżeniu stanowisk, aby zwiększyć prawdopodobieństwo zawarcia pokoju. Europa wie, jak zaszachować Putina w sprawie Ukrainy. Tyle że zegar tyka. Dla Rosji to niezwykle drażliwa kwestia Pierwszym z nich jest informacja. Jednym z powodów, dla których strony nie zgadzają się na swoje żądania, jest to, że mają różne wizje przyszłości na polu bitwy i tego, kto pokaże najlepszy wynik. Jeśli obie strony są optymistycznie nastawione do swoich militarnych perspektyw w konflikcie, trudniej jest im dojść do porozumienia. Podobnie, jeśli obie strony czekają, aż wróg sam się wyczerpie. Rosja czeka, aż Zachód i USA wstrzymają pomoc dla Ukrainy , by ją osłabić. Kijów również czeka, aż zaczną się rosyjskie problemy zbrojeniowe i gospodarcze. Drugim czynnikiem jest zaufanie. Nawet jeśli strony dojdą do porozumienia, skąd można mieć pewność, że strona przeciwna będzie przestrzegać jego zasad? W przypadku związku zawodowego i firmy jest to mniejszy problem — podpisuje się umowę, jej naruszenie można zaskarżyć w sądzie. Ale w przypadku dwóch państw jest to bardziej skomplikowane, mogą one łatwo ją naruszyć. I tak już się stało w przypadku Ukrainy i Rosji. W 1994 r. Rosja podpisała memorandum budapesztańskie , które zobowiązywało ją do poszanowania granic Ukrainy. Mimo to Moskwa najpierw zajęła Krym, a następnie rozpoczęła wojnę na pełną skalę. Tekst publikujemy dzięki uprzejmości portalu Meduza. Wesprzyj niezależne rosyjskie dziennikarstwo Rosyjskie i ukraińskie żądania pokojowe stale się zmieniają, ponieważ przywódcy działają strategicznie i nie zawsze są szczerzy w swoich deklaracjach. Główne minimalne żądania Rosji to utrzymanie zdobytych terytoriów, odmowa przystąpienia Ukrainy do NATO oraz ograniczenia pomocy zagranicznej dla armii Kijowa nawet po podpisaniu porozumienia pokojowego. Z drugiej strony Ukraińcy chcą odzyskać okupowane terytoria i zachować zagraniczne wsparcie wojskowe. Obecnie stanowiska stron są przeciwstawne. Chęć walki Co musi się wydarzyć, aby warunki, na których strony zgadzają się na pokój, były zbieżne? To pytanie, na które wszyscy chcą znać odpowiedź. Obecnie obawiam się, że pokój może zostać osiągnięty tylko wtedy, gdy jedna ze stron zacznie ponosić znaczące porażki militarne. Nie wiemy, kiedy to nastąpi. Jednym z powodów, dla których sytuacja na polu bitwy zadecyduje o wszystkim, są najnowsze badania opinii publicznej. Według nich ludność ukraińska jest skłonna walczyć dalej, aby nie iść na ustępstwa terytorialne. Putin również chce walczyć, pomimo znacznych ofiar. Jeśli któraś ze stron zacznie ponosić znaczące porażki militarne, prawdopodobnie będzie musiała zaakceptować bardzo trudne warunki. W przypadku Rosji taką porażką może być wyczerpanie zapasów czołgów na początku 2026 r. Gdy to nastąpi, armia straci zdolność do zajmowania terytorium i skutecznego prowadzenia wojny. Moskwa może mieć również problemy z personelem. Już teraz korzysta z pomocy północnokoreańskich żołnierzy i grup, na których nie powinna polegać [prawdopodobnie mówimy o zmobilizowanych oddziałach]. Z drugiej strony Ukraina jest znacznie mniejszym państwem. Również polega na ludności, która zasila armię, ale znacznie większym problemem jest dla niej wstrzymanie pomocy wojskowej. Wydaje mi się, że nawet jeśli USA odetną wsparcie dla Kijowa na czas nieokreślony, to nie będzie to dużym problemem w przypadku zwiększenia pomocy ze strony krajów europejskich, przede wszystkim Niemiec i Francji. Dlatego wojna może potrwać jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Wołodymyr Zełenski potrzebuje pomocy, ale nie za wszelką cenę. "Na to Ukraina by się nie zgodziła" Czy negocjacje z Rosją są w ogóle możliwe, biorąc pod uwagę, że ma ona ogromną przewagę, w tym broń nuklearną ? Wydaje mi się, że broń nuklearna niewiele by Rosji pomogła. Jej użycie byłoby punktem zwrotnym wcale nie na korzyść Putina, ponieważ mogłoby doprowadzić do bezpośredniego zaangażowania NATO w wojnę. Tak, Rosja jest znacznie większa niż Ukraina, ale nie wykazała się zbyt wieloma sukcesami w tej wojnie. Z danych, które widzimy, ich wskaźnik ofiar jest znacznie wyższy niż wśród Ukraińców. Czy możliwe jest rozwiązanie konfliktu w drodze negocjacji, jeśli na polu bitwy jest miejsce na ofensywę? Czy były takie precedensy? To zależy od stosunku kosztów do korzyści. Nawet jeśli kraj jest w stanie kontynuować wojnę, może zdecydować się tego nie robić, ponieważ koszty są zbyt wysokie. Istnieją takie przykłady. Na przykład wojna w Zatoce Perskiej, kiedy siły USA i koalicji wyzwoliły Kuwejt w ok. 100 godzin przy minimalnych ofiarach. Potem mogły zaatakować Irak i zdobyć Bagdad — miały taką możliwość. Ale Biały Dom zdecydował się tego nie robić, ponieważ koszty dyplomatyczne byłyby zbyt wysokie. Stany Zjednoczone, mimo że miały przed sobą pomyślną perspektywę na polu bitwy, zdecydowały się na zawieszenie broni. Zatem w każdym konflikcie jest nadzieja, że obie strony dojdą do pokoju. Nie jestem jednak pewien, czy Moskwa podchodzi do negocjacji w dobrej wierze. Wydaje mi się, że Rosjanie uczestniczą w nich bardziej dla pozoru, aby pokazać innym krajom swoje rzekome pokojowe intencje. Mam nadzieję, że wszyscy negocjatorzy lepiej się poznają i zrozumieją, czego chcą ich przeciwnicy. To mogłoby zbliżyć ich [Rosję i Ukrainę] do siebie. Jednocześnie nie sądzę, by rozmowy w Arabii Saudyjskiej doprowadziły do zawieszenia broni w najbliższym czasie. Postęp może być raczej osiągnięty tylko w wąskich obszarach. Dwa ważne czynniki Powiedziałeś, że ważną częścią negocjacji są rokowania. Czy Donaldowi Trumpowi się to udaje? Myślę, że Trump jest fatalnym negocjatorem. Nie odniósł sukcesu w wielu sytuacjach, w których mógłby to zrobić. Jedynym wyjątkiem jest porozumienie Abrahama podczas jego pierwszej kadencji. Z zewnątrz wydaje się, że Stany Zjednoczone nie do końca wiedzą, co robią, ponieważ administracja nieustannie balansuje między przeciwstawnymi rzeczami. Najpierw zawieszają wymianę informacji wywiadowczych z Ukrainą, a następnie ją wznawiają — nie ma to żadnego sensu. Nadal nie jest jasne, co administracja planuje zrobić z umową dotyczącą metali ziem rzadkich . Ale co najważniejsze, nie wywierają wystarczającej presji na Rosję, widząc perspektywę korzyści ekonomicznych z porozumienia z Kremlem. Oczywiście Trump chciałby wynegocjować porozumienie pokojowe między Rosją a Ukrainą w błyskawicznym tempie, aby ogłosić dyplomatyczne zwycięstwo. Ale nie wygląda na to, by naprawdę rozumiał, jak działają udane negocjacje międzynarodowe. Rosjanie nie chcą końca wojny? "Pytają, czy Moskwa nie jest zbyt miękka" Sytuacja może się szybko zmienić tylko wtedy, gdy Stany Zjednoczone zmienią swoje stanowisko i ograniczą wymianę informacji wywiadowczych z Ukrainą, aby wywrzeć na nią maksymalną presję na poważne ustępstwa. Zakończyłoby to wojnę, ale stworzyłoby niezwykle niebezpieczny świat dla Ukrainy, która w każdej chwili może stanąć w obliczu agresji ze strony Rosji. Drugim czynnikiem udanych negocjacji jest zaufanie. Ale jak bardzo można ufać Rosji? Tak, problem z zaufaniem między stronami wynika również z dyktatury w Rosji, w której nie ma opozycji. Ale podstawowym problemem jest raczej to, że Putin chce przejąć Ukrainę. To właśnie połączenie tych dwóch czynników odgrywa dużą rolę. Putin jest autorytarnym przywódcą zainteresowanym podbojem nowych terytoriów. Będzie szukał okazji do złamania każdego zawieszenia broni lub porozumienia pokojowego, jak to już miało miejsce w przypadku memorandum budapesztańskiego. Przypomina to sytuację z układem monachijskim z 1938 r., zgodnie z którym III Rzesza otrzymała Sudety w zamian za niepodbijanie nowych terytoriów. Już w następnym roku Adolf Hitler podbił całe terytorium Czechosłowacji pomimo porozumienia. On również był dyktatorem bez opozycji z dużymi ambicjami terytorialnymi. Tak więc, aby skłonić Putina do zaakceptowania, a następnie honorowania porozumienia pokojowego, musiałoby ono znajdować się w sferze jego zainteresowań. Widzę kilka możliwych sposobów, w jakie mogłoby się to stać. Po pierwsze, gdyby warunkiem porozumienia pokojowego było stacjonowanie w Ukrainie sił pokojowych spoza NATO. To znacznie zmniejszyłoby chęć Rosji do kontynuowania agresji w przyszłości, ponieważ konsekwencje dyplomatyczne byłyby zbyt wysokie, gdyby siły pokojowe zostały zaatakowane. Po drugie, porozumienie powinno być takie, aby ponowna inwazja na Ukrainę była dla Putina niekorzystna ekonomicznie. "Putin wodzi Donalda Trumpa za nos". Zatruta oferta Kremla dla USA. To może być koniec Ukrainy Oprócz tych czynników tylko zmiana reżimu na siły demokratyczne, które odmówią agresji na swoich sąsiadów, może pomóc w rozwiązaniu konfliktu. Trudno jednak liczyć na ten czynnik. Jednocześnie nie można powiedzieć, że demokratyczne władze nie naruszają umów. Pierwsza administracja Trumpa wycofała się z porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 r., Wielka Brytania wycofała się z Unii Europejskiej , a Stany Zjednoczone wycofały się również z traktatu o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu z Rosją. Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana niż "kraje autorytarne łamią umowy, a kraje demokratyczne nie". Co sądzisz o pokoju między Rosją a Ukrainą, który może zostać zawarty w tym roku? Prawie na pewno będzie on całkowicie niesprawiedliwy. Tak zwykle dzieje się, gdy silne państwo próbuje przejąć terytorium mniejszego państwa. Wyjątki są możliwe tylko wtedy, gdy inne kraje mocno angażują się w walkę. Obecna sytuacja przypomina sowiecką inwazję na Finlandię w 1939 r. Początkowo sprawy na polu bitwy nie układały się dobrze dla Armii Czerwonej, potem było lepiej. Później wojna ustała, a ZSRR był w stanie przejąć część terytorium Finlandii na mocy traktatu. To straszne, ale taka jest natura stosunków międzynarodowych — silni biorą to, czego chcą, a słabi są zmuszeni to zaakceptować.

Prezydent USA obiecał, że zakończy wojnę w Ukrainie tuż po objęciu urzędu, w Rijadzie odbyły się już dwa spotkania delegacji, Amerykanie zaczęli rozmowy z Władimirem Putinem, a rosyjska inwazja wciąż trwa. — Myślę, że Donald Trump jest fatalnym negocjatorem. Nie odniósł sukcesu w wielu sytuacjach, w których mógłby to zrobić. Z zewnątrz wydaje się, że Stany Zjednoczone nie do końca wiedzą, co robią, ponieważ administracja nieustannie balansuje między przeciwstawnymi rzeczami. Władimir Putin jest autorytarnym przywódcą zainteresowanym podbojem nowych terytoriów. Będzie szukał okazji do złamania każdego zawieszenia broni lub porozumienia pokojowego, jak to już miało miejsce — mówi Dan Reiter, amerykański politolog i profesor na Emory University oraz autor książki "How Wars End" ["Jak kończą się wojny"]. Jak dodaje, przypadki z historii pokazują, co może teraz stać się w Ukrainie.

Profesor politologii wyjaśnia, czy pokój z Rosją Putina w ogóle jest możliwy. "Silni biorą to, czego chcą"

Philip Ingram, były dowódca brytyjskiego wywiadu, powiedział, że taki atak nieuchronnie doprowadziłby do wojny regionalnej, najprawdopodobniej z udziałem Izraela, który rozpocząłby kontrataki na Iran. W wywiadzie dla Agencji Reutera cytowanym przez "Daily Mail" podkreślił, że chociaż Iran jest w stanie uderzyć w bazę Diego Garcia, prawdopodobieństwo, że to zrobi, jest niskie. — Iran wie, że w odpowiedzi USA zniszczyłyby Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej — powiedział. Donald Trump ostrzegał w przeszłości, że na każdy ataku Iranu na amerykańskie interesy Waszyngton odpowie "bombardowaniami, jakich nigdy wcześniej nie widziano". Powiedział również, że zareaguje niszczycielską siłą, jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego. W odpowiedzi na to Iran stwierdził, że wszelkie "zastraszanie" przez USA lub Izrael doprowadzi do silnego ciosu odwetowego. Co to może oznaczać dla przyszłości regionu Irański atak na bazę Diego Garcia miałby wpływ nie tylko na globalne bezpieczeństwo, ale także na geopolityczną przyszłość regionu. Oprócz odgrywania kluczowej roli w brytyjskiej i amerykańskiej strategii nuklearnej baza jest również ważnym strategicznym punktem tranzytowym dla operacji wojskowych w Azji i na Bliskim Wschodzie. Iran protestuje przeciwko wypowiedziom Donalda Trumpa. "Lekkomyślne i wojownicze" Wielka Brytania i Stany Zjednoczone prowadzą obecnie negocjacje z Mauritiusem, który chce odzyskać suwerenność na Wyspach Czagos . Iran protestował niedawno na forum ONZ — oskarżając Trumpa o "nieodpowiedzialne i wojownicze" wypowiedzi. Jednocześnie irańscy przywódcy wojskowi skrytykowali pobliską obecność wojskową USA, uznając ją za słabość tego kraju. — Kto siedzi w szklanym domu, nie rzuca kamieniami — powiedział Amir Hajizadeh, dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W tym kontekście wojna nie jest pewnikiem, ale eskalacja napięć w regionie może doprowadzić do poważnych starć.

Iran oświadczył niedawno, że może przeprowadzić atak wyprzedzający na bazę Diego Garcia, brytyjsko-amerykańską placówkę wojskową na Oceanie Indyjskim. Groźba ta pojawiła się w odpowiedzi na zwiększoną obecność USA w tym obszarze, zwłaszcza po przybyciu tam trzech bombowców B-2 Spirit zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Eksperci obawiają się, że irański atak na bazę wojskową Diego Garcia może doprowadzić do poważnego konfliktu regionalnego.

"Bombardowania, jakich nigdy wcześniej nie widziano". Donald Trump straszy Iran. Eksperci ostrzegają przed nowym konfliktem

Niezadowolenie z będącej u władzy partii Fidesz rośnie w związku z obawami dotyczącymi zastoju gospodarczego i korupcji. Gospodarka Węgier znajduje się w stagnacji, a Tisza prowadzi w sondażach . Pod koniec 2024 r. 80 proc. Węgrów uważało, że kraj zmierza w złym kierunku. To niepowtarzalna szansa dla przeciwnika Orbana. Najgorszy wynik Fideszu w historii Od czasu pierwszego zwycięstwa wyborczego w 2010 r. węgierska partia Fidesz i jej lider, premier Viktor Orban, konsekwentnie stawiają czoła partiom opozycyjnym z całego spektrum politycznego, od skrajnej lewicy po skrajną prawicę. Peter Magyar stał się postacią godną uwagi w 2024 r. Udało mu się pozyskać zwolenników i wyborców większości partii opozycyjnych. W rezultacie, po raz pierwszy od upadku komunizmu, na Węgrzech ukształtował się system dwupartyjny. Viktor Orban się doigrał. Niemcy znaleźli sposób na to, jak uderzyć w Węgry. Zakładają ważną rolę Polski Magyar, syn komunistycznego klanu prawników, był uprzywilejowanym członkiem wewnętrznego kręgu Fideszu. Zajmował stanowiska w państwowych firmach oraz przedsiębiorstwach powiązanych z Lorincem Meszarosem, znanym przedsiębiorcą związanym z Fideszem, zarabiając ok. 24 000 euro (ponad 100 tys. zł) miesięcznie. W lutym 2024 r., po tym, jak na światło dzienne wyszedł skandal związany z ułaskawieniem przez ówczesną prezydent Katalin Novak osoby skazanej za tuszowanie pedofilii , stanowczo odciął się jednak od rządu i związał się z Partią Szacunku i Wolności (Tisza). Jego pierwsze wystąpienie polityczne zbiegło się w czasie ze zwiększonym zainteresowaniem opinii publicznej kontrowersjami związanymi z ułaskawieniem, kiedy to każdy, kto krytykował Fidesz, przyciągał uwagę społeczeństwa i mediów. Od tego momentu Magyar zyskał rozgłos w węgierskich lewicowych mediach i na platformach społecznościowych, takich jak Facebook. Jak dotąd nie ujawnił jednak szczegółowych informacji na temat domniemanej korupcji w Fideszu, co początkowo obiecywał. W wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną 2024 r. Tisza otrzymała 29,7 proc. głosów . Rządzący Fidesz okazał się zwycięzcą wyborów z 44-procentowym udziałem w głosach — co wciąż jest jednak jego najgorszym wynikiem w historii wyborów do Parlamentu Europejskiego. Kontrowersyjne praktyki Magyara Wspierany przez lewicowe media Magyar zdołał utrzymać wysoki poziom politycznego podniecenia przez cały rok. Jego metodą było i nadal jest lekceważenie ogólnie przyjętych procedur politycznych i zasad dobrego zachowania. Potajemnie nagrywał prywatne rozmowy nie tylko ze swoją byłą żoną, ale także ze swoją późniejszą dziewczyną i chciał wykorzystać te nagrania w sądzie przeciwko nim i innym. Pojawiał się bez pozwolenia w szpitalach, państwowych ośrodkach ochrony dzieci i innych instytucjach państwowych z ekipami filmowymi i ochroniarzami, aby tworzyć "odkrywcze" raporty. Często krytykował również polityków, w szczególności Orbana, oskarżając ich o niewłaściwe postępowanie, korupcję, kradzież, oszustwo i zdradę. Mocne słowa lidera węgierskiej opozycji. "Nie chcemy być rosyjsko-amerykańską kolonią" Niemniej jednak, w styczniowych wyborach uzupełniających Fidesz odniósł miażdżące zwycięstwo, podczas gdy Tisza nie wystawiła żadnego kandydata. Co więcej, badanie opinii publicznej wykazało, że większość wyborców nie zgadza się z żądaniem lidera Tiszy, aby przesunąć termin wyborów, który zaplanowano na 2026 r. W konsekwencji Magyar wycofał swoje żądanie wcześniejszych wyborów. Teraz sugeruje możliwość protestów ulicznych, czerpiąc inspirację z masowych demonstracji, takich jak te, które niedawno miały miejsce w Serbii i na Słowacji . 15 marca 2024 r., w rocznicę powstania niepodległościowego z 1848 r. przeciwko imperium Habsburgów, Magyar zorganizował opozycyjny wiec w Budapeszcie, który przyciągnął tłumy. W tym roku na marszu 15 marca ok. 20 000 demonstrantów — przewiezionych autobusami z całego kraju — zebrało się wzdłuż kultowej alei Andrassy w Budapeszcie, aby wesprzeć kolejny wiec zorganizowany przez Magyara. To zgromadzenie było mniej więcej tej samej wielkości, co oficjalny wiec premiera Orbana, na który zmobilizowano ludzi tylko w stolicy, Budapeszcie. "Królestwem Magyara jest Facebook" Niewiele wiemy o planach Magyara dotyczących polityki zagranicznej. Tisza opowiada się za polityką proeuropejską, kontrastującą z eurosceptycyzmem Fideszu. Magyar popiera stanowisko UE w sprawie swobodnej migracji do kraju i jest gotowy wspierać Ukrainę w jej obronie przeciwko rosyjskiej agresji. Wyraził również chęć współpracy z Europejskim Urzędem ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Miarka się przebrała. UE ma sposób na sprzeciw Viktora Orbana i wreszcie zaczęła go używać Polityka wewnętrzna pana Magyara koncentruje się na szeroko zakrojonych reformach, w tym modernizacji szpitali, szkół, dróg i kolei, a także zwiększeniu dochodów obywateli zarówno z sektora państwowego, jak i prywatnego. Jednak tak naprawdę jego krajowy program ma tylko jeden konkretny element: obalenie i ukaranie rządu Fideszu , a w szczególności premiera Orbana. Królestwem Magyara jest Facebook, gdzie ma dziesiątki tysięcy zwolenników. Regularnie publikuje tam oświadczenia krytykujące rząd Orbana. Większość Węgrów jest niezadowolona Tymczasem piętrzą się problemy Viktora Orbana. Pod koniec 2024 r. 80 proc. Węgrów uważało, że kraj zmierza w złym kierunku, co stwarza szansę dla Magyara. Gospodarka Węgier znajduje się w stagnacji . Węgierski produkt krajowy brutto (PKB) odnotował minimalny wzrost o 0,7 proc. w 2024 r. W 2023 r. inflacja osiągnęła najwyższy poziom w strefie euro i wyniosła średnio 17 proc., co miało wpływ zwłaszcza na klasę średnią. Niektóre kwestie gospodarcze wynikają z czynników zewnętrznych, takich jak sankcje przeciwko Rosji. Dalsze straty gospodarcze wynikają ze środków karnych nałożonych przez UE. Wstrzymuje ona wypłatę 22,5 mld euro (ponad 94 mld zł, licząc po obecnym kursie walutowym) pomocy strukturalnej z powodu korupcji i węgierskiej polityki azylowej, którą uważa za naruszenie praworządności. Napięty budżet państwa utrudnia oferowanie świadczeń finansowanych z podatków w celu podniesienia nastrojów społecznych. Dopóki rząd Fideszu mógł dotrzymać obietnicy, że każdego roku wszystkim będzie się żyło trochę lepiej, ludzie byli bardziej skłonni przeoczyć niedociągnięcia partii, zwłaszcza nepotyzm i korupcję. Teraz cierpliwość się wyczerpuje, a niezadowolenie rośnie. Węgierska opozycja idzie na zwarcie z Viktorem Orbanem. Chodzi o Parady Równości Nawet dyrektor prorządowego ośrodka eksperckiego jest zaniepokojony rosnącym niezadowoleniem. Agoston Samuel Mraz, szef węgierskiego think tanku Nezopont Institute, stwierdził, że klasa średnia zdystansowała się od Fideszu. "To bardzo zły wynik dla systemu ostatnich 14 lat, że ktoś wyłania się z całkowitego zapomnienia i w ciągu roku tworzy blok, który nie ma innego pomysłu niż przegonienie premiera" — powiedział. Co stanie się na Węgrzech? Należy wziąć pod uwagę trzy scenariusze. Scenariusz mniej prawdopodobny: problemy Węgier wzmocnią Magyara Następne wybory na Węgrzech odbędą się na początku 2026 r. Jeśli Fideszowi nie uda się zainicjować ożywienia gospodarczego i znacząco poprawić sytuacji obywateli, może to wzmocnić partię Tisza Magyara . Nie jest pewne, w jaki sposób można osiągnąć to ożywienie w warunkach stagnacji, zwłaszcza w kontekście słabnącej gospodarki niemieckiej. Jednak ewentualny rozejmy w Ukrainie oraz zniesienie sankcji wobec Rosji mogłyby być korzystne dla Węgier. Viktor Orban przelicytował i znalazł się w fatalnej sytuacji. Największy sojusznik może wbić gwóźdź do jego politycznej trumny Premier Orban pokładał wielkie nadzieje w zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa, jednak zwrot gospodarczy Orbana w kierunku Chin może powodować napięcia z amerykańskimi interesami, prowadząc do konfliktów. Scenariusz prawdopodobny: Fidesz wygra wybory w 2026 r. Obecnie trudno jest określić, która partia jest liderem, ponieważ instytuty sondażowe mają tendencję do pokazywania wyników faworyzujących partię, z którą są powiązane. Na przykład TIsza prowadzi z 44 proc. w lewicowym sondażu Median, podczas gdy partia Orbana prowadzi z 47 proce. w przyjaznym Fideszowi instytucie Nezopont. Fidesz rozwinął jednak struktury, szczególnie na obszarach wiejskich, co pomoże partii w "zabezpieczeniu" wyniku wyborów. Z Węgier do Polski. "Jeśli chodzi o zarobki, to ten kraj mnie zaskoczył" Słabość Magyara polega tymczasem właśnie na braku ugruntowanych struktur partyjnych. UE, a zwłaszcza Europejska Partia Ludowa i jej lider, Manfred Weber (członek niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej), są kluczowymi zwolennikami Magyara. Weber i przywódcy UE postrzegają go jako przyszłego premiera. Zrobią wszystko, co możliwe, aby skomplikować sprawy premierowi Orbanowi i Fideszowi. Wybór prezydenta Trumpa przechylił jednak szalę na korzyść Orbana i Fideszu na Węgrzech. W tym momencie zwycięstwo obecnego premiera i jego partii w 2026 r. wydaje się bardziej prawdopodobne — zwłaszcza jeśli uda się zakończyć wojnę w Ukrainie. Jednak w szybko zmieniającym się krajobrazie trudno jest dokonać ostatecznej prognozy.

Wzrost znaczenia Petera Magyara zmienia krajobraz polityczny Węgier. Główny przeciwnik polityczny Viktora Orbana wyrósł na lidera węgierskiej opozycji, torując drogę dla systemu dwupartyjnego w kraju. To największa zmiana na Węgrzech od upadku komunizmu. Wzrost poparcia dla jego partii Tisza jest bezprecedensowy — i jest ku temu szereg powodów, Magyar ucieka się bowiem m.in. do kontrowersyjnych taktyk. Rządzący Węgrami "Viktator", jak nazywają węgierskiego premiera jego przeciwnicy, stanął w obliczu największego wyzwania od czasu, gdy objął władzę.

"Obalić i ukarać Orbana". Realizuje się najgorszy koszmar "Viktatora". Trwa epokowa zmiana krajobrazu politycznego na Węgrzech

"Ocena dowodów i werdykt są błędne" - napisał w apelacji obrońca M., wnosząc o uniewinnienie mężczyzny lub złagodzenie kary . Przypomniał, że jego klient nie przyznał się do winy. Mieszkający w Sztokholmie 39-letni Polak został zastrzelony 10 kwietnia 2024 r. w przejściu pod wiaduktem w dzielnicy Sztokholmu Skarholmen , gdy szedł na basen z 12-letnim synem. Mężczyzna natknął się pod wiaduktem na grupę młodych mężczyzn, w tym M. Prawdopodobnie zwrócił im uwagę. Szwecja. 18-latek uznany za winnego morderstwa Polaka Sąd rejonowy na początku marca uznał, że ślady DNA znalezione na narzędziu zbrodni, czyli przerobionym pistolecie startowym, należą do M. Oskarżony zeznał, że wcześniej przy innej okazji oddał jedynie próbny strzał . Sędzia w uzasadnieniu wyroku ocenił te wyjaśnienia jako niewiarygodne. M. był niepełnoletni w chwili, gdy zastrzelił Mikaela. W takim przypadku maksymalna kara przewidziana przez szwedzki kodeks karny wynosi 14 lat pozbawienia wolności. Gdyby sprawca miał ukończone 18 lat, groziłoby mu dożywocie. 18-latek skazany za morderstwo. Złożył apelację M. został też uznany za winnego przestępstw związanych z nielegalnym posiadaniem broni, a także dwóch prób usiłowania morderstwa w innych miejscach. Był znany policji od 13. roku życia. Należał do lokalnego gangu, tzw. falangi ze Skarholmen. Sąd rejonowy na początku marca skazał również trzech młodych mężczyzn, znajomych M., na pobyt w zakładzie poprawczym, prace społeczne oraz dozór kuratora za ukrywanie mordercy. Dwóch z nich także złożyło apelacje. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Wraca sprawa morderstwa Polaka w Szwecji. Nastolatek złożył apelację

Donald Trump za cel obrał sobie jak najszybsze zakończenie wojny w Ukrainie, co zapowiadał jeszcze podczas kampanii wyborczej. Chociaż amerykańska delegacja rozmawiała już z Ukrainą oraz Rosją, nadal nie zawarto porozumienia , które w teorii miało wejść w życie w kwietniu lub maju. Wojna w Ukrainie. Konflikt będzie się przeciągać Zdaniem amerykańskich urzędników, z którymi rozmawiała agencja Reutera, żaden z celów prowadzących do zawieszenia broni "nie wydaje się obecnie możliwy do osiągnięcia". Urzędnicy mieli przekazać Trumpowi, że "prawdopodobnie nie będą w stanie zapewnić porozumienia pokojowego z Ukrainą w ciągu najbliższych kilku miesięcy". To z kolei zwiększa prawdopodobieństwo, że wojna w Ukrainie będzie się przeciągać , a Kijów będzie potrzebował większego wsparcia od zachodnich sojuszników. Jak oceniono, byłoby to "przekleństwem dla Trumpa". Zobacz również: Były szef Pentagonu przestrzega. "Trump wkrótce się przekona" Reuters przekazał, że najwyżsi urzędnicy USA od tygodni narzekali w prywatnych rozmowach "na sposób prowadzenia negocjacji przez Kijów", jednak w ostatnich dniach w Waszyngtonie rośnie irytacja na Moskwę . Waszyngton traci cierpliwość do Rosji. USA planują zwiększyć presję Źródła, na które powołuje się agencja Reutera, wskazały, że urzędnicy w Białym Domu i Departamencie Stanu przyznali, iż "Władimir Putin aktywnie opiera się próbom zawarcia trwałego porozumienia". Co więcej, dyskutowali też o tym, jaki rodzaj presji - gospodarczej lub dyplomatycznej, mógłby skłonić Rosję do porozumienia . "Rosnący gniew wobec Moskwy, w tym ze strony samego prezydenta, oznacza zmianę w wewnętrznych rozważaniach administracji na temat gotowości Moskwy do negocjacji" - ocenia Reuters. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj nasz raport specjalny! Donald Trump, mimo że "sfrustrowany" postawą m.in. Władimira Putina, kilkukrotnie publicznie podkreślał, że ma do niego zaufanie. Jednak, w ocenie źródeł, w Białym Domu zaufanie to zaczyna zanikać. Nie jest jasne, jakie plany wywarcia presji na Kreml przygotowuje Waszyngton, jednak jeden z wysokich rangą urzędników USA stwierdził, że "Trump rozważa wprowadzenie dodatkowych sankcji" . Tymczasem Moskwa stwierdziła we wtorek, że "nie może zaakceptować amerykańskich propozycji w sprawie Ukrainy w obecnej formie". Źródło: Reuters Zobacz również: Zełenski zwraca się do USA. "Powoli zaczynają zdawać sobie sprawę" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Przekazali Trumpowi złe wieści. "Nie wydaje się możliwe"

"Strategia jest jasna: podpalić knot i zobaczyć, co pozostanie po eksplozji" - opisał dziennik działania RN. Partia chce dodać otuchy swoim wyborcom , a Le Pen nie zamierza "umrzeć jako męczennica, bez rzucenia do walki ostatnich sił" - przypuszcza "L'Opinion". Przypomniał, że liderka skrajnej prawicy odwołała się od wyroku. Teraz jej współpracownicy "liczą na wywieranie presji". Ich zdaniem "walka jest bardziej polityczna niż prawna ". Zdaniem dziennika istnieje jednak ryzyko "przestraszenia" niedawno pozyskanego elektoratu i zagrożenia w związku z tym dążeniom skrajnej prawicy do jej "oddemonizowania". "Pierwsze badania opinii publicznej nie są korzystne " - podkreślił "L'Opinion", cytując trzy sondaże, z których wynika, że większość Francuzów uznała wyrok dla Le Pen za nieodbiegający od normy. RN mówi o "tyranii sędziów", jednak dane sondażowe są sprzeczne z tą linią obrony - zauważyła gazeta. Sprawa Marine Le Pen. Media: Zjednoczenie Narodowe nie będzie się powstrzymywać Dziennik ocenił, że RN chce najpierw "upolitycznić i utrzymać gniew", a później "podjąć próby szerszego przekonywania ". Jak tłumaczył "L'Opinion" jeden z wyższych rangą działaczy RN, Jerome Sainte-Marie, tym, czego partia chce uniknąć, jest "powstrzymywanie się". "Jeśli osiągasz pewien stopień oburzenia, a nie ma natychmiastowego rozwiązania, istnieje ryzyko, że wpadniesz w formę rezygnacji " - wyjaśnił Sainte-Marie. Jego zdaniem "należy dać wściekłości konkretne ujście ", unikając przy tym "anarchicznej mobilizacji". Zobacz również: Politycy stają w obronie Marine Le Pen. "Wyrok wyłącznie na rękę Rosji" Wyrok Marine Le Pen. Partia wychodzi na ulice bronić liderki Stąd też, zdaniem dziennika, rzecznicy partii - ale tylko oni - "zostali masowo wysłani" do programów telewizyjnych, a w mediach społecznościowych hashtag "Ratujmy demokrację" zastąpił poprzedni, "Popieram Marine" . Zapowiedziana przez szefa partii Jordana Bardellę mobilizacja i rozdawanie ulotek w najbliższy weekend jest czymś "wyjątkowo rzadkim" - podkreślił "L'Opinion" (RN unika akcji ulicznych, we Francji na ulice wychodzi wyłącznie lewica - red.). Zdaniem dziennika RN balansuje teraz między sprzecznościami : "wzywa do mobilizacji, ale chce za wszelką cenę uniknąć procesu trumpizacji". "Jeśli wznieca się gniew, którego się nie kontroluje, to ściąga się na siebie problemy " - powiedział dziennikowi jeden z działaczy partii. Zobacz również: Orban jest Marine Le Pen ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Skrajna prawica przeciwko systemowi. Reakcja na wyrok dla Le Pen

Błyskawiczne powodzie mogą wystąpić na rozległym obszarze, rozciągającym się od centrum po wschodnią część Stanów Zjednoczonych . Seria burz ma potrwać od środy wieczorem do soboty rano. Ich skutki mogą się okazać katastrofalne, ponieważ w ciągu tych dni ulewy będą się powtarzać na tych samych obszarach. Powódź może być "historyczna" Według amerykańskich synoptyków w niektórych miejscach powodzie błyskawiczne mogą się pojawić już w środę - w dolinie rzeki Ohio oraz w centralnej i południowej części USA. Na północy z kolei, w stanach Dakota Północna i Południowa oraz w Minnesocie burze mogą przynieść śnieżyce. Najwięcej obaw budzą spodziewane powodzie błyskawiczne , powodowane ulewami. Jak podaje Narodowa Służba Pogodowa (NWS), padać zacznie w środę i każdego kolejnego dnia grunt będzie coraz bardziej nasiąknięty . Po pewnym czasie nie będzie w stanie przyjmować wody, która zacznie się rozlewać na powierzchni - ostrzegają eksperci. Możliwe, że w wyniku serii ulew do soboty w niektórych miejscach spadnie łącznie ponad 40 litrów wody na metr kwadratowy. Najgorzej pod tym względem może być w pasie ciągnącym się przez stany Arkansas , Missouri , Tennessee , Missisipi i Kentucky . Jak napisali eksperci NWS z Paducah w stanie Kentucky, jeśli faktycznie spadnie tyle deszczu, ile się prognozuje, " historyczna błyskawiczna powódź " jest prawdopodobna. Możliwe, że w ciągu kilku dni spadanie tyle deszczu, ile zwykle w tych miejscach pada przez całą wiosnę . Przykładowo we wspomnianym Paducah od marca do maja zazwyczaj notuje się średnio około 36 litrów wody na metr kwadratowy. Zobacz również: Gałęzie pękały jak szkło. Lodowa burza poczyniła olbrzymie szkody Jak podkreśla telewizja CNN, powołując się na specjalistów z NWS, może dojść do błyskawicznych powodzi, które "zdarzają się raz na pokolenie" . Wraz z postępującymi zmianami klimatycznymi tego typu masowe ulewy powoli stają się normą w tej części USA. W ubiegłym tygodniu w mniej niż 48 godzin w południowej części Teksasu spadło tyle samo deszczu, ile zazwyczaj przez pół roku. Burze przyniosą więcej groźnych zjawisk. Tysiące tornad od początku roku Mieszkańcy południowych stanów muszą się przygotować na nadejście tornad . Z tego powodu w części stanów Kansas , Oklahoma i Teksas obowiązują ostrzeżenia wydane przez Centrum Przewidywania Burz (SPC). Możliwe, że wraz z lokalnymi silnymi tornadami spadnie też grad wielkości piłek golfowych . SPC wydało ostrzeżenia przed burzami drugiego stopnia dla terenów rozciągających się od Teksasu do Iowa. Z kolei w części stanów Kansas, Oklahoma i Missouri obowiązują ostrzeżenia trzeciego stopnia w pięciostopniowej skali. Kwiecień zwykle oznacza początek sezonu burzowego w środkowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, jednak coraz częściej groźne zjawiska zaczynają pojawiać się wcześniej. Od stycznia do marca burze przyniosły ponad 3200 tornad , niszczycielskie wiatry i gradobicia. Zobacz również: Ciężarówki zdmuchiwało z ulic, tornada niszczyły domy. Dziesiątki zabitych Źródło: CNN, ABC, SPC.noaa.gov ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Już się zaczęło, będzie tylko gorzej. Zjawisko "jedno na pokolenie"

Naukowcy opuszczają słynny Uniwersytet Yale na rzecz Kanady — kraju, który Trump chciałby włączyć do USA jako 51. stan. Plany emigracyjne gwiazd nauko trafiają na pierwsze strony gazet. Naukowcy wyjeżdżają, ponieważ widzą zagrożenie dla wolności badań naukowych oraz własnej wolności osobistej. Przypadek Snydera jest tylko papierkiem lakmusowym — jednym z wielu wymownych przykładów stanu, w którym znalazła się amerykańska nauka. Mówi o tym najnowsze badanie przeprowadzone przez renomowane naukowe czasopismo "Nature". Skandale i drenaż mózgów w USA Jeśli wierzyć ankiecie przeprowadzonej przez "Nature" wśród 1608 naukowców w USA, trójka czołowych naukowców nie będzie jedynymi, którzy wyjadą. Trzy czwarte ankietowanych (75,3 proc.) stwierdziło, że również rozważa emigrację. Były jastrząb Trumpa: "nigdy nie widziałem go szczęśliwszego niż na kolacji z królową Elżbietą". Macron też trafił ze swoim zaproszeniem Stany Zjednoczone są zagrożone tak zwanym drenażem mózgów — utratą największych talentów naukowych i badawczych. Donald Trump odstraszył ich, anulując ich finansowanie, czyszcząc ich język i grożąc sankcjami, jeśli będą protestować przeciwko tej arbitralnej polityce. Wielu zagranicznym naukowcom grozi nawet deportacja — najnowszym przykładem jest Rosjanka Ksenia Pietrowa, która prowadziła badania w Harvard Medical School, aż nagle w połowie lutego trafiła do aresztu w oczekiwaniu na deportację . Obecnie rosną wątpliwości co do tego, czy nawet prywatne elitarne uniwersytety są w stanie chronić swoich zagranicznych wykładowców. "To, co się tutaj dzieje, zmniejsza atrakcyjność Ameryki jako centrum badań" — powiedział w rozmowie z radiem Deutschlandfunk Thomas Zimmer, wizytujący niemiecki badacz na Uniwersytecie Georgetown. "Czeka nas trudna przyszłość". Świat siedzi na bombie. Nowa gorączka złota to nie przypadek. Dotychczasowe prognozy można włożyć do kosza "Obecnie [wśród naukowców] szeroko poszukuje się alternatyw" — dodał naukowiec. Ameryka "pulą talentów" dla reszty świata W szczególności młodzi naukowcy (według ankiety "Nature" 548 z 690 osób z doktoratem rozważa opuszczenie USA) spoglądają teraz na Europę. Francja jest pierwszym krajem, który tak oficjalnie wysunął propozycję rekrutowania talentów z USA. Do prowadzenia badań naukowych w Stanach Zjednoczonych nie zachęcają ponadto przypadki takie jak historia francuskiego naukowca pracującego dla National Ventre for Scientific Research, który nie został wpuszczony do USA . Przyczyną tego zdarzenia była prawdopodobnie zawartość telefonu badacza, która miała nie spodobać się funkcjonariuszom na lotnisku. Smartfon rzekomo zawierał osobiste krytyczne opinie na temat Donalda Trumpa. Francuski rząd poinformował o tym agencję AFP. Według "The Independent" francuski naukowiec miał zostać oskarżony o pisanie wiadomości, które "odzwierciedlają nienawiść do Trumpa i mogą być opisane jako terroryzm". Do skandalu odniósł się francuski minister szkolnictwa wyższego i badań naukowych Wspomniał, który we wpisie na platformie X pisał o "zagrożeniach dla bezpłatnych badań w Stanach Zjednoczonych". Do początku marca stu amerykańskich naukowców ubiegało się o zaledwie 15 stanowisk w odpowiedzi na program badawczy "Bezpieczne miejsce dla nauki" utworzony na Uniwersytecie Aix-Marseille. Strach w otoczeniu Putina. Rosyjskie elity zdradzają nowy plan Kremla. "Jeśli przegapimy ten moment, Trump może wybuchnąć" Także Niemcy chcą włączyć się do akcji "pozyskiwania mózgów". Przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Maxa Plancka, Patrick Cramer, mówił w radiu Deutschlandfunk o "dwukrotnie większej liczbie wniosków z USA". Postrzega on Amerykę Trumpa jako "nową pulę talentów". Niedawno Senat Berlina ogłosił również na Instagramie, że utworzy fundusz mający na celu przyciągnięcie amerykańskich naukowców na stołeczne uniwersytety — i zapewnienie im "nowego miejsca, w którym mogą swobodnie prowadzić badania w unikalnym na skalę światową środowisku".

Najbystrzejsze umysły Ameryki opuszczają kraj. Od czasu objęcia urzędu Donald Trump zrealizował to, co obiecał podczas kampanii wyborczej — i wypowiedział wojnę elitom kraju. Znane postacie rozpoczynają strategiczny odwrót, w tym amerykańscy historycy Timothy Snyder i Marci Shore (która jest żoną Snydera) oraz badacz faszyzmu Jason Stanley.

Naukowcy mają dość. Amerykańskie gwiazdy nauki uciekają z USA przed Donaldem Trumpem. Trwa drenaż mózgów

Dowództwo Wschodniego Teatru Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) oświadczyło, że lotniskowiec Shandong brał udział w ćwiczeniach obejmujących "koordynację okrętów i samolotów, przejęcie kontroli nad przestrzenią powietrzną oraz ataki na cele lądowe i morskie" na wschód od Tajwanu. Według komunikatu rzecznika dowództwa pułkownika Shi Yi, ćwiczenia - z użyciem ostrej amunicji - miały na celu sprawdzenie umiejętności żołnierzy w zakresie "wielowymiarowej blokady i kontroli" wyspy. Władze ChRL twierdzą, że ćwiczenia są ostrzeżeniem dla tajwańskich "separatystów". Chiny o tajwańskiej prowokacji niepodległością O obecności chińskiego lotniskowca na wodach Cieśniny Tajwańskiej we wtorek, pierwszego dnia chińskich manewrów, informowało ministerstwo obrony w Tajpej. Według resortu Shandong "brał udział w operacjach ok. 220 mil morskich (407 km) na południowy wschód od Tajwanu". Tajwańska agencja CNA przypomina, że poprzednio lotniskowiec Shandong uczestniczył w manewrach na wodach zachodniego Pacyfiku na południowy wschód od Tajwanu w kwietniu 2023 r. podczas ćwiczeń Joint Sword-2023. Później, w październiku 2024 roku, na ćwiczenia Joint Sword-2024B, ALW wysłała lotniskowiec Liaoning, który również operował na wodach zachodniego Pacyfiku, jednak tajwańskie Ministerstwo Obrony nie ujawniło wówczas, w jakiej odległości od wyspy przebywała ta jednostka. Rzecznik chińskiego MSZ Guo Jiakun, komentując ćwiczenia ALW, powiedział w środę, że "tak długo, jak prowokacje związane z niepodległością Tajwanu będą kontynuowane, kary za to nie ustaną". Cytując chińskie powiedzenie "kto bawi się z ogniem, ten może się spalić", Guo skomentował także słowa naczelnego dowódcy filipińskich sił zbrojnych generała Romea Brawnera, który zasugerował we wtorek, że w przypadku inwazji ChRL na Tajwan podjęcie działań przez Filipiny będzie "nieuchronne". Zobacz również: "Przygotowują ofensywę". Rosjanie z dziesięciokrotną przewagą przed atakiem Tajwańskie ministerstwo obrony, szczegółowo opisując ruchy Chin w ciągu ostatnich 24 godzin, podało w środę rano, że zaangażowanych w nie było 76 samolotów i 15 okrętów wojennych. Tajwan potępił Chiny za przeprowadzenie ćwiczeń. Według Pekinu były one ostrzeżeniem dla tajwańskich "separatystów". USA i Australia reagują na manewry Pekinu. Chiny ostrzegają Filipiny Administracja Donalda Trumpa także odniosła się do ruchów chińskiego wojska, wydając ostrzeżenie pod adresem Pekinu. Sekretarz prasowa Białego Domu przekazała, że prezydent Trump "podkreśla z naczenie utrzymania pokoju w Cieśninie Tajwańskie j, zachęca do pokojowego rozwiązania problemów po obu stronach cieśniny i ponownie wyraża swój sprzeciw wobec wszelkich jednostronnych prób zmiany status quo siłą lub przymusem". Coraz większe zaniepokojenie działaniami Chin wykazuje ustralia. Już w zeszłym miesiącu trzy chińskie okręty wojenne przeprowadziły ćwiczenia na Morzu Tasmana, podczas rejsu okrążającego Australię. Ćwiczenia zaostrzyły napięcia w australijskim rządzie - donosi portal Real Clear Defense. Zobacz również: "Nie do przyjęcia". Rosjanie ostrzegają Australię Głos w sprawie zabrał Peter Layton z australijskiego Griffith Asia Institute. - Pekin wysyłał sygnał, że Chiny mają wyrafinowane wojsko. Drugim przesłaniem bombowców może być to, że wy (USA - red.) macie potencjał do uderzeń dalekiego zasięgu. My też, i to w większej liczbie. Najwyraźniej nie jest to przypadek - dodał. Z kolei Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało w środę niektóre osoby na Filipinach, aby nie wygłaszały "bezpodstawnych komentarzy" dotyczących Tajwanu, ostrzegając, że "ci, którzy igrają z ogniem, sami się spalą". To reakcja na słowa szefa filipińskich sił zbrojnych Romeo Brawnera, który powiedział żołnierzom, aby "zaczęli planować działania na wypadek inwazji na Tajwan". Źródło: Reuters, PAP, AFP, The Hill Zobacz również: Tajwan zawiedziony ruchem USA. Tajpej otrzymał sprzęt "niezdatny do użytku" ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Wielkie manewry Chin u wybrzeży Tajwanu. Biały Dom reaguje

Na finiszu kampanii wyborczej przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi w USA, Elon Musk i jego komitet poparcia America PAC oferowali wyborcom po 100 dol. za podpis pod petycjami w sprawie obrony wolności słowa i prawa do posiadania broni. Jak przypomina CNN, celem akcji było zwiększenie aktywności konserwatywnych wyborców, co miało ułatwić Donaldowi Trumpowi reelekcję. Polityk w efekcie wygrał w kluczowych stanach. Teraz komitet Muska otrzymał pozew od osoby, która zajmowała się zbieraniem podpisów, ale nie otrzymała pieniędzy. Prezydent USA strzelił sobie w kolano. "Europa może zepsuć imprezę taryfową Donalda Trumpa" Zbierał podpisy, bo poprosił go Elon Musk Anonimowy mężczyzna z Filadelfii złożył pozew przeciwko komitetowi America PAC, w którym żąda 20 tys. dolarów za zbieranie podpisów w Pensylwanii. - Ten pozew dotyczy dotrzymywania obietnic. Mój klient liczył, że dzięki tym pieniądzom będzie mógł opłacić rachunki. Ciężko pracował podczas kampanii, ponieważ poprosił go o to Elon Musk. Wierzył mu – powiedziała w rozmowie z CNN prawniczka Shannon Liss-Riordan. Spięcie Patryka Jakiego z włoską dziennikarką. "Jak śmiecie?" [WIDEO] Do sprawy odniósł się rzecznik America PAC Andrew Romeo, który ocenił, że organizacja nie załamała przepisów. Wyjaśnił, że wypłaty za ciężką pracę osób, które wsparły misję komitetu, są realizowane regularnie. Kwoty idą w dziesiątki milionów dolarów, ale komitet ma prawo do wstrzymania płatności oszustom. Ostatni skok Carlosa Suareza. Tylko jego spadochron zawiódł Finansowe wsparcie Elona Muska To nie pierwszy raz, kiedy Elon Musk energicznie angażuje się w wybory. Wybory na sędziego sądu w Wisconsin ściągnęły uwagę mediów i polityków. Elon Musk wtórzył swoją strategię z wyborów prezydenckich i oferował wybranym wyborcom swojego kandydata czeki na milion dolarów oraz po 20 dol. za polecenie głosowania znajomym.

Założony i finansowany przez Elona Muska komitet America PAC, który wspierał kampanię Donalda Trumpa, otrzymał pozew od jednego z wyborców. Mieszkaniec Filadelfii nie otrzymał pieniędzy za zbieranie podpisów pod petycją w sprawie wolności słowa i posiadania broni. Domaga się 20 tys. dolarów.

Elon Musk płacił za poparcie Donalda Trumpa. Dostał pozew, bo nie przyszedł przelew

O przygotowaniach do działań szturmowych czytamy w najnowszym raporcie amerykańskiego think tanku Instytut Studiów nad Wojną . Analitycy zwrócili uwagę, że Rosjanie sukcesywnie rozszerzają przyczółek usytułowany na północny wschód od Łymanu . To właśnie z tego miejsca wyprowadzona może zostać ofensywa. Zobacz również: Rosjanie przygotowują potężną ofensywę. Dowódca wskazuje kierunek "Siły rosyjskie wydają się wykorzystywać znaczną przewagę liczebną, aby dokonywać postępów. Rzecznik ukraińskiej brygady działającej na kierunku Łyman 31 marca oświadczył, że siły rosyjskie przeprowadzają niemal wyłącznie ataki piechoty w tym obszarze i rzadko używają pojazdów opancerzonych" - napisano. "Ukraińska Grupa 'Chortyca' poinformowała, że siły rosyjskie mają znacznie więcej piechoty w tym rejonie, w tym głównie dobrze wyszkolonych kontraktowych. Inna brygada ukraińska przekazała, że siły rosyjskie mają dziesięciokrotną przewagę liczebną nad siłami ukraińskimi (...) Rosyjskie dowództwo wojskowe wydaje się wzmacniać i uzupełniać straty w sile roboczej wśród jednostek frontowych 3. i 144. dywizji strzelców zmotoryzowanych" - dodano. Wojna w Ukrainie. "Przygotowują ofensywę na kwiecień" O przygotowaniach Rosjan do zmasowanego uderzenia na jednym z fragmentów frontu, mówił na antenie telewizji News.Live, Władimir Fokin. Dowódca 1. batalionu szturmowego 3. Brygady ujawnił, że Rosjanie gromadzą siły, które w najbliższym czasie zostaną użyte do ataku. - Federacja Rosyjska przygotowuje ofensywę na kwiecień . Są jednostki, które obecnie znajdują się na tyłach. W naszym kierunku jest to około dwóch lub trzech dywizji. Mają rezerwy. Zwykle są obsadzone i przebywają na poligonach od ponad miesiąca, gdzie przechodzą szkolenie do przyszłych zadań - wyjaśnił. Wojskowy przyznał, że obecnie w ramach 3. Brygady trwają intensywne przygotowania do odparcia "większej ofensywy ze strony Rosjan". Mowa o budowie umocnień i stanowisk inżynieryjnych . Zobacz również: Poważna przewaga Rosjan na froncie. "Wróg widzi każdy ruch" ------ Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

"Przygotowują ofensywę". Rosjanie z dziesięciokrotną przewagą

Elon Musk jest przez niektórych wywyższany jako altruistyczny geniusz, a przez innych nienawidzony jako samolubny złoczyńca. Można było mieć jednak pewne oczekiwania co do jego działań. W końcu firmy miliardera odnoszą sukcesy, więc jeśli udałoby mu się zreformować rząd federalny USA, którego roczne wydatki wynoszą 7 bln dol. (ok. 27 bln 160 mld zł, licząc po obecnym kursie walutowym), byłby to wielki sukces. Rządu jednak, zdaniem krytyków Elona Muska, nie sposób przyrównywać do firmy. Jeśli firma upadnie, na jej miejsce pojawi się inna. Rząd tymczasem, przynajmniej w teorii, zapewnia krytyczne usługi, które jedna po drugiej są obecnie paraliżowane przez miliardera. Inspektorzy generalni, których zadaniem jest szukanie defraudacji i oszustw, zostali zwolnieni. DOGE wyrzucił z pracy ludzi z Agencji Żywności i Leków (FDA), która zatwierdza leki do użytku medycznego, co spowolni innowacje. Kolejne problemy spotkały pocztę, a nie jesteśmy nawet na początku długiej listy. "Z radością łamie prawo i bezdusznie niszczy kariery" Pracownicy niektórych agencji wyróżnionych przez DOGE nadal muszą wysyłać cotygodniowe wiadomości e-mail z listą pięciu rzeczy, które zrobili w zeszłym tygodniu . Ale skrzynka odbiorcza, na które wysyłają wiadomości, jest pełna. Prezydent USA strzelił sobie w kolano. "Europa może zepsuć imprezę taryfową Donalda Trumpa" To prawda, że wyborcy na całym Zachodzie są sfrustrowani, ponieważ ich rządy są bardziej biegłe w spowalnianiu rzeczy niż w ich przyspieszaniu. Jednak duże demokracje od dziesięcioleci zmagają się ze znalezieniem rozwiązania tego problemu. Do tej pory jednak DOGE wzbudza głównie wrogość, wdzierając się do jednej agencji po drugiej. Z radością łamie prawo i bezdusznie niszczy kariery. Przedstawia fałszywe twierdzenia dotyczące marnotrawstwa środków i przejmuje dane osobowe chronione prawem. Niedawny wielki skandal z — niezamierzone włączenie dziennikarza do czatu wyższych urzędników USA na komunikatorze Signal omawiających zbliżający się atak na Jemen — nie ma nic wspólnego z DOGE. Nie wzbudza jednak zaufania, że wewnętrzny krąg Trumpa może odpowiedzialnie radzić sobie z ważnymi zadaniami. Niektóre wykroczenia mogłyby nawet okazać się warte ostatecznego celu, jeśli DOGE byłby w stanie przynieść prawdziwą transformację. Postępowanie z należytą ostrożnością może być receptą na zastój. Kto teraz pamięta zalecenia komisji Grace'a, której prezydent Ronald Reagan zlecił znalezienie sposobów na ograniczenie marnotrawstwa w rządzie? Nadchodzi "dzień wyzwolenia" Donalda Trumpa. "Żadnego innego regionu świata nie ceni tak nisko jak Europy" Zwykle szanse na zrobienie czegoś przełomowego w obszarze władzy pojawiają się tylko w czasach wojny, zarazy lub klęski żywiołowej. Preferowaną metodą działań Muska w Twitterze (obecnie X) było niszczenie rzeczy i sprawdzanie, co się stanie. Być może to, co Ameryka widziała do tej pory, to destrukcja, a kreacja przyjdzie później. Optymiści zauważają, że prezydent Argentyny Javier Milei osiągnął prawdziwy postęp dzięki taktyce podobnej do tej realizowanej Muska. Bolesne reformy przeprowadzone przez Reagana i Margaret Thatcher w latach 80. również były wówczas przez wielu znienawidzone, ale okazały się korzystne. Tak czy inaczej zakres oszczędności, jakie jest w stanie realnie zapewnić DOGE, jest jednak znacznie mniejszy niż zapowiadano. Realne szacunki mówią o miliardach, ale nie o zapowiadanych bilionach. "Wydajność nie ma z tym wiele wspólnego" DOGE wzięło na cel wydatki uznaniowe, czyli tylko ok. 15 proc. budżetu USA, z wyłączeniem wydatków na obronność. Ponieważ znaczna część pozostałych wydatków rządowych to redystrybucja, nie ma tam jak znaleźć ogromnych oszczędności. Musk mógłby zatem np. mądrze ciąć koszty administracyjne. Jednak zbyt wiele z planowanych przez DOGE cięć okazało się nietrafionych , jak na przykład anulowany kontrakt rządowy o wartości 8 mld dol. (ponad 31 mld zł, licząc po obecnym kursie walutowym), który w rzeczywistości był wart tylko 8 mln dol. (analogicznie 31 mln zł). Takie przykłady można mnożyć. Nie zidentyfikowano również wielu uciążliwych regulacji, które należałoby ograniczyć, na co liczył Vivek Ramaswamy, który krótko zajmował stanowisko współszefa DOGE. Solą w oku Muska stały się m.in. USAID i Departament Edukacji, które jednak zostały utworzone przez Kongres i zgodnie z prawem tylko Kongres może się ich pozbyć. Republikanie mają większość ustawodawczą, ale nie próbowali uchwalić niezbędnych przepisów do zlikwidowania tych instytucji. "Czeka nas trudna przyszłość". Świat siedzi na bombie. Nowa gorączka złota to nie przypadek. Dotychczasowe prognozy można włożyć do kosza Być może są miejsca, w których DOGE robi coś dobrego, jak zatrudnienie Joe Gebbii, który jest współzałożycielem Airbnb, w celu usprawnienia procesu emerytalnego dla pracowników federalnych. Niestety, przykłady na to, że DOGE czyni rząd mniej efektywnym, są znacznie liczniejsze. DOGE próbuje zamknąć instytucje, rozszerzając władzę wykonawczą dla własnego dobra. W obliczu procesów sądowych i niektórych niekorzystnych orzeczeń Musk i inni zaatakowali sędziów, oskarżając ich o przeprowadzenie zamachu stanu. Niektórzy zwolennicy Trumpa uważają, że w 2010 r. Ameryka była opanowana przez "miękki autorytaryzm", którego narzędziami władzy były uniwersytety, media i partyjni biurokraci, i że teraz potrzebne jest trochę autorytarnego zachowania, aby go przełamać. Wydajność nie ma z tym jednak wiele wspólnego. "Wielu dobrych urzędników zostanie zwolnionych" Tak czy inaczej nawet to nie oznacza, że DOGE poniosło porażkę — jeszcze. Istnieją trzy możliwe scenariusze. Pierwszy: krytycy, którzy tak jak rywale biznesowi Muska śmiali się z Tesli i SpaceX na początku ich istnienia, będą musieli przyznać, że DOGE odniosło sukces Drugi: Elon Musk zepsuje rząd USA. Trzeci, najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że DOGE utknie w sądach. Wielu dobrych urzędników państwowych zostanie zwolnionych lub odejdzie. Mniej utalentowanych ludzi będzie postrzegać rząd jako atrakcyjną karierę. Ameryka pozostanie z silniejszym prezydentem i słabszym Kongresem. Strach w otoczeniu Putina. Rosyjskie elity zdradzają nowy plan Kremla. "Jeśli przegapimy ten moment, Trump może wybuchnąć" Byłaby to ogromna stracona szansa. Wyobraźmy sobie Muska z początku 2010 r. — konstruktora-geniusza, odpowiedzialnego za zamówienia w Pentagonie lub federalne projekty infrastrukturalne. Zamiast tego Ameryka ma Muska z późnej epoki, zradykalizowanego przez własną platformę mediów społecznościowych, flirtującego z ruchami autorytarnymi i tkwiącego w tym samym myśleniu skupionym na politycznych podziałach, co miliony mniej utalentowanych ludzi. © The Economist Newspaper Limited, Londyn, 27 marca 2025 r.

Elon Musk postrzega siebie jako zbawcę ludzkości, który umieści człowieka na Marsie. Aktualnie jego misją stała się tymczasem "przebudowa" rządu USA, która podzieliła amerykańskie społeczeństwo. Jak dotąd jednak czas najbogatszego człowieka na świecie wypełnia przede wszystkim destrukcja zastanego porządku niż tworzenie czegokolwiek nowego. Najgorsze jest jednak coś innego. Dotychczasowe działania DOGE wyglądają bowiem tak, jakby nie miały na celu usprawnienia pracy rządu, ale rozszerzenie władzy prezydenta i wykorzenienie "błędnego" myślenia. A to dopiero początek.

world

LATEST INSIGHTS