science
Edward Paczkowski. Rom ktory przezy zagade
Byem w gownym obozie i ukrywaem swoje pochodzenie bo od razu trafibym tam gdzie reszta. Przeciez 2 sierpnia 1944 r. nastapia cakowita likwidacja obozu cyganskiego. Wymordowali wszystkich. Ja juz wtedy byem poza Oswiecimiem. Dzis jestem Romem ktory przezy prawdziwa zagade opowiada w 2017 r. swoja historie Edward Paczkowski ktory jako jeden z nielicznych Romow przezy pieko niemieckich obozow koncentracyjnych. Zmar 22 grudnia 2021 r.
W poniedziałek 27 stycznia przypada 80. rocznica wyzwolenia KL Auschwitz. Przypominamy archiwalny tekst Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Przyjmuje się, że w czasie II wojny światowej w Europie zamordowanych zostało blisko 500 tysięcy Romów, czyli 50 proc. ich przedwojennej populacji. Do obozu w Oświęcimiu pierwsi Romowie trafili 9 lipca 1941 roku. Mniejszość ta stanowiła pod względem liczebności trzecią grupę deportowanych, po Żydach i Polakach. Transporty do KL Auschwitz przyjeżdżały z czternastu państw. Kolejny raz obóz w Oświęcimiu Paczkowski odwiedza po 30 latach od wyzwolenia. — Dobro się pamięta długo, a złe całe życie — powtarzał kilkukrotnie podczas rozmowy. W rozmowie z Onetem pierwszy raz od długiego czasu znowu stanął przed koszmarem wspomnień. I. To był rok 1942. Mój starszy brat należał do konspiracji. Rodzice nie chcieli w ogóle o tym słyszeć. To były Bataliony Chłopskie. Było ich czworo: on i trzech Polaków ze Śląska. Po jakimś czasie brat zaczął mnie namawiać, żebym też się zapisał. Miałem wtedy 11 lat. Obiecał mi, że dostanę broń, granaty i butelki z benzyną. Pewnego dnia do naszego domu przyszedł najstarszy z organizacji i zapytał mnie, czy urodziłem się w Polsce i czy chcę bronić tego kraju. Zgodziłem się. Złożyłem przysięgę pod świętym obrazem, że nikomu, nawet rodzicom, nic nie zdradzę. Gdybym zdradził, to groziła nam śmierć. Przez rok zniszczyliśmy 20 hitlerowskich czołgów i 19 pancernych samochodów. Złapali nas w połowie 1943 r. Ktoś musiał nas wydać, do dziś nie wiem, kto. II. Z Tomaszowa Mazowieckiego pociągiem trafiłem do Oświęcimia. Nie wiedziałem jeszcze, co mnie czeka. Pytałem: jakie to więzienie? Ktoś odpowiedział zza drutów: "to nie więzienie, to obóz koncentracyjny. Tutaj na wolność wychodzi się kominem". 29 września 1942 r. To był dzień, kiedy mnie tu przywieźli. Od tej pory nazywałem się "66485". Boże drogi, ile razy cierpiałem przez ten numer. Na każdym apelu byliśmy wyczytywani. Jak był twój numer, musiałem się odezwać. W pewnym momencie zapadła cisza. Zaczęli szukać w szeregach. To byłem ja. Zostałem pobity, skopany, ubranie miałem całe we krwi. To była moja pierwsza lekcja w obozie: bardzo szybko trzeba było nauczyć się języka niemieckiego. III. Pamiętam te apele... Najgorzej było, jak ktoś uciekł z obozu. Staliśmy całą noc. Zimą z każdego bloku padało średnio 10-15 więźniów dziennie. Czy można było się wyrwać z tego piekła? Pewnego dnia wracamy z pracy, a tam na placu apelowym stoją szubienice. Dwanaście sznurów. Lagerkapo przyprowadził 12 haftlingów i na oczach wszystkich dokonali egzekucji. Jak się później dowiedziałem, przygotowywali się do ucieczki. Mieli wykopany dół na terenie obozu i zapas konserw. Dla esesmanów to było niemożliwe... Ja też nie raz myślałem o ucieczce. W tym celu nie raz zmieniałem swoją datę urodzenia. Ale się nie udało. Dlaczego? Bałem się komukolwiek z tego zwierzyć, bo każdy mógł donieść esesmanom. Samemu ucieczka była dużo trudniejsza, więc zrezygnowałem. IV. Pewnego dnia przebieraliśmy ziemniaki w piwnicy. Grupowy krzyczał: "Bewegung, bewegung", czyli "Szybciej, szybciej". Ja jeden się odezwałem. Powiedziałem, że nie możemy pracować szybciej, bo zgniłe ziemniaki wrzucimy do zdrowych. Wtedy zawołał silnego mężczyznę, który wziął moją głowę pomiędzy swoje nogi i kazał tamtemu mnie bić kijem od łopaty. Miałem głośno liczyć. Doliczyłem do 25. To była najmniejsza kara. Zemdlałem. Oblali mnie wodą. Dostałem następne 25. Nie pamiętam, co się dalej działo. Obudziłem się przed barakiem. Kiedy dochodziłem do siebie, pytałem tylko: gdzie ja jestem? Wtedy pomyślałem, że tutaj już zginę. V. Pyta pan, co było najgorsze w obozie... Najgorszy był głód. Dzienne wyżywienie to 25 dag chleba i zupa z pokrzyw i brukwi. Pewnego dnia, gdy jadłem zupę, zauważyłem, że w środku pływa ogon. To musiał być ogon szczura. Wyrzuciłem go, ale resztę zjadłem. Niech pan sobie teraz wyobrazi, jaki tam był głód... Gdybym nic nie zjadł, to mógłbym nie doczekać do rana. Głodowałem przez pierwszy rok. Dopiero później nauczyłem się, jak kombinować jedzenie. Raz przywieźli na platformach chleb z piekarni. Więźniowie wchodzili na platformę i wrzucali go przez okna do magazynu. Chleb dla więźnia to była rzecz najdroższa na świecie. Akurat wtedy wróciłem z pracy. Zauważyłem, że niedaleko na ziemi leżą dwa bochenki. Obok stał esesman. Pojawiła się w mojej głowie tylko jedna myśl: Boże spraw, żeby udało mi się złapać i uciec. Zaryzykowałem. Ale w tym momencie esesman się odwrócił i kazał innym więźniom mnie gonić. Wpadłem. Esesman rozkazał mi tańczyć. On stał, patrzył i się śmiał. Żebym nie przestawał, to strzelał z pistoletu między moje nogi. Odłamek pocisku przedziurawił mi palec u lewej stopy. Do dziś ten palec nie odrósł, ale rana zdążyła się zagoić. VI. Ja byłem więźniem politycznym, miałem czerwony winkiel na pasiaku i siedziałem w obozie głównym w Oświęcimiu. Inni Romowie zatrzymywani byli w Auschwitz II w tzw. Zigeunerlager — obozie cygańskim. Od starszego brata, który pracował w dworze w Babicach k. Oświęcimia, dowiedziałem się, że cała nasza rodzina: trzy siostry, ojciec i matka zostali przywiezieni do Brzezinki. Mama z rozpaczy miała rzucić się na druty elektryczne. Nie wiedziałem nic o tym, jak w jakich warunkach żyli inni Romowie. Nie wiedziałem też zbyt wiele o eksperymentach dr. Mengele. Byłem w głównym obozie i ukrywałem swoje pochodzenie, bo od razu trafiłbym tam, gdzie reszta. 2 sierpnia 1944 r. nastąpiła całkowita likwidacja obozu cygańskiego. Wymordowali wszystkich. Ja już wtedy byłem poza Oświęcimiem. Dziś jestem Romem, który przeżył prawdziwą zagładę. VII. Pamiętam jeszcze łaźnię. To było straszne. Raz w tygodniu, w niedzielę, gonili nas do kąpieli. Więzień musiał być nagi. Nie ważne, czy lato, czy zima. Jak po łaźni sztubowy (więzień, który utrzymywał porządek w izbie baraku) zauważył, że ktoś się kładzie na pryczy i ma brudne nogi, albo ręce, to brali go siłą i szczotkami ryżowymi go szorowali do krwi. Do kości. Widziałem to nie raz. Po takim czymś więzień był wykończony, praktycznie nieprzytomny. W takim stanie wyciągano go na plac przed barak i tam dogorywał. Jego życie trwało jeszcze najwyżej godzinę. VIII. Co jakiś czas wyczytywane były numery ludzi przeznaczonych do komory gazowej. Zwykle co dziesiąty. Jeszcze nie mówiłem, że po pracy zwykle chodziłem w odwiedziny do brata, który mieszkał w innym bloku. Nie mogłem go znaleźć, choć szukałem cały wieczór. Dopiero blokowy mi powiedział, że brat został wyczytany do gazu... Nie mogłem uwierzyć. Płakałem całą noc, ale szybko musiałem nauczyć się żyć sam. Śmierć w obozie towarzyszyła każdego dnia. IX. W połowie 1944 r. mój numer został wyczytany na liście osób, które miały zostać przewiezione do innego obozu. Trafiłem do Buchenwaldu, a stamtąd do KL Mittelbau-Dora, gdzie pracowałem w kamieniołomach. Następny był Bergen-Belsen, gdzie znowu panował okropny głód. Pamiętam, że palono ogniska i pieczono na nich ciała zmarłych. To był straszny widok. 15 kwietnia 1945 przyjechali Anglicy i nas wyzwolili. Tego dnia niemieccy kucharze ugotowali obiad, który był zatruty. Chcieli nas wszystkich pozabijać... Ale to nie wszystko, Anglicy przywieźli paczki, w których były konserwy, papierosy, albo czekolada. Więźniowie od razu się na to rzucili. Poumierali od skrętu kiszek. Przypominam sobie, że zaraz po wyzwoleniu esesmani musieli ładować trupy więźniów na angielskie samochody. Podszedłem wtedy do jednego z nich i powiedziałem: ten czas, który wy mieliście, teraz my mamy i uderzyłem go z całej siły. Nie mogłem się powstrzymać. X. Wyzwolenie to nie koniec mojego horroru. Przez następny rok zrywałem się w środku nocy i krzyczałem: "Nich schlagen!", czyli "Nie bij, nie bij!". Pamiętam to. Budziłem się, krzyczałem, a później płakałem. Nie mogłem zapomnieć tego, co widziałem na własne oczy. Pierwszy raz w Oświęcimiu byłem dopiero w latach 70. Dobro się pamięta długo, a złe całe życie. Do dziś mam jeszcze to wszystko przed oczami. Pamiętam jeszcze jedną obozową piosenkę. Zaśpiewam panu: Auschwitz, Auschwitz deine krematorium es brand beim Tag und beim Nach. Tausend Häftlingen in gas sind vergangen [tłum. niem. Auschwitz, Auschwitz, twoje krematorium pali się dzień i noc. Tysiące więźniów już przeminęło komorą gazową]... Nie mogę już więcej opowiadać, przepraszam. *** Nocą z 2 na 3 sierpnia 1944 r. Niemcy przystąpili do likwidacji Zigeunerlager — obozu cygańskiego. Według danych w KL Auschwitz-Birkenau zginęło ok. 20 tysięcy osób narodowości romskiej. 29 lipca 2011 r. Sejm RP uchwalił 2 sierpnia Dniem Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]
PREV NEWSViktor Orban w koncu sie podda w sprawie sankcji wobec Rosji. Spekulacje o "tajemnych metodach" krola Belgii
NEXT NEWSCichy zabojca. Wiele osob nie ma pojecia ze cierpi na stuszczenie watroby. Te herbaty moga jej pomoc
Onet rowniez gra z WOSP. Tak dziaa nasz sztab WIDEO
- Od maego to byo moje marzenie. Zawsze chciaem pomagac tak jeden z wolontariuszy sztabu WOSP w Onecie tumaczy swoj udzia w 33. Finale Orkiestry. W te najwieksza akcje charytatywna w Polsce zaangazowali sie takze nasi dziennikarze i inni pracownicy Ringier Axel Springer Polska oraz ich rodziny i przyjaciele. Mamy film ze sztabu w Onecie.
Wymiana zdan na linii Antoni Dudek-Karol Nawrocki. Kandydat PiS odpowiada
Trwa publiczna wymiana zdan miedzy kandydatem PiS Karolem Nawrocki a profesorem Antonim Dudkiem. Po tym jak podczas jednego ze spotkan z Nawrockim duchowny zasugerowa ze prezes IPN powinien wymierzyc Dudkowi "prawy prosty albo lewy" profesor zaprosi polityka do swojego programu. Nie mam teraz czasu zajmowac sie profesorem Dudkiem i jego przemysleniami powiedzia Nawrocki podczas konferencji prasowej.
Nielegalny handel podrobionymi lekami kwitnie w Europie. Alarmujacy raport Europolu
W Europie rosnie handel lekami niespeniajacymi norm faszywie oznakowanymi lub sfaszowanymi wynika z najnowszego raportu Europolu. Unijny organ scigania przestrzega rowniez przed "przekierowaniami z legalnego ancucha dostaw" takimi jak kradziez lub niewasciwe wykorzystanie legalnych lekow i recept.
Naukowcy bija na alarm. Drastyczny wzrost liczby przypadkow raka jelita grubego u modych. "U dzieci to skok o 500 proc. w 20 lat"
Rak jelita grubego jest zwykle kojarzony z osobami w wieku powyzej 50 lat rzadziej z modymi ludzmi nastolatkami i dziecmi. Najnowsze badanie naukowcow z Uniwersytetu Missouri-Kansas City wykazuje natomiast ze ta choroba coraz czesciej dotyka wasnie modsze osoby. Wskazuja na to informacje z bazy danych amerykanskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorob z okresu od 1999 do 2020 r.
Zatrzymania w sprawie RARS. Szefowa biura Morawieckiego z zarzutami
Kolejne osoby usyszay zarzuty w sprawie nieprawidowosci w Rzadowej Agencji Rezerw Strategicznych. Wsrod tych osob znajduje sie m.in. szefowa biura premiera z czasow rzadow Zjednoczonej Prawicy - Mateusza Morawieckiego. Jak poinformowaa prokuratura do sadu zozono wnioski o tymczasowe aresztowanie dla podejrzanych.
Archeolodzy z Polski i Danii beda szukac wikingow w Wolinie
Naukowcy z Aarhus w Danii wspolnie z polskimi archeologami chca szukac w Wolinie w Zachodniopomorskiem sladow wikingow. W tym roku maja sie tam rozpoczac wykopaliska. Prace potrwaja trzy sezony.