entertainment
Rezyser filmu o Robbie Williamsie Jego utwory nie byy na mojej playliscie
"Ludzie wychodza z tego filmu i na przykad dzwonia do swojego ojca z ktorym nie rozmawiali przez siedem lat. Wiec tak ten film z pewnoscia wywouje emocjonalna reakcje" - mowi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mateuszem Opyrchaem Michael Gracey rezyser filmu "Better Man Niesamowity Robbie Williams". I przyznaje "Utwory Robbiego nie byy na mojej playliscie. Wiec to co naprawde mnie do niego przyciagneo to niekoniecznie on jako artysta ale on jako czowiek".
Mateusz Opyrchał: Już w ten piątek "Better Man: Niesamowity Robbie Williams" pojawi się w polskich kinach. Czego możemy się spodziewać, wybierając się na ten film? Wyobraź sobie, że musisz zachęcić kogoś do pójścia do kina. Co byś mu powiedział? Michael Gracey: Myślę, że obecnie w ogóle trzeba zachęcać ludzi, żeby poszli do kina. Wiesz, żeby ludzie pojawili się w kinie, trzeba zrobić film, który najlepiej ogląda się na dużym ekranie, z dźwiękiem przestrzennym. Taki, który robi wrażenie i jest naprawdę przeznaczony na duży ekran - coś w rodzaju filmu-wydarzenia. Uważam, że z musicalowymi numerami i całym widowiskiem nie da się tego uchwycić, oglądając jedynie na telewizorze. Myślę, że ten film został stworzony z myślą o dużym ekranie. Stworzyłeś niesamowitą produkcję, więc można powiedzieć, że ci się udało! Dziękuję! Czy Robbie Williams to idealna postać do stworzenia dobrego filmu? Myślę, że interesującą rzeczą w Robbiem jest to, że w przeciwieństwie do innych biografii muzycznych, w których mówimy o kimś, kto jest cudownym talentem czy muzycznym geniuszem, to, co czyni Robbiego bardziej przystępnym, to fakt, że on taki nie jest. Myślę, że to jest właśnie to, co sprawia, że jest to bardziej przystępne dla ludzi. Niekoniecznie mogę się utożsamiać ze staniem na scenie przed 125 tysiącami ludzi, ale myślę, że możesz się odnieść do wielu rzeczy, przez które Robbie przeszedł. Myślę, że możesz się odnieść do jego relacji z rodziną, jego pragnienia uzyskania aprobaty ojca i miłości ze strony babci, a także do wątpliwości i pogardy do samego siebie, przez które przechodził. Myślę, że wszystkie te rzeczy są niesamowicie przystępne i to właśnie sprawia, że ta historia jest czymś, co chciałem opowiedzieć, ponieważ uważam, że jest to coś uniwersalnego. Wydaje mi się, że ludzie, którzy wybiorą się na ten film, przeżyją ten emocjonalny rollercoaster. Ale nie chodzi tylko o emocjonalną stronę - jest też taniec, muzyka. Jest wiele elementów, które można docenić, i wiele, nad czym można się zastanowić. Myślę, że wspaniałą cechą każdego filmu jest to, że powinien on pobudzać do rozmowy. Ludzie wychodzą z tego filmu i, na przykład, dzwonią do swojego ojca, z którym nie rozmawiali przez siedem lat. Więc tak, ten film z pewnością wywołuje emocjonalną reakcję. Jestem bardzo ciekawy procesu produkcji, ale najpierw zapytam o scenariusz. Pracowali nad nim Oliver Cole i Simon Gleeson? Domyślam się, że Robbie musiał dokładnie go przejrzeć i zatwierdzić. Robbie był bardzo wyluzowany, jeśli o to chodzi... W tym sensie, że po prostu pozwolił naszej trójce zabrać się za tworzenie scenariusza. Oczywiście musiał go zatwierdzić, ale bazowaliśmy na półtorarocznych rozmowach, które prowadziłem z Robbiem. Były one bardzo podobne do tej - po prostu siedzieliśmy w jego studiu nagraniowym i rozmawialiśmy o jego życiu. Te nagrania stały się podstawą scenariusza. Co więcej, niektóre z tych nagrań są użyte jako voice-over w filmie, to oryginalne materiały. Robbie pozwolił nam być kreatywnymi i znaleźć najlepszy sposób, by opowiedzieć tę historię. Co więcej, kiedy zaproponowałem, by w filmie został przedstawiony jako małpa, zgodził się od razu. Nie wahał się ani chwili. Pamiętasz, kiedy pierwszy raz zadzwoniłeś do niego z propozycją zrobienia filmu? Pierwsza rozmowa nie była tak bezpośrednia, to wszystko działo się trochę bardziej stopniowo. Poznałem Robbiego, bo pomógł mi przy pracy nad "The Greatest Showman". Był moment, kiedy Hugh Jackman zastanawiał się, czy muzyka jest wystarczająco dobra. Poszedłem wtedy do Robbiego, zagrałem mu utwory, a on nagrał wideo dla Hugh, które przekonało go, by kontynuować pracę nad filmem. Byłem za to bardzo wdzięczny Robbiemu. Później, kiedy spotykaliśmy się towarzysko, opowiadał mi różne historie ze swojego życia. I szczerze mówiąc, chciałem je po prostu nagrać. Jako opowiadacz historii, jako filmowiec, zawsze szukasz świetnych narracji, a sposób, w jaki Robbie opowiadał swoje historie, naprawdę mnie zachwycał. Zacząłem więc nagrywać te sesje z nim. Z czasem stało się dla mnie jasne, że te nagrania mogą posłużyć jako podstawa do stworzenia filmu. To będzie trochę osobiste pytanie - jesteś fanem Robbiego Williamsa? (śmiech) Dorastając w Australii, nie da się uciec od Robbiego Williamsa! Wiem, że jestem w takim wieku, że kiedy dorastałem, on był po prostu ogromnym fenomenem. Ale to nie było tak, że słuchałem jego muzyki. Nie, jego utwory nie były na mojej playliście. Więc to, co naprawdę mnie do niego przyciągnęło, to niekoniecznie on jako artysta, ale on jako człowiek. Zastanawiałem się nad tym, że robienie filmu o swoim przyjacielu, będąc jednocześnie trochę fanem, może być pomocne, ale czasami chyba może też utrudnić sprawę... Wiesz, myślę, że moja miłość do jego muzyki naprawdę rozwinęła się w trakcie tworzenia filmu. Jeszcze bardziej doceniłem go jako artystę. Myślę, że byłem obiektywny, ponieważ nie będąc fanem, byłem gotowy pokazać tę mroczniejszą stronę. To właśnie, moim zdaniem, sprawia, że ten film jest wyjątkowy. Wiele biografii muzycznych bywa zbyt ugrzecznionych lub rozmytych, często dlatego, że kontroluje je spadkobierca osoby, która już nie żyje i chce chronić jej dziedzictwo, albo dlatego, że osoba, o której jest film, żyje i nie chce, by pewne aspekty jej życia były przedstawiane na ekranie. Natomiast w przypadku Robbiego, to, co jest wspaniałe, to jego gotowość do całkowitej otwartości na rzeczy, których żałuje. Myślę, że dla nas jako widzów to bardziej relatywne, bo każdy z nas zrobił coś, czego się wstydzi, i każdy z nas powiedział rzeczy, których później żałował. Więc kiedy oglądasz taki film, rozumiesz: "Tak, to jest właśnie to, co oznacza bycie człowiekiem". Miałem okazję rozmawiać z Robbiem i od razu poczułem, że możesz z nim porozmawiać o wszystkim... Jest otwarty na temat wzlotów i upadków w swoim życiu. Jest naprawdę szczery... Jest szczery aż do przesady. Jestem pewien, że są chwile, kiedy jego management słucha tego, co mówi, i myśli: "Tak, wolałbym, żeby tego nie powiedział." "Better Man" zawiera piękne wzloty i upadki, piękne emocje, niesamowite efekty specjalne, a także... małpę - słyszałeś to pytanie wiele razy, ale muszę jeszcze raz zapytać: dlaczego małpa? Przy okazji - Jonno Davies wykonał świetną robotę! Jonno Davies to fenomenalny aktor, a jego kreacja Robbiego, podobnie jak mały Carter J Murphy, który zagrał młodego Robbiego, są po prostu wyjątkowi. To ich występy napędzają emocje całego filmu. Jeśli chodzi o małpę, jest ku temu wiele powodów. Po pierwsze, Robbie przez dużą część swojego życia postrzegał siebie jako małpę cyrkową - artystę wykonującego przedstawienie na pokaz. Po drugie, Robbie czuł się czasami wyobcowany, niezaangażowany. Po trzecie, wszyscy w pewnym sensie odgrywamy jakąś rolę - jesteśmy "małpami cyrkowymi". To, jak się zachowujemy w towarzystwie przyjaciół, różni się od tego, jak jesteśmy z rodziną czy sami ze sobą. Chciałem też zbadać zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne życie Robbiego. Wchodząc w czyjeś wnętrze, w świat wyobraźni, przejście od muzycznego świata z małpą - co już samo w sobie jest podniesioną do granic rzeczywistością - do czystej wyobraźni nie jest wielkim skokiem. Dla widzów to nie wydaje się nagłe czy zaskakujące, kiedy w filmie pojawiają się surrealistyczne momenty. To pozwala stworzyć więź z widownią, która jest naprawdę unikalna. Tworzy to dla widzów wyjątkowe doświadczenie. Jako twórca takich produkcji jak "The Greatest Showman", "All I Know So Far" i teraz "Better Man" musisz mieć wokół siebie ludzi, którym możesz zaufać. Jak wygląda Twój plan pracy? Chodzi mi o proces dobierania talentów, z którymi chcesz współpracować. Jak to działa? Jak wpadłeś na Jonno? Jonno pojawił się dzięki rekomendacji Kate Mulvany, która w filmie gra jego matkę. Niedawno pracowała z nim przy serialu Amazona "Hunters", w którym grał także Al Pacino. Kate była nim zachwycona. Powiedziała: "Ten brytyjski dzieciak jest niesamowicie utalentowany, musisz go sprawdzić." I dzięki Bogu to zrobiłem, bo kiedy zaczęliśmy z nim pracować, zarówno ja, jak i Simon Gleeson, byliśmy po prostu oczarowani jego talentem. Jonno wnosi do filmu Robbiego z taką... autentycznością! Jest całkowicie oddany, niczego nie ukrywa. Na planie jest pełen energii, zgrywa się z rolą i ma ten sam rodzaj psotności, co Robbie. Wydaje mi się, że kluczowe jest dobranie odpowiednich ludzi do współpracy - zarówno głównych gwiazd, jak i całej obsady, która ma za zadanie ożywić tę historię. Jako reżyser jesteś całkowicie uzależniony od talentu, który ludzie wnoszą na plan, ale też od atmosfery, jaka tam panuje. Środowisko, w którym coś powstaje, zawsze wpływa na efekt końcowy. Jeśli ludzie nie czują się dobrze, reżyser krzyczy, a gwiazdy nie chcą tam być, to nieważne, jak szeroko się uśmiechną, kiedy padnie "akcja" - widz to wyczuje. Siedzi przed ekranem i myśli: "Coś tu nie gra." Ale działa to też w drugą stronę. Miałem szczęście pracować przy produkcjach takich jak "Better Man", czy "The Greatest Showman", gdzie ekipa i obsada były niesamowite. Podczas pracy nad "Showmanem" aktorzy przychodzili na plan w swoje dni wolne, by wspierać kolegów zza kamery, klaskać i kibicować im. To był mój pierwszy film i pamiętam, jak pierwszy asystent reżysera, Peter Cullen, powiedział: "Michael, to się prawie nigdy nie zdarza." Miałem ogromne szczęście pracować z ludźmi, którzy tworzyli wspaniałą atmosferę na planie. Myślę, że powiedzenie "dziękuję" po zakończeniu wszystkiego, po zamknięciu planu, to moment pełen wzruszeń i emocji, prawda? To trudne, bo kiedy pracujesz nad takim projektem, stajecie się jak rodzina. Spędzasz ze sobą całe dnie, każdego dnia, przez długie godziny. Przechodzicie razem przez niezwykle wymagające i wyczerpujące doświadczenia. Więc kiedy na koniec dnia ogłaszasz koniec zdjęć, to uczucie jest słodko-gorzkie. Z jednej strony czujesz ogromną radość, że wspólnie udało się zdobyć tę ogromną górę, jaką jest każdy film. Ale z drugiej strony, to także koniec podróży. To naprawdę wyjątkowy moment. Pamiętasz najtrudniejszą scenę w "Better Man"? Myślę, że najbardziej wymagająca była scena na Regent Street, czyli numer "Rock DJ", gdzie musieliśmy zamknąć Regent Street na cztery noce. Samo to było ogromnym przedsięwzięciem, ponieważ nie mogliśmy ćwiczyć na ulicy. Musieliśmy wynająć ogromną przestrzeń studyjną poza Londynem i odtworzyć sekcję Regent Street, na której odbywał się taniec, przy pomocy taśmy na podłodze. Zgromadziliśmy tam 500 tancerzy, piętrowy autobus, taksówki i cały zespół produkcyjny na cały tydzień przed zdjęciami, żeby móc ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, aż opanowaliśmy wszystko do perfekcji. Musieliśmy zmieścić się w wyznaczonym czasie, wejść na Regent Street, nagrać scenę i opuścić ją każdej nocy w ramach określonych godzin. Mówisz o tym miejscu, niedaleko Piccadilly Circus? Dokładnie. A więc, kiedy w końcu odbyliśmy próby i doszliśmy do momentu, w którym naprawdę wszystko ze sobą współgrało, mieliśmy właśnie zacząć kręcić i zmarła królowa... Nie... I tak, musieliśmy przerwać produkcję, a wszystkie pieniądze zostały już wydane. Zarezerwowaliśmy całą ekipę, wszystkich tancerzy, a sklepy zostały opłacone. W rezultacie straciliśmy te pieniądze. Nastąpiło dziesięć dni żałoby, potem odbył się pogrzeb królowej, a następnie koronacja króla. Minęło kolejne pięć miesięcy, zanim udało nam się ponownie zebrać fundusze i wrócić na Regent Street, aby nakręcić ten numer. To zdecydowanie było największe wyzwanie spośród wszystkich scen, które kręciliśmy. Są sceny, które nie zmieściły się w filmie? Tak, tak, jest kilka scen, które wycięliśmy. Mówisz o konkretnych faktach z życia Robbiego? Jest wiele rzeczy, które po prostu nie zmieściły się w filmie. Oczywiście zawsze próbujesz skondensować czyjeś życie do dwóch godzin, więc niektóre sceny połączyliśmy. To znaczy, że są rzeczy, które się wydarzyły, ale w różnych momentach, a my połączyliśmy je, żeby działy się w jednym miejscu. Sporo takich zabiegów tam było. Nawet postacie, wiesz, są różne osoby, które w filmie reprezentują kilka rzeczywistych osób naraz. Ale są też sceny, które nakręciliśmy i które absolutnie uwielbiam, ale nie znalazły się w ostatecznej wersji filmu. "Better Man: Niesamowity Robbie Williams" to film, który koniecznie trzeba zobaczyć w kinach już w ten piątek. Czy to, co teraz robisz, to spełnienie twoich zawodowych marzeń? Tak, można tak powiedzieć, chociaż... Wiesz, to ciekawe. Myślę, że za każdym razem, gdy coś robisz, uczysz się czegoś nowego i potem chcesz spróbować jeszcze raz, wykorzystując to, czego już się nauczyłeś. Ale szczerze mówiąc, spędziłem osiem lat, pracując nad "The Greatest Showman", i to był mój pierwszy film. Oglądałem go potem i myślałem: "Chciałbym to zrobić jeszcze raz, wiedząc to, co wiem teraz." Ale nie ma żadnej gwarancji, że po zrobieniu jednego filmu dostaniesz szansę na kolejny. Fakt, że mogłem zrobić drugi film, że mogłem wziąć wszystkie lekcje, które wyniosłem z pracy nad "Showmanem", i zastosować je przy "Better Man", sprawia, że czuję się niesamowicie szczęśliwy. Mam nadzieję, że będę mógł to zrobić ponownie! Bywasz dla siebie surowy, kiedy oglądasz swoje prace po ich ukończeniu? Tak, myślę, że prawda jest taka, że każdy, kto tworzy, jest krytykiem samego siebie. Prawdopodobnie mam więcej uwag krytycznych wobec swojej pracy niż ktokolwiek inny. Ale to dobrze, bo właśnie to motywuje do stawania się lepszym, do doskonalenia swojego warsztatu. I ponownie, czuję się szczęściarzem, bo jestem otoczony niesamowitymi ludźmi, niesamowitymi talentami, co przypomina mi, jak wielkim przywilejem jest być w takim miejscu. Możliwość opowiadania historii na globalną skalę to coś, co nie każdemu jest dane. Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę Ci, żeby wszystkie Twoje filmy były dokładnie takie, jak sobie wymarzysz! Dziękuję bardzo!
PREV NEWSTo miasto byo inspiracja dla kultowego horroru. Prawda jest przerazajaca
NEXT NEWSAgnieszka Rylik zmaga sie z powaznymi problemami zdrowotnymi "Czasem nie jestem w stanie przez bol wstac z ozka"
Corka Nicole Kidman zostaa twarza kampanii a internauci psiocza "Przestancie zatrudniac "NEPO DZIECI". Nie umie chodzic po wybiegu"
16-letnia Sunday Rose Kidman-Urban corka Nicole Kidman zostaa twarza kampanii woskiego domu mody Miu Miu. Wczesniej nastolatka bya krytykowana m.in. za sposob w jaki porusza sie po wybiegu. Niektorzy wprost sugeruja ze za jej kariera stoi fakt iz ma znanych rodzicow.
Chora na grype Marianna Schreiber utyskuje na NFZ "Mam czekac 4 DNI z bezsilnosci zadzwoniam do pediatry mojej corki..."
Marianna Schreiber walczy z ostrym zimowym przeziebieniem. Zakatarzona celebrytka probowaa uzyskac pomoc u lekarza pierwszego kontaktu. W swojej przychodni dowiedziaa sie jednak ze musi uzbroic sie w cierpliwosc.
Mocny zart na ramowce Polsatu. Dostao sie Krolikowskiemu
Podczas prezentacji wiosennej ramowki Polsatu doszo do zaskakujacego wydarzenia. Ze sceny pad mocny zart ktorego celem sta sie... Antonii Krolikowski.
By Norbert ŻyłaTotalna metamorfoza Ostrowskiej nie przekonuje stylisty. Pieje z zachwytu nad fryzura Gawryluk
Na wiosennej ramowce Polsatu pojawi sie spory tum rodzimych gwiazd. Wsrod nich Ilona Ostrowska ktora zaprezentowaa sie w nowej fryzurze. O ocene uczesania poprosilismy styliste wosow.
By Marcin WolniakAntek Krolikowski z ukochana na ramowce Polsatu. Izabela postawia na sukienke z dekoltem
Antek Krolikowski pojawi sie na prezentacji wiosennej ramowki Polsatu. Aktor nie by sam. Towarzyszya mu jego ukochana Izabela. Partnerka Krolikowskiego postawia na odwazniejsze wyciecie przy dekolcie. Zobaczcie jak sie prezentowali.
Gwiazdy komedii romantycznej znowu razem. Odtworzyli kultowa scene
Meg Ryan niegdys uosobienie amerykanskiego ideau piekna i gwiazda kultowych komedii romantycznych znow znalaza sie w centrum uwagi. Tym razem wraz ze swoim partnerem z filmu "Kiedy Harry pozna Sally" Billym Crystalem odtworzya synna scene w restauracji. Ma to zwiazek z reklama majonezu ktora zostanie wyemitowana podczas Super Bowl.