Osabienie dolara wspiera notowania miedzi

Kontrakty terminowe na miedź na parkiecie w Londynie zyskują około 0,5 proc. oscylując na pułapie 9144,50 USD za tonę, kontynuując wczorajszą aprecjację. Metal, a dokładniej, popyt na ten metal, jest powszechnie uważany za jeden z wskaźników globalnego wzrostu gospodarczego. Rozwój ekonomiczny implikuje bowiem większe zapotrzebowane na surowiec mający szerokie zastosowanie, od budownictwa przez energetykę po elektronikę. Miedź okazał się odporna na zawirowania wywołane wojną na cła, jakie światu zapodała nowa waszyngtońska administracja. Prezydent Donald Trump w miniony weekend ogłosił nałożenia 25 proc. taryf na produkty pochodzące z Kanady i Meksyku oraz 10 proc. na import z Chin. W przypadku dwóch pierwszych już w poniedziałek odroczył ich wprowadzenie na co najmniej 30 dni. Anonsował też chęć pertraktacji z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Tymczasem Państwo Środka przeszło do kontrataku wprowadzając cła odwetowe obejmujące m.in. import ropy i LNG ze Stanów Zjednoczonych. Oprócz wspomnianej wojny na cła, metale bazowe, do których zaliczana jest miedź, miały trudny początek roku, zważywszy na mieszane dane z chińskiej gospodarki, drugiej pod względem wielkości na świecie po amerykańskiej. Państwo Środka jest największym konsumentem miedzi na świecie i wszelkie dane płynące z tamtejszej gospodarki maja wpływ na ceny surowców. Abstrahując od samych ceł, ogólny ogląd perspektyw dla miedzi wydawał się poprawiać w ostatnich tygodniach. Aktywność fabryczna w USA po raz pierwszy od ponad dwóch lat wzrosła w styczniu co może wesprzeć perspektywy popytu na metale nieszlachetne. W międzyczasie podobne badanie przeprowadzone przez Caixin wskazało na ekspansję aktywności fabrycznej w Chinach, łagodząc wcześniejsze obawy dotyczące kurczącego się wskaźnika PMI.