Blogs
Home/business/Noszac kimono czuje sie jak dzieo sztuki

business

Noszac kimono czuje sie jak dzieo sztuki

Wypracowaa wasny styl tzw. Japonisme de Luiza aczacy jej europejskie korzenie z fascynacja kultura Dalekiego Wschodu. Prace Luizy Ansay malarki i historyczki sztuki znajduja sie w kolekcjach prywatnych w Monako Polsce Francji Japonii i Chinach.

Nosząc kimono, czuję się jak dzieło sztuki
January 24, 2025 | business

Dorastała w Kanadzie i od najmłodszych lat czuła, że jest artystką. Rodzice dostrzegli jej twórczy potencjał i starali się go rozwijać. Już w szkole podstawowej uczyła się malowania akwarelami pod okiem malarza Sadko Hadzihasanovitza, dzięki któremu zrozumiała, jak ważna jest technika i precyzja. – Bardzo mnie chwalił, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że powinnam podążać w tym kierunku – wspomina malarka Luiza Ansay. Życie na walizkach Kiedy miała 12 lat, wróciła z rodzicami do Polski. We Wrocławiu kontynuowała naukę malarstwa olejnego i akrylowego, czuła jednak, że jej ręka nie potrafi wyrazić tego, co chce. W jej twórczości nastał okres stagnacji. – Z dzisiejszej perspektywy odnoszę wrażenie, że powodem malarskiej przerwy był system edukacji w Polsce. Ograniczył moją kreatywność, a ostracyzm, z którym się spotkałam, sprawił, że zamknęłam się w sobie i skupiłam na innych rzeczach – mówi artystka. Na pewien czas porzuciła malarstwo, rozkwitła za to jej pasja do literatury. W Kanadzie uczęszczała na zajęcia z kreatywnego pisania, w Polsce podobnych zajęć nie było, więc sama doskonaliła umiejętności. Studiowała historię sztuki na ASP we Wrocławiu, fascynując się sztuką włoską, szczególnie renesansową. Po ukończeniu studiów wyjechała do Paryża, by kontynuować naukę na Université Paris 8, gdzie eksplorowała związki między sztuką, kulturą i filozofią. Wybrała też filmoznawstwo jako kierunek studiów. Paryż zawsze ją fascynował, czuła, że tam będzie mogła rozwinąć skrzydła. Pobyt we Francji okazał się przełomowy – tamtejszy system edukacji dał jej poczucie wolności i kreatywności. Po powrocie do Polski zdała ostatnie egzaminy i zdecydowała się na radykalny krok – wyjazd z matką, która dostała kontrakt w Chinach. Na Dalekim Wschodzie Zamieszkały w Shenzhen, które dla Luizy Ansay okazało się rozczarowaniem. Miasto, zdominowane przez bogactwo i nowoczesność, nie przypadło jej do gustu i czuła się zagubiona w nowym środowisku. Aby zająć myśli, zaczęła się uczyć mandaryńskiego na uniwersytecie. Poznała też tradycyjne chińskie malarstwo. Chociaż ta technika nie do końca jej odpowiadała ze względu na ograniczoność i precyzję, był to pierwszy krok w kierunku powrotu do malowania. Po dwóch latach przeprowadziła się z mamą do Tokio. Piękno japońskiej przyrody zainspirowało ją do stworzenia serii obrazów przedstawiających hanami – kwitnące kwiaty wiśni. – Temat kwiatów jest dla mnie piękny, kobiecy i eteryczny. Mimo że wydaje się banalny, jego reinterpretacja pozwoliła mi na zmianę stylu z akademickiego na coraz bardziej abstrakcyjny, bo interesuje mnie kompozycja, nie sam przedmiot – mówi malarka. W Japonii zatrudniła się jako importerka win francuskich i organizowała degustacje w najlepszych restauracjach Tokio, przy okazji wystawiając swoje prace. W ten sposób zdobyła pierwszych klientów i zaczęła budować karierę artystyczną. To był efektywny czas, owocujący seriami prac, m.in. „Hanami”, „Luiza’s Mirror” czy „Ukiyoe”, zainspirowanych tradycyjnymi technikami i estetyką tego kraju. – Wydawało mi się, że życie w Kanadzie nauczyło mnie międzykulturowości, jednak Japonia to był kosmos. Tam sztuka jest obecna w każdym aspekcie – w jedzeniu, w kontemplacji natury, a także w ubraniu. Stąd moje zamiłowanie do kimona. Gdy jestem ubrana w kimono, czuję się jak chodzące dzieło sztuki – mówi Luiza Ansay. Artystka podkreśla, że jej fascynacja japońską estetyką narodziła się już dzieciństwie – rodzice mieli ogródek japoński, uczyli ją ikebany, a nawet przebierali za gejszę z okazji halloween. Pięcioletni pobyt w Japonii tylko pogłębił tę fascynację. Japonisme de Luiza Po powrocie do Europy zamieszkała w Monako. Tam, pod wpływem piękna krajobrazu i luksusowej atmosfery, ukształtował się jej styl – Japonisme de Luiza. Artystka wyjaśnia, że to wypadkowa jej europejskiej wrażliwości i fascynacji dalekowschodnią estetyką. Nie kopiuje jednak japońskich wzorców, tylko je przetwarza i interpretuje. Charakterystyczne dla jej twórczości są abstrakcyjne kompozycje, w które wplata japońskie motywy – zwłaszcza ulubione żurawie. Chętnie wraca też do kwiatów, rozmaicie je interpretując. Preferuje duże formaty, często malując obrazy na złotym tle. Mimo pozornej prostoty są bardzo dynamiczne. Artystka używa akrylu i oleju, by uzyskać efekt zbliżony do malowania tuszem. Chętnie stosuje tradycyjne japońskie materiały – papier washi, złoto i pigmenty. Ceni nie tylko malarstwo, lecz także japońskie rzemiosło artystyczne za precyzję i dbałość o detale. Obiekty takie jak kimona czy ceramika często są dla niej pretekstem do tworzenia własnych, oryginalnych interpretacji. W jej twórczości widoczne są również wpływy kultury europejskiej, szczególnie sztuki włoskiego renesansu. W obrazach Luizy Ansay można więc dostrzec grę światła i cienia, charakterystyczną dla estetyki japońskiej, lecz także dla malarstwa europejskiego. Po krótkim pobycie w Monako nadszedł czas na kolejną przeprowadzkę – do Paryża, gdzie kontynuowała karierę artystyczną. Organizowała wystawy swoich prac, często we współpracy z domami sake lub w galeriach sztuki. Jej obrazy cieszyły się dużym zainteresowaniem, zyskała klientów. W Japonii to głównie biznesmeni i kobiety z wyższych sfer, w tym dizajnerzy tkanin do kimon z Kioto. W Europie odbiorcami prac Luizy Ansay pozostają osoby związane z biznesem. Ceny jej obrazów zaczynają się od 1500 EUR. Najdroższe dzieło, „Autoportret w kimonie”, zostało wycenione na 12,5 tys. EUR. Pandemia COVID-19 i zmiany w życiu osobistym – ślub i narodziny syna – spowodowały jednak przerwę w karierze. Wciąż malowała, ale nie wystawiała prac. Aktualnie pracuje nad nową kolekcją obrazów, przygotowując się do powrotu. Podróż na papierze Paryż – obok Tokio – to dla niej najważniejsze miasto. – To miłość mojego życia, planuję kupić tam apartament i ustanowić go swoim domem. Kultura francuska zawsze była obecna w moim życiu, w Paryżu czuję się szczęśliwa. Natomiast w Tokio wróciłam do malowania i tam po raz pierwszy poczułam ogromną swobodę twórczą – tłumaczy Luiza Ansay. Obecnie mieszka z mężem i synem na Cyprze, ale twierdzi, że to miejsce nudne i pozbawione bodźców. Planują częściej przebywać w Paryżu i Tokio, rozważają też Szwajcarię i Włochy jako potencjalne miejsce do życia. Doświadczenia wyniesione z pobytu w Japonii artystka zamierza przelać na papier – pisze książkę z perspektywy zachodniej malarki, która obcowała z japońskimi elitami. Skupia się jednak na elementach, które uważa za ważne i inspirujące, nie na autobiografii. Chce pokazać Japonię i Japończyków bez stereotypów. Jej spostrzeżenia i doświadczenia z życia w tym kraju odbiegają od relacji osób opisujących Japonię jako kraj rygorystycznych zasad i ograniczeń. – Jestem sztuką – to moje motto. Nie potrafię w pełni żyć bez kreacji. Bez niej nie wiedziałabym, kim jestem. Jedyne momenty depresyjne w moim życiu były związane z brakiem weny twórczej. Kreacja to mój powód istnienia i sposób na przeżycie – podsumowuje Luiza Ansay.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS