sports
Stoch wyladowa a na skoczni zapada cisza. Niemcy nie wiedzieli co zrobic
Skocznia na ktorej rozpoczyna sie kultowy Turniej Czterech Skoczni z monitoringiem kilkunastu kamer ktore moga sledzic ruchy nie tylko niemieckich skoczkow. Do tego mamut ktory uwaza sie za najbezpieczniejszy ale nikt nie chce sie przekonac o tym czy tak nie jest. Oberstdorf to narciarskie eldorado ale najbardziej kocha sie tu skoki. Z sympatia patrzy sie tu nie tylko na niemieckich skoczkow. Ale po tym jak w niedzielnych kwalifikacjach odpad Kamil Stoch na mamucie zapada cisza.
Aż trudno uwierzyć, że dwa razy w roku ten spokojny górski kurort w Niemczech tak ożywa, żeby obejrzeć trzy konkursy Pucharu Świata w skokach. To narciarskie eldorado, a na który szczyt tu nie wjechać, podziwia się nieziemskie widoki, ale skoki ukochano tu sobie naprawdę wyjątkowo. "Gluehwein", "schlagery" i tłumy w busach to już klasyk. Tak Oberstdorf bawi się na skokach i lotach Choć oczywiście tych kilkanaście tysięcy widzów, które zjeżdża się do Bawarii co roku na Turniej Czterech Skoczni i po kilka tysięcy oglądający każdy dzień lotów narciarskich kilka tygodni później, nie zjeżdża się tu tylko po to, żeby podziwiać zawodników. Liczy się głównie to, co przed i po skokach. A wtedy na ulicach niewielkiej gminy zamieszkałej przez około 10 tysięcy osób robi się naprawdę tłoczno. Podróż na skocznię w zatłoczonym autobusie to już klasyk. Przeciskanie się przez przygotowujących się do kibicowania na Schattenbergschanze, czy skoczni imienia Heiniego Klopfera też trzeba zaliczyć choć raz w trakcie tych zawodów. Skoczkowie mają rozgrzewkę, aktywacje, czy imitacje skoków. Kibice mają "gluehwein" - grzane wino, małe lokalne knajpki przeżywające wówczas prawdziwe oblężenie i niemieckie "schlagery", ulubione piosenki, zawsze obecne na playlistach DJ-a na skoczni. A później, gdy fani wracają do centrum, w głośnikach bluetooth, które unoszą w tłumie podążającym do wyjścia ze skoczni i busach, które odwożą ich na dworzec. Mogą też wysiąść wcześniej, przy budynku Oberstdorf Haus, czyli kulturalnym centrum miasteczka, gdzie do późna trwa afterparty. Nie ma nudy, nawet jeśli na skoczni tak, jak obecnie, Niemcom za bardzo nie idzie. Niemiecki kibic zatrzymywał polskich skoczków. Oto, co im przekazał Atmosfera, która tworzy się tu na dużej skoczni podczas Turnieju Czterech Skoczni, jest prawdopodobnie najlepszą w całym Pucharze Świata. To skakanie stadionowe, bo przy trybunach, które zamykają obiekt, tworzy się wrażenie, jakby uczestniczyło się w ważnym meczu. W końcu fanów jest tam zawsze 25 tysięcy, a bilety dawno wyprzedane. Na lotach jest nieco inaczej i trochę do takiej frekwencji brakuje, ale po kilka tysięcy kibiców, zawsze na trybuny wokół mamuta wejdzie. Kilku to zawsze wyjątkowi goście tych konkursów. Na skoczni imienia Heiniego Klopfera w Oberstdorfie niepełnosprawnych wpuszcza się do strefy, gdzie stoją VIP-y i osoby zapraszane na zawody przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS), czy niemiecki związek. Chyba nigdzie nie mają możliwości być tak blisko zawodników jak tutaj. Stoją na przeciwko mixed zony i często zagadują dziennikarzy, w oczekiwaniu na skoczków. Jeden z nich to miejscowa legenda, przychodzi na loty już od wielu lat. Wie, że jestem z Polski i pyta z nadzieją, czy w tym roku w Oberstdorfie pojawi się Adam Małysz. On tu jednak przyjeżdża bardzo rzadko. Niemiecki kibic chwilę się smuci, ale potem zauważa jednego ze skoczków, wychyla się ze swojego wózka i zadaje mu pytanie, które słyszy od niego każdy mijający go zawodnik: "Alles gut?". Zagaduje ich, z kilkoma się ściska, czy przybija piątki, a każdemu życzy powodzenia. Tylko niektórych pyta o autograf, czy zdjęcie. Najbardziej dumnie pokazuje to z Ryoyu Kobayashim, na którym Japończyk w tym roku z uśmiechem się podpisał. Polacy też się przy nim zatrzymywali i choć zna tylko niemiecki, to z kilkoma zamieniał po parę zdań - choćby z Kamilem Stochem i Aleksandrem Zniszczołem. Ich też pytał, czy wszystko w porządku i jak im poszło. To zdecydowanie jedna z ciekawszych kibicowskich postaci w świecie skoków. Wąsek nie chciałby się przekonać o tym, że Oberstdorf nie jest najbezpieczniejszym mamutem. Stoch go uwielbia Mamut w Oberstdorfie uchodzi za najbezpieczniejszy ze wszystkich. Dobry na debiut na lotach, niezły, żeby szlifować technikę w powietrzu. Oczywiście, bywa tu niebezpiecznie, zdarzają się upadki, jak to na mamucie, ale parabola lotu wydaje się łatwiejsza do opanowania niż w Planicy, czy na Kulm. W Vikersund lata się po prostu w nieco innym stylu. - Czy ja wiem? Nie myślałem o tym w taki sposób. Ale może coś w tym jest - mówi Timi Zajc, który w sobotę wygrał w Oberstdorfie już swój czwarty konkurs na tym obiekcie. - Można go nazwać moim "domowym". Pasuje mi, uwielbiam tu skakać - wskazuje Słoweniec. O to, czy ta skocznia sprawia mniej problemów niż inne olbrzymie obiekty w świecie skoków pytam też Pawła Wąska. - Trudno odpowiedzieć. Ale na pewno nie chciałbym się przekonać, że jest inaczej - śmieje się Polak. On tu debiutował na lotach, po raz pierwszy startował też wtedy w zagranicznym konkursie PŚ. Ale dobre wspomnienia z tą skocznią ma też Kamil Stoch. - Ta skocznia dostarcza mi zawsze dobrych wspomnień. I jest fajnie usytuowana, bardzo mi odpowiada profil i ogólnie czuję się tu dobrze - mówi srebrny medalista MŚ w lotach z Oberstdorfu z 2018 roku. Choć chyba jeszcze więcej pozytywnych myśli miał w głowie po zeszłorocznych zawodach, gdy w trudnym sezonie polatał tu grubo powyżej 200 metrów i zajął najwyższe miejsce - 11. - podczas całej zimy. W tym sezonie latał tu raczej krótko. A już po niedzielnych kwalifikacjach na skoczni, gdzie Stoch zapowiadany jest jako "Król Kamil" i "legenda skoków" po jego locie niedającym awansu do konkursu zapadła cisza. Niemcy chyba nie wiedzieli co zrobić, bo w momencie lądowania przez publikę przeszło coś w rodzaju jęku zawodu i zmartwienia, a potem pożegnali go jeszcze niemrawymi oklaskami. Jakby wiedzieli, że trudno będzie pocieszyć polskiego mistrza. Choć Stoch przez cały weekend i tak starał się po prostu cieszyć, że startuje w uwielbianym przez siebie miejscu. Monitoring z kilkunastu kamer. Tak Niemcy mogą szpiegować innych Za to Schattenbergschanze to już obiekt, który bardzo dobrze znają. Nie tylko z Turnieju Czterech Skoczni, ale też licznych treningów. To tu latem, a ostatnio jeszcze częściej jesienią, przyjeżdża się na całe obozy i trenuje na obiekcie znanym z TCS, ale także na normalnej skoczni, gdzie mistrzem świata w 2021 roku, po raz pierwszy w karierze, został Piotr Żyła. Ale w tamtym miejscu jedna kwestia budzi spore kontrowersje. Niemcy mają ten obiekt pod monitoringiem, którego nie spotkamy prawdopodobnie nigdzie indziej. Ruchy skoczków śledzi tu kilkanaście kamer, dostosowanych tak, żeby móc zarejestrować ich w świetnej jakości i oddać dynamikę, nawet w zwolnionym tempie. Później obraz z tych kamer, dzięki systemowi zbudowanemu we współpracy z centrum technologicznym z Lipska, błyskawicznie trafia na wieżę trenerską. To wszystko - świetnie wyeksponowane i opisane - imponuje i wzbudza respekt wokół tego, jakie warunki swoim skoczkom przygotowali Niemcy. Pytanie tylko: czy na pewno korzystają z tego tylko, gdy na skoczni pojawiają się ich zawodnicy? To brzmi jak teoria spiskowa, ale na żadnej skoczni nie widzieliśmy takiego wyposażenia. W dodatku Robert Mateja mówił w rozmowie z dziennikarzem Sport.pl, Łukaszem Jachimiakiem, że na skoczni w Oberstdorfie są nie tylko kamery, ale i platformy dynamometryczne mierzące odpowiednie parametry siły u zawodników podczas odbicia. To narzędzia, które spokojnie mogłyby posłużyć szpiegowaniu innych kadr. Gdy pytaliśmy o to rok temu Thomasa Thurnbichlera, wzruszał ramionami i mówił, że to możliwe, ale skoro wszyscy i tak jeżdżą tam trenować, to się na to godzą. I tak podchodzą do tego także w innych krajach. Z jednej strony każdy może sobie u siebie zainstalować takie osprzętowanie i monitorować nie tylko sytuację swoich zawodników, ale każdego, kto przyjeżdża potrenować. A czy powinno tak być? Na to pytanie nikt w środowisku nie chce już odpowiedzieć. Kultowe miejsce dla skoczków. Tu siedział Małysz, przyszła też kadra Thurnbichlera Poza obydwoma skoczniami podobno wyjątkowym miejscem w Oberstdorfie dla skoczków jest też pewna kawiarnia i lodziarnia. Chodzi o Bella Vera Eiscafe Bar, gdzie zawodnicy mają przychodzić od lat. Zaprowadził mnie do niego dwa lata temu, podczas inauguracji TCS, jeden z lokalnych byłych skoczków, Franz Bisle. Uznaje je za kultowe miejsce. - Dwa dni temu byli tu Polacy, całym zespołem. Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy. W pewnym momencie chciałem im zrobić zdjęcie, a wybierając kadr, zauważyłem, że prawie wszyscy siedzieli z nosem w telefonie. Z jednym wyjątkiem, bez niego siedział tylko Thomas Thurnbichler. Powiedziałem mu: "Thomas, też wyciągnij telefon, musisz się wtopić w środowisko" - śmiał się wówczas Bisle. Chwilę później wskazał krzesło, na którym ponad 20 lat wcześniej siedział Adam Małysz, jeszcze nieco przed wygranym przez siebie 49. Turniejem Czterech Skoczni. Jego też widział, bo akurat przyszedł porozmawiać z trenerem Pavlem Mikeską. Czech prowadził wtedy polską kadrę, a wcześniej był szkoleniowcem właśnie w klubach w Oberstdorfie i Ga-Pa. - To była wyjątkowa postać - mówił z wymownym uśmiechem Bisle. I opowiedział nam o czeskim trenerze dwie anegdoty. - To było na krótko przed mistrzostwami świata organizowanymi tutaj w 1987 roku. Byłem wtedy szefem skoków i kombinacji w naszym klubie. Polecono mi Pavla i ruszyliśmy razem z prezesem Pe Horlem do Frensztatu pod Rahostem. Akurat odbywały się tam letnie zawody, a przy okazji odwiedziliśmy czeską legendę, Jiriego Raskę. Z powrotem jechaliśmy już z Pavlem. Na granicy Czechosłowacji zostaliśmy zatrzymani przez strażników i zapytani o nieco uszkodzony tył naszego samochodu po jakiejś usterce. Próbowaliśmy to wytłumaczyć, ale uczepili się tego i kazali wracać do Frensztatu, żeby otrzymać od policji poświadczenie, że nie uczestniczyliśmy w żadnym wypadku. Już mieliśmy tam jechać, gdy Pavel nagle wysiadł z auta. Powiedział tylko, że wszystko załatwi. Nie było go pół godziny i zastanawialiśmy się, co jest grane. A on wraca do nas z odpowiednim papierem podpisanym przez strażników. Pytaliśmy o to, jak to załatwił, ale nie chciał nam powiedzieć. W końcu mruknął tylko, że o strażników trzeba było odpowiednio zadbać - opisywał Franz Bisle. - Gdy już tu pracował, często jeździł już własnym samochodem na krótkie wizyty we Frensztacie. Zawsze się spieszył i jeździł za szybko. Któregoś razu zatrzymała go policja i zabrała na kilka tygodni jego prawo jazdy. I jeden z jego "wrogów" wewnątrz klubu powiedział policji w Oberstdorfie, że widział go jadącego vanem należącym do SC Oberstdorf, choć nie miał prawa jazdy. To sprawiłoby, że nie mógłby dla nas pracować i wpadłby w spore kłopoty. Musiałem okłamać policjantów, przekonać ich, że to nieprawda, choć tak naprawdę wiedziałem, że ten "wróg" mówił prawdę - wspominał Bisle. Dziś w skokach brakuje tak barwnych postaci jak Mikeska. W dyscyplinie tak kochanej przez te kilka dni w narciarskim eldorado w Oberstdorfie od jego czasów zmieniło się wszystko. Wszystko tylko nie to, że tam żyje się tym sportem. I tak będzie jeszcze długo, Oberstdorf stał się jednym z miejsc, gdzie skoki mają się dobrze nawet, jeśli dyscyplina ogólnie jest w sporym kryzysie. To widać także podczas tegorocznych lotów. I będzie widać w niedzielnym konkursie, który ruszy o godzinie 16:00. Relacja na żywo na Sport.pl, a transmisja w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.
PREV NEWSCo dalej z przyszoscia Wojciecha Szczesnego "To nie ma sensu"
NEXT NEWSHiszpanskie media pod wrazeniem Pajor po El Clasico. "Jak zawsze"
Grzmi ws. Syprzaka. "Nie do przyjecia"
Reprezentacja Polski osiagnea na MS 2025 wynik ponizej oczekiwan. Do tego w trakcie turnieju samowolnie mia opuscic zgrupowanie Kamil Syprzak. Prezes ZPRP Sawomir Szmal w rozmowie z "Super Expressem" jasno da do zrozumienia co o tym mysli.
Klamka zapada. Jest decyzja PZPN ws. Lechii Gdansk. Inaczej byc nie mogo
W ostatnim czasie kibice Lechii Gdansk nie mogli spac spokojnie. Wszystko przez decyzje PZPN z koncowki grudnia zgodnie z ktora licencja klubu na gre w ekstraklasie zostaa zawieszona. W czwartek 30 stycznia zwiazek wyda oficjalny komunikat w tej sprawie. Werdykt dla beniaminka jest sodko-gorzki.
By Michał ChmielewskiBya zaskoczona decyzja Andrzeja Dudy. Tak odpowiada na zarzuty
- Troche nie rozumiem gosow sprzeciwu. Sportowcy powinni wiedziec co sie dzieje w zwiazkach - mowi Agnieszka Kobus-Zawojska. I odpowiada na zarzuty przeciwnikow nowelizacji ustawy o sporcie wstrzymanej przez Prezydenta RP Andrzeja Dude.
Wszystko ukada sie po mysli Polakow. Dzis wazne dla nas mecze
Szkoci i Szwajcarzy nie zapunktowali w Lidze Mistrzow wiec nie uciekaja polskiej pice klubowej w rankingu UEFA. Dzis jednak kolejne wazne dla nas mecze w Lidze Europy FC Midtjylland - Feherbahce Stambu oraz Glasgow Rangers - Union Saint-Gilloise. Wszystkie spotkania o godz. 21 transmisje w kanaach sportowych Polsatu.
To bedzie gospodarz Final Four Synna hala ma goscic najlepsze kluby Ligi Mistrzow siatkarzy
Gospodarzem turnieju finaowego Ligi Mistrzow siatkarzy 2025 ma zostac Berlin. Najwazniejsze mecze najbardziej prestizowych rozgrywek w europejskiej siatkowce klubowej maja byc rozegrane w synnej Max Schmeling Halle.
Napastnik odszed z Legii. Wroci tam gdzie by krolem strzelcow
Kamerunski pikarz Jean-Pierre Nsame na po roku zosta wypozyczony z Legii Warszawa do wystepujacego w szwajcarskiej ekstraklasie FC Sankt-Gallen. W tym sezonie napastnik rozegra 10 meczow i strzeli dwa gole.