sports
Linette zadrwia z polityka PiS. Od razu wiedziaa ze to bedzie dobry wpis
- Na pewno sa takie sytuacje ze ktos wychodzi na przerwe do toalety zeby wybic rywala z rytmu. Mysle ze to jest czesc gry. Jesli wszystko jest zgodne z zasadami mozna wychodzic do toalety aby z niej skorzystac albo sie zresetowac - mowi w rozmowie ze Sport.pl Magda Linette ktora pytamy o kontrowersje woko przerw toaletowych Igi Swiatek. Czoowa polska tenisistka opowiada nam takze o planach na przyszosc wpisie dotyczacym polityka PiS i zabiera gos w sprawie nowelizacji ustawy o sporcie.
jest niespełna 33-letnią polską tenisistką, która jest aktualnie trzecią najwyżej sklasyfikowaną zawodniczką z naszego kraju w rankingu WTA. Poznanianka plasuje się obecnie na 37. pozycji, a chwile największej chwały przeżywała dwa lata temu, kiedy dotarła do półfinału Australian Open i w marcu 2023 roku awansowała nawet na 19. miejsce w światowym rankingu. W czasie swojej kariery Linette wygrała trzy turnieje rangi WTA - w Nowym Jorku (2019), Hua Hin (2020) oraz Pradze (2024), ponadto grała jeszcze w pięciu innych finałach. Brała też udział w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro (2016), Tokio (2020) i Paryżu (2024). Długa rozmowa ze Sport.pl zaczyna się jednak od wydarzeń z ostatniego Australian Open. Bardzo mi jej było szkoda podczas meczu z Jasmine Paolini na Wimbledonie. Szła wtedy jak burza i było widać, że jest w niesamowitym gazie. Było mi naprawdę przykro, że doznała kontuzji i musiała zejść z kortu. Jak grałam z nią w Strasbourgu, już wtedy odczułam, że dużo lepiej kontroluje piłkę i nie ma takiego pośpiechu w swojej grze jak wcześniej. To, jaką ona ma siłę w połączeniu z kontrolą, sprawiło, że było dużo trudniej zdobywać punkty. Mam wrażenie, to były takie małe oznaki, że stać ją na bardzo dużo, ale mimo wszystko się nie spodziewałam. Myślałam, że Sabalenka wygra, bo wyglądała bardzo solidnie. Ale fajnie widzieć, że Madison po tak długim czasie i niefortunnych momentach potrafiła się zebrać i ją pokonać. To też jest fajny prognostyk dla innych dziewczyn, żeby się nie poddawać. - Na pewno są takie sytuacje, że ktoś wychodzi na przerwę do toalety, żeby wybić rywala z rytmu. Myślę, że to jest część gry. Jeśli wszystko jest zgodne z zasadami, można wychodzić do toalety, aby z niej skorzystać, albo się zresetować. Nie ma to tak naprawdę znaczenia. Osoba, która gra, musi być na to przygotowana. Ale to działa w dwie strony - takie wyjście do toalety może wybić z rytmu osobę czekającą, jak i zawodniczkę, która wychodzi. Uważam, że to po prostu jest część . - Absolutnie, nie sądzę, że to jest w ogóle brudna zagrywka. Nie oceniałabym tego jako czegoś, co jest bardzo nie fair. Jeżeli ktoś nie przesadza, wraca w ramach czasowych i nie przedłuża przerwy, to według mnie nie jest to żaden problem. Nie powinno się na to narzekać i bez sensu jest to oceniać. Powtórzę: to jest zgodne z zasadami. Pamiętajmy, że nigdy nie wiemy, w jakim ktoś jest stanie, więc dla mnie taka przerwa toaletowa jest po prostu częścią tego sportu. Trzeba po prostu grać dalej i się skupić na tym, co się dzieje na korcie. Czasami też między drugim a trzecim setem jest dziesięciominutowa przerwa, więc nie widzę, jak trzy minutowe pauzy mogłyby na coś wpłynąć. Jesteśmy na takim poziomie, że powinnyśmy być silne mentalnie, żeby znieść to, kiedy ktoś wychodzi do toalety. - To była dla mnie bolesna przegrana, zważywszy na to, że miałam piłkę meczową. Na pewno będzie mi się śnić po nocach ten podwójny błąd serwisowy. Nie grałam w ogóle agresywnie. Miałam wrażenie, że walczyłam bardziej siłą woli, ale cały czas z tyłu głowy jakieś demony mnie hamowały. Chciałam utrzymać pozytywny bilans, zdobyć 4-0, ale no cóż... Teraz staram się wyciągnąć z tego wnioski i w kolejnych turniejach na pewno zagram agresywniej - nawet jeżeli coś nie pójdzie, to będzie to na moich zasadach. - Kocham igrzyska i dla mnie to jest w ogóle najwspanialszy czas. Wspominam je jako jedne z najlepszych tygodni mojego życia. Po prostu mam niesamowitą frajdę w trakcie ich trwania. W Paryżu po raz pierwszy był ze mną mój trener Mark Gellard. Był zachwycony i porównał tę imprezę do czasu spędzonego na uczelni, gdzie wszyscy sportowcy byli razem i była niesamowita atmosfera. Dzięki temu Mark zrozumiał, dlaczego byłam tak podekscytowana. Oboje byliśmy zachwyceni. Z drugiej jednak strony wiadomo, losowanie było piekielnie trudne. Najpierw trafiłam na Mirrę Andriejewą, a w drugiej rundzie na Jasmine Paolini. Jednak mimo to miałam bardzo dobry czas. - Największą różnicą było to, że tenis na igrzyskach był rozgrywany na kortach Rolanda Garrosa. To już wiele zmienia, bo w Rio wszystko było zbudowane na chwilę. Trybuny na tamtych meczach świeciły pustkami. Pamiętam, że na moim meczu były może ze trzy osoby. Z kolei w Paryżu był full wszędzie. Czuć było tę atmosferę. Dodatkowo byli to też kibice pasjonujący się sportem, którzy przyjechali na całe igrzyska, a nie tylko na tenis. To było też coś nowego dla mnie, więc miałam fantastyczny czas. W ogóle też obecność w samej wiosce robi wrażenie. Jak dla mnie igrzyska mogłyby być częściej. - I tak, i nie. Na pewno dzięki turniejowi w Pradze zyskałam ogromną pewność siebie, a ponadto mój tenis poszedł na dużo wyższy level niż dotychczas, bo mój poziom, jaki prezentowałam wtedy na mączce, falował. Dzięki Pradze byłam w stanie ograć w Paryżu Andriejewą, która prezentowała się bardzo dobrze i była wcześniej w półfinale Rolanda Garrosa. Dzień później na igrzyskach mierzyłam się z Paolini, która pokonała ją w tym półfinale, więc też miała fenomenalny sezon. Bardziej mi chodziło o to, że żałowałam, iż nie miałam chociaż jednej trochę łatwiejszej przeciwniczki. Pierwszy set przeciwko Paolini rozegrałam naprawdę na bardzo wysokim poziomie i ciężko mi było to utrzymać. Było mi trochę żal, bo losowanie było trudne, dołożyły się do tego stres związany z problemami z przelotem czy opady deszczu, które sprawiły, że nie mogłam normalnie potrenować między meczami. Jednak patrząc wstecz, uważam, że nic bym nie zmieniła, bo wiem, ile dobrego ta Praga dała mi w tamtym momencie. - Skontaktował się ze mną w wiadomości prywatnej na X. Później poprosiłam mój team menadżerski, by skontaktował się z jego teamem. Później Rafał Brzoska połączył wspólnie oba teamy i przez noc to organizowali, także to też było niesamowite. - Na pewno było nerwowo, bo planując start w turnieju w Pradze, brałam pod uwagę logistykę i upewniłam się, że będę miała możliwość dotarcia do Paryża na czas. Wiedziałam, że nawet jeśli finał będzie bardzo wymagający, to powinnam zdążyć. Sytuacja z przesunięciem meczu była dla mnie bardzo zaskakująca, bo w tourze takich zmian praktycznie nie ma, zwłaszcza w ostatniej chwili. Do tej pory harmonogramy były raczej sztywno ustalone. W tej sytuacji zaszła jednak zmiana, w której mecz deblowy, miał zostać rozegrany przed meczem meczem singlowym, co sprawiło, że finał został rozegrany później [grały w nim Czeszki - Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova]. Zgłosiłam organizatorom swoją sugestię, aby ewentualnie może przesunąć inne spotkania, tak aby zachować pierwotny harmonogram finału, ale musiałam dostosować się do sytuacji. - Zobaczymy. - Śledzę nabożnie. - Wyszło to w trakcie rozmowy z moim teamem. Ktoś z nas to rzucił i później pojawiła się taka lampka - to będzie dobry wpis. Te różne memy, to bardzo często rzeczy z życia wzięte. Na przykład, kiedy pojawiła się na Twitterze moja karykatura, to moją pierwszą reakcją było: "Jezu, wolałabym, żeby to usunęli". Jednak później mi przeszło i pomyślałam, że . - Od zawsze mam świadomość, że nie da się wszystkim dogodzić i każdy ma prawo do swojej opinii. Naturalnie lubię żartować i dzielić się swoimi przemyśleniami, ale jednocześnie staram się być świadoma, jak moje słowa mogą zostać odebrane. Z pewnością większą uwagę zwracam na kwestie kulturowe i tematykę, która może być różnie interpretowana w zależności od kraju czy kontekstu. Zależy mi na tym, by szanować różne perspektywy i nigdy nie jest moją intencją, by kogoś urazić. Bardzo często śmieję się też sama z siebie i traktuję humor jako część mojej osobowości i myślę, że to zawsze będzie mi towarzyszyć. - Szkoda, bo mam wrażenie, że jest to część, która jest bardzo niekomfortowa dla niektórych osób. Rozumiem ten tok myślenia i też nie chciałabym zatrudniać wyłącznie osób ze względu na płeć, a nie kompetencje. Ja się z tym w 100 proc. zgadzam, ale bardzo często na tych wysokich stanowiskach znajdują się osoby, które nie mają dużo wspólnego ze sportem i trzeba to w jakiś sposób zmienić. W tej nowelizacji jest bardzo wiele ważnych rzeczy, by działo się lepiej w polskim sporcie. Mam nadzieję, że w końcu dojdziemy do porozumienia, bo jest to bardzo ważna ustawa. - To prawda, że w piłce nożnej te dyskusje budzą największe emocje. To jedna z najważniejszych dyscyplin w Polsce, dlatego rozumiem zarówno potrzebę zmian, jak i obawy tych, którzy od lat funkcjonują w tych strukturach. Teoretycznie oddolne działanie miałoby sens, zdobywanie doświadczenia na niższych szczeblach mogłoby przygotować ludzi do pracy w kluczowych organizacjach. W praktyce jednak takie stanowiska często wiążą się z dużą odpowiedzialnością, a jednocześnie niskim wynagrodzeniem i wyzwaniami, które mogą zniechęcać nowe osoby do angażowania się w ten system. Dla sportowców, którzy dorastają w tej rzeczywistości, zaczynanie od samego dołu może być trudne, szczególnie że dobrze znamy mechanizmy, jakie funkcjonują w zarządach. Wiele struktur pozostaje niezmiennych przez lata, co sprawia, że realne zmiany wymagają nie tylko determinacji, ale i odpowiedniego wsparcia systemowego. - Patrząc na to, jak to dzisiaj wygląda, odpowiedziałabym że nie. - Z pewnością obecność kobiet w kierownictwie mogłaby wzmocnić argumenty dotyczące parytetu płci i pokazać, że zmiany zaczynają się od samej góry. Szczerze mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy z tej sytuacji i nie znam jej przyczyn, ale myślę, że to temat wart analizy. Jeśli oczekujemy równości i większej reprezentacji kobiet w różnych strukturach, to konsekwencja i dawanie przykładu na najwyższych szczeblach mogłyby być istotnym krokiem w tym kierunku. - Biorąc pod uwagę moją historię i fakt, że z moim pierwszym trenerem współpracowałam przez pięć lat, z drugim dziewięć, a kolejnym siedem, to powiedzmy, że lubię stabilizację. Wierzę w ludzi, w których inwestuję, ale nie jestem przeciwna zmianom. Uważam, że one są potrzebne, kiedy są przemyślane i kiedy faktycznie uważamy, że coś się wyczerpało lub nie funkcjonuje dobrze. - Moja decyzja co do Iaina była podyktowana finansami, ponieważ było mi ciężko trzymać dwóch pełnoetatowych trenerów. Ian na samym początku był zatrudniony tylko na tygodnie współpracy, ale że na Australian Open 2023 doszliśmy do półfinału, to był ze mną cały czas. W zeszłym roku, nawet jak wygrywałam i zdobywałam punkty, to głównie na małych turniejach, więc nagrody pieniężne nie były tak wysokie. W pewnym momencie musiałam podjąć decyzję i zaproponowałam Ianowi, żebyśmy wrócili na stare zasady, a on się zgodził. Od razu też mu powiedziałam, że jeśli otrzyma lepszą ofertę, absolutnie nie mam nic przeciwko, by odszedł. Jest na tyle fantastycznym trenerem, że powinien z niej skorzystać. W pewnym momencie ta oferta nadeszła i po prostu się rozstaliśmy, ale nadal mamy bardzo dobre relacje. - Agnieszka zachwyciła mnie swoim podejściem. Poznałam ją, kiedy miałam 10 czy 11 lat, ale pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że współpracujemy, bo wcześniej grałyśmy razem w tourze. Teraz trochę bardziej zbliżyłyśmy się do siebie. Jestem nią zachwycona i osobowościowo, i jeśli chodzi o współpracę na korcie. Przez to ta przegrana w Australian Open bolała jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że Agnieszka zasłużyła, żeby zobaczyć lepsze mecze w moim wykonaniu i było mi wstyd, że musiała to oglądać. - Miałam taką osobę wcześniej, więc miałam przypadki w karierze, gdzie coś zmieniłam, ale nie wyszło, a skutki tego odczuwam do teraz. Między innymi dlatego wróciłam też do Marka Gellarda, który już mnie zna i wiedział, jak gram. Pewnego razu powiedziałam sobie, że nigdy nie będę chciała się zmieniać, nie mówię oczywiście o drobnych taktycznych rzeczach. Rozmawiałyśmy z Agnieszką otwarcie przed rozpoczęciem współpracy. Ona jest tak inteligentnym sportowcem i po prostu pokazuje mi, kiedy powinnam być bardziej agresywna, kiedy zagrać inaczej. Mogę z nią rozmawiać bez skrępowania. - Szczerze mówiąc, jest to dla mnie rozczarowujące. Kiedy byłam w Player Council, mieliśmy liczne dyskusje na temat nowego modelu, analizowaliśmy jego zalety i potencjalne ryzyka. Sam koncept miał sens, ale kluczowe było jego odpowiednie wdrożenie, zwłaszcza pod względem logistyki. Takie sytuacje, gdzie zawodniczka rozgrywa finał w sobotę w hali, a już w niedzielę musi być na zewnątrz, w zupełnie innym klimacie i na innym kontynencie, bez bezpośrednich połączeń lotniczych, to spore wyzwanie. Właśnie te kwestie budziły najwięcej obaw wśród graczy. Podobne rozmowy toczyły się już 5-6 lat temu, kiedy rozważano wprowadzenie nowego modelu. Wówczas nie został on zaakceptowany, bo istniały wątpliwości, czy rzeczywiście zostanie odpowiednio dopracowany. Teraz widzimy, że nie wszystko funkcjonuje tak, jak powinno, co jest frustrujące, szczególnie że zawodnicy obdarzyli organizatorów dużym zaufaniem. Podobne problemy pojawiły się już w zeszłym roku, gdy turniej rangi 500 odbywał się w Monterrey na dużej wysokości, zaledwie dwa dni przed US Open. Takie decyzje logistyczne wpływają na przygotowanie i regenerację zawodników, dlatego warto dalej prowadzić dialog, aby poprawić ten system. - Miałam tak w zeszłym roku, bo na wiele turniejów, które mają sens, jak Berlin, Stuttgart, Ningbo, ja się nie łapałam, więc musiałam zagrać gdzieś indziej – stawiałam na przykład na kwalifikacje w Eastbourne. Ale mam problem, by sobie coś zaplanować, bo później mogę dostać karę, jeśli nie rozegram wymaganej liczby pięćsetek. - Nie mogę w ogóle grać, jeśli 500 jest w tym samym tygodniu. WTA musi się na to zgodzić, a w moim przypadku nie zgodziło się ani razu. Przyczyny nie znam, a bardzo prosiłam o taką możliwość. Niestety to nie jest dobrze zaplanowane, zwłaszcza że te turnieje są fantastyczne. - Zagram w Abu Dhabi, Dosze i Dubaju. Odpuszczam Singapur, jestem też zapisana do Meridy. - Zastanawiam się, czy to jest ostatni rok debla, zobaczymy. Na pewno będzie to zależało m.in. od rankingu i tego, jak mi będzie szło. Nie ukrywam, że chwilami fizycznie jest już ciężko. Jak są turnieje dwutygodniowe, kiedy mam dzień przerwy, jest wtedy dobrze, ale jak mam grać tego samego dnia, to może być problem. - Najpierw kupiłam mojej mamie oraz siostrze kota w zeszłym roku. Moja mama miała wcześniej kota, też adoptowanego, który niestety odszedł po 15 latach. Ja nigdy nie byłam kociarą, ale kilka miesięcy później, zupełnym przypadkiem, dowiedziałam się o rasie ragdoll. Byłam zachwycona, bo nigdy nie słyszałam o kotach, które nie drapią, nie gryzą, tylko chcą się łasić. W dodatku są jeszcze piękne - białe z oczami, więc pomyślałam, że to idealnie się składa. Wyszukałam w internecie hodowlę, kupiłam dwa koty i wracając z Chin, zawiozłam mamie zwierzaki. Później obserwowałam te koty i adoptowałam jednego z tej samej hodowli. Aktualnie przebywa w Poznaniu z moją mamą i obawiam się, że tak się do siebie przywiązali, że mogę pomarzyć, że będzie mój. - Moim celem jest pokazanie, że sport to znacznie więcej niż tylko wygrane i rankingowe sukcesy. Chcę inspirować nie tylko zawodników, ale także osoby, które są blisko sportu, ale niekoniecznie widzą w nim swoją przyszłość. Droga na szczyt, czyli do czołowej setki, pięćdziesiątki czy dziesiątki światowego tenisa, jest niezwykle trudna i osiągają ją nieliczni. Jednak sport daje mnóstwo innych możliwości. Uczy dyscypliny, determinacji, organizacji, a te cechy można wykorzystać w różnych dziedzinach życia. Często spotykałam się z przekonaniem, że jeśli ktoś decyduje się na inną ścieżkę, na przykład wybiera studia zamiast dalszej kariery sportowej, to jest to odbierane jako porażka. A wcale tak nie jest. Wręcz przeciwnie, to ogromna szansa na budowanie swojej przyszłości w inny sposób, w oparciu o wartości wyniesione ze sportu. Chcę też zwrócić uwagę na to, jak trudne jest finansowanie kariery sportowej na poziomie, który pozwala na regularne starty w tourze i czerpanie z tego stabilnych dochodów. Wiele młodych talentów rezygnuje nie dlatego, że brakuje im umiejętności, ale dlatego, że nie mają odpowiednich warunków, by się rozwijać. Moja fundacja ma na celu wsparcie tych osób i pokazanie im, że istnieją różne ścieżki zarówno w sporcie, jak i poza nim. Dodatkowo zależy mi na tym, by zachęcać młodych ludzi do aktywności fizycznej. W świecie, w którym technologia i social media coraz bardziej dominują nasze życie, sport daje coś, czego nie da się zastąpić - zdrowie, dobrą kondycję i poczucie satysfakcji. Nawet jeśli nie każdy zostanie zawodowym sportowcem, to wartości, które wynosi się z uprawiania sportu, są bezcenne na całe życie. - Byłam zachwycona, bo mieliśmy aż 170 dzieciaków. Zapisy prowadziliśmy wcześniej, więc każdy miał szansę wziąć udział. Ogromnie cieszę się, że wydarzenie spotkało się z tak dużym zainteresowaniem i że wszyscy, którzy mi pomagali, byli niezwykle zaangażowani. Dzięki ich wysiłkowi wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z planem. Byłam odpowiedzialna za logistykę i podział grup, co było sporym wyzwaniem, bo przygotowania odbywały się w krótkim czasie. Miałam pewne obawy, ale finalnie wszystko się udało. Oczywiście zawsze znajdą się drobne rzeczy do poprawy, ale z perspektywy uczestników całość wypadła naprawdę świetnie. - No i też mieć taką prawdziwą styczność z nami na korcie. Wiadomo, że to był jeden poranek, czyli około trzech godzin, więc na każdą osobę było bardzo mało czasu, ale mimo to można zainspirować dzieciaki. Jak byłam bardzo mała, to jedną z takich rzeczy, która niesamowicie mnie zaraziła do tenisa był właśnie Kids Day, który odbył się podczas Poznań Open na Olimpii. Do dziś pamiętam, że w tym uczestniczyłam. Zrobiło to wtedy na mnie ogromne wrażenie. Ja to dostałam, więc mam nadzieję, że chociaż cząstkę tego będę w stanie sama oddać. Jeżeli znajdzie się parę osób, które zainspiruję, zmotywuję i jakoś pomogę, będę bardzo szczęśliwa. - W tym roku też będziemy organizować. Jesteśmy dość blisko, żeby dopiąć termin. Tym razem będziemy mieli trochę więcej czasu na przygotowania. Myślę, że już niedługo będę mogła podać dokładną datę. - Być może, nie wykluczam tego. Tak zupełnie szczerze, to pierwszą rzeczą, o której myślałam, była taka wewnętrzna potrzeba oddania tej dobroczynności, którą otrzymałam od ludzi w czasie całego mojego życia. Naprawdę otrzymałam mnóstwo wsparcia i chciałam też to oddać, ale na moich zasadach, bo chciałam mieć wpływ na to, jak to będzie wyglądać. Jestem dość pedantyczna i lubię, jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Jeżeli już podpisuję się swoim nazwiskiem pod takim wydarzeniem, to chcę mieć na nie wpływ i sprawować kontrolę. Muszę wiedzieć o każdym, nawet najmniejszym drobiazgu Oczywiście były osoby, które mi w tym pomagały, by ten event wypadł jak najlepiej. Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim wolontariuszom, sponsorom i osobom, które wsparły to wydarzenie. Bez nich nie udałoby się stworzyć tak wyjątkowego dnia dla dzieci.
PREV NEWSBohater Interu zacza mowic o Zalewskim. O tym bedzie gosno
NEXT NEWSJabeur nie wahaa sie ani chwili. Wskazaa na Ige Swiatek
"Mam juz tego dosc". Vonn nie wytrzymaa
Podczas konferencji prasowej przed rozpoczeciem mistrzostw swiata zrobio sie goraco z uwagi na wypowiedz Lindsey Vonn. Amerykanka postanowia zareagowac gdy usyszaa komentarze dotyczace jej zycia osobistego.
Kolejna porazka. Czoowa tenisistka znow zawioda
Jelena Ostapenko rozegraa czwarty mecz w nowym sezonie i doznaa trzeciej porazki. W pierwszej rundzie turnieju rangi WTA 500 w Abu Zabi otyszka musiaa uznac wyzszosc Tunezyjki Ons Jabeur 674 57.
Nocne granie w Rotterdamie. Trudny debiut Carlosa Alcaraza
W debiutanckim meczu w rozgrywanym na kortach twardych w hali turnieju ATP 500 w Rotterdamie Carlos Alcaraz potrzebowa trzech setow by pokonac Botika van de Zandschulpa. Grubo ponocy awans wywalczy Holger Rune.
Turniej Winter Polish Open zainaugurowany. Pierwsza Polka w II rundzie
We wtorek ruszyy zmagania w gownej drabince halowych zawodow ITF World Tennis Tour o puli nagrod 60 tys. dolarow na kortach twardych w Lesznie. Jako pierwsza z Polek do II rundy awansowaa Weronika Falkowska.
Nie mina nawet rok od diagnozy gdy zmar. Wiadomo jakie mia dugi
W srode swoje 77. urodziny obchodziby utytuowany trener Sven-Goran Eriksson. Szwed zmar w sierpniu zeszego roku na raka trzustki i teraz na jaw wychodzi jak potezne mia dugi.
Simona Help ogosia koniec kariery
Bya liderka swiatowego rankingu tenisistek Simona Halep poinformowaa ze konczy sportowa kariere. 33-letnia Rumunka ogosia decyzje po porazce z Woszka Lucia Bronzetti 16 16 w 1. rundzie turnieju WTA w ojczystym Kluz-Napoce.