Blogs
Home/science/Rosyjski historyk to nieprawda ze Rosja nigdy nie przegrywa. Nowa ksiazka obala jeden z najwazniejszych mitow rosyjskiej propagandy

science

Rosyjski historyk to nieprawda ze Rosja nigdy nie przegrywa. Nowa ksiazka obala jeden z najwazniejszych mitow rosyjskiej propagandy

Dwutomowa ksiazka rosyjskiego diakona Andrieja Kurajewa "Mitologia rosyjskich wojen" opublikowana wasnie przez niezalezne rosyjskojezyczne wydawnictwo BAbook w USA wykorzystuje ogromna liczbe znanych i mao znanych faktow historycznych by obalic mity ze "Rosja nigdy nikogo nie zaatakowaa" ze "rosyjski zonierz nigdy nie skrzywdzi dziecka" mity o globalnym pokoju rosyjskiej kultury a takze inne metody propagandy Rosji Putina. Podczas gdy swiat debatuje nad tym czy Rosja lub Ukraina moga sie nawzajem pokonac i co nalezy uznac za zwyciestwo lub porazke rozdzia o tym ze "Rosja zawsze wygrywa" obala ten mit a takze ten o tym ze "potegi nuklearne sa niezwyciezone" i pokazuje jak porazka moze byc korzystna politycznie i ekonomicznie a warunkowe "zwyciestwo" moze okazac sie nieodwracalna szkoda dla "zwycieskiego" kraju. Publikujemy rozdzia ksiazki za zgoda wydawcy.

Rosyjski historyk: to nieprawda, że Rosja nigdy nie przegrywa. Nowa książka obala jeden z najważniejszych mitów rosyjskiej propagandy
January 20, 2025 | science

Rozdział 53. Rosja zawsze wygrywała [...] Patriarcha Rosji Cyryl w swoim kazaniu na Święto Trzech Króli 19 stycznia 2023 r. powiedział: "Dzisiaj wiemy, że istnieją bardzo duże zagrożenia dla świata, dla naszego kraju i dla całej ludzkości, ponieważ niektórzy szaleni ludzie wpadli na pomysł, że wielka potęga Rosji, posiadająca potężną broń, zamieszkana przez bardzo silnych ludzi, którzy z pokolenia na pokolenie zawsze byli motywowani do zwycięstwa, którzy nigdy nie poddali się żadnemu wrogowi, którzy zawsze wychodzili zwycięsko — że w obecnych warunkach można ich albo pokonać, albo, jak to się teraz mówi, przeformatować, to znaczy narzucić im pewne wartości. To pragnienie pokonania Rosji przybrało dziś, jak wiemy, bardzo niebezpieczne formy. Modlimy się do Pana, aby uwrażliwił tych szaleńców i pomógł im zrozumieć, że każde pragnienie zniszczenia Rosji będzie oznaczać koniec świata". Rosjanie, zombifikowani przez lata propagandy zwycięstwa, wierzą, że zwycięstwo może mieć tylko jedną postać: całkowitą okupację terytorium wroga i podpisanie bezwarunkowej kapitulacji w legowisku wroga (najlepiej w jego pokonanej stolicy). A porażka to całkowite ludobójstwo etnosu [czyli narodu] ze zniszczeniem jego państwa (kraju). Konkluzja jest prosta: ponieważ [my, Rosja] wciąż żyjemy, jesteśmy niezwyciężeni. Jeśli uznamy, że porażka jest nieuchronną zagładą, to przetrwanie staje się zwycięstwem. Rosja niewątpliwie istnieje. A więc przetrwała. Jest więc zwycięskim krajem..... Ale to znaczy, że ONZ jest klubem 193 państw zwycięzców. Jeśli wprowadzimy łagodniejsze, nieśmiercionośne kryteria definiowania zwycięstwa i porażki, to Rosja nie może być uznana za niezbędnego zwycięzcę. Słowo "kapitulacja" pochodzi od łacińskiego słowa capitul — rozdział, artykuł. W związku z tym kapitulacja jest umową artykuł po artykule, która ustanawia warunki, na których jedna ze stron zaprzestaje zbrojnego oporu. W XVII-XIX w. kapitulacja mogła oznaczać poddanie okrążonej twierdzy, ale jej garnizon mógł wycofać się z bronią i sztandarami i spokojnie pomaszerować do swoich. 16 listopada 1805 r. w pobliżu austriackiej wioski Schöngrabern doszło do bitwy między siedmiotysięczną rosyjską strażą tylną pod dowództwem księcia P. I. Bagrationa a dwudziestotysięcznym francuskim korpusem marszałka I. Murata. Poprzedziło ją podpisanie dokumentu o nazwie "Kapitulacja zaoferowana armii rosyjskiej". Murat w swoim raporcie donosił: "Przybył pan Vincingerode (adiutant generalny Aleksandra Pierwszego). Zaproponował, by jego wojska się poddały". Warunki tej kapitulacji: armia rosyjska po prostu opuszcza Austrię. Ale Napoleon skarcił Murata za przekroczenie uprawnień, anulował kapitulację i ruszył do walki... Poddanie się może być nawet honorowe (takie jak poddanie się francuskiego korpusu Brytyjczykom w Egipcie w 1801 r.: 10 tys. Francuzów z bronią i sztandarami na brytyjskich statkach zostało przetransportowanych z Egiptu do Francji). Klęska kraju w wojnie nie jest równoznaczna ze zniszczeniem kraju, a tym bardziej ze zniszczeniem jego populacji (ludzi). Czy zwycięstwa rosyjskiego oręża zawsze przeradzały się w ludobójstwo i zniszczenie nieprzyjaznego państwa? Książę Dymitr pokonał siły Złotej Ordy na Kulikowym Polu [w 1380 r.]. Ale Mamaj nie ścigał, nie spalił Saraju. Złota Orda nadal żyła swoim życiem. Armia rosyjska pokonała Francuzów i zajęła Paryż w 1914 r. Francja zniknęła? Czy car Piotr Wielki zamordował wszystkich Szwedów, gdy pokonał Szwecję? Podobnie wojny przegrane przez Rosję nie doprowadziły do jej zniszczenia. Dwa lata po bitwie pod Kulikowym Polem Tatarzy spalili Moskwę. I co? Czy Rosja zniknęła? Nawet ostateczne zniszczenie Moskwy nie równałoby się zniknięciu Rosji. Wzeszłaby po prostu gwiazda Riazania, Księstwa Twerskiego czy Republiki Nowogrodzkiej. Albo Kijowa. Albo Wilna. Rosja przegrała wojnę poprzedzającą pokój w Tylży i Erfurcie. I co z tego? Na mocy tego pokoju zyskała jedynie terytorium, otrzymując obwód białostocki, a następnie Tarnopol, Finlandię i Besarabię. Aleksander odstąpił jedynie Wyspy Jońskie, zdobyte niegdyś przez Uszakowa, oraz czarnogórskie miasto Kotor, zdobyte przez admirała Senyavina w 1806 r. Plany Napoleona i marszałka Schlieffena w ogóle nie przewidywały zdobycia Petersburga: oba przewidywały oddanie głosu dyplomatom po wygranej bitwie granicznej. Klęska to nie tylko "interwencjoniści na Kremlu" Porażką dla Moskwy zakończyła się obrona Czehrynia [przed wojskami tureckimi] w 1678 r. Już w 1673 r. car Aleksiej Michajłowicz ogłosił, że chce wziąć pod swoje panowanie Prawobrzeżną Ukrainę. Turcy zajęli twierdzę, a armia rosyjska wycofała się do Dniepru i ze znacznymi stratami pod ostrzałem przekroczyła go. Wśród przyczyn klęski Rosji w tej wojnie jest i ta, że szlachta, idąc na wojnę, miała nadzieję "służyć państwu, ale nie wyjmować miecza z pochwy". Było wielu uciekinierów i dezerterów. Klęska pod Czehrynem właściwie przesądziła o wyniku wojny. Osmański protektorat nad Prawobrzeżną Ukrainą został przywrócony. Jest to niewątpliwa porażka. Ale królestwo moskiewskie nie zostało przez to osłabione, nie udało mu się jedynie dodać nowych ziem. Wojna krymska nie wpłynęła na żadne istotne centrum Rosji, dotknęła tylko jej odległych peryferii. Nawet Krym nie został całkowicie zajęty przez najeźdźców. Moskwa nie spłonęła. Petersburg i Kronsztad nie zostały zdobyte przez desanty morskie Ententy. Ale Rosja jednoznacznie przegrała tę wojnę. Podpisany pokój nie był "bezwarunkową kapitulacją", ale ustalał znaczne ustępstwa ze strony Imperium Rosyjskiego. Pokój został zawarty na podstawie przyjęcia przez rząd carski propozycji Austrii na czterech podstawach pokoju: 1) zgoda Rosji na neutralizację Morza Czarnego, 2) zrzeczenie się przez Rosję prawa wyłącznego protektoratu nad Mołdawią i Wołoszczyzną, 3) zgoda Rosji na deklarację wolności żeglugi wzdłuż Dunaju (wiązało się to z utratą części Besarabii), 4) zgoda Rosji na zbiorowy patronat wszystkich wielkich mocarstw nad chrześcijanami i chrześcijańskimi kościołami w Turcji. Czy to jest "zguba Rosji"? Zwolennicy tezy "Rosja nigdy nie przegrała wojny" w tym przypadku zaczynają mówić, że wojna krymska nie zakończyła się klęską. Jednak sam car Mikołaj uważał te wydarzenia za porażkę. 5 lutego 1855 r. wojska rosyjskie na Krymie podejmują próbę pokonania tylnej bazy wroga — Eupatorii. To ostatnia szansa na narzucenie inicjatywy wrogowi, na przerwanie biegu wojny. Cesarz z niepokojem oczekuje wieści o operacji. 12 lutego 1855 r. kurier przynosi do pałacu wiadomość o klęsce. Był to straszny cios dla ego cesarza. Zachorował, nie przyjmował raportów, nie chciał wiedzieć, co dzieje się na froncie. Historyczka A. F. Tiutczewa zauważyła, że cesarz płakał, "ogólnie jego nerwy były w opłakanym stanie. Widząc, jak okrutnie został ukarany, nie można mu nie współczuć, ale tymczasem musimy przyznać, że zbiera to, co zasiał. Przez wiele lat swoich rządów kierował całą polityką zagraniczną nie tyle w interesie swojej ojczyzny, ile w interesie rzekomo Europy. Ale jego nerwy są w opłakanym stanie". I dalej: "Mylił się, ale mylił się uczciwie, a kiedy został zmuszony do uznania swojego błędu i jego zgubnych konsekwencji dla Rosji, którą kochał ponad wszystko, jego serce pękło i umarł. Umarł nie dlatego, że nie chciał znieść upokorzenia własnych ambicji, ale dlatego, że nie mógł znieść upokorzenia Rosji. Upadł jako pierwsza i najznamienitsza ofiara oblężenia Sewastopola, trafiony w serce, jak niewidzialną kulą, z największym smutkiem na widok całej tej krwi, tak dzielnie, tak święcie i tak bezużytecznie przelanej". "Fakt był niewątpliwy: Mikołaj Pawłowicz umierał z żalu, a dokładnie z rosyjskiego żalu. To umieranie nie miało oznak choroby fizycznej — przyszło dopiero w ostatniej chwili — ale umieranie miało miejsce w postaci niewątpliwej przewagi cierpienia psychicznego nad jego fizyczną istotą" — napisał książę Meszczerski. [...] Z dala od dworu, A. W. Nikitienko, chłop pańszczyźniany od urodzenia, który został profesorem na Uniwersytecie Petersburskim i pełnoprawnym członkiem Akademii Nauk, pisze w swoim dzienniku: "30 sierpnia 1855. Sewastopol zdobyty! Mój Boże, ile ofiar! Co za rujnujące wydarzenie dla Rosji! Biedna ludzkość! Jedno uderzenie szalonej woli, upojonej pewnością siebie i arogancją, wystarczyło, aby tak wiele kwitnących istnień zniknęło z powierzchni ziemi, tak wiele krwi i łez zostało przelanych, tak wiele cierpienia się narodziło. Nie prowadziliśmy wojny przez dwa lata; prowadziliśmy ją przez trzydzieści lat, utrzymując milion żołnierzy i nieustannie zagrażając Europie. Jaki jest sens tego wszystkiego? Jakie korzyści i jaką chwałę zyskała na tym Rosja?...? 6 grudnia 1872 r. Mikołaj Pawłowicz chciał rządzić państwem jak kozak. Troszcząc się jedynie o zdyscyplinowanie swojego ludu, systematycznie zabijał w nim siłę psychiczną i doszedł do tego, że nie miał generałów ani administratorów. W końcu dotarł do Sewastopola. Uważał się za policyjnego pana Europy; z arogancją próbował stłumić w niej wszelkie swobodne ruchy tak jak w domu, pośród przerażonych niewolników. Sewastopol jest znaczącym przykładem braku przenikania się mitu i rzeczywistości. Przypadek Sewastopola. Brak nieudanych oblężeń "W drugiej połowie kwietnia 1918 r. rozpoczęła się ofensywa na Krym. Krymska Czerwona Gwardia próbowała stawić opór, ale bezskutecznie. Wojska niemieckie zajęły Perekop i najechały Krym. Jednocześnie na całym półwyspie rozpoczęło się powstanie Tatarów krymskich. Twierdza Sewastopol była drugą najsilniejszą w Rosji, miała potężne uzbrojenie i nawet bez floty mogła długo opierać się wrogowi. W obecności rosyjskiej floty, która miała przewagę na Morzu Czarnym, Niemcy nie mogli zdobyć Sewastopola. Ale Rosja była w chaosie, nie było dyscypliny i porządku, ani silnej władzy centralnej (bolszewicy jeszcze nie zaprowadzili własnego porządku). Rewolucyjni bracia z wielką przyjemnością rabowali i mordowali burżuazję, ale nie chcieli już walczyć. W rosyjskiej marynarce wojennej nie było już prawie żadnych oficerów. Dlatego niektórzy zdecydowali się na ucieczkę, a inni — na negocjacje z Niemcami. Bolszewicy postanowili zabrać flotę do Noworosyjska i aby zrealizować ten plan, zwolnili z więzienia admirała Sablina. Kiedy Niemcy przybyli do Sewastopola, Sablin zabrał część okrętów do Noworosyjska. Część okrętów pozostała, wiele z nich nie miało załóg. W nocy 1 maja przed Sewastopolem zajęły pozycje niemieckie krążowniki "Geben" i "Breslau". 1 maja niemieccy żołnierze wkroczyli do miasta". Aby zastąpić niemieckie oddziały w porcie Sewastopol, 25 listopada 1918 r. do miasta wkroczyła aliancka eskadra i oddziały francuskie. 30 kwietnia 1919 r. do Sewastopola wkroczyła Armia Czerwona. Jednak latem 1919 r. miasto zostało zdobyte przez Siły Zbrojne Południowej Rosji i pozostało we władzy Białych do 15 listopada 1920 r. Następnie, w 1942 r., zostało ponownie zajęte przez Niemców, a w 1944 r. — ponownie przez Armię Czerwoną. Oznacza to, że ktokolwiek się do Sewastopola zbliżył, zajął go. Nie było żadnych nieudanych oblężeń miasta, które według oficjalnego hymnu Sewastopola, jest "miastem, które nigdy nie zostało podbite przez wrogów". Jak kończą się wojny? [...] W 1905 r. przebieg wojny znów był smutny dla Rosji . Ale nie okazała się ona ani katastrofą dla jej państwowości, ani ludobójstwem jej ludności. Podczas wojny rosyjsko-japońskiej ani jeden japoński żołnierz nie postawił stopy na terytorium Rosji (z wyjątkiem Sachalinu i kilku dni na Kamczatce). I Rosja tę wojnę przegrała. Nie, nie była to bezwarunkowa kapitulacja. Ale to wciąż była porażka. A Rosja nie zginęła. Pewnego dnia nawet Władimir Putin pokazał przykład umowności słowa "zwycięstwo". Powiedział: — [Nowo oddana do służby] korweta rakietowa "Merkury" została nazwana na pamiątkę nieśmiertelnego wyczynu załogi legendarnego okrętu. Prawie dwa wieki temu pokonał on w pojedynkę dwa okręty liniowe. Putin mówił o sławnej w rosyjskiej historii bitwie morskiej z Turkami w 1853 r. W tej bitwie ani jeden turecki okręt nie został jednak ani zatopiony, ani poważnie uszkodzony. Turcy nie stracili ani jednego człowieka. Rosyjski okręt stracił czterech zabitych i sześciu rannych, ale ponieważ przeważające siły Turków nie zdołały go zatopić, więc to rzeczywiście zwycięstwo. Dla zająca zwycięstwo nie polega bowiem na zjedzeniu stada wilków, ale na wymknięciu się temu stadu. (To odpowiedź na pytanie: "Czy Ukraina może pokonać nuklearne supermocarstwo?"). Podobnie jest z historią innych krajów. Prusy pokonały Austrię w bitwie pod Sadową (1866) i Francję pod Sedanem (1870). I znów — żadnego "ludobójstwa". Pokonane państwa doskonale i swobodnie rozwijały się dalej, a nawet powiększały terytorialnie (Austria kosztem bałkańskich prowincji Turcji, Francja kosztem zamorskich kolonii). I nawet zmiana rządu pod dyktando obcego zwycięzcy nie jest równoznaczna ze zniszczeniem kraju (patrz powrót Burbonów do postnapoleońskiej Francji w 1814 r.). Przeformatowanie pokonanego kraju przez zwycięzców może być dla dobra tego kraju — Japonia i Niemcy po 1945 r. są tego przykładami (staliniści mogą podać przykłady pokonanej Rumunii, Węgier i NRD, których przeformatowanie przez okupacyjne struktury sowieckie po 1945 r. zostało również dokonane — z punktu widzenia stalinistów — dla dobra narodów tych krajów). Niemcy przegrały Wielką Wojnę. I ani jeden zagraniczny żołnierz nie znalazł się na terytorium Niemiec w ostatnich dniach I wojny światowej. A klęska była. Rumunia została pokonana na polach bitew obu wojen światowych i za każdym razem była niemal całkowicie okupowana. Co zadziwiające, po każdej z tych wojen jej terytorium powiększyło się. Żadna zamorska kolonia nigdy nie zaatakowała terytoriów swoich europejskich metropolii — a jednak wszystkie z nich (od USA po Wietnam) ostatecznie wygrały swoje wojny o niepodległość. Czasami wojny kończą się po prostu powrotem do warunków sprzed wojny (przykład: wojna inflancka Iwana Groźnego, niezwykle udana na początku i katastrofalna dla wojsk moskiewskich pod koniec). Czasami poprzez wzajemne ustępstwa i wymiany. Czasami — utrwalenie małych sukcesów jednej ze stron (kilka granicznych fortec lub miast). A czasem to strona przejmująca czuje się urażona, bo chciała znacznie więcej. Czasem — przez reparacje i kontrybucje. Czasem — po prostu narzuconym małżeństwem dynastycznym. Czasami poprzez "obalenie sojuszy wojskowych": strona przegrywająca zostaje sprzymierzona ze zwycięzcą, nie tracąc nic na terytoriach, a czasem nawet zyskując, jak Rosja uzyskała Finlandię i Besarabię w wyniku Austerlitz i pokoju tylżyckiego). Kompromisy też mogą być zwycięskie. Dlatego teza, że "nie można pokonać kraju za pomocą broni nuklearnej" jest również błędna. Jest to bardzo możliwe: Nuklearne Chiny wyczołgały się z Wietnamu, który zaatakowały w 1979 r. Nuklearne USA odczołgały się z tego samego Wietnamu. Uzbrojony w broń nuklearną ZSRR wycofał się z Afganistanu. Nuklearny ZSRR przegrał zimną wojnę i stracił Europę Wschodnią. Nuklearna Anglia i Francja straciły swoje imperia (Algierię, Wietnam, Egipt, Cypr, Maltę itd.). I te porażki pokazują pozytywne cechy władców, którzy je uznali. Mieli dość rozumu i poczucia sumienia, by nie sprowadzać porażki do skali katastrofy. Dobrze byłoby też rozróżnić pojęcia "bitwa", "kampania", "wojna" i "historyczne przetrwanie". Sądzę, że każdy, kto słyszał o czaszce księcia kijowskiego Światosława, z której Pieczyngowie zrobili miskę , o śmierci "pułku Igora", bitwie nad rzeką Kałka , zamieszaniu nad Narwą, tragedii armii Samsonowa w 1914 r. czy kotłach z 1941 r., jest gotów przyznać, że rosyjskie pułki i armie przegrywały nawet wielkie i ważne bitwy. Ale przegrywano też całe wojny. Ostateczna linia oznaczająca koniec wojny oznacza wznowienie stosunków handlowych i dyplomatycznych oraz, co do zasady, podpisanie traktatu pokojowego. Czasami traktat ten można nazwać nieokreślonym — "wiecznym"; czasami może określać termin lub warunki jego obowiązywania. W historii Rosji były traktaty pokojowe, w których odnotowywano straty i ustępstwa strony rosyjskiej. [...] Kilka lat później lub w następnym pokoleniu wojna z tym samym wrogiem może zostać wznowiona, a nawet może osiągnąć odwrotny wynik. Ale to jest już wtedy inna wojna. Dwie kampanie są jak dwa mecze w piłce nożnej. Przegrane przez Armię Czerwoną kampanie wojskowe w latach 1941 i 1942 zostały w pewnym sensie "anulowane" przez jej własne zwycięstwa w kampaniach w kolejnych trzech latach. Ale to tylko jedna wojna. Natomiast wojna radziecko-fińska z lat 1939-1940 nie jest częścią Wielkiej Wojny Ojczyźnianej [jak w Rosji nazywa się II wojnę światową], ponieważ między kwietniem 1940 r. a lipcem 1941 r. obowiązywał traktat pokojowy między ZSRR a Finlandią. Dwie wojny z różnymi wynikami są jak dwa różne mistrzostwa w różnych latach. Rosja także przegrywała. Ludność tego nie odczuła Tak więc Rosja przegrała nie tylko bitwy i kampanie, ale także wojny. I płaciła kontrybucje (w tym np. krymskiemu chanowi), i cedowała ziemie, i wypuszczała całe kraje i narody spod swojej czasami wielowiekowej kontroli. I mściła się nie zawsze i nie na wszystkich (patrz: Afganistan). To, że przetrwała jako państwo, jest sukcesem. Ale tego samego sukcesu można pogratulować i dwustu innym państwowotwórczym narodom planety. Rosjanie nie są więc skazani na to, by zawsze zwyciężać, a bogowie nie stoją zawsze po stronie Moskwy. Nie mówiąc już o tym, że coś, co teraz wydaje się zwycięstwem, może w rzeczywistości być zalążkiem przyszłej katastrofalnej porażki (podbój Polski, z jej nie tylko polsko-katolicką, ale i milionową populacją żydowską, okazał się niestrawny dla Imperium). A także o tym, że zwycięstwo przywódcy wojskowego może przerodzić się w wieczną klęskę jego własnego narodu (patrz pierwsze afrykańskie zwycięstwa Mussoliniego lub pierwsze europejskie zwycięstwa Hitlera). Nawet błogosławiony Augustyn ostrzegał przed traktowaniem zwycięstw militarnych jako Bożego błogosławieństwa dla swoich faworytów: "Któż nie wie, któż jest tak głupi, by nie widzieć, że zdrowie tego śmiertelnego ciała, wigor tych zepsutych członków, zwycięstwo nad wrogami, zaszczyty i tymczasowa władza oraz inne dobra tego świata są dane tak dobrym, jak i złym, i są odbierane zarówno jednym, jak i drugim? Ale zbawienie duszy z lśniącą nieśmiertelnością ciała, mocą sprawiedliwości, zwycięstwem nad wrogimi namiętnościami, chwałą, honorem i pokojem w wieczności są dane tylko dobru ". (Augustyn. List CCXX. do Bonifacego, wicekróla Afryki, 11) [...] I jeszcze jedno: w historii Rosji było niewiele porażek, od których jakość życia ludności rosyjskiej znacznie i boleśnie spadła. Klęski te były wynikiem ambicji rządzących. A zwykłemu mieszczaninowi i chłopu znacznie trudniej było znieść wojskowe obciążenia i obowiązki niż te "ustępstwa", które jego władcy poczynili w wyniku nieudanej dla nich wojny. Bo co zmieniło się w życiu zwykłego mieszkańca rosyjskiej wsi od faktu, co stało się z Połockiem? Główną obrazę nadal wyrządzają mu przecież miejscowi wojewodowie. W trakcie działań wojennych mieszkańcom pogorszyło się i stało się ich znacznie mniej, jednak zgodnie z wynikami późniejszych traktatów pokojowych liczba ludności nie uległa zmniejszeniu. Zły pokój jest nadal lepszy niż dobra bitwa. A oto konsekwencje wojny rosyjsko-tureckiej 1877-1878: "Biorąc pod uwagę fundusze rezerwowe Ministerstwa Wojskowego, koszty wojny wyniosły 1 020 578 490 rubli" (Blioch I. S., "Finanse Rosji w XIX wieku". Spb., 1882. t.4. s.161). Wydatki budżetu państwa w tym czasie wynosiły 548 mln rubli rocznie (za rok 1877). Oznacza to, że wojna pochłonęła dwa roczne budżety. A to sto rocznych budżetów na budowę kolei. W wyniku wojny kurs rubla papierowego spadł z 81,5 kopiejek do 48 kopiejek. Oznacza to, że dewaluacja rubla była prawie dwukrotna. Wojna 1877-1978 opóźniła industrializację i uzależniła Rosję od ogromnych pożyczek zagranicznych — pożyczek francuskich. To z kolei spowodowało wywrócenie sojuszy, zerwanie z Niemcami, wojnę światową — i rewolucję....

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS