Blogs
Home/science/"Ciolo" nie mia litosci nawet dla kobiet. Po zbrodniach w Lublinie wyruszy "na owy" do Niemiec

science

"Ciolo" nie mia litosci nawet dla kobiet. Po zbrodniach w Lublinie wyruszy "na owy" do Niemiec

By jednym z najbardziej bezwzglednych gangsterow poczatku lat 90. Robert K. pseudonim Ciolo dziaa bez skrupuow a jego ofiary umieray w meczarniach. "Potrafi tylko zabijac i rabowac dlatego nalezy na trwae odizolowac go od spoeczenstwa" mowi sedzia po jednym z kolejnych wyrokow na lubelskiego przestepce cytowany przez "Fakt". Ostatecznie bandyta kilka razy zosta skazany na kare dozywocia.

"Ciolo" nie miał litości nawet dla kobiet. Po zbrodniach w Lublinie wyruszył "na łowy" do Niemiec
January 31, 2025 | science

P oczątkowo "Ciolo" był drobnym przestępcą, który wszedł w kontakty z gangiem staromiejskim. Ostatecznie stworzył własną grupę, specjalizującą się w napadach, podczas których torturowano i mordowano ofiary W sierpniu 1992 r. postrzelony przez "Ciola" został dyrektor lokalnej hurtowni Krzysztof S. Miesiąc później zmarł w szpitalu, a gangster po latach usłyszał za to zabójstwo wyrok 25 lat więzienia Schwytany został w Ukrainie po tym, jak w marcu 1994 r. wraz z gangiem napadł na dom i zabił właściciela położonej pod Słupskiem hurtowni cytrusów "Ciolo" w kilku różnych procesach usłyszał kilkakrotnie wyrok dożywotniego pozbawiania wolności Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Jeszcze w latach 90. ub.w. Lublin nie był tym spokojnym miastem na wschodniej ścianie Polski, którym jest aktualnie . Nie ominęła go fala przestępczości zorganizowanej, która trawiła niemal cały kraj. W mieście konkurowało ze sobą kilka grup, zwalczających się nawzajem. Regularnie wybuchały bomby, na ulicach nie brakowało strzelanin i gangsterskich porachunków. Zabójstwo dyrektora hurtowni i ucieczka do Niemiec Na początku lat 90. w przestępczym półświatku Lublina zaczął rozpychać się Robert K. ps. Ciolo. Początkowo był drobnym przestępcą, który wszedł w kontakty z gangiem staromiejskim. Ostatecznie stworzył własne ugrupowanie, specjalizujące się w napadach, podczas których torturowano i zabijano ofiary. "Od początku dał się poznać jako przestępca bezwzględny, działający bez skrupułów. Nie liczyły się dla niego żadne zasady. Wszyscy współpracownicy musieli mu się podporządkować" — mówił w rozmowie z "Faktem" emerytowany lubelski policjant . Z polskiego więzienia uciekli podkopem. W celi zostawili kartkę W sierpniu 1992 r. przy ulicy Wylotowej w Lublinie postrzelony przez "Ciola" został dyrektor lokalnej hurtowni Krzysztof S., który miał przy sobie sporą ilość pieniędzy. Miesiąc później zmarł w szpitalu, a "Ciolo" po latach usłyszał za to zabójstwo wyrok 25 lat więzienia. Tuż po strzelaninie uciekł wraz ze wspólnikami do Niemiec — chodziło nie tylko o ukrycie się przed polskimi służbami. Na miejscu dokonywał kolejnych napadów. We wrześniu tego samego roku wraz z dwoma wspólnikami napadł na dom Romów w niemieckim Mannheim. Liczył na zarobek. Mężczyzna został uduszony, a jego żonę torturowano. W Niemczech "Ciolo" i jego wspólnicy mieli także zabić 91-letniego kolekcjonera i jego żonę w Solingen oraz napaść w Mannheim na mieszkanie, w którym mieszkały dwie łode kobiety. Jedna z nich została w trakcie napadu uduszona. Z rąk "Ciola" zmarł także jego były wspólnik Krzysztof R., który namawiał partnerkę gangstera, by ta go zostawiła. Gang "Ciola" wrócił do Polski. Policja dopadła go w Ukrainie Po niecałym roku spędzonym za granicą gang "Ciola" wrócił do Polski. Za cel obrali jeden z domów w podwarszawskich Markach. Przestępcy skuli kajdanami ochroniarza, obezwładnili właścicielkę i pomoc domową. Kobietę przypalano żelazkiem, by wyjawiła, gdzie ma schowane kosztowności. Po kilku miesiącach zmarła. Zwłoki zalewał rozrobionym cementem. Beczkę zostawił w centrum Krakowa W marcu 1994 r. do "Ciola" zgłosili się pracownicy hurtowni cytrusów z okolic Słupska (woj. pomorskie). Chcieli, by gang pozbył się skłóconego z nimi właściciela. Gang napadł na dom przedsiębiorcy w Wytownie, zabijając go oraz jego matkę na miejscu. Przy okazji ukradli sporą ilość gotówki znajdującą się w domu. Po tym napadzie "Ciolo" musiał ponownie uciekać. Tym razem jednak służby odnalazły go dość szybko w Dniepropietrowsku. Do tej pory został kilkakrotnie skazany na karę dożywocia oraz na karę 25 lat więzienia. W 2015 r. usłyszał ostatni wyrok. Jego procesy w Niemczech były transmitowane na żywo przez tamtejsze telewizje. "Robert K. to bandyta. Potrafi tylko zabijać i rabować, dlatego należy na trwałe odizolować go od społeczeństwa" — uzasadniał jeden z wyroków sędzia, cytowany przez "Fakt".

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS