Blogs
Home/business/Oto co dzieci jedza w przedszkolach. "Resztki wymieszane z woda"

business

Oto co dzieci jedza w przedszkolach. "Resztki wymieszane z woda"

Edukatorka zywnosciowa dr n. farm. Anna Makowska na swoim profilu na Instagramie zamiescia zdjecia posikow ktore miay zostac podane najmodszym w polskich przedszkolach i zobkach. Jak sie wyrazia - dzieciom serwuje sie "odkostnione resztki wymieszane z woda barwnikiem przyprawami". Wpis wywoa burze.

Oto, co dzieci jedzą w przedszkolach. "Resztki wymieszane z wodą"
January 19, 2025 | business

Dr n. farm Anna Makowska jest edukatorką i założycielką fundacji Samo się nie zrobi. Dużo uwagi poświęca kwestii żywienia dzieci. Niedawno zamieściła na swoim Instagramie serwowanych najmłodszym w jednym z . Widać na nich m.in. posmarowaną bułkę, miseczkę z paprykarzem szczecińskim, rozlaną herbatę, soczek, wafel ryżowy, słodzony jogurt i pierogi z serem. Jak wyjaśniła dr Makowska - zdjęcia otrzymała od osoby, które pracuje w przedszkolu. "Twoje dziecko dostaje nie tylko odkostnione resztki wymieszane z wodą, barwnikiem, przyprawami i konserwantem zwane pasztecikiem i/lub paróweczką. Również gotowce takie jak paprykarz szczeciński, konserwy mięsne, ciasta i ciastka o fatalnym składzie z dużych kartonów i paczek oraz pierogi o byle jakim składzie. Niezależnie od stawki i tego, czy jest kuchnia" - napisała Anna Makowska, dodając, że: "na śniadanie i podwieczorek wlatują słodycze, w tym desery udające nabiał". "Normy dotyczące podaży cukru są codziennie przekraczane. 5 dni w tygodniu. 4 tygodnie w miesiącu. Przez kilka lat. - pyta retorycznie dr Makowska. "Placówka ma kuchnię, jednak jakoś nie po drodze z gotowaniem, bo przecież łatwiej 2-3 latkom dać bułę i otworzyć puszkę z paprykarzem, konserwę tyrolską czy mielonkę lub co tam władzom wpadnie w ręce" - czytamy we wpisie edukatorki. Post wywołał ogromne poruszenie wśród obserwatorów edukatorki. "U nas dodatkowo dzieci dostają żelki w ramach motywacji, i w ramach zachęty do jedzenia również - jak zjesz obiad dostaniesz żelka. (...) A ja jestem taka durna matka, co się czepia o głupie żelki, o zachęcanie dzieci do jedzenia obiadu na siłę, matka, co wymyśla, że - napisała jedna z komentatorek. Inna oburzyła się na to, jak dania zostały podane. "Ja rozumiem, że można ugotować pierogi. Kupić gotowe. Też czasem kupuję i trzymam na czarną godzinę. Można je ugotować i podać tak, żeby to jakoś wyglądało. Z szacunkiem do osób, które to będą jeść. Bo dziecko to osoba. - napisała. Wiele komentujących przyznało, że w przedszkolach ich dzieci żywienie wygląda podobnie. "Niestety, u nas jest ten sam dramat... myślałam, że choć pierogi robią same przy 5 kucharkach, ale nie gotowce" - czytamy w kolejnym komentarzu. Niektóre komentatorki zauważyły, że w placówkach podaje się takie posiłki, bo w wielu przypadkach rodzice nie widzą w tym nic złego. "[ Podobnie uważa doktor Makowska. W następnym wpisie napisała, że są placówki, gdzie "dyrekcja ciśnie z dobrym jakościowo jadłospisem", ale Nie we wszystkich placówkach posiłki wyglądają tak, jak te ze zdjęć dr Makowskiej - co potwierdza czytelniczka Interii, która podesłała nam przykładowy jadłospis z Akademii Małego Inżyniera z Rzeszowa. Przykładowo - w poniedziałek 13 stycznia dzieci miały na śniadanie owsiankę z ananasem, na obiad placki ziemniaczane ze śmietaną i zupę meksykańską, a na podwieczorek frytki warzywno-owocowe. Dzienny koszt wyżywienia wynosi 16 zł zł, a przedszkole ma też opcję wykupu cateringu przez rodziców. "Nasze publiczne przedszkole korzysta z własnej kuchni. Menu jest zawsze kolorowe, pełne warzyw i owoców, a kiedy syn od czasu do czasu przynosi do domu przekąski, to w wypiekach czuć, że rogaliki czy ciasta są jak domowe" - opisała czytelniczka. Kwestię Stanowi ono m.in., że do każdego posiłku powinny być dodawane owoce lub warzywa oraz by Nadzór nad spełnieniem wymagań dotyczących posiłków prowadzi Państwowa Inspekcja Sanitarna.

SOURCE : interiabiznes
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS