Blogs
Home/business/Certyfikaty weglowe dla rolnikow. Pieniadze do wziecia jest tylko warunek

business

Certyfikaty weglowe dla rolnikow. Pieniadze do wziecia jest tylko warunek

Zielony ad to haso ktore na polskich rolnikow dziaa obecnie jak pachta na byka. Perspektywa waczenia rolnictwa do handlu emisjami CO2 widziana jest jako zwiekszenie kosztow w rolnictwie taki dodatkowy podatek. Okazuje sie ze przynajmniej na razie trend na zmniejszenie emisji moze dac rolnikom dodatkowe konkretne wpywy. Tak zwane certyfikaty weglowe wypacane sa przy tym za inwestycje ktore zwiekszaja zyski z gospodarstwa.

Certyfikaty węglowe dla rolników. Pieniądze do wzięcia, jest tylko warunek
February 02, 2025 | business

, być może już od 2027 r. Takie są przynajmniej plany Komisji Europejskiej, choć wiele może się jeszcze zmienić. W sytuacji konkurencji z tanią żywnością z Ukrainy i , czyli z żywnością, która produkowana jest bez unijnych regulacji, a więc jest tańsza w produkcji, dołożenie kosztu ETS wydaje się wbijaniem gwoździa w trumnę rodzimego rolnictwa. Szczegółowe plany Komisji nie są jeszcze znane, ale okazuje się, że działające już obecnie programy niepaństwowe nie tylko nie obciążają nowymi kosztami, ale mogą nawet dać nowy dochód z hektara. Chodzi o tzw. . Żeby je uzyskać, trzeba jednak najpierw zainwestować. Uprzedzając wątpliwości, takie inwestycje mają zarazem obniżać koszty gospodarstwa, więc ich efektem są niższe koszty. — W naszym kraju funkcjonują dosyć spore bariery kapitałowe. Jeśli na przykład porównujemy kraje Europy Zachodniej z wydatkami inwestycyjnymi na hektar, to Polska inwestuje dużo mniej niż takie kraje jak: Niemcy, Belgia, Francja, etc. Wychodzimy z założenia, że trzeba tę lukę w jakiś sposób zmniejszyć — opisuje dla Business Insidera Eryk Frontczak, szef działu rolnictwa węglowego w HeavyFinance. Mniejsze gospodarstwa mogą być "mniej atrakcyjne" dla banków. Banki preferują finansowanie większych gospodarstw ze względu na większe kwoty pożyczek. I zdecydowana większość wśród miliona gospodarstw, które według szacunków GUS funkcjonuje w naszym kraju, ma realny problem z tym, do jakiej instytucji można się zgłosić, żeby rzeczywiście uzyskać jakąś pożyczkę na rozwój własnego biznesu — opisuje. HeavyFinance we współpracy z unijnym Europejskim Funduszem Inwestycyjnym (fundusz Europejskiego Banku Inwestycyjnego) oferuje w Polsce dofinansowanie dla inwestycji rolnych, które mają ograniczyć emisje, zarazem poprawiając efektywność gospodarstwa. Pośredniczył już przyznaniu 70 mln euro kredytów, a pod koniec ub.r. dostał kolejną pulę 10,5 mln euro środków. Wydaje też certyfikaty węglowe. Podstawowa idea jest taka, żeby umożliwić rolnikowi dostęp do kapitału na rozwój biznesu, czyli również zwiększanie efektywności. — Chcemy wspierać rolnika, umożliwiając mu sfinansowanie inwestycji na przykład w nowy ciągnik. Taka inwestycja sprawi, że prawdopodobnie ograniczy on swoje koszty, np. nawożenia czy zużycia paliwa. Ale także umożliwi rolnikowi uzyskiwanie dodatkowego, alternatywnego — mówi Eryk Frontczak. Na czym polega idea tych certyfikatów, kto je wydaje i kto rolnikowi za nie zapłaci? Certyfikaty węglowe dla rolników — Współpracujemy bezpośrednio z rolnikami, którzy stosują konkretne praktyki tak zwanego zrównoważonego rolnictwa, poprawiające dobrostan ich gleby. Praktyki te przechwytują i zatrzymują dwutlenek węgla, gromadząc go w górnych powierzchniach gleby — opisuje ekspert. — W ramach tak zwanych procesów weryfikacyjnych jesteśmy stroną, która dokładnie weryfikuje wszelkie dane, pobiera dane glebowe itd. gdzie każdy taki certyfikat jest dokładnym uwiarygodnieniem tego, że jedna tona dwutlenku węgla rzeczywiście została usunięta z atmosfery. Następnie , które chcą osiągnąć swoje cele dekarbonizacji właśnie poprzez tak zwane offsety. — wyjaśnia. Innymi słowy, nie jest to urzędowy obrót, ale nieformalny, prywatny. Wiele firm chce wykazywać, że są ekologiczne, przyjazne środowisku, wiec chętnie kupują takie certyfikaty. HeavyFinance jest pośrednikiem. Bierze na siebie odpowiedzialność za wygenerowanie certyfikatu, czyli za przeprowadzenie wszystkich procesów weryfikacyjnych na poziomie satelity, na poziomie badań glebowych itd. — . My jesteśmy także odpowiedzialni za tak zwaną komercjalizację, czyli za rzeczywiste wygenerowanie przychodu z tych certyfikatów — wyjaśnia Frontczak. Jakiej wielkości to są kwoty, czyli ile rolnik może dostać za tonę CO2? — Szacujemy, że . Podkreślam, że to są najbardziej zachowawcze założenia, zależne od ceny rynkowej, która jest zmienna — wyjaśnia ekspert. Kwoty z hektara zależne są od tego, ile rzeczywiście dwutlenku węgla zostało zgromadzone przez jeden hektar, a to z kolei zależy od struktury glebowej, czyli również od tego, co jest uprawiane. — Jeżeli mówilibyśmy na przykład o roślinach, które mają dużą biomasę, jak — wyjaśnia ekspert. — Takie certyfikaty generowane z rolnictwa z naszego rejonu świata, czyli z Europy Centralnej , biorąc pod uwagę potencjał absorpcji dwutlenku węgla z jednego hektara — informuje Eryk Frontczak. Dlaczego są tańsze niż oficjalne prawa do emisji w ETS, których cena rynkowa wynosi 77 euro i czy np. elektrownia węglowa mogłaby takie certyfikaty kupić zamiast praw do emisji ETS? — Prowadzone są rozmowy na poziomie europejskim i bardzo możliwe, że wydarzy się to w roku 2027. Jednakże obecnie my mówimy tutaj o tak zwanym rynku dobrowolnych certyfikatów węglowych — wyjaśnia. Kto kupuje certyfikaty? Na razie ETS dla rolnictwa jednak nie ma. Pytanie w sprawie certyfikatów węglowych, które może sobie jednak zadawać rolnik: kto kupi takie certyfikaty i jaka jest gwarancja, że pieniądze w ogóle będą wpływać? — My bezpośrednio obsługujemy To spółki technologiczne i jest ich na poziomie globalnym bardzo dużo. Mimo że nie mają takiego obowiązku, chcą przyczynić się w jakiś sposób do osiągnięcia swoich celów dekarbonizacyjnych — wyjaśnia Eryk Frontczak. — To naprawdę bardzo dynamicznie zmieniający się rynek. Zmieniają się także regulacje. Jeżeli na przykład mówilibyśmy o takim rynku jak , to w ich ustawodawstwie już teraz te . Są również inne kraje na świecie, np. w Ameryce Południowej, które mają takie możliwości — opisuje ekspert HeavyFinance. Nie ma pewności jednak, czy się to utrzyma. Donald Trump nieprzychylnie podchodzi do idei zielonego ładu. To ograniczyłoby popyt i cenę podobnych certyfikatów. Proces weryfikacji certyfikatów uzyskiwany jest we współpracy z międzynarodową instytucją VERRA, która jest bezpośrednio odpowiedzialna za wydawanie takich certyfikatów. To zewnętrzny audytor, który upewnia się, że wszelkie procesy weryfikacyjne zostały przeprowadzone zgodnie z metodologią. VERRA to instytucja, która została założona na początku lat dwutysięcznych i jest bezpośrednio połączona z Bankiem Światowym. — To instytucja o największej renomie, która w swojej historii wygenerowała już kilka milionów własnych kredytów z certyfikatów węglowych — wyjaśnia Frontczak. Czy certyfikaty węglowe wystarczą do spłaty kredytów? Przyjmijmy, że rolnik już wykorzystał środki z pożyczki na inwestycje i dzięki nim ograniczył emisję gazów cieplarnianych. Czy kredyt, który weźmie na taką inwestycję, da się spłacić z samych tylko certyfikatów węglowych? Ekspert wyjaśnia, że wpływ z certyfikatów to jedno, ale być może nawet ważniejsze jest ograniczenie kosztów, a więc poprawa zysków z gospodarstwa. — Nie zależy nam na tym, żeby rolnicy wchodzili w spiralę zadłużenia, tylko że będzie to rynkowa spłata swoich odsetek i spłata tego pożyczonego kapitału. Zależy nam na tym, aby rolnicy, którzy spełniają odpowiednie kryteria, mieli możliwość uzyskiwania dodatkowych źródeł przychodu. Co istotne, jeśli spojrzymy na statystyki dotyczące europejskich rolników na przykład . Prawie połowa generowanego dochodu wynika tam ze sprzedaży certyfikatów węglowych, energii z biogazowni zarządzanych przez rolników, a także z działalności takiej jak sprzedaż słomy czy innych produktów. To pokazuje, jak duży potencjał tkwi w tych alternatywnych źródłach dochodu — opisuje Eryk Frontczak. Ekspert przewiduje nawet, że ceny certyfikatów będą szły w górę w średnim i długim terminie, a co za tym idzie, kwoty generowane z hektara też powinny rosnąć. Z drugiej strony wiele zależy od tego, co się będzie działo w USA, skoro duża część popytu na certyfikaty węglowe pochodzi ze spółek amerykańskich. — Co więcej, jeśli uda się poprawić poziom pH polskich gleb, czyli zmniejszyć ich kwasowość, będzie to miało bezpośredni wpływ na zdolność gleby do magazynowania dwutlenku węgla. W efekcie możliwe będzie zwiększenie liczby dostępnych certyfikatów, co także przełoży się na wyższe przychody dla rolników — komentuje. Jak ograniczyć emisje i jeszcze na tym zaoszczędzić? W jaki sposób rolnik może ograniczyć emisje? Jakie sposoby zastosować? — Chodzi o racjonalne i praktyczne rozwiązania, które rolnik może wdrożyć na swoim gospodarstwie. Te działania nie tylko przynoszą korzyści ekonomiczne dla samego gospodarstwa, ale również mają znaczący potencjał w kontekście zwiększenia zdolności gleby do magazynowania dwutlenku węgla — mówi Eryk Frontczak. — Warto wspomnieć, chociażby o . To rozwiązanie ma wiele korzyści zarówno dla samego rolnika, jak i dla środowiska. Przede wszystkim, dzięki inwestycji w specjalistyczny sprzęt umożliwiający wdrożenie uprawy bezorkowej, , co oznacza — wymienia. — Dodatkowo takie podejście wpływa na co czyni ją bardziej odporną na coraz częściej występujące ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak susze. To nie jest kwestia ideologii, ale praktycznego sensu. Długoterminowe badania jasno pokazują, że rolnicy, którzy stosują te metody uprawy, odnoszą korzyści zarówno ekonomiczne, jak i środowiskowe — argumentuje ekspert. Jak można bez orania ziemi osiągnąć efekt rolny taki jak w przypadku orania? Orka bez orania — Metoda ta polega na rezygnacji z użycia pługa, którego zadaniem jest przewracanie gleby, czyli warstwy płużnej, wraz z minerałami. Dzięki temu górna warstwa gleby staje się bogatsza w składniki odżywcze, bardziej pulchna i lepiej przygotowana do uprawy. Jednak takie działanie wiąże się także z kosztami — opisuje Frontczak. — Jednym z takich kosztów jest to, że przy tradycyjnym oraniu podeszwa płużna zostaje naruszona, co powoduje, że . W efekcie, w przypadku długotrwałej suszy, szczególnie w kluczowym okresie przed żniwami, może dojść do znaczącego spadku plonów z hektara — wyjaśnia. — Istnieje wiele różnych metod uprawy, które mogą być dostosowane do specyficznych warunków danego gospodarstwa. Warto podkreślić, że każde gospodarstwo jest inne – różni się rodzajem gleby i warunkami, dlatego jedna metoda nie zawsze sprawdzi się wszędzie. Jednym z przykładów jest , która wykorzystuje specjalistyczne maszyny działające jak precyzyjny pług. , w których sadzone będą nasiona. Polska może się tu pochwalić wyjątkowym wkładem — jednym z rodzimych producentów zaawansowanych maszyn do tego typu technologii jest firma Czajkowski, która oferuje sprzęt najwyższej jakości — mówi ekspert HeavyFinanse. — Istnieją także metody całkowicie no-tillowe, które . W takim systemie prowadzi się jedynie żniwa i siew. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszystkie gleby w Polsce nadają się do tego typu podejścia. Kluczowe jest zrozumienie, że różne warunki wymagają różnych rozwiązań, ale istnieje wiele możliwości, aby wprowadzać te praktyki z sukcesem — wyjaśnia. Mniej pracowników — W praktyce okazuje się, że bardzo często rolnicy decydują się na takie rozwiązania nie tylko po to, by generować certyfikaty węglowe i czerpać z tego dodatkowe korzyści, ale również dlatego, że widzą w tym oszczędności. , , co w efekcie pozwala im oszczędzać kapitał. — argumentuje. — Wiele gospodarstw, zwłaszcza tych większych, wielkoobszarowych, o powierzchni powyżej 200 hektarów, boryka się z . Szczególnie trudno jest znaleźć wyspecjalizowanych pracowników z odpowiednimi licencjami na obsługę maszyn rolniczych. W takiej sytuacji ograniczenie liczby roboczogodzin staje się kluczowe, ponieważ zmniejsza potrzebę zatrudniania dodatkowych osób do pracy — mówi Eryk Frontczak. Mniej nawozów — Są również działania takie jak . W Polsce rolnicy często zużywają znacznie więcej nawozów, niż jest to faktycznie potrzebne. Tymczasem podobną, a nawet potencjalnie większą wydajność można osiągnąć, ograniczając nawożenie i jednocześnie inwestując w poprawę jakości gleby, na przykład — dodaje. Zmniejszenie kwasowości gleby i zbliżenie jej odczynu do neutralnego sprawia, że składniki odżywcze z nawozów stają się łatwiej dostępne dla roślin. To pozwala na zmniejszenie ilości stosowanych nawozów, co nie tylko obniża koszty, ale także przy okazji redukuje emisję gazów cieplarnianych, przyczyniając się do ochrony środowiska. — Jedną z najbardziej . Zastosowanie odpowiedniej ilości wapna pozwala skutecznie zmniejszyć kwasowość gleby, poprawiając jej odczyn i zwiększając dostępność składników odżywczych dla roślin — wyjaśnia ekspert. Niektóre metody polegają na mieszaniu wapna bezpośrednio z nawozami, inne natomiast zalecają regularne stosowanie wapna przed aplikacją nawozów. — Oczywiście nie wszystko można zmienić od razu — Kluczowe jest jednak stopniowe wprowadzanie zmian i budowanie wśród rolników przekonania, że działania podejmowane na ich gospodarstwach mają nie tylko sens ekologiczny, ale przede wszystkim ekonomiczny — wskazuje Eryk Frontczak. Międzyplony — Nie chodzi o wprowadzanie odgórnych nakazów, co często bywa problematyczne w kontekście zielonego ładu. Chodzi o to, by pokazywać rolnikom, krok po kroku, że zmiany, które wdrażają, przynoszą realne korzyści dla ich gospodarstw i są opłacalne na dłuższą metę — podsumowuje. Kredyty z EFI za pośrednictwem HeavyFinance pozwalają jednak na średnio 28 tys. euro na gospodarstwo. Nie są to kwoty, za które można zrealizować wielką inwestycję. Ekspert podał przykład nowoczesnego ciągnika John Deere, który kosztuje milion euro. Jednak istnieje wiele innych rzeczy, które można sfinansować dzięki uzyskanym kwotom. Można zainwestować w nasiona, międzyplony czy sprzęt taki jak agregaty bezorkowe, które są dostępne już w cenie około stu tysięcy złotych. Międzyplony ograniczają erozję wietrzną i wodną, zatrzymują materię organiczną w glebie i makroskładniki, co pozwala rolnikom redukować nawożenie. Kluczowe znaczenie ma także płodozmian – unikanie monokultury, która prowadzi do wyczerpania gleby poprzez wieloletnie uprawianie tych samych roślin o podobnym systemie korzeniowym. To konkretne przykłady, na które rolnicy mogą przeznaczać dofinansowanie, co w dłuższej perspektywie sprzyja rozwojowi gospodarstw. Luka inwestycyjna 3 mld euro – Według polskich badań . To kwota, której brakuje, aby rolnicy mogli pokryć swoje potrzeby inwestycyjne. Dlatego uważam, że kluczowe jest promowanie wolnorynkowego podejścia we wspieraniu rolnictwa — uważa Eryk Frontczak. — Nie chodzi o zwiększanie czy zmniejszanie dopłat, ale o stworzenie warunków, które pozwolą rolnikom zarabiać pieniądze i inwestować w swoje gospodarstwa. Rolnicy to przedsiębiorcy. Chcą oni przede wszystkim mieć możliwość zarządzania swoimi gospodarstwami jak własnymi biznesami, rozwijając je w sposób zrównoważony i ekonomicznie sensowny — podsumowuje.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS