Blogs
Home/business/Amerykanskie rakiety nie przyniosa przeomu

business

Amerykanskie rakiety nie przyniosa przeomu

Nie spodziewam sie ze dojdzie do przeamania frontu w takim klasycznym znaczeniu tego sowa ze w ciagu kilku dni Rosjanie wejda na kilkadziesiat kilometrow w ukrainska gebie prognozuje analityk wojskowosci Konrad Muzyka z Rochan Consulting.

By Maciej Miłosz | November 22, 2024 | business

Tysiąc dni wojny na Ukrainie za nami. Ostatnio coraz częściej słychać, że front może się załamać i sytuacja obrońców jest coraz gorsza. Ile jest w tym prawdy? Patrząc na ostatni rok – od zakończenia ukraińskiej kontrofensywy, pozycja Ukraińców jest coraz gorsza. Głównym problemem na początku tego roku był brak amunicji artyleryjskiej. Ten problem został prawie całkowicie rozwiązany, Ukraińcy w bardzo dużym stopniu nadgonili te braki. W niektórych miejscach na froncie między przeciwnikami występuje wręcz parytet w uderzeniach artyleryjskich. Obecnie głównym problemem obrońców jest brak wystarczającej liczby ludzi. W zasadzie z każdą wizytą, którą tam odbywamy, a jeździmy co cztery miesiące, te stany osobowe jednostek się zmniejszają. I to pomimo tego, że miała miejsce mobilizacja – teoretycznie Ukraińcy zmobilizowali 150 tys. żołnierzy. Wcześniej dokonywali przetasowań w jednostkach wsparcia i przerzucali żołnierzy ze wsparcia do jednostek liniowych. Może te działania uspokoją nieco sytuację frontową, ale do tej pory widzieliśmy, że kroki, które Ukraińcy podejmowali, jeśli chodzi o mobilizację, nie przynosiły większego skutku. Na ile prawdziwe są doniesienia o słabnącym morale, o tym, że co najmniej kilkanaście procent żołnierzy ukraińskich oddala się z jednostek bez pozwolenia? Na pewno są takie przypadki, gdzie żołnierze bez pozwolenia zmieniają jednostkę, w której walczą, bo po prostu nie podoba im się sytuacja w jednej jednostce, w jednej brygadzie, więc z niej uciekają i potem chcą się zaczepić całkowicie nieformalnie i nieoficjalnie w innej jednostce. Z drugiej strony, rozmawiałem z jednym z dowódców batalionów, do którego trafia dużo żołnierzy, którzy odmówili wcześniej walki oraz byłych więźniów. I okazuje się, że przy odpowiedniej dyscyplinie i co najważniejsze przy odpowiednich wzorcach, przeszkoleniu i wierze, że dowódca zawsze będzie ich wspierał i pomagał, to ci żołnierze są bardzo zmotywowani i walczą bardzo dobrze. A jak mają kiepskie przeszkolenie i dowódcę wysyłającego ich na akcje, które nie mają żadnego taktycznego sensu, to wtedy żołnierze się poddają, uciekają i dochodzi do sytuacji, że batalion piechoty jest ukompletowany tylko w 10 proc. Czytaj więcej Największy sukces eksportowy polskiego przemysłu obronnego to sprzedaż 54 krabów do Ukrainy. Ale PGZ kolejnych dużych kontraktów w tym kraju nie podpisała. Wróćmy jeszcze do pierwszego pytania: na ile realne jest to, że w ciągu kilku tygodni dojdzie do tego mitycznego przełamania na froncie? By doszło do przełamania na froncie, to morale broniących się jednostek musiałoby całkowicie upaść i liczba żołnierzy znajdujących się na froncie naprawdę zejść do absolutnego minimum. Na razie Ukraińcy próbują kupić czas kierując na pole bitwy żołnierzy, którzy nie do końca są do tego przygotowani, brygady, których sztaby nie są przećwiczone i które nigdy nie poznały wojny. To jest takie łatanie dziur, gaszenie pożarów w kilku miejscach naraz, tworzenie nowych bytów taktycznych, całkowity misz – masz. Chodzi o to, żeby nie dopuścić, by Rosjanie zwiększyli tempo zajmowania terenu. Biorąc pod uwagę zdolności dronowe, rozpoznania i uderzeniowe ze strony ukraińskiej, nie spodziewam się, że dojdzie do przełamania w takim klasycznym znaczeniu tego słowa, że w ciągu kilku dni Rosjanie wejdą na kilkadziesiąt kilometrów w ukraińską głębię. W momencie, kiedy ze strony rosyjskiej pojawiają się jakiekolwiek pojazdy opancerzone, to od razu w ich kierunku strzela artyleria albo lecą drony czy kierowane są pociski przeciwpancerne. Nie spodziewałbym się zmiany, jeśli chodzi o charakter wojny w tym aspekcie. Posuwanie się Rosjan w głąb Ukrainy w dalszym ciągu będzie okupione dużymi stratami i relatywnie wolne. Jak to wygląda w praktyce? Rosjanie na początku podejmują próbę ataków zmechanizowano pancernych, wjeżdża kilka wozów bojowych czy czołgów i w momencie kiedy one są niszczone przez Ukraińców, to Rosjanie mówią sobie: „dobra, tędy nie przyjdziemy sprzętem pancernym, więc wysyłamy ludzi”. I wtedy ten sprzęt jest wycofywany i zaczynają się szturmy piechoty. Rosjanie atakują głównie siłą sekcji – kilku żołnierzy i jak coś się uda zająć, to wtedy wysyłają kolejnych by wzmocnić pozycję na wypadek ukraińskiego kontrataku. Tak to zazwyczaj wygląda. Inny przypadek to był Wuhledar, gdzie Ukraińcy mieli problemy z rotacją, a Rosjanie to wykorzystali. Ale to raczej wyjątek, a nie reguła. Na ile sytuację na froncie może zmienić zgoda prezydenta USA Joe Bidena na użycie amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji? Oficjalnie nie wiemy, ile takich rakiet Ukraińcy już dostali i ile ich już wystrzelili. I czy razem z tym pozwoleniem pojawią się kolejne dostawy takich pocisków. Zakładam, że do tej pory takich rakiet dostali prawdopodobnie kilkaset i duża ich część już została wykorzystana do atakowania celów w Donbasie i na Krymie, ale przełomowego efektu to nie miało. Rosjanie przygotowywali się na taką decyzję od tygodni, jeśli nie miesięcy, więc ich logistyka już jest rozproszona, samoloty, które znajdowały się w zasięgu oddziaływań ATACAMS-ów na północ od obwodu kurskiego i obwodu biełogorodzkiego już zostały przerzucone na inne lotniska, które są poza zasięgiem tych rakiet itd. Oczywiście są pewne rzeczy, których nie przerzucą, jak na przykład duże bazy składowania amunicji artyleryjskiej rakietowej. Tak czy inaczej, Ukraińcy nie mają wystarczającej liczby rakiet do przeprowadzenia dużej liczby ataków, a do tego nie wiemy tak naprawdę, jaka liczba tych rakiet jest niszczona przez rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej, co dodatkowo ogranicza skuteczność ataków rakietami ATACMS. Poruszyłeś wątek obwodu kurskiego. Od tego rajdu minęły już cztery miesiące, a Ukraińcy wciąż okupują część tego rosyjskiego obwodu. Jaki to ma wpływ na sytuację na froncie? Dla Rosjan, przynajmniej do momentu wyboru Donalda Trumpa na prezydenta, obwód kurski nie był priorytetem. To Ukraińcom bardziej zależało na utrzymaniu tych zdobyczy terytorialnych, niż Rosjanom na ich odbiciu. Kursk bardziej zasysa siły i środki ukraińskie do utrzymania tego terytorium, niż zasysa siły i środki rosyjskie. Ale przecież mówi się, że wokół tego obrodu Rosjanie zgromadzili ok. 50 tys. żołnierzy. Musimy wziąć pod uwagę, że Ukraińcy zmagają się z niedoborami żołnierzy. Decyzja o rozpoczęciu ofensywy kurskiej musiała mieć konsekwencje dla sytuacji w Donbasie. Oczywiście nie wiemy jaka była tutaj kalkulacja dowództwa polityczno-wojskowego Ukrainy, czy myśleli, że faktycznie gra jest warta świeczki, że nawet jeżeli stracą trochę terytorium w Donbasie, to utrzymają terytoria w obwodzie kurskim, a to pozwoli im na polepszenie pozycji negocjacyjnej z Rosją w przyszłym roku. Moja obawa jest taka, że to pogorszenie sytuacji w Donbasie będzie tak duże, a Rosja ma tyle ludzi, artylerii i wsparcia międzynarodowego od Chin, Iranu teraz Korei Północnej, że wyprą Ukraińców z Kurska, a Ukraińcy będą tak wyczerpani, że Rosjanie jeszcze to sobie z nawiązką odbiją. Czytaj więcej Niewypały polskiej zbrojeniówki w walce o unijne granty to efekt naszej słabości – ale też premii dla dużych graczy. Z obecnymi kryteriami te programy, z punktu widzenia naszej branży, nie mają sensu. Generalnie ukraiński problem, jest często taki, że mają plan A, ale już nie plan B. To nie jest pierwszy raz, kiedy coś im się nie udaje i dopiero potem powstaje pytanie: „no to co robimy dalej?”. Ukraińcy czasem podejmują decyzje, które biorąc pod uwagę, jakie mają do dyspozycji siły i środki, nie do końca są trafne. Tak postrzegam utrzymywanie pozycji tak długo, jak to jest możliwe bez zwracania uwagi na straty, bo dla nas utrzymywanie tych terytoriów jest najważniejsze. Okupowanie tego skrawka Rosji ma sens? Myślę, że politycznie Ukraińcy dążą do tego, żeby okupować to terytorium w momencie rozpoczęcia negocjacji, bo wtedy Rosjanie nie będą mogli po prostu zamrozić konfliktu na obecnej linii frontu. Rosjanie nie będą chcieli dopuścić do sytuacji, w której Ukraińcy będą się znajdowali na terytorium Rosji. To nie jest coś, z czym chcą się zmagać długofalowo, więc w ostatnich dniach przerzucają dodatkowe siły i środki do obwodu kurskiego i będą próbowali wypchać Ukraińców w ciągu najbliższych kilku tygodni. Ale jak to się potoczy jest jedną wielką niewiadomą. W tym rejonie obecnych jest także ok. 10 tys. żołnierzy z Korei Północnej. Nie sądzę, że oni mają jakiś znaczący wpływ na działania wojenne. Oczywiście w pewnym stopniu luzują wojska rosyjskie, przeprowadzają prawdopodobnie jakieś ataki i są w stanie wywrzeć dodatkową presję na broniących się Ukraińców. Jednak biorąc pod uwagę, że Rosjan na Ukrainie są setki tysięcy, to 10 tys. nie robi zasadniczej różnicy. Na ile realne są zapowiedzi, że tych żołnierzy z Korei Północnej może być dużo więcej i co sądzisz o pojawiających się obrazkach pokazujących zestawy artyleryjskie z Korei jadące przez Rosję na zachód? Dla Ukrainy to jest fatalna wiadomość, ponieważ Zachód nie jest w stanie dostarczyć Ukrainie tego, co Rosji są w stanie dostarczyć, Iran, Chiny, oraz Korea Północna. Mam nadzieję, że Koreańczycy z północy będą się ograniczali do działań w obwodzie kurskim i nie zaangażują się w działania przeciwko Ukrainie na terytorium ukraińskim, bo o ile jeszcze w jakiś sposób ich obecność w obwodzie kurskim można wytłumaczyć, to w momencie kiedy doszłoby do ich obecności już na terytorium Ukrainy wchodzimy na zupełnie inny poziom wojny. Wówczas nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby ten konflikt w dalszym stopniu eskalował poprzez dostarczenie żołnierzy z innych krajów. A co jest teraz głównym problemem Rosjan? Bo oni cały posuwają się do przodu i jakoś powolutku dążą do zajęcie tych czterech nielegalnie anektowanych obwodów. Największym problemem jest aspekt ludzki. Tam jest wielu dowódców, którzy niekoniecznie przejawiają dobre zdolności dowodzenia i zarządzania polem bitwy. Do tego dochodzą bardzo duże straty osobowe. Wydaje się jednak, że w tym obszarze rosyjski potencjał to jest studia bez dna. Rosjanie ponoszą bardzo duże straty osobowe już od wielu miesięcy, a mimo to cały czas armia przy pomocy większych bonusów za podpisanie kontraktu czy większego wynagrodzenia za znajdowanie się na linii frontu dużo rekrutuje. Rosjanie w dalszym ciągu przerzucają na Ukrainę 20-30 tys. żołnierzy miesięcznie. Oni na bieżąco uzupełniają to co tracą w zasadzie już od prawie dwóch lat. Trzeba jednak zaznaczyć, że poziom ich wyszkolenia jest bardzo niski. Z tego co widzimy na podstawie nekrologów, które pojawiają się na rosyjskich stronach internetowych, to większość żołnierzy ma kilkudniowe czy kilkunastodniowe szkolenie i po nim trafia na front. Średnia długość życia żołnierzy frontowych wynosi tam kilka dni, w niektórych przypadkach ,kilkanaście dni. Z resztą Ukraińcy też mają ze szkoleniem bardzo duży problem. Ich szkolenie podstawowe teoretycznie zajmuje 30 dni, ale praktycznie oni ćwiczą tylko kilka dni. To szkolenie nie jest w stanie nawet w najmniejszym stopniu oddać tego co spotka tych żołnierzy na froncie. Ludzi więc w Rosji wielu. A jak wygląda kwestia sprzętu wojskowego? Nie do końca wiemy ile Rosjanom zostało sprzętu. Widzimy, że na zdjęciach satelitarnych wiele baz przechowywania zostało w dużym stopniu już opróżnionych. Jednak to, co widzimy nie oznacza, że Rosjanie nie mają sprzętu, tylko że ten sprzęt który, który ostatnio został wycofany z baz przechowania sprzętu jest obecnie modernizowany i wjedzie na front w ciągu najbliższych kilku tygodni czy miesięcy. Zachodni analitycy mówią, że Rosjanom będzie się kończył sprzęt gdzieś na przełomie 2025 i 2026 roku. Wtedy zostaną bez zdolności do uzupełniania uzbrojenia mechanizowano – pancernego na bieżąco. Teraz produkują rocznie około 150-200 nowych czołgów T90M i prawdopodobnie te zdolności do budowania czy odbudowywania parku zmechanizowano-pancernego będą rosły do pewnego momentu. Ale obecnie te straty na froncie są znacznie większe. Na koniec chciałem zapytać o próbę prognozy, gdzie będziemy znajdować się wiosną? Mamy dwie główne zmienne. Pierwsza to kwestia tego czy uda się czy Ukraińcom rozwiązać, choćby w pewnym stopniu problemy, które mają z powodu zbyt małej liczby żołnierzy na froncie. To jest możliwe, bo jednostki tworzone od maja powoli będą wchodziły do walki, z drugiej strony mamy nowy rzut mobilizacji, który też powinien wygenerować kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy – teoretycznie to powinno dać jakąś stabilizację na linii frontu. Ale też trzeba pamiętać, że poziom morale jest bardzo niski, szkolenie nieadekwatne, Ukraińcy są zmęczeni wojną i to wszystko może doprowadzić do sytuacji, w której tempo rosyjskich zdobyczy terytorialnych będzie relatywnie wysokie. Drugą jest oczywiście to, co będzie się działo ze strony Stanów Zjednoczonych, czy nowa administracja prezydenta Donalda Trumpa odetnie Ukrainie pomoc. Mówimy tu o dwóch obszarach, pierwszy to dane wywiadowcze – rozpoznanie satelitarne, elektroniczne i sygnałowe. Drugi to dostawa amunicji artyleryjskiej. Jeśli Ukraińcy zostaliby odcięci od dostaw takich pocisków, to utracą zdolność do intensywnych uderzeń artyleryjskich w ciągu kilku miesięcy. A to jeszcze sytuację pogorszy. Konrad Muzyka dyrektor Rochan Consulting, które specjalizuje się w analizie wojskowej głównie Rosji, Białorusi i Ukrainy.

SOURCE : rp
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS