Blogs
Home/world/Przezy rosyjska niewole. Zdradza co byo najgorsze. "Mieszanka rosyjskiego swiata i sowieckiego terroru"

world

Przezy rosyjska niewole. Zdradza co byo najgorsze. "Mieszanka rosyjskiego swiata i sowieckiego terroru"

Byem tylko studentem ktory uczestniczy w protestach. W styczniu 2016 r. tzw. ministerstwo bezpieczenstwa panstwowego w Donieckiej Republice Ludowej przyszo do mieszkania moich rodzicow i zostaem wziety do niewoli. Bija raza pradem i upokarzaja. To trwa nieustannie a jedynymi osobami ktore widzisz sa ci ktorzy cie bija lub przesuchuja opowiada Woodymyr Fomiczow ktoremu udao sie wyjsc z rosyjskiej niewoli.

November 19, 2024 | world

31-latek spotkał się z nami w centrum Kijowa i opowiedział o dwóch latach koszmaru w rodzinnym Doniecku. Fomiczow nie był żołnierzem — został schwytany jako cywil. Brał udział w protestach Euromajdanu; chciał europejskiej przyszłości dla miasta i kraju. Zapłacił za to torturami i więzieniem. Obecnie pracuje jako dziennikarz. Uwielbia być w Kijowie, mimo że miasto i jego mieszkańcy nie od razu go zaakceptowali. Teraz chce zgłosić się na ochotnika do służby w siłach zbrojnych. Dlaczego zdecydowałeś się zmobilizować po pobycie w niewoli? Zawsze chciałem się zmobilizować, ale po uchwaleniu ustawy mobilizacyjnej zacząłem szukać jednostki lub stanowiska, które zminimalizowałoby ryzyko ponownego dostania się do niewoli. To dla mnie bardzo ważne. Kiedy znalazłem stanowiska, które mnie interesowały, musiałem przejść specjalną kontrolę SBU [Służba Bezpieczeństwa Ukrainy]. Ale po prostu nie mogłem jej przejść. "Upili się i wsiedli na nas, mówiąc, że »ujeżdżają świnie«." Koszmar niewoli Ukraińców w rosyjskim piekle [CZĘŚĆ 1] Zostałeś poinformowany, że nie zostałeś przyjęty i że to z powodu SBU? Tak. Składasz podanie, rozmawiasz z rekruterem, a potem przenoszą cię do SBU na specjalną kontrolę. Dostarczasz dokumenty, ale nie przechodzisz tylko dlatego, że byłeś w niewoli. Jeśli ktoś pochodzi z Zakarpacia lub Lwowa, przechodzi bez problemu, gdy nie ma bezpośrednich związków z Rosją. Zawsze mi mówiono: "byłeś na okupowanych terytoriach przez długi czas, w niewoli i masz powiązania z tzw. służbami specjalnymi Donieckiej Republiki Ludowej ". Te "powiązania" polegały tylko na tym, że byłem przesłuchiwany i torturowany w niewoli. Nie mogą sprawdzić, czy zostałem zwerbowany. Czy fakt, że byłeś więźniem i byłeś torturowany, nie ma na to wpływu? Nie możesz niczego wyjaśnić. Specjalna kontrola odbywa się bez ciebie; jesteś informowany później, tak lub nie. Powiedziano mi "między nami", że nie chcą brać na siebie odpowiedzialności. Jeśli coś się wydarzy, a ty okażesz się wrogim agentem, będą odpowiedzialni za przeoczenie. Tak działa system — widzą potencjalne ryzyko i natychmiast odrzucają kandydatów. Czy masz jakieś dokumenty potwierdzające, że byłeś w niewoli? Tak, kiedy zostaliśmy zwolnieni w grudniu 2017 r., centrum koordynacji w ramach SBU dostarczyło zaświadczenie stwierdzające, że byliśmy przetrzymywani jako zakładnicy przez nielegalne grupy zbrojne. Czy daje to jakieś korzyści? Nic nie daje, z wyjątkiem płatności w wysokości 100 tys. hrywien (9,9 tys. zł) za każdy rok niewoli. Ten certyfikat jest jedyną rzeczą, która dowodzi, że byłem w niewoli. Tu nie chodzi tylko o mnie; jest nas wielu. Nie przejdziesz testów bezpieczeństwa, jeśli jesteś byłym więźniem. O jakie stanowiska się ubiegałeś? Chciałem dołączyć do oddziału walki elektronicznej . Kolejnym wakatem było stanowisko analityka OSINT i tylnego operatora. Ale we wszystkich przypadkach kontrole bezpieczeństwa dały wynik negatywny. Transport do piekła. Ukraińcy opowiadają o koszmarze rosyjskiej niewoli. "Ludzie gnili żywcem" [CZĘŚĆ 2] Dlaczego ponowne schwytanie byłoby dla ciebie nie do zniesienia? To jedna z naszych największych obaw jako byłych więźniów. Po pierwsze, jesteśmy tam dobrze pamiętani; przechowują akta nas wszystkich. Za pierwszym razem było to przerażające — byłem wielokrotnie torturowany i nieustannie bity. Dla Rosjan jesteśmy przestępcami tylko dlatego, że oskarżają nas o przynależność do ukraińskich organizacji, które uważają za przestępcze lub szpiegowskie. Dla nich jesteśmy recydywistami, co oznacza surowsze więzienia, gorsze warunki i brak postępów w wymianie. Na pewno spotkamy też tych samych ludzi, którzy "pracowali" nad naszymi sprawami za pierwszym razem, czyli naszych oprawców. To niebezpieczne i nieludzkie. Państwo ukraińskie powinno okazać człowieczeństwo ludziom w tak poważnych stanach psychicznych, aby zapobiec ich ponownemu schwytaniu. Nie mówię, że nie chcemy się mobilizować, ale można to zrobić w sposób, który zminimalizuje szansę na ponowne schwytanie. Dla nas, byłych więźniów, jest to bardzo silna obawa. Nie byłoby żadnych specjalnych kontroli, gdybym zgłosił się do piechoty — wszyscy są tam przyjmowani. Jak zostałeś schwytany? W Doniecku, gdzie angażowałem się w działalność publiczną przed przybyciem. Miałem 20 lat i jako student uczestniczyłem w lokalnym Euromajdanie . Po tym, jak separatyści, przy wsparciu Rosji, zajęli Donieck wiosną 2014 r., udałem się na terytorium kontrolowane przez Ukrainę, ale przetrwanie było trudne. Mieszkania rzadko były wynajmowane przesiedleńcom, a pracy było niewiele. Tęskniłem za rodzicami, więc w 2015 r. postanowiłem na krótko odwiedzić Donieck. W styczniu 2016 r. tzw. ministerstwo bezpieczeństwa państwowego w Donieckiej Republice Ludowej przyszło do mieszkania moich rodziców i zostałem wzięty do niewoli. Nie bałeś się aresztowania? Nie byłem żadną wybitną postacią ani liderem Majdanu. Byłem tylko studentem, który uczestniczył w protestach. Ważne jest, aby zrozumieć, że w skład tzw. służb specjalnych wchodziło wielu byłych funkcjonariuszy donieckiej SBU, którzy uczestniczyli w Euromajdanie w Doniecku i nagrywali wszystkich, którzy tam byli. Byłem przesłuchiwany przez byłego oficera SBU z Doniecka i innego "śledczego" z prokuratury. Wtedy nie było tam wielu Rosjan; nie sprowadzili jeszcze rosyjskiego personelu. Rosja chciała stworzyć iluzję, że to miejscowi z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej sami zajmują się sprawami. Teraz oczywiście sytuacja jest inna. Gdzie byłeś przetrzymywany? Najpierw przez dwa miesiące w ośrodku władz w Donieckiej Republice Ludowej, a następnie przez półtora roku w areszcie śledczym. Przez ostatnie sześć miesięcy przebywałem w kolonii nr 27 w Gorłówce, która nie miała nawet odpowiednich cel. Był to po prostu barak z drutem kolczastym. W areszcie siedzisz w celi, raz dziennie jesteś wypuszczany na spacer i regularnie bity. "Spędziłem 631 dni w rosyjskiej niewoli. Moja noga zaczęła gnić". Wstrząsająca relacja żołnierza. "Zacząłem wariować" Pisałeś o torturach. Zdarzają się zazwyczaj na początku, kiedy wymagają od ciebie przyznania się do członkostwa w różnego rodzaju organizacjach lub bycia szpiegiem. Byłem torturowany. Biją, rażą prądem i upokarzają. Ciągle cię biją, trzymają na kolanach i niespodziewanie uderzają, gdy gdzieś cię prowadzą. To trwa nieustannie, a jedynymi osobami, które widzisz, są ci, którzy cię biją lub przesłuchują. Oskarżyli mnie o przynależność do prawicowej partii Swoboda i rzekome przechowywanie broni. Próbowali zaklasyfikować mnie jako członka organizacji ekstremistycznej, ale miałem "szczęście" — otrzymałem krótki wyrok. O co byłeś oskarżony? O wszystko — ekstremizm, szpiegostwo. Oskarżyli mnie o ekstremizm na terytorium Ukrainy, którego nie uważają za terytorium ukraińskie. O "udział w zakazanych organizacjach". Wielu oskarżono o szpiegostwo, zwłaszcza tych, którym zajęto firmy. Niektórzy naprawdę pomagali Ukrainie. Można też po prostu mieć proukraińskie poglądy, ponieważ mieszka się w ukraińskim Doniecku. Jak na przykład Jurij Szapował, który pracował jako badacz w Ogrodzie Botanicznym i raz napisał na Twitterze coś proukraińskiego. Monitorowali Twittera i inne sieci społecznościowe. Samo wyrażanie emocji na Twitterze lub WKontakcie mogło prowadzić do aresztowania. Nie monitorowali zbytnio Facebooka, ale uwielbiali Twittera. Ludzie pisali swoje opinie, czasem o zwykłych rzeczach, ale to wystarczało. Dziwaczna mieszanka rosyjskiego świata i sowieckiego terroru. Tak, to było jak ZSRR w latach 1920-30, z "wrogimi elementami", "ekstremistycznymi organizacjami" i "szpiegami". Przyjęli wygodny model. Czy tobie i innym przetrzymywanym w niewoli trudno było zintegrować się ze społeczeństwem po uwolnieniu? Dla mnie było to trudne. Zostałem uwięziony w wieku 22 lat, miałem prawie 25 lat, kiedy wyszedłem. W zasadzie zacząłem życie od nowa w wieku 25 lat. W Ukrainie w wieku 25 lat ludzie zwykle pracują, mają pewne umiejętności zawodowe, ja musiałem uczyć się wszystkiego od zera. Pracowałem jako redaktor w radiu i telewizji, nauczyłem się pisać artykuły i dostosowałem się do nowego stylu życia. Miałem przyjaciół w Kijowie, w tym ludzi ze wschodu, którzy wspierali mnie moralnie, oferowali profesjonalne porady i utrzymywali kontakty towarzyskie. Ale wielu innych tego nie ma. Wyobraźmy sobie kogoś z Donbasu, uwolnionego z niewoli, kto przyjeżdża tutaj bez koneksji, bez majątku, bez mieszkania. Może skończyć w prowincjonalnym mieście, zmagając się z problemami psychologicznymi, którymi nie może się podzielić, bez zrozumienia ze strony miejscowych, w trudnych warunkach pracy. W Kijowie ludzie są dość tolerancyjni, ale w mniejszych miastach mogą być mniej wyrozumiali. Czy masz takie same prawa, jak byli więźniowie wojskowi? Nie. Jeniec wojskowy ma prawo do mobilizacji tylko z własnej woli; nie można go zmobilizować na wezwanie lub przymusowo. Proponujemy podobne rozwiązanie dla więźniów cywilnych lub zmiany w ustawie mobilizacyjnej, dające im takie samo prawo do dobrowolnej mobilizacji. "Bili mnie belkami, pięściami, czym popadnie". Wstrząsająca opowieść Ukraińca z rosyjskiej niewoli. "Cztery miesiące piekła" Takich osób jest całkiem sporo. Należą do nich zakładnicy i więźniowie przetrzymywani przez Kreml na Krymie. Choć często nazywa się ich "więźniami politycznymi", nadal są więźniami! Osoby te pochodzą z Kijowa, Czernihowa i innych regionów, zostały schwytane, były przetrzymywane w piwnicach lub wywiezione do Rosji, przeżyły tortury, a następnie zostały wymienione lub udało im się jakoś uciec. Dotyczy to również osób z obwodów charkowskiego, sumskiego, zaporoskiego i chersońskiego. Ilu ich może być? Według dostępnych danych od 2022 r. wymieniono 168 więźniów cywilnych. To niewiele. W rzeczywistości schwytano ich znacznie więcej — szacuję, że są 3-4 tys. osób, które mają dokumenty potwierdzające niewolę. Wielu innych przeżyło uwięzienie bez formalnej dokumentacji. Dokładna liczba cywilów przetrzymywanych obecnie w Rosji nie jest znana. Czy komunikujesz się z innymi osobami, które były w niewoli? Tak, pozostajemy w kontakcie i koordynujemy nasze działania. Wszystkich łączy głęboki strach przed ponownym pojmaniem. Problemy osób wewnętrznie przesiedlonych również nie zniknęły. Nie, nie zniknęły. Ale w 2022 r. było mi prawdopodobnie łatwiej niż wielu innym. Ci z nas, którzy przeszli przez rok 2014 i jego następstwa w Doniecku, wydawali się lepiej przygotowani na 2022 niż inni. Tak, inwazja na pełną skalę była straszna, ale prawdopodobnie byliśmy w lepszej sytuacji niż dzisiejsi uchodźcy. Ci z nas, którzy stracili wszystko w 2014 r. w Doniecku, do 2022 r. zdołali coś odbudować: oszczędności, mieszkania, pewien stopień stabilności. W 2014 r. większość uchodźców wewnętrznych pochodziła z Doniecka, dużego, zeuropeizowanego miasta, dzięki czemu integracja ze społeczeństwem była nieco łatwiejsza niż w przypadku dzisiejszych uchodźców. Wielu z nich pochodzi z mniejszych miast i wsi. Stoją oni w obliczu jeszcze większych wyzwań związanych z przystosowaniem się do życia w Kijowie lub innych dużych miastach Ukrainy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS