Home/science/Rok temu Hamas zaatakowa jej dom. "Usyszaam odpowiedz nie baem sie smierci. Chciaem umrzec"

science

Rok temu Hamas zaatakowa jej dom. "Usyszaam odpowiedz nie baem sie smierci. Chciaem umrzec"

Nily Barsenai lat 73 jest corka jednej z pierwszych ofiar palestynskich atakow terrorystycznych na izraelskich cywilow. Od wielu lat mieszkaa wraz z rodzina w kibucu Beeri do ktorego przybya z nadzieja ze jej zycie bedzie przebiegac bez przemocy ktorej ofiara pada jej matka. 7 pazdziernika 2023 r. zycie dramatycznie zweryfikowao jej plany.

October 07, 2024 | science

7 października terroryści Hamasu wdarli się do położonego zaledwie 4,5 km od Strefy Gazy kibucu, zabijając ponad 130 jego mieszkańców i uprowadzając kilkuset z nich. Przemoc znowu dotknęła Nily – w najbardziej dramatyczny sposób. Poniższa historia jest relacją Nily podczas naszego spaceru po kibucu Be’eri. *** To jest mapa naszego kibucu. Na czerwono zaznaczone są na niej domy, w których ktoś zginął. Znajdujemy się w nowej części naszego kibucu. Żaden dom nie ma tu więcej niż pięciu lat. Terroryści zaczęli właśnie stąd. Szli od domu do domu, zabijali ich mieszkańców, a jeśli ci zdążyli schować się w schronach, próbowali się do nich włamać. Jeżeli im się nie udawało, to i tak podpalali domy. Ludzie potracili wszystko, bo wiele domów spłonęło. Ja wyszłam z tego nawet bez własnych ubrań. Wszystko, co mam na sobie pochodzi z darów, które po masakrze przysyłali tu ludzie z całego kraju. Naszą część kibucu zamieszkiwali też głównie ludzie w starszym wieku, więc jedynymi dziećmi, które tu przebywały, były co najwyżej ich wnuczki. Dlatego w tej części zginęło tylko jedno dziecko. Izrael upamiętnia rocznicę masakry z 7 października. Sytuacja na Bliskim Wschodzie wymyka się spod kontroli "Nie bałem się śmierci. Chciałem umrzeć" Moja córka z dziećmi mieszkała jednak w innej części kibucu. Kiedy to wszystko się zaczęło, ludzie zaczęli informować się nawzajem przez komunikator WhatsApp. Córka napisała do nas, żebyśmy ukryli się w schronie, bo w jej okolicy są obcy ludzie, którzy strzelają. Ja ukryłam się w schronie, ale mój mąż wziął broń, wsiadł na rower i pojechał do domu córki. To jest dom mojej córki. Kiedy rozpoczął się atak, była w środku, wraz z trójką swoich dzieci, w wieku 10, 12, i 14 lat. Kiedy mój mąż przyjechał, zrobił sobie kawę i stanął na balkonie na piętrze. Popijał kawę i czekał z bronią na napastników. W domu obok był jego sąsiad, który także miał broń. Kiedy terroryści zaczęli się zbliżać, tamten sąsiad, który miał sporo amunicji, zaczął do nich strzelać. Kiedy skończyła mu się amunicja, wyszedł z domu, żeby pozbierać amunicję od terrorystów, których udało mu się zabić. Wtedy go zastrzelili. Izraelczycy upamiętniają rok od ataku Hamasu. "Nie tylko naród izraelski, ale także niewinni Palestyńczycy" Potem podeszli pod nasz dom. Mój mąż otworzył do nich ogień. Nie miał szans, bo atakowało go siedmiu terrorystów. Nie wiem, czy udało mu się zlikwidować któregokolwiek z terrorystów, zanim go zabili. Potem mówiono mi, że być może trafił jednego lub dwóch. Mój mąż Johan miał 75 lat. W tym czasie moja córka z trojgiem dzieci zamknęła się w schronie. To jest nowy schron, który został dobudowany do istniejącego domu w ramach rządowego programu. Kiedy nikt nie bronił już domu, terroryści próbowali przebić się do schronu, ostrzeliwując z granatnika RPG przejście pomiędzy domem i schronem. Na szczęście nie zdołali przebić się przez ścianę. Wtedy poszli dalej. Moja córka została w środku z dziećmi. Wiedziała już, że jej ojciec nie żyje. Wszędzie wokół rozlegały się strzały, więc nie zdawała sobie sprawy, co tak naprawdę się dzieje. Dzieci były spanikowane, ale nie krzyczały. Córka wyjaśniła im, że wszelkie odgłosy mogą ściągnąć na nich dodatkowe problemy. Siedzieli więc w całkowitej ciemności i czekali. Już po wszystkim zapytałam jedno z moich wnucząt, czy nie bało się śmierci. Usłyszałam odpowiedź: "Nie bałem się śmierci. Chciałem umrzeć". Izraelscy żołnierze zdołali dotrzeć do domu mojej córki i ewakuować ją z dziećmi dopiero o drugiej rano następnego dnia. Kiedy ich wyprowadzali z kibucu, kazali im zamknąć oczy, szczególnie dzieciom, bo wszędzie wokół leżały ciała ich zabitych sąsiadów. Atak z 7 października. Izrael chciał pokonać Hamas. Jego strategia zawiodła [ANALIZA] Do tej pory na domu mojej córki znajdują się znaki naniesione przez wojsko. Walki trwały tu kilka dni. Kiedy żołnierze czyścili domy, malowali na ścianach znaki, że dany dom został już sprawdzony i nie mam tam min-pułapek, które pozostawiali po sobie terroryści. Kiedy w kibucu trwała strzelanina, ja siedziałam w schronie, nie zdając sobie sprawy ze skali ataku. Wydawało mi się, że chodzi o jednego czy dwóch terrorystów, których teraz szukają żołnierze. Pomyślałam, że znalezienie tych ludzi w tak wielkim kibucu musi zająć trochę czasu, więc zajęłam się rozwiązywaniem krzyżówki. Ponieważ byłam odcięta od świata, nie miałam pojęcia, że kiedy tam siedziałam, to w tym samym czasie spłonął doszczętnie dom moich sąsiadów. Dziś Izrael upamiętnia ofiary Hamasu. Zachodni przywódcy łączą się w bólu i apelują o zawieszenie broni "Strzelali do nich po kolei" W tym domu obok żyła sześcioosobowa rodzina – ojciec, matka i czwórka dzieci. Kiedy przyszli tu terroryści, cała rodzina zamknęła się w schronie. Napastnicy próbowali otworzyć drzwi do schronu, ale bez skutku. Wtedy nawrzucali do wnętrza domu opon i podpalili je. Dym był tak gęsty, że rodzina nie była w stanie wytrzymać w środku. Gdyby tam zostali, po prostu by się udusili. Wyszli więc ze schronu, który był na piętrze i zaczęli skakać z tego okna na górze, po lewej stronie. Terroryści stali na podwórku i strzelali do nich po kolei. Przeżyła tylko dwójka najmłodszych dzieci, bo starsi, którzy spadali na ziemię, przykryli ich swoimi ciałami. Rok wojny na Bliskim Wschodzie w liczbach. Armia Izraela podała oficjalne straty "Po prostu chcieli zabijać" Kolejny dom. W momencie ataku była w nim trzypokoleniowa rodzina. Seniorka rodu była jedną z pierwszych, które przybyły do tego kibucu, kiedy powstał on w 1946 r. Terroryści na jej oczach wywlekli z domu jej 70-letnią córkę Orit i 38-letniego wnuka Itaya, który akurat przyjechał do nich z wizytą, a także panią z Filipin, która u nich sprzątała. Chcieli ich wszystkich uprowadzić do Gazy, ale Orit była już wtedy ciężko ranna. Miała postrzały w trzech miejscach. Terroryści zastrzelili najpierw kobietę z Filipin. To pokazuje, że im nie zależało na strzelaniu jedynie do Żydów. Przecież ta Filipinka nie miała żydowskich rysów. Po prostu chcieli zabijać. Od świadków tych wydarzeń wiemy, że terroryści postrzelili Orit na oczach jej syna. Orit zginęła jeszcze na terenie kibucu. W innym miejscu kibucu zginął jej mąż Rafi. Orit była artystką i aktywistką pokojową, znaną osobą. Opłakiwało ją wielu ludzi. Terroryści uprowadzili jedynie Itaya, ale potem dowiedzieliśmy się, że po 99 dniach spędzonych w Gazie Itay został zabity przez Hamas. Przeżyła tylko seniorka rodu, którą żołnierze znaleźli wiele godzin później. Rocznica bestialskiej zbrodni Hamasu. Izrael wspomina ofiary [ZDJĘCIA] "Czy znasz kogoś, kto w ciągu dnia stracił setkę znajomych?" Prawdopodobnie terroryści dobrze znali tę okolicę. Mieli dobre rozpoznanie tego terenu z powietrza. Wielu Palestyńczyków z Gazy wykonywało u nas różne prace, w tym budowlane. Niektórych pewnie zmuszono do przekazania informacji, ale byli i tacy, którzy przekazywali je z własnej woli. Kiedy terroryści wdarli się do kibucu, poruszali się po nim dosyć pewnie. Wiele ciał ma na sobie ślady tortur, a także wykorzystania seksualnego. Jedną rozebraną do naga dziewczynę znaleziono przywiązaną do drzewa. Wielu moich sąsiadów twierdzi, że napastnicy musieli być pod wpływem narkotyków, bo zabijanie sprawiało im widoczną radość. Wielu z nich krzyczało z radości, śpiewało, wykrzykiwało "Allahu Akbar". W tym domu zabili 80-letniego człowieka, ale zanim pozbawili go życia, obcięli mu palce. Dlaczego to zrobili? Nie wiem. Może dla zabawy. Mija rok od ataku Hamasu. Izraelski "11 września" godzina po godzinie. "Całkowita utrata kontroli przez armię Izraela" W tym domu mieszkała rodzina z małym dzieckiem. Terroryści zabili tu ojca i dziecko, które miała na rękach matka. Potem podłożyli ogień. Dla wszystkich, którzy przeżyli, ten atak był niewyobrażalną traumą. Żyliśmy tu w niewielkiej społeczności, w której wszyscy się znali. Czy znasz kogokolwiek, kto jednego dnia stracił około setki swoich znajomych? "Szukali choćby skrawka jej ciała" Tu mieszkała Vivian [Vivan Silver, lat 74, znana aktywistka pokojowa kanadyjsko-izraelskiego pochodzenia, przez kilkadziesiąt lat pracowała na rzecz równości kobiet i społeczności zamieszkujących Izrael i Strefę Gazy. Była najbardziej rozpoznawalną publicznie osobą zabitą w kibucu Be’eri – red.]. Vivian miała świetne kontakty z organizacjami humanitarnymi, które działały na skalę globalną. Tu w kibucu należała do grupy, która pomagała ludziom w Gazie. Na przykład przewozili chore dzieci do szpitali w Izraelu, a po leczeniu odwozili je na miejsce. Tylko w tej uliczce mieszkało pięcioro czy sześcioro takich ludzi. Wykonywali tę pracę od jakichś 10 lat. Tel Awiw rok po zbrodni Hamasu. "Klatka, która ma walczyć z zapomnieniem" [WIDEO] Dopiero kiedy wejdziemy do wnętrza domu, będziemy mogli zrozumieć, dlaczego jej ciało zidentyfikowano po wielu tygodniach od masakry. Jak widać, cały dom jest doszczętnie spalony od środka. Najpierw szukali jej ludzie z religijnej grupy Zaka, której zadaniem było zbieranie ciał lub choćby ich szczątków do pochówku. Jednak nie udało im się znaleźć choćby skrawka ciała. Wtedy wezwali ekspertów, którzy specjalizowali się w pobieraniu śladów DNA. Tamci zaczęli przeszukiwać dom w poszukiwaniu choćby kości, które pozostałyby po pożarze. W końcu znaleźli coś takiego i zdołali ją zidentyfikować. Takich przypadków jest więcej. W jednej z dziecięcych trumien nie ma nawet fragmentu ciała. Złożono tak po prostu parę zabawek i ubrań tego dziecka. Rok od ataku Hamasu na Izrael. "Idąc do mojego mieszkania, musiałem minąć serię graffiti: "Śmierć syjonistom", "J***ć Izrael" Vivian miała piękny dom z prześlicznym ogrodem. Tylko ten ogród przetrwał atak. "Nie pytamy ich, co było w niewoli" Nie wiemy jeszcze, co stanie się z kibucem. Niektórzy ludzie wracają, ale inni nie. Szczególnie ludzi z małymi dziećmi dwa razy się zastanowią, zanim podejmą decyzję w tej sprawie. Co innego ze starszymi ludźmi, takimi jak ja. W niewielu przypadkach wracają ludzie wykupieni lub uwolnieni z Gazy. Mówimy im po prostu: "Cieszymy się, że żyjecie". Nie wypytujemy ich o szczegóły, bo nie wiemy, jakie historie kryją się za ich pobytem w niewoli. Czasami lepiej nie pytać o nic. Zrobiłam ten błąd, kiedy zostałam już ewakuowana z kibucu do hotelu i tam rozpoznałam moich przyjaciół. Bardzo się ucieszyłam i okazywałam im tę radość. Wtedy dowiedziałam się, że terroryści zabili obu ich synów, jednego z nich wraz z czwórką jego dzieci. "Pół wieku później" Na koniec chciałabym powiedzieć coś jeszcze. Ponad 50 lat temu moja matka została jedną z pierwszych ofiar palestyńskich ataków na izraelskich cywilów. Zginęła w porwanym przez nich samolocie. Od tamtej pory minęło pół wieku i oto, gdzie jesteśmy. Mimo wszystko wierzę, że nasza przyszłość będzie lepsza. Niewątpliwie potrzebna jest zmiana polityczna. Hamas zaatakował nas w samym środku dużych społecznych protestów przeciwko obecnemu układowi politycznemu. Najpierw musi zmienić się ten układ. Od tego trzeba zacząć.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS