Home/business/"Zdesperowana". Nakadka na LinkedIn wywoaa burze na rynku pracy

business

"Zdesperowana". Nakadka na LinkedIn wywoaa burze na rynku pracy

Pewna projektantka szukaa pracy i ustawia wymowna nakadke na zdjeciu profilowym na portalu LinkedIn. Wywoao to burze oraz pytania czy jest miejsce na szczerosc na rynku pracy.

September 29, 2024 | business

17 września Courtney Summer Myers dodała do swojego zdjęcia profilowego w portalu LinekIn nakładkę informującą o tym, że szuka pracy. To popularny sposób przyciągnięcia uwagi potencjalnych pracodawców. Podobnie robi wiele osób. Myers zastąpiła jednak nakładkę LinkedIn "#Open to Work" ("otwarta na nowe możliwości zawodowe") jasnoróżowym napisem "#Desperate" (#zdesperowana). To żartobliwe odniesienie do nakładki LinkedIn stanowiło komentarz: I to trafiło w sedno. Post Myers, w ciągu tygodnia od jego opublikowania, zebrał 274 tys. polubień i ponad 6 tys. 800 komentarzy. Liczby te zszokowały Myers, która przyznała, że zwykle kontaktuje się z ok. 200 znajomymi. — Byłam po prostu szczera i dlatego nie czułam się niekomfortowo, publikując ten post — powiedziała Myers. Dodała, że bycie "autentycznym na platformie, na której ludzie tak często się popisują bez powodu", było odświeżające. Narodziła się kontrowersyjna nakładka LinkedIn wprowadził nakładkę na zdjęcie profilowe "Open to Work" w 2020 r. Grafika ma pomóc rekruterom łatwiej znaleźć osoby poszukujące pracy i zasygnalizować innym w twojej sieci, aby wysłali ci oferty pracy. Rzecznik LinkedIn powiedział BI, że nakładkę "Open to Work" dodało do swoich zdjęć 40 mln osób na całym świecie. Zaznaczył też, że "nie jest to oznaką słabości", lecz . Dodał, że użytkownicy mogą wybrać, aby status był widoczny tylko dla rekruterów. W ciągu ostatnich kilku lat stało się to jednak również przedmiotem gorących debat internetowych. Niektórzy uważają, że taka informacja jest przydatna dla osób poszukujących pracy, inni zaś postrzegają ją jako Wyładowanie frustracji Myers nie chciała wzniecać debaty swoim postem. W grudniu została zwolniona z pracy jako graficzka w startupie technologicznym i szukała pracy przez około dziewięć miesięcy. Mieszkała w Londynie ale po utracie pracy musiała wrócić do domu rodziców. Obecnie mieszka w Southampton, miejscowości ok. półtorej godziny od Londynu, i maży by być znów niezależną. — Chcę się wyprowadzić. Chcę płacić czynsz, co pewnie brzmi niedorzecznie, ale chcę żyć niezależnie — powiedziała. Myers powiedziała, że od grudnia złożyła ponad 700 podań o pracę i otrzymała odpowiedzi od mniej niż 10 proc. pracodawców. Ci, którzy się z nią kontaktują, często wymagają czasochłonnych projektów próbnych. Jak mówi, często rekrutacja kończy się milczeniem lub odrzuceniem kilka tygodni później. — Jestem bardzo sfrustrowana tą sytuacją, ponieważ mam doświadczenie i dobre portfolio — powiedziała Myers. Dodała, że jest graficzką od sześciu lat i pracowała nad projektami dla Disneya, Universal i Warner Bros. Na pomysł Myers wpadła w weekend i początkowo zamierzała po cichu zaktualizować swoje zdjęcie profilowe. — Wysłałam go znajomym na czacie grupowym, a oni uznali, że jest naprawdę zabawny. Więc po prostu go opublikowałam, nie myśląc, że cokolwiek z tego wyniknie — powiedziała. Różne reakcje Post spotkał się z różnymi komentarzami. Został również udostępniony na LinkedIn i X. Myers zauważyła nawet post łączący jej sytuację zawodową z amerykańską gospodarką i polityką USA. — Ktoś w Ameryce, kto założył, że jestem Amerykanką, obwinił o moją utratę pracy Kamalę Harris i jej kiepskie zarządzanie Stanami Zjednoczonymi — śmiała się. Pojawiły się też komentarze od osób, które były sfrustrowane po zwolnieniu z pracy i zainspirowane do tego, by być bardziej wrażliwym w kwestii bezrobocia. Otrzymała również uwagi od osób zajmujących się pozyskiwaniem talentów, że uwielbiają zielony baner i sposób, w jaki wyróżnia on kandydatów chętnych do pracy. Inni zdawali się grać "adwokata diabła" i ostrzegali ją przed sygnałami, jakie wysyła "zdesperowany" napis i jak może zniechęcać potencjalnych pracodawców. Oferty rozmów kwalifikacyjnych Debata otworzyła jednak również nowe możliwości. Wraz ze swoim "zdesperowanym" banerem, Myers opublikowała na LinkedIn krótką notatkę opisującą jej doświadczenie zawodowe. Myers powiedziała, że otrzymała 10 tys. próśb o nawiązanie kontaktu, w tym od rekruterów, którzy umówili się z nią na rozmowy kwalifikacyjne, a także od firm oferujących jej możliwość pracy jako freelancer. — W mojej skrzynce odbiorczej zapanował kompletny chaos — powiedziała. — W ciągu ostatnich kilku nocy nie spałam do 3 do 4 nad ranem, próbując tylko przejrzeć maile w skrzynce — dodała. Choć oszałamiająca odpowiedź przypomniała o potędze Internetu, Myers nie widzi siebie w roli influencerki na LinkedIn. — Szczerze mówiąc, nienawidzę tego — powiedziała. — To nie jest platforma, z której lubię korzystać. To raczej konieczność — dodała. Jeśli chodzi o grafikę, od której wszystko się zaczęło, Myers przesłała ją na LinkedIn, aby inni mogli z niej korzystać, i już widziała, jak inni użytkownicy aktualizują swoje zdjęcia profilowe za pomocą różowego banera.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS