Blogs
Home/business/Polacy nie wierza Polsce. Budujemy alter-panstwo ucieczka od usug publicznych trwa DANE

business

Polacy nie wierza Polsce. Budujemy alter-panstwo ucieczka od usug publicznych trwa DANE

Rekordowo dugie kolejki do lekarzy sprawiaja ze coraz czesciej wybieramy prywatna suzbe zdrowia. Ale w odstawke od pewnego czasu ida tez publiczne szkoy pomimo demograficznej zapasci prywatne placowki w najwiekszych miastach na brak chetnych nie narzekaja. Jakie beda skutki wypierania usug publicznych przez sektor prywatny Nie ma na to prostej odpowiedzi.

Polacy nie wierzą Polsce. Budujemy alter-państwo, ucieczka od usług publicznych trwa [DANE]
February 02, 2025 | business

Ale wskazują, że w prywatnej opiece wydatki będą rosły szybciej niż te publiczne – o 10 proc. rocznie, gdy w sektorze publicznym będzie to 8 proc. Z jednej strony to pozytywny trend – bogacimy się, więc chcemy więcej niż podstawowa opieka zapewniona przez państwo. Z drugiej, Polacy często decydują się na prywatne wizyty nie z powodu bogactwa, lecz braku alternatywy. Kolejki są rekordowe – w październiku i listopadzie 2024 r. średni czas oczekiwania na gwarantowane świadczenie zdrowotne (poradę, badanie, zabieg lub operację) wynosił 4,2 miesiąca. A to najwięcej od 12 lat. Część ekspertów wskazuje, iż państwowy system ochrony zdrowia w obecnym kształcie doszedł do ściany. — Ochrona zdrowia jest dramatycznie niedofinansowana (...). Jeśli chodzi o pacjentów, którzy oczekują pilnie na zabieg czy konsultację lekarską, kolejka w ciągu ostatnich dwóch lat wydłużyła się o 70 proc. (...) Wydajemy na zdrowie coraz więcej, natomiast finansowanie ochrony zdrowia rośnie wolniej niż te elementy, które wpływają na koszty — mówił Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) . — Po pandemii mamy do czynienia z kwestią długu zdrowotnego. W trakcie pandemii wiele poradni, głównie w ramach NFZ, było zamkniętych, a pacjenci nie mieli zrealizowanych porad. Te kolejki się wydłużyły. — mówi dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. Kryzys, który stał się normą Na przestrzeni dekad Polacy przyzwyczaili się do permanentnego kryzysu w ochronie zdrowia. Nikogo już nie dziwi, że nawet instytucje państwa oferują swoim pracownikom dostęp do prywatnej opieki medycznej, de facto przyznając się do niewydolności systemu, jaki same budują. A w trwającej sytuacji, w prywatne usługi medyczne angażuje się też należący do skarbu państwa PZU Zdrowie. Zwieńczeniem tego, jak bardzo podświadomie pogodziliśmy się z niedoborami w opiece zdrowotnej, jest chyba fenomen WOŚP. Akcja powstała w latach 90., by wesprzeć dramatycznie złą kondycję usług publicznych, na stałe wpisała się w polski krajobraz. Jak wynika z badania Globalnych Badań Nastrojów Społecznych IBRIS z 2023 r., system ochrony zdrowia w Polsce przez 79 proc. dorosłych Polaków oceniany jest źle, z czego pogorszenie działania systemu deklaruje 41 proc., a 38 proc. uważa, że jest w kryzysie. — Ale jednocześnie Polacy wątpią, że system w ogóle uda się naprawić. Dlatego nie chcą na niego łożyć więcej. W listopadowym sondażu IBRIS dla "Rzeczpospolitej" aż 72,8 proc. Polaków poparło obniżenie składki zdrowotnej dla osób prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze. Przeciwników była garstka – ledwo 12 proc. Prof. Ryszard Szarfenberg, politolog Uniwersytetu Warszawskiego i ekspert Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu wskazuje, że kluczowa jest kwestia odpowiedniego podziału zadań i uzupełniania się obu sektorów. — Racjonalna dyskusja powinna polegać na zgodzie, że oba te sektory mogą się rozwijać i jednocześnie świadczyć usługi publiczne. Częściowo już tak jest, ponieważ NFZ kontraktuje świadczenia zarówno w publicznych placówkach, jak i w prywatnych. Dla pacjenta nie ma znaczenia, dokąd się zgłosi. Osobną kwestię stanowi w pełni prywatny sektor, który obsługuje bogatszą część społeczeństwa. Wprawdzie odciąża on sektor publiczny, lecz nie powinien to być powód do zaniedbywania kondycji systemu publicznego przez regulatora – ocenia. Exodus ze szkół Wolimy nie korzystać z publicznej ochrony zdrowia, a coraz mniej popularne zaczyna być również posyłanie dzieci do publicznych szkół. dzieci zapisane do szkół niepublicznych stanowiły w 1998 r. zaledwie 0,5 proc. ogółu uczniów. W 2023 r. w takich szkołach było już 7,8 proc. uczniów szkół podstawowych. W dużych miastach odsetek jest niebywale wysoki – w Krakowie czy Warszawie do takich placówek chodzi blisko 20 proc. dzieci i młodzieży z podstawówek. Trend zauważają też inni eksperci. — Jeśli chodzi o edukację, dotychczas znacznie mniej rozmawiano o tym, jak powinien funkcjonować system publiczno-prywatny, aby zapewnić równość i wysoką jakość edukacji. Mieliśmy przypadki gmin, w których w ogóle nie funkcjonowały placówki publiczne, a zadania samorządów przejmowały tam szkoły niepubliczne – mówi prof. Ryszard Szarfenberg. Czy to dobry trend? To zależy. Zdaniem wspomnianego Pawła Dobrowolskiego taka sytuacja to dowód słabości polskiej oświaty. "Rosnący odsetek uczniów chodzących do szkół niepaństwowych jest objawem, a nie przyczyną słabości szkół. Polska szkoła nie dorasta do oczekiwań wielu rodziców: m.in. nadal jest autorytarna i skoncentrowana na uczeniu wąskiej wiedzy, a nie umiejętności posługiwania się wiedzą" – pisze ekonomista. Jednocześnie wskazuje, że uczniowie prywatnych szkół zauważalnie lepiej radzą sobie na egzaminach. Według profesora Szarfenberga prywatne szkolnictwo nie musi wcale pogłębiać nierówności społecznych, choć takie ryzyko istnieje. — Brak odpowiednich regulacji sprawia, że rodzice zamożniejsi posyłają dzieci do placówek o wyższej jakości, co może prowadzić do segregacji. Z badań międzynarodowych wynika jednak, że w niekoniecznie jest tak, że duży udział szkół prywatnych zwiększa zależność wyników edukacyjnych od pozycji społeczno-ekonomicznej rodziców – stwierdza. — Decydującą rolę odgrywa tu regulator, który powinien zadbać, by sektor prywatny przyjmował również uczniów z mniej uprzywilejowanych środowisk — na przykład poprzez stypendia czy realizację zleceń publicznych. W ten sposób unikniemy katastroficznej wizji, w której rozwój prywatnych podmiotów jest źródłem powiększania nierówności edukacyjnych — podsumowuje profesor z Uniwersytetu Warszawskiego.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS