Home/business/"Obligacje dobrym produktem dla inwestorow szukajacych bezpiecznego lokowania oszczednosci"

business

"Obligacje dobrym produktem dla inwestorow szukajacych bezpiecznego lokowania oszczednosci"

Otoczenie gospodarcze nadal jest niezwykle sprzyjajace rynkom finansowym wzrost nie jest na tyle mocny aby tworzyc presje inflacyjna ale nie ma tez recesji - wskazuja uczestnicy XXXVI debaty PAP Biznes Strategie rynkowe TFI". Krotkoterminowe obligacje skarbowe wciaz sa dobrym produktem dla inwestorow szukajacych bezpiecznego lokowania oszczednosci.

September 30, 2024 | business

Otoczenie gospodarcze nadal jest niezwykle sprzyjające rynkom finansowym; wzrost nie jest na tyle mocny, aby tworzyć presję inflacyjną, ale nie ma też recesji - wskazują uczestnicy XXXVI debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI". Krótkoterminowe obligacje skarbowe wciąż są dobrym produktem dla inwestorów szukających bezpiecznego lokowania oszczędności. fot. TimeShops / / Shutterstock/3D character W XXXVI debacie "Strategie rynkowe TFI: perspektywy, wyzwania, zagrożenia" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele Quercus TFI, TFI PZU, PKO TFI, Santander TFI i EQUES Investment TFI. "Otoczenie gospodarcze jest nadal niezwykle sprzyjające rynkom finansowym, mamy do czynienia z tzw. sweet spotem. Wgląda na to, że główne banki centralne wygrały walkę z inflacją - inflacja w USA jest w trendzie malejącym, zbliża się do celu. W ubiegłym tygodniu mieliśmy dane z niektórych krajów strefy euro, takich jak Francja i Hiszpania - tam inflacja pozytywnie zaskoczyła. To pozwoliło bankom rozpocząć cykl obniżek stóp" - wskazał dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, Jarosław Leśniczak. Zobacz także Postaw pierwsze kroki ku bezpiecznym inwestycjom — przeczytaj nasz poradnik o Obligacjach Skarbowych! "Banki obniżają stopy nie dlatego, że obawiamy się recesji - bo wzrost gospodarczy nie jest taki słaby ani w USA, ani na świecie - ale dlatego, że inflacja odpuszcza i możemy obniżyć realne stopy procentowe. Mamy do czynienia ze wzrostem gospodarczym, ale nie na tyle mocnym, żeby powodował presję inflacyjną, ale też nie na tyle słabym, że mamy do czynienia z recesją" - dodał. Wiceprezes PKO TFI Rafał Matulewicz wskazał, że w ostatnich miesiącach rynek obserwował pogorszenie się sytuacji na rynkach pracy, co skłoniło banki centralne do cięć stóp procentowych. "Mieliśmy potwierdzenie pogorszającej się stopniowo sytuacji na rynku pracy, zarówno w USA, jak i w strefie euro czy w Polsce. To są dynamiki kontrolowane, aczkolwiek wystarczające do tego, żeby banki centralne podjęły decyzję o rozpoczęciu cyklu obniżek stóp procentowych. Z tej perspektywy mieliśmy potwierdzenie pewnych trendów, na które banki centralne czekały - połączenie spadającej inflacji wraz z pierwszymi sygnałami dotyczącymi słabości rynku pracy, które dały miejsce do obniżek" - powiedział podczas debaty Matulewicz. Jak zaznaczył, obecnie jednym z istotnych motorów wzrostu gospodarczego jest luźna polityka fiskalna. "Udział polityki fiskalnej w polityce gospodarczej jest potężny w ujęciu historycznym, 50 proc. PKB pochodzi z wydatków publicznych w głównych gospodarkach rozwiniętych. Polityka fiskalna jest prawdopodobnie jednym z istotniejszych motorów wzrostu gospodarczego w ostatnim czasie" - powiedział Matulewicz. Zarządzający wskazują, że obecne otoczenie makroekonomiczne sprzyja rynkom obligacji. "Obligacje wyceniają dużo obniżek, ale ciężko sobie wyobrazić lepsze środowisko dla obligacji niż to, że mają ciągle jeszcze w miarę atrakcyjne na tle historycznym rentowności i zaczynamy cykl obniżek stóp procentowych. Tu oczywiście trzeba być selektywnym - w jednych krajach wyceniamy za dużo, w innych za mało, ale pootrzymujemy, że środowisko jest sprzyjające dla rynków" - powiedział podczas debaty Leśniczak z TFI PZU. "Banki centralne rozpoczęły cykl cięcia stóp procentowych, co nie zmienia faktu, że nominalny poziom tych stóp jest cały czas wysoki. To bardzo dobra informacja dla trzymających krótkoterminowe obligacje rządowe, które przekładają się na wysokie stopy zwrotu z ostatnich 12 miesięcy i na oczekiwanie wysokich stóp zwrotu rentowności tych portfeli na najbliższe 12 miesięcy. Te stopy zwrotu, te rentowności, pokonały politykę depozytowa banków, ale także pokonały poziomy inflacji i podobnie będzie w najbliższych miesiącach. Są to cały czas świetne produkty inwestycyjne dla osób, które chcą mieć godną stopę zwrotu z ograniczonym ryzykiem" - wskazał Matulewicz z PKO TFI. Podczas debaty PAP Biznes kierownik ds. alokacji aktywów, zarządzający funduszami Santander TFI, Jacek Grel, zwrócił uwagę, że dobrą opcją inwestycyjna są też obligacje korporacyjne. "Lubimy obligacje korporacyjne, przy pozytywnym otoczeniu makro oferują one jednak oprocentowanie o kilka procent wyższe niż obligacje skarbowe, więc czemu by z tego nie skorzystać. Lubimy rynek europejski, to bardzo płynny, głęboki rynek, dużych znanych emitentów, po 'zahedgowaniu' daje bardzo ładną rentowność" - powiedział Grel. "Skarbowe obligacje są w miarę 'fair'. Bardzo podoba nam się polska obligacja IZ, indeksowana inflacją, niedawno wyemitowana, która oferuje 3-proc., realną rentowność, ponad inflację. Ona cały czas jest dosyć atrakcyjnie wyceniona i to jest coś, co nam sie podoba w Polsce. Obligacje krótkoterminowe dla konserwatywnych inwestorów, którzy szukają w miarę bezpiecznego lokowania oszczędności - przy tym poziomie nominalnym stóp to też super oferta i trzeba z tego korzystać" - dodał. Pozytywnie na obligacje patrzy też prezes zarządu Quercus TFI, Sebastian Buczek. "Na funduszach dłużnych w tym roku nasze prognozy były na poziomie 8 proc., po trzech kwartałach będziemy na poziomie 6,5 proc., czyli jest szansa, że przebijemy nasze prognozy" - powiedział Buczek. Prezes zarządu EQUES Investment TFI Tomasz Korab wskazał, że pomimo dobrego otoczenia makroekonomicznego na horyzoncie wciąż jest kilka ryzyk. "Dla obligacji zagrożeniem jest to, że wydaje się, iż inflacja jest pod kontrolą, ale co będzie jak odbije? Taryfy i wojny handlowe są tu istotnym elementem. Ważne są też polityki fiskalne, zarówno dla rynku akcji, jak i dla rynku obligacji - zmiany polityczne na świecie, dochodzenie do władzy populistów, interwencjonistów, którzy stawiają na cła, na dużą obecność państwa, deficyty i potrzeby pożyczkowe są ogromne" - powiedział Korab. "To jest duże zagrożenie - ogromne deficyty. One są związane z populistami, ale też z drugą, ważną sprawą - zniknęła premia za pokój, część deficytu pochodzi z większych niż zakładano nakładów na wojsko" - dodał. Na ryzyka uwagę zwrócił też Sebastian Buczek z Quercus TFI. Jak wskazał, w ostatnich miesiącach wzrosło ryzyko związane z potencjalną eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie. "Czynnikiem ryzyka jest wojna w Ukrainie. Drugim są wybory w USA, przy czym do tych wyborów jest coraz bliżej i w związku z tym liczba pomysłów, jakie kandydaci mogą wygłosić i wzbudzić niepokój na rynkach, zaczyna spadać. Zakładamy, że w połowie października wszystkie pomysły, które mogą ogłosić politycy, ujrzą światło dzienne i zostaną przez rynki zdyskontowane" - powiedział Buczek. "Oczywiście mamy też narastające w ostatnich tygodniach ryzyko tego, że na Bliskim Wschodzie wydarzy się coś większego niż niewielki, lokalny konflikt - ale przerodzenie się tej sytuacji w regionalną wojnę ciągle nie jest scenariuszem bazowym. Cały czas są mamy też znane napięcia na linii USA-Chiny" - dodał. "Oferta Żabki przyciągnie nowy kapitał na giełdę" Zabka Group (Grupa Żabka) ogłosiła wcześniej zamiar przeprowadzenia pierwszej oferty publicznej (IPO) oraz notowania akcji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Paneliści zgodnie uznali, że oferta ta może być katalizatorem do wzrostu zainteresowania się rynkiem akcji. Tomasz Korab, prezes EQUES Investment TFI ocenił, że debiuty dobrych, z wysoką kapitalizacją spółek, to dla giełdy dobra informacja. "Żeby mieć dobrą giełdę potrzebujemy dobrej gospodarki, dobrych firm, ale właśnie przede wszystkim płynności i żeby te firmy były obecne na giełdzie. Im więcej takich firm przyciągniemy, tym lepiej" - powiedział Korab. Jego zdaniem inwestorzy będą robić "miejsce" w portfelach dla tej spółki, bowiem będą zakładać, że później wejdzie ona do któregoś z ważnych indeksów. "Duże oferty przyciągają nowych inwestorów. Duże, ciekawe oferty popularnych spółek czy spółek, o których jest głośno powodują, że pojawiają się nowi inwestorzy, często osoby fizyczne, które zainteresują się giełdą" - powiedział Korab. Zwrócił uwagę, że do tej pory giełda konkurowała z rynkiem private equity. "Często nie było sensu dla właścicieli, nawet bardzo dużych firm, wchodzić na giełdę, kiedy fundusze private equity oferowały podobne albo wyższe wyceny" - powiedział Korab. Ocenił, że nadchodzi fala sprzedaży firm założonych przez prywatnych polskich przedsiębiorców po przemianie ustrojowej i dobrze, gdyby ich jak najwięcej trafiło na giełdę. "Im większa giełda, tym lepsza (...) Każdy taki debiut oceniam jednoznacznie pozytywnie, myślę, że kapitał się znajdzie, myślę, że tego potencjału w Polsce są ogromne ilości" - powiedział Korab. Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU ocenił, że o napływ kapitału na rynek akcji nie ma się co martwić. "Nasza giełda jest tańsza niż większość innych na rynkach wschodzących, oczywiście bez porównania tańsza niż rynki rozwinięte jak amerykański czy europejski, ale to tak pewnie pozostanie jeszcze jakiś czas dłużej" - powiedział Leśniczak. "Nasza giełda jest także tańsza niż rynki emerging market, gdzie często gospodarkę mamy w dużo lepszym stanie, zdywersyfikowaną i nie ma powodu, w tej chwili, żeby takie dyskonto na naszej giełdzie nadal było" - powiedział Leśniczak. Rafał Matulewicz wiceprezes PKO TFI ocenił, że kluczowym elementem z perspektywy polskiego rynku kapitałowego jest to, że polityka depozytowa banków zachęca do tego, by część środków z bilansu banków trafiała do funduszy inwestycyjnych. "Ale one trafiają do produktów, które są niczym innym jak obligacjami rządowymi krótkoterminowymi o bardzo ograniczonym profilu ryzyka, czyli są to de facto krótkoterminowe obligacje rządowe i z ograniczoną ekspozycją na obligacje korporacyjne" - powiedział Matulewicz. Zwrócił uwagę, że "demografia" polskich oszczędności zaczyna być zagrożeniem dla rynku akcji. "Słynny suwak OFE - o którym rozmawialiśmy od lat - zaczyna się zbliżać i napływ z planów emerytalnych PPK na polski rynek akcji zacznie być w najbliższych latach neutralizowany odpływem pieniędzy systemu OFE, więc z tej perspektywy należy także zwrócić uwagę, że okno, kiedy oczekujemy dodatkowego napływu na polski rynek akcji zaczyna się powoli, ale bardzo wyraźnie zamykać" - powiedział Matulewicz. Podał, że jeżeli uda się "przejść" październik na globalnych rynkach finansowych bez większych zawirowań, to statystycznie w listopadzie i grudniu rynkowy trend się raczej nie zmienia. "Przed Polską stoją w najbliższych latach takie jednak strukturalne wyzwania. Po pierwsze, którego indeksem jesteśmy członkiem - czy jesteśmy członkiem indeksu rynków wschodzących, co z jednej strony gwarantuje nam nieco większy udział i napływ kapitału przy jednak nieporównywalnie mniejszej skali tych indeksów i wielkości tych indeksów w znaczeniu globalnym, czy ewoluujemy w kierunku indeksów globalnych, akcyjnych, w których to nasz udział będzie znikomy, ale są to jednak też i indeksy nieporównywalnej skali potencjalnych napływów" - powiedział Matulewicz. Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI oceniał, że oferta Żabki będzie jednym z dwóch najważniejszych wydarzeń bieżącego roku na warszawskiej giełdzie. "Pierwszym był nowy rekord wszechczasów, najwyższy poziom WIG głównego indeksu to jest około 89 tys. punktów zanotowanych w maju" - powiedział Buczek. "Po cichu liczymy, że może jeszcze gdzieś pod koniec roku rynek będzie miał szansę zmierzyć się z tym poziomem i może do tego poziomu około 90 tys. punktów jeszcze w tym roku uda się wrócić" - dodał. Ocenił, że oferta publiczna Żabki spotka się z bardzo dużym zainteresowaniem. "Będzie zainteresowanie z wszystkich możliwych kierunków - krajowych inwestorów instytucjonalnych, inwestorów zagranicznych i wszystko wskazuje na to, że również polscy klienci indywidualni wreszcie też się zainteresują, bo oferta jest duża, a spółka jest znana" - powiedział Buczek. Podał, że liczy że GPW wykorzysta ofertę do Żabki do promocji giełdy na rynkach zagranicznych. "Już w tej chwili mamy takie sygnały, że wielu inwestorów z zagranicy bardzo interesuje się nie tylko Żabką, ale też i zaczęła myśleć o Polsce" - powiedział Buczek. "Pierwsza taka fala zainteresowania miała miejsce po wyborach w październiku ubiegłego roku. Jeżeli oferta Żabki zostanie dobrze przeprowadzona, jest szansa, że będziemy mieli do czynienia z drugą falą zainteresowania i to zainteresowanie będzie również koncentrować się na innych spółkach na giełdzie" - dodał. Buczek zgodził się z oceną, że poziom wycen na warszawskiej giełdzie jest cały czas niski. "Zwykle polski rynek jest notowany ze sporym dyskontem w stosunku do rynku amerykańskiego, ale to dyskonto w skutek tego, że rynek amerykański w ostatnich miesiącach zachowuje się relatywnie bardzo dobrze, a rynek polski, powiedzmy od maja jest raczej w takim trendzie bocznym, to dyskonto znacząco się powiększyło, na pewno część inwestorów będzie bardzo pozytywnie myśleć o polskich akcjach" - powiedział Buczek. Jacek Grel, Kierownik ds. Alokacji Aktywów, Zarządzający Funduszami Santander TFI ocenił, że przy obecnym poziomie stóp procentowych rynek obligacji jest dla inwestorów cały czas atrakcyjny. Z opinią tą zgodził się Jarosław Leśniczak z TFI PZU. "Podtrzymujemy, że nadal mamy doskonałe środowisko dla polskich obligacji (...) Wydaje, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy inwestorzy będą mieli nawet w konserwatywnym scenariuszu stopy zwrotu dużo przewyższające oprocentowanie depozytów" - powiedział Leśniczak. Otoczenie makro wspierające dla giełd Sebastian Buczek, prezes zarządu Quercus TFI wskazywał, że 2024 r. jest lepszy niż zakładano dla inwestorów i jest szansa na udaną końcówkę roku. „III kw. jest zaskakująco pozytywny na rynkach finansowych. Jest znacznie powyżej naszych oczekiwań, my przed sezonem wakacyjnym zakładaliśmy, że może być różnie i że może dojść do wahań. Jednak sytuacja rozegrała się według najlepszego scenariusza, to znaczy, że rynek w USA mierzony indeksem S&P 500 jest na szczycie wszech czasów. (...) Rozwój wydarzeń w III kw. był najlepszy z możliwych, a rynki zrobiły więcej niż oczekiwano” – powiedział Buczek. „Teraz wchodzimy w IV kw. i jeśli miałoby się zadziać coś nerwowego, to w zasadzie można powiedzieć, że niedźwiedzie mają tylko październik, zwłaszcza pierwsza połowa, bowiem jest on takim miesiącem, w którym dochodzi do różnego rodzaju wydarzeń na rynkach, ale tego czasu jest coraz mniej. Statystycznie listopad i grudzień to miesiące dobre, ceny akcji rosną, dyskontując wydarzenia, które mogą mieć miejsce w 2025 r. Tutaj trudno oczekiwać, żeby coś nerwowego się zadziało w tych miesiącach, szczególnie, że będziemy już po wyborach w USA. Niedźwiedziom zostało mało czasu, a w listopadzie, grudniu jesteśmy pozytywnie nastawieni. Zakładamy, że cały 2024 r. będziemy kończyli w dobrych nastrojach. Będzie to drugi rok z rzędu kiedy inwestorzy zarabiają bardzo dobrze, stopy wzrostu ze wszystkich klas aktywów są bardzo satysfakcjonujące i będzie to dobry podkład pod dalszy przepływ środków z banków do funduszy inwestycyjnych w 2025 r.” – dodał. W ocenie Sebastiana Buczka wydaje się, że nic inwestorów nie może zaskoczyć w najbliższym czasie, choć korekty mogą się zdarzyć. „Jeśli chodzi o czynniki ryzyka, to niewiele się zmienia. Z nam bliskich, to wojna w Ukrainie, druga sprawa to wybory w USA. Ich termin już się zbliża, stąd nowe pomysły od kandydatów, które mogą wzbudzić niepokój na rynkach, już się ograniczają. W ostatnich tygodniach nieco wzrosło ryzyko związane z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie, że będzie coś większego niż konflikt lokalny, ale nie jest to scenariusz bazowy, że przerodzi się to w wojnę regionalną. Cały czas są napięcia USA-Chiny, ale to nic nowego. (...) Ostatnie dwa miesiące powinny być pozytywne, jeśli nie pojawi się jakiś czarny łabędź, to rynki nie powinny być zaskoczone” – powiedział. Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, ocenił, że środowisko jest wspierające dla rynków. „Naszym zdaniem otoczenie gospodarcze jest nadal sprzyjające rynkom finansowym. Mamy do czynienia z tzw. sweet spotem. (...) Pozytywne otoczenie polega na tym, że mamy do czynienia ze wzrostem gospodarczym, nie na tyle mocnym, żeby powodował presję inflacyjną, ale nie na tyle słabym, że mamy do czynienia z recesją. Akcje w wielu obszarach poprawiają swoje wyniki, w ostatnich kwartałach zaskakują pozytywnie” – powiedział Leśniczak. „Wybory w USA mają potencjał do bycia wydarzeniem na rynkach finansowych, zwłaszcza w scenariuszu ryzyka. Poglądy gospodarcze kandydatów są spolaryzowane, zwycięstwo Donalda Trumpa może być ryzykiem dla obligacji, bowiem jego rządy mogą się wiązać z wyższą inflacją przez podnoszenie ceł, a wygrana Kamali Harris może być ryzykiem dla akcji, bowiem mówi o podnoszeniu podatków dla korporacji i demopolizacji Big Techów, więc co może być gorszego dla wycen, niż niższe zyski dla akcjonariuszy, ale są to scenariusze skrajne. Bardziej prawdopodobne są scenariusze podziału Kongresu, gdzie wygrany kandydat nie będzie mógł przeprowadzić zapowiadanych zmian. W szczególności to dotyczy podwyżki podatków zapowiadanej przez Kamalę Harris, do tego potrzebne jest pełne poparcie Kongresu, co przy obecnych sondażach może nie być możliwe. Donald Trump bardziej może namieszać w polityce zagranicznej, która jest bardziej w gestii prezydenta. Scenariuszem bazowym jest to, że to otoczenie jest korzystne zarówno dla akcji, jak i obligacji” – dodał. Tomasz Korab, prezes zarządu EQUES Investment TFI uważa, że prognozy dla zysków spółek są optymistyczne. „Możemy mieć sytuację wyjątkową, w której mamy obniżki stóp proc. i jednocześnie rosnącą gospodarkę. Dlaczego o tym mówimy? Bo zwykle ze wzrostem gospodarki wiąże się wzrost zysków. Te zyski rosną cały czas, dlatego giełda rośnie i jest na szczytach. Prognozy dla zysków są optymistyczne i jeszcze obniży nam się stopa, czyli stopa dyskonta spadnie, stąd alternatywne aktywa będą mniej atrakcyjne, stąd daje nam to środowisko jakie mamy, czyli rekordy na indeksach w USA” – powiedział Korab. „Rząd Chin próbuje i próbował różnych środków stymulacyjnych, które w krótkim terminie mogą przynieść efekty. Na rynku akcji tym bardziej, bo tamtejszy rynek był kolokwialnie mówiąc jednym z najbardziej zczołganych mocno. Nie tylko my widzimy to nastawienie do Chin, indeksy są nisko, to mamy dużo krótkich pozycji, niedoważenia w portfelach, dlatego czasami nawet niezbyt znacząca informacja może taką korektę spowodować, co właśnie obserwowaliśmy” – dodał. Jacek Grel, kierownik ds. alokacji aktywów i zarządzający funduszami Santander TFI ocenił, że to otoczenie jest pozytywne dla aktywów ryzykownych. „Defensywne cięcie stóp proc. z powodu pogarszającego się makro byłoby negatywnym scenariuszem dla aktywów ryzykownych i rynków akcji, które w USA są na szczytach. Jeśli jest to cięcie prewencyjne, gdzie bank tnie stopy, bo może, a nie dlatego, że musi, to wchodzimy w cykl luzowania polityki monetarnej” – powiedział Grel. „Bazowy scenariusz jest taki, że zyski spółek rosną, co jest głównym czynnikiem dla spółek akcyjnych; mamy cięcia stóp proc., czyli otoczenie płynnościowe się poprawia; gospodarka zwalnia, ale nie ma zapaści. Gospodarka USA zaskakuje pozytywnie, ale dużo jest niepewności, jest dużo sprzecznych sygnałów. Zyski i dochody przedsiębiorstw są bardzo dobre, są rewidowane w górę, ale prognozy dla rynku pracy są rewidowane w dół. (...) Trzymamy się tego, że jest to otoczenie pozytywne dla aktywów ryzykownych” – dodał. Według Jacka Grela w nowych bodźcach stymulacyjnych w Chinach można upatrywać nowego impulsu, który sprawi, że rynki wschodzące (EM) zaczną sobie radzić lepiej. „Wydaje się, że wydarzenia z Chin sporo namieszały i zmieniły. Widać było po reakcji rynków, że to było spore zaskoczenie dla wielu. Może te pojedyncze pomysły, które są proponowane nie są rewolucyjne, ale w całości i przez fakt kto je przedstawia, czyli nie tylko bank centralny, ale Politbiuro. (...) To pokazuje, że gospodarka jest oczkiem uwagi wszystkich w Chinach, reputacja partii została postawiona na szali, więc wydaje się, że jest to coś większego niż zwykle. Ostatnio Chiny były zapomniane i nielubiane przez zachodnich inwestorów, pojawiały się tezy o nieinwestowalności Chin. (...) Wydaje się, że ten impuls może potrwać dłużej, co może pomóc Chinom, regionowi i Japonii” – powiedział. „Póki co EM to fajna klasa aktywów, która ma sporo do nadrobienia, ale nie nie doważałbym rynków rozwiniętych. Ta fala adopcji technologicznej, która się rozlewa przez świat, dzieje się głównie w USA i tam warto być zainwestowanym, jeśli chcemy w tym uczestniczyć. Przez obniżki stóp proc. wszędzie mamy pole do wzrostów. Niepokoić może duża zgodność co do tego, gdzie zmierzamy i jak sytuacja wygląda. (...) Jest w wiele ryzyk, ale scenariusz bazowy jest pozytywny, dokładając impuls chiński, to EM mają co nadrabiać” – dodał. Według Grela jesteśmy na wczesnym etapie wdrażania zmian związanych ze sztuczną inteligencją. „Ostatnio mieliśmy taki moment zawahania, mieliśmy wcześniej okres sporych wzrostów, wyceny pozytywnych scenariuszy i zakładania bardzo pozytywnych scenariuszy przychodów, zwłaszcza dla Nvidii, która jest symbolem trendu związanego z AI. Mamy już prawie dwa lata od pojawienia się Chatu GPT. Od tego czasu cena akcji Nvidii się powiększyła wielokrotnie. Mamy duże inwestycje, ale uważam, że trend AI jest jeszcze na wczesnym etapie, ale może dotknąć każdego sektora. Jeśli będzie dobrze zaimplementowana i dowiezie to co obiecuje, to będzie miała większe przełożenie na gospodarkę, zyski i społeczeństwo niż komórki i internet” – wskazywał. Rafał Matulewicz, wiceprezes PKO TFI wskazywał, że rynki finansowe szybko mogą zmienić swoje oblicze. „W III kw. przypomnieliśmy sobie jak powiązane są rynki finansowe w XXI wieku. Pięć razy wartość ekonomii to kapitalizacja rynków finansowych publicznych i niepublicznych. Tym samym jakiekolwiek zachowania związane z technikaliami rynku finansowego mogą mieć istotny wpływ na makroekonomię i politykę gospodarczą” – powiedział. „Ścieżka tzw. sweet spotu wydaje się być w cenie. Czy obniżki stóp proc. ze strony banków centralnych są świetnym momentem do zakupu? One pomagają uzasadnić wyceny i ścieżkę miękkiego lądowania, zakładając, że cięcia stóp proc. są bardziej pod procesy dezinflacyjne niż recesyjne. Obniżki stóp proc. niekoniecznie pomogą wszystkim sektorom. Te, które mają problemy strukturalne, będą je miały dalej. Wynikają one z wielu powodów jak brak popytu na ich produkty, wielkich procesów regionalizacjych na świecie. Aby wiedzieć, czy kondycja gosp. i rynków będzie cały czas dobra, to należy monitorować politykę fiskalną, czy będzie cały czas ekspansywna i jakie będą jej dynamiki w kolejnych kwartałach, bowiem to ona była gwarantem sukcesu w poprzednich latach” – dodał. Banki centralne tną stopy, bo inflacja odpuszcza, a nie z powodu recesji "Naszym zdaniem otoczenie gospodarcze jest nadal niezwykle sprzyjające rynkom finansowym. Mamy do czynienia z tzw. „sweet spotem”. (...) Wygląda na to, że główne banki centralne wygrały wojnę z inflacją. W USA jest ona w trendzie malejącym, zbliża się do celu inflacyjnego na poziomie ok. 2 proc. W ubiegłym tygodniu dane z Francji, czy Hiszpanii zaskoczyły pozytywnie, inflacja spadła tam już poniżej 2 proc. To pozwala bankom centralnym rozpocząć cykl obniżek stóp. proc. Obniżają je nie dlatego, że obawiamy się recesji (...), ale dlatego, że inflacja odpuszcza i możemy obniżyć realne stopy proc" - powiedział dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU Jarosław Leśniczak. "Pozytywne otoczenie polega na tym, że mamy wzrost gospodarczy, nie na tyle mocny, żeby powodował presję inflacyjną, ale też nie na tyle słaby, że mamy do czynienia z recesją" - dodał. W ocenie Sebastiana Buczka, prezesa zarządu Quercus TFI, stopa procentowa w USA na obecnym poziomie 4,75 proc. jest po prostu za wysoka, co oznacza perspektywę obniżek stóp. "Obniżki będą trwały prawdopodobnie kilkanaście miesięcy, co prawdopodobnie zmusi w 2025 r. RPP do cięcia stóp" - dodał. Zdaniem Buczka, niewiele się zmienia w bilansie czynników ryzyka dla rynków w najbliższym czasie. "Nadal blisko nas jest wojna w Ukrainie – to czynnik ryzyka nr 1. Potem są wybory w USA, ale do tego wydarzenia jest coraz bliżej, więc liczba pomysłów, które kandydaci mogą zgłosić i wywołać niepokój na rynkach, zaczyna spadać. Jest potencjalne ryzyko narastające w ostatnich tygodniach, że na Bliskim Wschodzie wydarzy się coś większego niż niewielki konflikt lokalny, ale to ciągle nie jest scenariusz bazowy, że przerodzi się to w dużą wojnę regionalną" - wskazał Buczek. "Nie zakładamy niczego większego niż jakaś korekta, która może mieć miejsce w każdej chwili. (...) Im bliżej końca października to tym większe prawdopodobieństwo, że jesteśmy przed dobrą, ostatnią prostą tego roku" - dodał. Prezes zarządu EQUES Investment TFI Tomasz Korab w odpowiedzi na pytanie, czy Fed może, czy też jest zmuszony obniżać stopy proc., przywołał teorię, że banki centralne reagują bardziej na to, co dzieje się na rynku, aniżeli ustalają stopę równowagi i jej poszukują. "Obecnie wygląda na to, że jest szansa na jeden z rzadkich przypadków, kiedy mamy obniżki stóp nie po to, by uniknąć recesji, tylko dlatego, że inflacja jest w okolicy celu. Oczywiście są pewne oznaki spowolnienia na rynku pracy - mamy wzrost bezrobocia o 0,5 pp. (w USA - PAP) (...). W przeszłości wzrost w takiej skali oznaczał recesję, ale teraz na to nie wygląda, więc możemy mieć wyjątkową sytuację, gdy mamy obniżki stóp, ale gospodarka rośnie" - wskazał Korab. "Słyszymy, że Fed za późno dokonuje obniżek i dlatego zdecydował się na cięcie o 50 pb., bo się spóźnił. Przypomnę, że na początku roku oczekiwania były jeszcze większe co do obniżek stóp, ale potem się zmniejszyły. W końcu doczekaliśmy się i jesteśmy w cyklu obniżek. Większość banków centralnych na świecie obniża stopy" - dodał. Rafał Matulewicz, wiceprezes PKO TFI, zauważa, że w kończącym się III kw. w procesach makro mieliśmy potwierdzenie pogarszającej się stopniowo sytuacji na rynku pracy w USA, strefie euro i w Polsce. "To są dynamiki kontrolowane, ale wystarczające do tego, żeby banki centralne podjęły decyzje dot. obniżek stóp procentowych. Połączenie aspektu spadającej inflacji wraz z pierwszymi sygnałami słabości rynku pracy dało przestrzeń do obniżek stóp" - dodał Matulewicz. Zdaniem zarządzającego PKO TFI ścieżka „sweet spotu” wydaje się być w cenach różnorakich klas aktywów. Matulewicz dodał, że choć banki centralne rozpoczęły cykl cięć stóp, to nie zmienia faktu, że ich nominalny poziom jest wciąż wysoki. "To dobra informacja dla trzymających krótkoterminowe obligacje rządowe" - dodał. Kierownik ds. alokacji aktywów i zarządzający funduszami Santander TFI Jacek Grel uważa, że dopóki dane nie potwierdzą innego scenariusza niż miękkie lądowanie gospodarek, to jest to otoczenie pozytywne dla aktywów ryzykownych. "Natomiast obligacje są chyba zbyt ambitnie wycenione, a ścieżka zakładanego cięcia stóp jest być może zbyt głęboka" - ocenił Grel. Zdaniem zarządzającego Santandera do dalszego osłabienia dolara potrzebny byłby impuls skłaniający rynek do wyceniania jeszcze głębszej ścieżki cięć stóp, a to jego zdaniem ciężko byłoby wyobrazić, chyba że pojawiłby się scenariusz recesyjny w USA. Ale do tego potrzebne byłoby osłabienie amerykańskiego konsumenta. kkr/ ana/ pr/ pat/ asa/ tus/ gor/ Źródło: PAP Biznes

SOURCE : bankier

LATEST INSIGHTS