Zabawa na zjezdzalni z dramatycznym finaem. Dwulatek z Francji z powaznymi poparzeniami

Dwulatek trafił do szpitala w poważnym stanie. Co się stało? Do wstrząsającego incydentu doszło na terenie parku w Tuluzie. Dwuletni chłopiec trafił do szpitala z "poważnymi poparzeniami" rąk i nóg po kontakcie ze zjeżdżalnią, na której znajdowała się żrąca substancja — konkretnie ług sodowy — poinformował dziennik "Le Figaro". Policja podjęła działania. Kim są podejrzewani sprawcy? Policja podjęła szybkie działania, przesłuchując dwóch podejrzanych nastolatków, którzy mogli być odpowiedzialni za rozlanie niebezpiecznej substancji. Według informacji przekazanych przez "Le Figaro", z monitoringu wynika, że w akcie wandalizmu uczestniczyło trzech nastolatków. Dwie osoby w wieku 11 i 12 lat zostały już przesłuchane, a trzeci nastolatek ma stanąć przed władzami w najbliższym czasie. Prokuratura potwierdziła, że jedna z nich odpowiada za rozlanie ługu sodowego. Francuskie prawo chroni nieletnich. Czy poniosą karę? Sprawcy, ze względu na swój młody wiek, muszą przejść badania psychiatryczne przed ewentualnym nałożeniem kar. Francuskie prawo chroni nieletnich poniżej 13. roku życia przed odpowiedzialnością karną, zakładając, że nie są oni w pełni świadomi konsekwencji swoich działań. Matka chłopca zabrała głos. W jaki stanie jest dwulatek? Obecnie stan zdrowia dziecka nie jest zagrożony, jednak skala obrażeń była znacząca. Matka chłopca podkreśliła w swoim oświadczeniu, że odpowiedzialność powinna również spaść na rodziców sprawców. — Nie mogę uwierzyć, jak ktoś mógł to zrobić. Mój syn ma oparzenia trzeciego stopnia. Nie jestem już nawet w stanie płakać. Dzieci potrafią robić głupie rzeczy, ale to przekracza wszelkie granice [...] Rodzice muszą wziąć na siebie za to odpowiedzialność — powiedziała w rozmowie z dziennikiem "La Depeche". Czytaj więcej: Porywaczka zwabiła 6-latka cukierkami. Odnalazł się 70 lat później "Wloką się przez miasto, wyrywają sobie włosy i drapią skórę. Nikt na nich nie chce patrzeć". Tak Nowy Jork zamienia się w metropolię narkomanów Polak od dzieciństwa mieszka w Wielkiej Brytanii. W ostatniej chwili uniknął deportacji do Polski