"Mordercy". Po powodziach wadze hiszpanskie musza zmierzyc sie z rozwscieczonym tumem mieszkancow

Obywatele, wolontariusze, żołnierze i policja kontynuują usuwanie błota po tym, jak powodzie spustoszyły Hiszpanię, zabijając co najmniej 217 osób . Prawie tydzień po powodziach w Hiszpanii sytuacja wciąż jest dramatyczna, a pomoc rządowa niewystarczająca. Mieszkańcy szybko się zmobilizowali i zgłosili się na ochotników do pomocy na obszarach dotkniętych katastrofą. Wolontariusze utworzyli ośrodki zdrowia i dystrybucji żywności w całym mieście. Gdy nadeszła powódź, w centrum handlowym w Walencji było 700 osób. Podziemny parking stał się śmiertelną pułapką. "To cmentarz" — Rozmieszczono specjalne grupy wolontariuszy. Grupy lekarzy i pielęgniarek chodziły od drzwi do drzwi, pytając o zdrowie ludzi — mówi pielęgniarz-wolontariusz Carlos Moya. Na miejscu obecne były organizacje takie jak World Central Kitchen — założona przez szefa kuchni Jose Andresa, który udał się tam, aby przygotować gorące posiłki dla sił bezpieczeństwa, wolontariuszy i osób dotkniętych katastrofą. Mieszkańcy czują się jednak opuszczeni przez władze. — Tutaj ulica była pełna piętrzących się samochodów. Nikt nie przyjechał — powiedziała mieszkanka regionów objętych powodzią, Ana Isabel Zomeno. Dlaczego powodzie w Hiszpanii były tak zabójcze? Zginęło ponad 200 osób, według władz ofiar może być jeszcze więcej Podczas wizyty w Paiporta król Filip, królowa Letycja, hiszpański premier Pedro Sanchez i przywódca regionu Walencji Carlos Mazon zostali zaatakowani błotem i przedmiotami przez rozwścieczony tłum. Ludzie skandowali: "Mordercy".