Home/sports/Trzesienie ziemi w polskiej pice recznej. Legendy zaczey wojne o wadze

sports

Trzesienie ziemi w polskiej pice recznej. Legendy zaczey wojne o wadze

- Podjaem decyzje jaka podjaem - miaem prawo jestem dorosym czowiekiem - mowi Bogdan Wenta. Legenda polskiej piki recznej wraca by stoczyc walke o prezesure. Ze swoim byym zawodnikiem Sawomirem Szmalem. I z innymi Orami ponoc juz nie Wenty. Bo koledzy w tej walce staja za Szmalem.

By Łukasz Jachimiak | October 08, 2024 | sports

Bogdan Wenta chce zostać prezesem Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Były zawodnik i trener reprezentacji ogłosił to osobiście we wtorek w Warszawie. W wyborach zaplanowanych na 26 października Wenta będzie rywalizował ze Sławomirem Szmalem i Damianem Drobikiem. Po co Wencie funkcja prezesa? Dlaczego wraca do po 10 latach w polityce (w latach 2014-2018 był europosłem, a w latach 2018-2024 – prezydentem Kielc)? Wreszcie: jak Wenta radzi sobie z tym, że przeciw niemu opowiadają się jego byli podopieczni? O tym wszystkim Sport.pl rozmawiało z kandydatem na prezesa. W rozmowie uczestniczyli też dziennikarze innych redakcji. Bogdan Wenta: Ja nie powiedziałem, że będę lepszy. - To środowisko zdecyduje, kto jest lepszy. Ja nigdy nie używam takich określeń. Na pewno mamy na wiele spraw różne spojrzenie i w jednej moje może być lepsze, a w innej – jego. - Na pewno mam większe doświadczenie. I w pracy o tam, w tym (Wenta pokazuje na swoje zdjęcia w roli trenera reprezentacji Polski), i w załatwianiu różnych spraw. Chyba nadchodzi czas, żeby różne rzeczy opisać, na przykład, jak te dresy były załatwiane (Wenta znów spogląda na swoje zdjęcia). Wiem, na czym to polega. Wielu mówiło, że sobie przesiedziałem kilka lat w Parlamencie Europejskim, a warto sprawdzić, co tam robiłem, warto prześledzić. Można się zainteresować na przykład tym, dlaczego sport znalazł się w agendzie komisarza europejskiego, a do 2016 roku nigdy go tam nie było, nie było finansowania sportu. Mam doświadczenia, mam kontakty. Dlatego też Sławek złożył mi taką propozycję, żebym reprezentował związek w kontaktach zagranicznych, jeśli on zostanie prezesem. Kontakty to są później wybory. Ja już raz startowałem w wyborach – do prezydium IHF-u [Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej]. I było bardzo duże zdziwienie, że będąc tam jeden dzień i z nikim nie rozmawiając, bo to było zakazane, dostałem 33 proc. głosów. Nie wszedłem do prezydium ze względu na wprowadzenie parytetu – zamiast mnie weszła kobieta z Rumunii. Nie mam problemów z mówieniem, kto jest lepszy, kto gorszy, kto wygra, kto przegra. Chcę, żeby wygrała dyscyplina. Jeśli 26 października delegaci wybiorą Sławka, to pogratulować i powodzenia życzyć. - Z mojej strony nie ma. - Jeżeli chcecie zgłębiać ten temat, to pytajcie Sławka. Ale spotkaliśmy się w Łodzi - a różne wersje były, choćby takie, że tam nikt do mnie nie podchodził – i wszystko było dobrze. Zostałem zaproszony na Superpuchar Polski [we wrześniu] przez ligę, siadłem na trybunach, z normalnym biletem, który mogę go pokazać, mam go cały czas w telefonie, i to nie ja do kogoś podchodziłem, tylko do mnie różne osoby podchodziły. Zazwyczaj im nawet mówiłem: „Uważaj, ostrożnie, bo później możesz być jakoś ze mną łączony". Tam były spotkania, rozmowy, w kuluarach też. Spotykałem tam ludzi, którzy w większości byli kiedyś moimi , tak więc problemów w relacjach nie ma. - Nie. Grzesiek był kapitanem reprezentacji, którego zrobiłem kapitanem reprezentacji – wybory były demokratyczne. Grzesiek został kapitanem jako młody zawodnik. Z Grzesiem mamy wiele doświadczeń, nawet z życia prywatnego. Grzesiu ma prawo oceniać. Na pewno są ze Sławkiem przyjaciółmi. Ale z Grześkiem nie rozmawiałem, ani on ze mną nie rozmawiał. Podjąłem decyzję, jaką podjąłem – miałem prawo, jestem dorosłym człowiekiem. - Wie pan, jeszcze raz powtórzę: jeśli ktoś ze mną rozmawia w styczniu czy w lutym, to sytuacja może się zmienić. Zresztą, każdy ma swoją wersję. Z każdego spotkania. Panowie też teraz nagrywacie co mówię i napiszecie tak jak wy chcecie, a nie tak, jak ja bym chciał. Czyli zabieracie z tego spotkania to, co dla was istotne, a nie co dla mnie może być istotne. - Popieram go nadal, także dzisiaj. I życzę mu powodzenia. - Powiedziałem: „Możesz powiedzieć, że cię popieram". Ale popieram każdego, kto chce dobra polskiej piłki ręcznej. Dlatego powodzenia życzę też panu Damianowi Drobikowi. - Ależ mają prawo! Życie polega na tym, że w końcu każdy podnosi rękę – czy to są wybory jawne, czy niejawne. I każdy może kandydować, jeśli chce. Ale nie zapominajmy, że prawo wyborcze mają tylko delegaci, tak mówi statut związku. Ale jeżeli oni po prostu popierają Sławka, to w porządku. Zbyt dużo mnie łączy z tą grupą ludzi – i z czasów pracy w kadrze, i wiele rzeczy, które się w życiu zdarzały i wobec których trzeba było komuś pomóc, nawet bardzo pomóc – żebym się teraz irytował. - Przepraszam, jaki konflikt? - No właśnie byłem w sądzie, wie pan? I byli ludzie, którzy to zrobili, jeżeli się nie mylę. - Wie pan, jeżeli chodzi o zabezpieczenie klubu i o pewne sprawy związane z radami nadzorczymi oraz czym jest walne i w jaki sposób wszystko prawnie złożyć i rozszerzyć, to – o ile się nie mylę – w Lechu Poznań w tym samym czasie po jednym meczu nastąpiło rozszerzenie rady nadzorczej i jakoś nic się nie działo. A tutaj wszystkie osoby zostały poinformowane o krokach, jakie będą podjęte, także pan Dulnik [Piotr, prezes Suzuki Motor Poland]. Nie jestem taką osobą, która nagle przychodzi i mówi „Pana nie ma". Nie działam na takich zasadach. Wszyscy byli poinformowani, że chodzi o rozszerzenie rady nadzorczej. Ona była społeczna, nie było tam żadnego finansowania, a jej rozszerzenie było konieczne, bo docierały do mnie pewne symptomy. Otóż pewna osoba dwa tygodnie wcześniej mówiła, że klub jest apolityczny, a jednak znalazła się na pewnych listach. Klub ma łączyć różne środowiska, bo kibic może głosować na tych, na tamtych, na kogo chce. Dodajmy jeszcze jedno: kontrakt z Suzuki wtedy się kończył, na to trzeba zwrócić uwagę. Rozmowy o przedłużeniu miały nastąpić, ale nie nastąpiły – trudno, tak się dzieje, te szczegóły nie są do omawiania z mediami. W każdym razie na to wszystko zareagowała prokuratura i byłem osobą pokrzywdzoną, świadkiem. Mam nadzieję, że to się wkrótce rozwiąże. A co do kontraktu ZPRP z Suzuki, to ja nie mam wiedzy, jak on wygląda, ale sądzę, że rozmowy będą. A jeżeli nie ja będę je prowadził jako nowy prezes? Cóż, nie będę z tym miał żadnego problemu. Mnie już tyle razy w życiu zwalniano i zatrudniano, że wiem, że za każdym razem gdy coś się kończy, to też coś się zaczyna. Jeżeli wybory wygra ktoś inny, na przykład Sławek, czego mu życzę, to następnego dnia po prostu to on będzie miał problemy do rozwiązania w codziennej pracy. - Ale ja nie mogę mówić za Sławka. - Nie wiem. - Chyba swoją decyzją to pokazałem? - Ja to tak interpretuję. - Wie pan, myślę, że przez te wszystkie lata pokazałem, jak jest. Zazwyczaj jest tak, że ktoś dzwoni, gdy u niego się pali. I wtedy się dziwisz, że ktoś się odzywa po dwóch latach, ale mówisz „Cześć, co słychać?". Mam takie doświadczenia i w takich sytuacjach pomogłem wielu ludziom. Nie musiałem, ale pomogłem. I tyle.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS