Home/sports/Szczesny na trybunach a tu bysk Lewandowskiego. To bya miazga w Barcelonie

sports

Szczesny na trybunach a tu bysk Lewandowskiego. To bya miazga w Barcelonie

Ekipy FC Barcelona i BSC Young Boys poniekad znalazy sie w dosyc podobnej sytuacji przed swoim wtorkowym starciem w Lidze Mistrzow - zarowno "Blaugrana" jak i druzyna z Berna odnotoway bowiem swoisty falstart w Champions League a niedawno tez zaliczyy wpadki w krajowych ligach. Potyczka rozegrana miedzy nimi w pierwszy dzien pazdziernika moga byc wiec dla ktorejs ze stron swoistym "odbiciem" - i ostatecznie taki scenariusz zrealizowa sie dla "Dumy Katalonii" ktora nie daa szans swoim oponentom. Podopieczni Hansiego Flicka wygrali az...

October 01, 2024 | sports

Ekipy FC Barcelona i BSC Young Boys poniekąd znalazły się w dosyć podobnej sytuacji przed swoim wtorkowym starciem w Lidze Mistrzów - zarówno "Blaugrana", jak i drużyna z Berna odnotowały bowiem swoisty falstart w Champions League, a niedawno też zaliczyły wpadki w krajowych ligach. Potyczka rozegrana między nimi w pierwszy dzień października mogła być więc dla którejś ze stron swoistym "odbiciem" - i ostatecznie taki scenariusz zrealizował się dla "Dumy Katalonii", która nie dała szans swoim oponentom. Podopieczni Hansiego Flicka wygrali aż 5:0, dublet zdobył tu Robert Lewandowski, a na murawie zameldował się też po stronie YB Łukasz Łakomy. Wszystko to obserwował z trybun Wojciech Szczęsny, który niebawem powinien zostać ogłoszony graczem FCB... Zawodnicy FC Barcelona - z Robertem Lewandowskim na czele - bez dwóch zdań nie tak chcieli rozpoczynać swoje zmagania w nowej, zreformowanej Lidze Mistrzów - "Duma Katalonii" w swym pierwszym meczu w tych prestiżowych rozgrywkach poniosła bowiem porażkę 1:2 z AS Monaco . Do tego wszystkiego podopieczni Hansiego Flicka ostatnio zakończyli swoją fantastyczną serię zwycięstw w Primera Division, ulegając niespodziewanie Osasunie 2:4 . Young Boys tymczasem zostali w zasadzie rozbici podczas inauguracji swych występów w LM przez Aston Villę 0:3, a niedawno przegrali 0:1 z Grasshopper Club Zurych 0:1 - tu różnica względem "Barcy" była jednak taka, że porażka znów ściągnęła YB bliżej dna tabeli szwajcarskiej Super League. O dobrych passach nie było mowy. 1 października, równo o godz. 21.00, rozbrzmiał pierwszy gwizdek starcia, które dla obu uczestniczących w nim zespołów miało być szansą na powrót na zwycięską ścieżkę . Historyczny czas polskiego klubu. Architekt mistrzostwa podjął decyzję o przyszłości Spotkanie rozpoczęło się od ataku z udziałem Yamala i Kounde na prawej flance, który jednak dosyć prędko został zatrzymany przez defensywę Young Boys . Nieśmiała próba kontrataku spełzła tu na niczym, po czym do akcji ruszył Robert Lewandowski , który jednak nie był w stanie ani rozwinąć swojego rajdu, ani dograć do któregoś z kompanów. Niemniej od początku było widać, że to "Barca" przejęła inicjatywę, a rywale ze Szwajcarii będą chcieli mocno się bronić i szukać okazji do kontrataku. W 4. minucie jednak to znowu "Blaugrana" stworzyła zagrożenie - Lamine Yamal wykonał strzał "rogalem", który jednak został wyłapany przez Marvina Kellera. W ramach riposty Hadjam wykonał z lewej flanki długie podanie w stronę Ittena - i choć przez moment w "szesnastce" gospodarzy zrobiło się nerwowo, to zawodnik ekipy przyjezdnej koniec końców został przyłapany na spalonym, więc zaciekła obrona stoperów FCB nie była konieczna. Ostatecznie rezultat został otworzony w 8. minucie przez nikogo innego jak Roberta Lewandowskiego . Ofensywę napędził Raphinha , który po serii podań zagrał ostatecznie w stronę Polaka, który z bliska nie dał szans golkiperowi Young Boys. Było 1:0 - i to bez dwóch zdań był potężny, choć jeszcze przecież nie nokautujący cios dla gości. Podopieczni Hansiego Flicka w taki oto sposób tylko się jeszcze "nakręcili" - w 12.minucie bardzo blisko zgarnięcia górnej piłki w polu karnym był Jules Kounde , ale ostatecznie przyjęcie mu nie wyszło - Keller mógł więc tym razem odetchnąć z dużą ulgą. Dwie minuty później tymczasem to klub z Berna spróbował w końcu strzału - płaskie uderzenie Joela Monteiro było jednak absolutnie niecelne. Gdy zegar na Montjuic niemalże wybijał kwadrans gry Yamal po raz kolejny zaczął czarować na murawie - swój drybling zakończył strzałem, który trafił jednak wprost w golkipera drużyny przeciwnej. Widać jednak było, że obrońcy niespecjalnie radzą sobie z szybkością i zwrotnością młodego Hiszpana. W 17. minucie Kounde znalazł swym - całkiem sprytnym - podaniem Raphinhę , natomiast ten nie zdołał wywalczyć sobie dobrej pozycji w polu karnym - futbolówka wróciła więc do Francuza, który zmienił nieco koncepcję i oddał mocny strzał z dystansu - ten poleciał nad poprzeczką, ale i tak należało to uznać za dosyć interesującą próbę. W kolejnych minutach tempo gry już wyraźnie spadło i przez dłuższy czas żadna ze stron nie była w stanie skonstruować z przodu konkretnej akcji. Dopiero w 25. minucie Balde zdecydował się na dośrodkowanie w stronę Yamala, ale zagrożenie zażegnał Hadjam zgrywając futbolówkę do Kellera. Niedługo potem bramkarz wyłapał też uderzenie po murawie ze strony Ferrana Torresa. W 28. minucie dogodną okazję do dośrodkowania z rzutu wolnego miał Raphinha - jego wrzutka jednak minęła wszystkich innych piłkarzy i wypadła za linię wyznaczającą koniec placu gry. Po paru momentach Yamal znów próbował dryblować i został nieprzepisowo powstrzymany przez Monteiro. Następny podyktowany stały fragment gry nie przyniósł "Barcy" korzyści. Po tym, jak minęło już 30 minut gry Young Boys w końcu znowu "doszli do głosu" - defensywa "Blaugrany" zaspała i szansę na strzał miał Ebrima Colley , który jednak trafił obok dalszego słupka bramki. W odpowiedzi Barcelona znowu rozpoczęła spokojną wymianę podań i ostatecznie w 33. i 34. minucie wywalczyła sobie dwa rzut rożne z rzędu. Po wykonaniu drugiego mocne uderzenie wykonał Pedri i choć piłka została zablokowana, to dopadł do niej Raphinha, którego dobitka była już nie do obrony. Było 2:0 . Dokładnie cztery minuty później, krótko po tym, jak Colley znów nie poradził sobie z Yamalem i go sfaulował, podyktowany został rzut wolny i po zagraniu Pedriego Inigo Martinez wykonał doskonały strzał głową pod poprzeczkę - FCB błyskawicznie wyszła na prowadzenie 3:0 i sytuacja YB zrobiła się momentalnie naprawdę zła . W 40. minucie gospodarze znowu zaczęli mocniej naciskać na rywali - okazji do strzału wewnątrz pola karnego szukał Robert Lewandowski , ale ostatecznie futbolówka trafiła po wielkim zamieszaniu do Torresa, który jednak nie zdołał pognębić Young Boys jeszcze bardziej. Dosłownie po paru mgnieniach oka Lamine Yamal próbował uderzenia z dystansu, ale Keller tym razem nie miał problemów z interwencją. "Kocioł" na połowie ekipy przyjezdnej trwał. W 42. minucie Lewandowski padł w polu karnym po walce o piłkę z Mohamedem Camarą , ale arbiter nie zdecydował się wskazać na wapno - Gwinejczyk najwyraźniej zdołał zatrzymać napastnika zgodnie z przepisami, a sam "Lewy" zresztą nawet nie protestował tu przesadnie mocno. Jeszcze w 45. minucie Yamal znowu zdołał urwać się rywalom, natomiast bramkarz YB dosłownie wpadł pod jego nogi i skutecznie przerwał ofensywę. Do przerwy wynik już się nie zmienił . Boniek zabrał głos po powołaniach Probierza, zarzuca jedno. "Bardzo dziwne" Po zmianie stron co ciekawe jako pierwsi okazję do ataku mieli gości - po niedokładnym zagraniu Paua Cubarsiego futbolówkę przejął Hajdam, ale jeszcze zanim zbliżył się do linii 16. metra został skutecznie powstrzymany. Jedyną korzyścią dla YB był tu rzut rożny, z którego nie wyniknął jednak żaden konkret. W 51. minucie było już 4:0 dla Barcelony, a wynik podwyższył Robert Lewandowski , który trafił z główki z bliskiej odległości. Wcześniej - również głową - dogrywał mu Inigo Martinez, a cała akcja zaczęła się od rzutu rożnego wykonanego przez Raphinhę. Można było już śmiało mówić, że Young Boys byli w tamtym momencie już naprawdę na deskach. Dwie minuty później "Lewy" znów mógł znaleźć się w dogodnej sytuacji do oddania strzału, ale nie zrozumiał się z Torresem, który podał mu piłkę w zasadzie za plecy. Potem do akcji ruszyli YB, natomiast Monteiro posłał uderzenie de facto równolegle do linii bramkowej. To było jednak i tak zdecydowanie więcej niż to, co pokazywali jego kompani w drugiej połowie. "RL9" robił się coraz aktywniejszy i w 57. minucie znów próbował zagrozić bramce Kellera, ale został błyskawicznie zablokowany. Ogólne wrażenia w trakcie spotkania jednak się nie zmieniały - gospodarze kontrolowali potyczkę, a zespół przyjezdny był absolutnie bezradny i zdawał się mieć jedynie nadzieję na jak najniższy wymiar piłkarskiej kary. Kolejne minuty upłynęły nieco spokojniej - w końcu w 65. minucie strzał na bramkę Young Boys oddał Ansu Fati , który jednak trafił wysoko ponad bramką. Niemniej publiczność zgromadzona na Estadi Olimpic nagrodziła jego próbę oklaskami, wcześniej fani powitali też ciepło zawodnika w momencie, gdy wchodził na murawę zmieniając Pedriego. W 67. minucie nadeszła najlepsza jak do tego momentu okazja dla YB w całym spotkaniu - Monteiro po wykonaniu świetnego zwodu uderzył na bramkę Peni i trafił w poprzeczkę - do dobitki ruszył Imeri, ale jego "poprawkę" zablokował w kapitalnym stylu Casado. Szwajcarski klub na moment został przez całe to zdarzenie uskrzydlony, ale... entuzjazm opadł tu dosyć prędko. W 72. minucie Raphinha znowu sprawił olbrzymie kłopoty przeciwnikom i zdołał dograć do Lewandowskiego, który jednak został w ostatnim momencie zablokowany przez Camarę, który wykonał widowiskowy - i przede wszystkim skuteczny - wślizg. Kosztowało go to nieco zdrowia, ponieważ lekko ucierpiał po starciu z Polakiem, ale na szczęście obyło się tu bez przymusowej zmiany. Niedługo potem Lewandowski opuścił murawę wespół z Yamalem, kończąc tym samym zmagania z dubletem na koncie. Na placu gry zameldowali się tymczasem Pau Victor oraz Frenkie de Jong , powracający do gry po poważnych problemach zdrowotnych. Wszystko to było sygnałem, że Flick liczył już raczej na więcej niż spokojną końcówkę spotkania. Następne minuty płynęły raczej leniwie - aż do 81. minuty, kiedy to "Barca" wyszła na 5:0 . Alejandro Balde próbował dośrodkowania z lewej flanki i co prawda nie zdołał dograć do któregoś z kompanów, ale futbolówka i tak odbiła się od Camary i wylądowała w siatce obok Kellera. La manita stała się tu faktem. Mniej więcej w tym samym momencie na boisku zameldował się Łukasz Łakomy , który zmienił Kastriota Imeriego i zaliczył pierwsze minuty w Lidze Mistrzów w bieżącej kampanii. Roszady nie pomagały jednak specjalnie ekipie zarządzanej przez trenera Patricka Rahmena - niedługo potem z atakiem ruszył po raz n-ty Raphinha, ale na szczęście dla YB nieco się tu pogubił. Już w doliczonym czasie gry Joel Monteiro dopiął w końcu swego i trafił do bramki Inakiego Peny po wyjściu sam na sam naprzeciw bramkarza "Barcy", ale... arbiter wkrótce potem, po interwencji VAR, wskazał, że był spalony. Skończyło się więc na rezultacie 5:0 dla FC Barcelona - a to oznaczało zdecydowane poprawienie sytuacji "Dumy Katalonii" w Lidze Mistrzów i zdecydowane pogorszenie położenia Young Boys w tych rozgrywkach. FC Barcelona kolejny mecz w Lidze Mistrzów rozegra dokładnie 23 października - i będzie to wielki piłkarski hit, bowiem rywalem Lewandowskiego i jego kompanów będzie Bayern Monachium . BSC Young Boys do zmagań w LM powrócą tego samego dnia, a ich oponentami będą gracze Interu Mediolan , wśród których jest oczywiście Piotr Zieliński . Początek obu widowisk o godz. 21.00. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

SOURCE : interiasport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS