Home/science/Polskie Black Hawki poleciay na Biaorus z tajna misja. Kulisy pierwszych dni wojny

science

Polskie Black Hawki poleciay na Biaorus z tajna misja. Kulisy pierwszych dni wojny

Po wyladowaniu na Biaorusi naprzeciwko naszych black hawkow i GROM-owcow z karabinami stali uzbrojeni po zeby Rosjanie obok swoich Mi-17 mowi nam osoba znajaca kulisy wydarzen z pierwszych dni wojny w Ukrainie. Wojny o ktorej mozliwym wybuchu polskie wadze zostay poinformowane oficjalnie trzy miesiace wczesniej.

September 21, 2024 | science

— Zełenski na pożegnanie powiedział naszemu prezydentowi, że spodziewa się ataku w ciągu kilkunastu godzin. Powiedział mu, że być może jest to ich ostatnie spotkanie – mówi nam człowiek z otoczenia prezydenta, opisując wizytę Dudy w Kijowie dzień przed rosyjską agresją Pierwsze oficjalne i konkretne informacje o planach Rosjan Amerykanie przekazali najważniejszym osobom w Polsce na początku listopada 2021 r. poprzez swoją ambasadę Kilkanaście dni po wybuchu konfliktu Polska odegrała ważną rolę w negocjacjach, które przez chwilę prowadzili Rosjanie i Ukraińcy Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Lotnisko Rzeszów-Jasionka, późny wieczór 23 lutego 2022 r. Na pas startowy wjeżdża antonow ukraińskiej armii. Na pokładzie ma ładunek granatników i moździerzy z zakładów w Tarnowie, które Polska w ostatniej chwili zdążyła kupić dla Ukrainy. Maszyna wzbija się w powietrze. Kilkadziesiąt minut później ląduje na lotnisku w Kijowie-Boryspolu. Prawdopodobnie był to ostatni transport uzbrojenia, który tą drogą dotarł do ukraińskiej stolicy jeszcze przed wybuchem wojny. Chwilę wcześniej polsko-ukraińską granicę przekroczył prezydent Andrzej Duda wracający z Kijowa. Ze względów bezpieczeństwa prezydencka delegacja zdecydowała się na podróż samochodami. — Ta wizyta spędzała sen z powiek służbom. Było już wtedy jasne, że Rosjanie idą na całość, bo Putin ogłosił uznanie niepodległości separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy. Był wtedy również prezydent Litwy Gitanas Nauseda – mówi nam współpracownik prezydenta. — Zełenski na pożegnanie powiedział naszemu prezydentowi, że spodziewa się ataku w ciągu kilkunastu godzin. Powiedział mu, że być może jest to ich ostatnie spotkanie – mówi nam człowiek znający kulisy spotkania. Z tej wizyty pozostały zdjęcia. Wyglądają dziś jak fotografie z bardzo zamierzchłych czasów. Wołodymyr Zełenski stoi w towarzystwie prezydentów Polski i Litwy. Jeszcze w garniturze i pod krawatem. Ogolony i uśmiechnięty. Andrzej Duda dociera do Warszawy w nocy. Około piątej nad ranem współpracownicy budzą go. Na Ukrainę spadły pierwsze rosyjskie rakiety. Sprawdziło się to, o czym od miesięcy – również Polaków – ostrzegali Amerykanie. Pierwsze oficjalne i konkretne informacje przekazali najważniejszym osobom w Polsce na początku listopada 2021 r. poprzez swoją ambasadę kierowaną wówczas jeszcze przez charge d’affaires Bixa Aliu (ambasador Mark Brzezinski objął placówkę dopiero w styczniu 2022 r.). Komunikat był jasny: Rosjanie szykują wojnę na pełną skalę, z zajęciem całej prawobrzeżnej Ukrainy łącznie ze zdobyciem Kijowa. Amerykanie uważali, że Rosja chce kontrolować 2/3 powierzchni kraju. Atak miał pójść ze wszystkich stron, w tym z Białorusi. — To było szokujące. Można wtedy było sobie wyobrażać, że Kreml rozważa włączenie do Rosji Donbasu, tak jak wcześniej stało się z Krymem. Jednak informacje, które zostały wtedy nam przekazane, przekraczały granice wyobraźni – mówi nam anonimowo jeden z urzędników. Dwa tygodnie później do Polski przyleciała dyrektor Wywiadu Narodowego USA Avril Haines. Spotkała się m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim, szefami MON i MSWiA. Rozmawiała też ze współpracownikami prezydenta Andrzeja Dudy. "Mało kto wierzył" W tym czasie Amerykanie informowali wszystkich sojuszników o rosyjskich planach. O tym, że je znają, dali też znać... Rosjanom. Do Moskwy poleciał dyrektor CIA William Burns. Jak informował "The Wall Street Journal", urzędnikowi udało się z Kremla porozmawiać z Władimirem Putinem przez zabezpieczone łącze telefoniczne. Rosyjski przywódca przebywał wtedy w swojej rezydencji w Soczi w towarzystwie kilku najbliższych współpracowników. Putin nawet nie próbował zaprzeczyć informacjom Burnsa. Zamiast tego wyrecytował listę zarzutów dotyczących tego, jak Stany Zjednoczone przez lata ignorowały rosyjskie obawy dotyczące bezpieczeństwa. Stwierdził też, że Ukraina nie jest "prawdziwym krajem". Po tej wizycie Burns przekazał Joemu Bidenowi, że prezydent Rosji jest bardzo bliski podjęcia decyzji o inwazji. Stąd ofensywa informacyjna wśród sojuszników USA. — Amerykanie i Brytyjczycy byli jedynymi, którzy mówili, że prawdopodobieństwo wybuchu wojny jest duże i cały czas wzrasta. Ten ton był coraz bardziej alarmistyczny. Natomiast dopiero w styczniu pojawiły się pierwsze komunikaty inne niż anglosaskie, które potwierdzały, że idzie ku pełnej wojnie. Do tej pory mało kto wierzył, że wybuchnie pełnoskalowy konflikt – mówi nam urzędnik administracji rządowej. I dodaje: — Jeszcze przed wybuchem wojny Wołodymyr Zełenski zorganizował spotkanie z najważniejszymi oligarchami. Próbował ich przekonać, żeby się nie wygłupiali i przestali transferować pieniądze za granicę. To był bardzo poważny problem, bo to destabilizowało bilans płatniczy Ukrainy. Wie pan, co się stało zaraz po tym spotkaniu? Dwóch oligarchów pojechało prosto na Żuliany, czyli podkijowskie lotnisko i opuściło kraj. Ale inni zostali. Bo nie byli przekonani, że do wojny dojdzie. Polityk PiS: — Znajomy biznesmen zadzwonił do mnie tydzień przed wybuchem wojny. Spytał mnie, co ma robić, bo wybiera się w interesach do Ukrainy i nie wie, czy to ma sens. Powiedziałem mu, żeby poczekał jeden dzień. Wiedziałem, że nazajutrz mam spotkanie z ważnym urzędnikiem w jednym z resortów siłowych. Zaraz po tym spotkaniu zadzwoniłem do tego kolegi i zakomunikowałem mu jasno, żeby absolutnie zrezygnował z tej podróży. Co było później, wiemy wszyscy. W pierwszych tygodniach wojny Wołodymyr Zełenski rozmawiał z polskim prezydentem praktycznie codziennie. Nasi rozmówcy są zresztą zgodni co do tego, że Duda jeszcze długo przed rosyjską agresją prowadził swoją politykę wobec Kijowa w sposób bardziej przyjazny niż reszta obozu władzy. Bo przez pierwsze lata rządów PiS stosunki polsko-ukraińskie były chłodne. Partia rządząca była przekonana, że ekipa poprzedniego prezydenta Petro Poroszenki stawiała przede wszystkim na relacje z Niemcami. Do pracy nad Dniepr wyjeżdżali też kolejni urzędnicy i menedżerowie związani z rządem PO-PSL. Jednak kluczowe były kwestie historyczne. PiS uznał, że relacje z Kijowem nie poprawią się, jeśli Ukraina nie odetnie się od zbrodni UPA na Polakach i gloryfikowania przywódców tej organizacji. — Jakiś czas temu długo rozmawiałem z prezydentem Poroszenką i powiedziałem mu wprost: z Banderą do Europy nie wejdziecie, trzeba wybrać. Albo integracja z Zachodem i odrzucenie tradycji UPA, albo Wschód i wszystko, co się z nim wiąże – mówił Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym "Gazecie Polskiej" na początku 2017 r. — Politycy PiS mówili wprost o tym, że nie mogą sobie pozwolić na utratę 2-3 pkt proc. elektoratu, który kultywuje sentyment antyukraiński. Tu chodzi przede wszystkim o Podkarpacie. Dlatego musieliśmy podnosić te sprawy w relacjach z Kijowem – słyszymy od jednego z dyplomatów. Ukrainę szerokim łukiem omijał premier Mateusz Morawiecki. GROM na Białorusi Cieplej na linii Warszawa-Kijów zaczęło się robić po zwycięstwie wyborczym Wołodymyra Zełenskiego wiosną 2019 r. Na jego zaprzysiężenie pojechał ówczesny szef MSZ Jacek Czaputowicz i szefowa Kancelarii Prezydenta Halina Szymańska. W bezpośredniej rozmowie z Czaputowiczem Zełenski zapytał wtedy, czy Ukraina w jakikolwiek sposób może się włączyć w inicjatywę Trójmorza. Było to niemożliwe formalnie, bo był to projekt stricte unijny. Zamiast tego powstał Trójkąt Lubelski, który skupiał Polskę, Litwę i Ukrainę. — To był strzał w dziesiątkę. Zwłaszcza że ze strony Zełenskiego zaczęły płynąć też sygnały o otwartości na odwilż w sprawach historycznych. On już w kampanii wyborczej dawał do zrozumienia, że nie do końca podoba mu się pomnikomania związana z Banderą i nazywanie kolejnych ulic jego imieniem – mówi nam ważny urzędnik. Zełenski przyjechał do Warszawy kilkanaście tygodni po zaprzysiężeniu. Potem do Kijowa jeszcze dwukrotnie podróżował prezydent Andrzej Duda. Jak mówią nasi rozmówcy, w trakcie jednej z tych wizyt Zełenski zaprosił Dudę na nieformalne spotkanie. — Panowie siedzieli w restauracji w ogrodzie. To była długa rozmowa nie tylko o polityce, ale też rodzinach, dzieciach. To wtedy, można powiedzieć, zaiskrzyło między nimi. A potem było spotkanie w Wiśle, tuż przed wojną. No i oczywiście w Kijowie kilka godzin przed atakiem – mówi nam człowiek z otoczenia prezydenta. Kilkanaście dni po wybuchu konfliktu Polska odegrała ważną rolę w negocjacjach, które przez chwilę prowadzili Rosjanie i Ukraińcy. Delegację ukraińską na czele z szefem MON Ołeksijem Reznikowem z granicy odebrały polskie śmigłowce z żołnierzami GROM-u na pokładzie. Polacy przewieźli negocjatorów do Brześcia na Białorusi. — Po wylądowaniu na Białorusi naprzeciwko naszych Black Hawków i GROM-owców z karabinami stali Rosjanie uzbrojeni po zęby obok swoich Mi-17. Bardziej to nawet wyglądało jak przekazanie jeńców niż początek negocjacji. Z tego, co pamiętam, nie było czasu nawet na zdemontowanie całej broni pokładowej w naszych śmigłowcach. Wszystko się działo z godziny na godzinę w tych pierwszych dniach wojny – słyszymy od świadka tamtych wydarzeń.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS