Home/science/Kamala Harris i Donald Trump scigaja sie o gosy Polonii. "Takiej kampanii jeszcze nie byo"

science

Kamala Harris i Donald Trump scigaja sie o gosy Polonii. "Takiej kampanii jeszcze nie byo"

O gosy Amerykanow polskiego pochodzenia w nadchodzacych wyborach prezydenckich staraja sie obydwie partie i podejmuja w tym kierunku bezprecedensowe wysiki. Swoje starania zwiekszyli zwaszcza Demokraci ktorzy licza ze o postawie Polonii zdecydowac moze sprawa wojny w Ukrainie i przyszosc NATO.

September 22, 2024 | science

Demokraci w tegorocznych wyborach czynią bezprecedensowe starania, by pozyskać głosy Amerykanów polskiego pochodzenia oraz tych pochodzących z innych państw regionu O głosy Polaków zabiega jednak nie tylko lewica. Choć wysiłki Republikanów na tym odcinku wydają się mniej zorganizowane i bardziej symboliczne, to Donald Trump pokazał, że wie, jak dotrzeć do dużej grupy polskich Amerykanów pojedynczym gestem — To prawda, że nie było chyba jeszcze kampanii, kiedy o głosy Polonii zabiegano tak bardzo — powiedział dr Dominik Stecuła, politolog z Uniwersytetu Stanowego Ohio (OSU) i badacz amerykańskiej Polonii Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu — Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia właśnie tu, w Pensylwanii, jak szybko byś uległ za przysługę i to, co uważasz za przyjaźń z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad — te słowa kandydatki Demokratów Kamali Harris wypowiedziane do Donalda Trumpa podczas debaty w Filadelfii były nie tylko jedną z najbardziej cytowanych wypowiedzi debaty, lecz także momentem, który zapisał się w historii. Był to bowiem jeden z niewielu razy — jeśli nie pierwszy — gdy kandydat jednej z partii użył jednego z najbardziej do apelu o głosy Polonii. Słowa Harris — szeroko komentowane wśród Polonii — nie były jednak przypadkiem. Demokraci w tegorocznych wyborach czynią bezprecedensowe starania, by pozyskać głosy Amerykanów polskiego pochodzenia oraz tych pochodzących z innych państw regionu. Walka o głosy amerykańskiej Polonii. "Polish-Americans for Harris" Niecały tydzień po debacie w YouTube i w lokalnych telewizjach w Pensylwanii ukazały się reklamy w bardzo bezpośredni sposób odwołujące się do Polaków, używając symboliki hejnalisty z wieży Bazyliki Mariackiej. — Wieki temu, gdy najeźdźcy maszerowali ze wschodu, polski strażnik zatrąbił w trąbę, by ostrzec swój naród. Dziś, kochający wolność Polacy i Ukraińcy ostrzegają nas przed nowym zagrożeniem — mówi narrator w jednej z reklam. — Kamala Harris usłyszała zew trąby. Ona będzie bronić naszych sojuszników: za wolność ich i naszą — konkluduje głos z offu. Na samych reklamach się jednak nie kończy. Na Facebooku i innych mediach społecznościowych działa profil "Polish-Americans for Harris" . Sztab Harris powołał zaś specjalną grupę mającą zmobilizować Polonię do głosowania na kandydatkę. — Wiceprezydent Harris rozumie, że jeśli Ameryka odejdzie od Ukrainy, Putin będzie siedział w Kijowie spoglądając na resztę Europy, zaczynając od Polski. Więc jako polscy Amerykanie, naszym obowiązkiem jest być świadomym, co jest stawką tych wyborów i zarejestrować się do wyborów, zaangażować się w kampanię, informować sąsiadów — mówiła podczas niedawnego spotkania organizacyjnego na platformie Zoom Maddie Tomaszewski, jedna z działaczek Demokratów odpowiedzialnych za zachęcanie do głosowania Polonii. Jak powiedział PAP Art Schankler, członek Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, pierwsze pomysły dotarcia do Polonii z przekazem dotyczącym wojny w Ukrainie powstały na długo przed obecną kampanią wyborczą. Nad opracowaniem m.in. list wyborców posiadających polskie, czy środkowoeuropejskie korzenie pracował specjalny zespół działaczy. Dziś w kampanię te zaangażowany jest też m.in. były kongresmen i dyplomata Tom Malinowski, pierwszy urodzony w Polsce członek Kongresu, a także były ambasador USA w Rumunii Jim Rosapepe. Były szef CIA ujawnia: USA wysłały Rosji poważne ostrzeżenie. Mogłyby wejść do wojny — Idea za tym stojąca jest bardzo prosta: mamy jedną kandydatkę, która zdecydowanie opowiada się za bezpieczeństwem naszych sojuszników i postawi się agresji Putina w Ukrainie, oraz kandydata, który mówi Rosji, by "robiła co do cholery chce" z sojusznikami. W wyborach, o wyniku których przesądzi kilka tysięcy głosów, to może być decydujący czynnik— mówi PAP Rosapepe. Jak dodaje, reklamy to tylko część strategii trafienia do wyborców i polega ona też na tradycyjnych sposobach kampanii — dzwonienia, pukania do drzwi, czy mniejszych spotkań. Donald Trump również zabiega o głosy Polaków. Kontrowersyjne spotkanie z Andrzejem Dudą zostało odwołane O głosy Polaków zabiega jednak nie tylko lewica. Choć wysiłki Republikanów na tym odcinku wydają się mniej zorganizowane i bardziej symboliczne, to Donald Trump pokazał, że wie, jak dotrzeć do dużej grupy polskich Amerykanów pojedynczym gestem. W 2016 r. spotkał się z dwiema grupami polonijnych działaczy w Chicago. W 2020 r. odwiedził Narodowe Sanktuarium św. Jana Pawła II w Waszyngtonie. W tym roku podobnym gestem miały być odwiedziny w "amerykańskiej Częstochowie" w Doylestown u boku prezydenta Andrzeja Dudy — dopóki wizyta nie została odwołana wśród politycznych kontrowersji, jakie budziło spotkanie głowy państwa z kandydatem partii w tym miejscu na niecałe sześć tygodni przed wyborami. — Doylestown to bardzo ważne miejsce dla Polonii z całego regionu, jest to miejsce spotkań zwłaszcza tych, którzy wciąż mają znaczący kontakt z Polską i polskością [...] W tym szczytowym momencie kampanii Trump nie miałby czasu na taką wizytę, gdyby nie uważał, że pomoże mu to w wyborach — powiedział PAP dr Dominik Stecuła, politolog z Uniwersytetu Stanowego Ohio (OSU) i badacz amerykańskiej Polonii. Wybory prezydenckie w USA. "Takiej kampanii jeszcze nie było" Stecuła jest autorem najbardziej szczegółowego badania Amerykanów polskiego pochodzenia, wydanego przez Piast Institute w Hamtramck w stanie Michigan. — To prawda, że nie było chyba jeszcze kampanii, kiedy o głosy Polonii zabiegano tak bardzo — mówi naukowiec. Jak tłumaczy, choć z pozoru Amerykanie polskiego pochodzenia mogą wydawać się idealnym elektoratem, o którego względy powinny walczyć obie partie — według cenzusu jest ich niemal 9 milionów i są skupieni (obok Nowego Jorku i Illinois) w najważniejszych dla losów wyborów stanach takich jak Michigan, Wisconsin i Pensylwania — to Polonia nie głosuje jako blok (tak jak nie robią tego np. wyborcy irlandzkiego, czy włoskiego pochodzenia) i w większości nie kieruje się sprawami związanymi z krajem pochodzenia, lecz głosuje po prostu tak, jak reszta Amerykanów. Jak podkreśla Stecuła, choć często mówi się, że kandydat, na którego w większości głosowała Polonia, wygrywał wybory za niemal każdym razem w XX w., to nie wynika to ze szczególnej mocy ich głosów, lecz z tego, że głosują tak, jak reszta kraju. Według badania Piasta opublikowanego w 2022 r. podobnie jak ogół Amerykanów, większość wyborców polskiego pochodzenia w dwóch ostatnich wyborach na kandydatów Demokratów, Hillary Clinton (50 proc. wobec 38 proc. głosów oddanych na Trumpa) i Joe Bidena (stosunkiem 56-37). Podobnie jak wśród ogółu Amerykanów rozkładają się też sympatie ideologiczne Polonii: 40 proc. uważa się za liberałów, 39 proc. za konserwatystów, a 21 proc. za umiarkowanych. Co ciekawe, badanie nie wykazało wielkich różnic między preferencjami tych urodzonych w Polsce i przedstawicieli Polonii urodzonych już w Stanach Zjednoczonych. Stecuła zauważa, że w tym roku zainteresowanie obydwu partii Polonią wynika przede wszystkim z tego, jak niewielka liczba głosów może przesądzić o zwycięstwie w wyborach. — W wyborach 2016 r. o zwycięstwie w wyborach zaważyło 80 tys. głosów w Wisconsin, Pensylwanii i Michigan. Cztery lata później mieliśmy podobnie minimalne różnice. I myślę, że stąd widzimy te wszystkie działania: zarówno słów Harris podczas debaty, jej spotu wyborczego, który niedawno się ukazał i te plany spotkania Trumpa z prezydentem Dudą — ocenia. Badacz zaznacza jednak, że mimo ideologicznego rozproszenia, dla wielu członków Polonii polskość jest ważną część ich tożsamości. — I nie chodzi zawsze tylko o związek z Polską, ale z Polonią — bo Polonia to jest takie ich miejsce. Dlatego każdy gest skierowany nie tyle w sprawach związanych z Polską, co z ich społecznością jest odbierany pozytywnie — mówi Stecuła. Strategia Demokratów na dotarcie do Polonii Podobnego zdania jest Rosapepe, jeden z architektów strategii Demokratów w docieraniu do Polonii. — Owszem, może ci wyborcy nie kierują się przede wszystkim sprawami kraju pochodzenia. Ale związków z tym nie należy nie doceniać. Dotyczy to zresztą nie tylko Amerykanów polskiego pochodzenia; jest bardzo wiele rodzin, które kultywują swoje tradycje, mają te więzi — mówi polityk. Jak dodaje, skierowane do Polonii przesłanie dotyczące wojny w Ukrainie jest ponadto uniwersalne. — O wojnie wie właściwie każdy Amerykanin, wielu zauważa to, że konflikt w Ukrainie nie dotyczy tylko samego regionu, lecz jest to coś, co ma wpływ na nasze bezpieczeństwo. Więc gdyby faktycznie chodziło o sprawę ważną tylko dla polskich Amerykanów, być może nie warto byłoby czynić tych wysiłków. Ale mamy inną sytuację — podkreśla. Badania Stecuły sugerują, że przekaz Demokratów może trafić na podatny grunt. Już przy okazji ostatnich wyborów 61 proc. respondentów wyraziło obawy dotyczące zbyt przyjaznego stosunku Donalda Trumpa do Rosji; co ciekawe, odsetek ten był większy wśród imigrantów drugiego pokolenia i starszych (62 proc.), niż tych, którzy urodzili się w Polsce (56 proc.). Niezależnie od skuteczności zabiegów obydwu partii, pewne jest, że tak głośno o polskiej diasporze w USA nie było od dawna. — Jeden wspólny punkt wśród Amerykanów polskiego pochodzenia — niezależnie, czy urodzili się tu, czy w Polsce — jest taki, że jest wśród nich głęboko zakorzenione przekonanie, że obie partie ich ignorują. Dlatego na pewno te tegoroczne zabieganie o ich głosy przyjmują z aprobatą — konkluduje badacz.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS