Co Kamala Harris zrobiaby inaczej niz Joe Biden "Nic nie przychodzi mi do gowy". Ta odpowiedz moze ja sporo kosztowac

Wiceprezydentka USA i kandydatka na prezydenta musiała zmierzyć się z pytaniem o to, jak wiele "światła dziennego" (pola dla różnic — red.) jest między nią a prezydentem Joem Bidenem — to kwestia, która pojawiła się ponownie podczas jej głośnego występu w programie "The View" w stacji ABC we wtorek 8 października br. — Nie ma takiej rzeczy, która przychodzi mi na myśl — a byłam częścią większości decyzji, które miały istotne znaczenie — powiedziała, mówiąc o pracy administracji Bidena ograniczającej koszt insuliny do 35 dol. (niespełna 140 zł) dla osób objętych programem ubezpieczeń zdrowotnych dla seniorów i osób niepełnosprawnych Medicare. Kamala Harris dostanie silne wsparcie. "Robi wszystko, co w jego mocy, by wesprzeć jej wybór" W dalszej części programu zdawała się jednak wycofywać z tej odpowiedzi. — Zapytałeś mnie, jaka jest różnica między Joem Bidenem a mną — to będzie jedna z różnic. Będę miała republikanina w moim gabinecie — powiedziała, powtarzając obietnicę, którą złożyła podczas wywiadu dla CNN w sierpniu br. Wyzwanie Kwestia tego, jak bardzo powinna się wychylać lub odchodzić od swojej roli w administracji Bidena, dręczy Kamalę Harris od czasu, gdy tego lata znalazła się na szczycie listy wyborczej (została główną kandydatką Demokratów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych). Jej wtorkowe komentarze podkreślają wyzwanie, które towarzyszyło jej w trakcie kampanii, gdy próbowała przypisać sobie zasługi za sukcesy administracji Bidena, takie jak ceny leków, jednocześnie dystansując się od braku popularności urzędującego prezydenta. Kamala Harris o zakończeniu wojny w Ukrainie. Padła stanowcza deklaracja Prywatnie doradcy jej sztabu, którym zapewniono anonimowość w celu omówienia pomysłów wiceprezydentki, twierdzą, że Harris oparła się jawnemu podkreślaniu różnic między nią a Bidenem w trakcie swojej kampanii z powodu poczucia lojalności wobec niego. "Nie jestem Bidenem" Mimo to przez ostatnie kilka miesięcy pokazywała wyborcom, że nie będzie tylko Joem Bidenem 2.0, w tym między innymi poprzez propozycję niższego wzrostu podatków od zysków kapitałowych w stosunku do tego, co forsuje prezydent. A kampania była przemyślana pod kątem tego, jak angażować Joego Bidena. Na przykład, gdy Harris pojawiła się obok niego na przystanku kampanii w Święto Pracy w Pensylwanii — stanie, w którym Biden zachowuje poparcie wśród wyborców z klasy robotniczej. Kampania Trumpa błyskawicznie wykorzystała wtorkowe komentarze Harris, rozsyłając je mailami, podczas gdy Donald Trump Jr. użył ich, aby poddać w wątpliwość na platformie mediów społecznościowych X, czy faktycznie jest ona "agentką zmiany". Były prezydent próbował ściśle powiązać Harris z Bidenem i jego dorobkiem, odkąd weszła do wyścigu, w tym podczas ich wrześniowej debaty, w której powiedział, że Harris "jest Bidenem". — Oczywiście [że] nie jestem Joe Bidenem — odpowiedziała Harris podczas debaty. — I z pewnością nie jestem Donaldem Trumpem. To, co oferuję, to nowa generacja przywództwa dla naszego kraju. Remis ze wskazaniem. Co wiemy po debacie Donald Trump — Kamala Harris [ANALIZA] Zmiana w sondażach Sondaże pokazują, że to przesłanie może właśnie zacząć docierać do wyborców. Nowe badanie "New York Times"/Siena College opublikowane we wtorek wykazało, że 46 proc. wyborców postrzega Harris jako kandydatkę reprezentującą zmianę w wyborach w porównaniu z 44 proc. dla Trumpa. To odwrócenie w stosunku do poprzednich sondaży, które wskazywały Trumpa jako kandydata uosabiającego zmianę. Kamala Harris traci wpływowych wyborców. Demokratka ma problem w dwóch kluczowych kwestiach Wywiad Kamali Harris dla "The View" Howarda Sterna jest częścią maratonu wystąpień w mediach. We wtorek pojawi się również w programie SiriusXM "The Howard Stern Show" i CBS "The Late Show with Stephen Colbert".