Rynki ocenia Trumpa po czynach

Rozstrzygnięcie wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych dało pozytywny impuls rynkowi akcji, wzmocniło też dolara i wyniosło kurs bitcoina do rekordowego poziomu. - Rynki poczuły ulgę, bo niepewność zniknęła. Najlepiej można to zobrazować patrząc na indeks VIX, który wyraźnie spadł – mówi Gordon Kearney, zarządzający inwestycjami w State Street Global Advisors, który był gościem CFA Summit, konferencji zorganizowanej przez CFA Society Poland. Indeks VIX jest popularnym miernikiem zmienności rynkowej. Im jego wartość jest wyższa, tym większa niepewność na rynku. W dniu wyborów VIX wynosił ponad 20, dzień później spadł o do 16, a obecnie wynosi niewiele ponad 15. Spadek VIX nie oznacza jednak, że ryzyko zostało zażegnane . Groźba wprowadzenia surowych regulacji celnych przez nowego prezydenta znalazła odzwierciedlenie we wzroście rentowności 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych oraz umocniła dolara w stosunku do euro i złotego. Inwestorzy boją się, że potencjalna wojna handlowa doprowadzi do powrotu wysokiej inflacji i tym samym powstrzyma Rezerwę Federalną od dalszych obniżek stóp procentowych. - W moim odczuciu inflacja jest największym zagrożeniem w przyszłym roku. Stopy procentowe Fedu mogą pójść w górę o nawet 50 pkt baz. w 2025 r. – twierdzi Gordon Kearney. Inflacją martwi się też Mark Capstick, zarządzający inwestycjami w Colchester Global Investors. Ekspert podkreśla też wagę rosnącego deficytu budżetowego najstarszej demokracji świata, który przekracza 6 proc. rocznego PKB. - Sytuacja w USA jest niepokojąca. Inflacja nadal jest powyżej celu Fedu. Dodajmy do tego rosnący deficyt budżetowy i robi się nieciekawie – mówi Mark Capstick. Według szacunków "The Wall Street Journal", wydatki planowane przez przyszłego prezydenta powiększyłyby deficyt budżetowy w ciągu dekady o 7,5 bln USD - to mogłoby zachęcić inwestujących obligacje do żądania większej premii za ryzyko. Wysoki deficyt budżetowy niekoniecznie musi być jednak katalizatorem wzrosty rentowności amerykańskich obligacji skarbowych (a więc spadku cen), twierdzi Freya Beamish, główna ekonomistka TS Lombard. - Kiedy patrzę na dane historyczne, istnieją bardzo słabe dowody na zależność - w normalnych czasach - między zmianą deficytu a zmianą rentowności – przykładem służy chociażby Japonia – mówi Freya Beamish. Rentowność 10-letnich obligacji japońskich wynosi 1,09 proc., a w ostatnich 25 latach nie przekroczyła progu 2 proc., mimo że kraj kwitnącej wiśni od lat notuje najwyższy wskaźnik długu do PKB wśród krajów G7 – 219 proc. według CEIC Data. Choć strach przed powrotem wysokiej inflacji jest odczuwalny, to eksperci wydają się bardziej spokojni co do polityki celnej administracji Donalda Trumpa. - W przypadku Donalda Trumpa trzeba patrzeć na to, co robi, a nie co mówi. Unia Europejska przygotowywała się na jego prezydenturę już od dłuższego czasu. Myślę, że rozsądne rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Będzie czas na negocjacje – uważa Gordon Kearney. - Rządy używają ceł bardziej jako instrumentu negocjacji i wdrażają je krok po kroku, aby zobaczyć, jaka jest reakcja – dodaje Mark Capstick. Dla Polski zwycięstwo Donalda Trumpa podnosi ryzyko zakończenia wojny Rosji z Ukrainą na warunkach niedogodnych dla kraju-ofiary agresji. Nawet zawarcie rozejmu mogłoby odstręczyć inwestorów od polskiej giełdy ze względu na zwiększone ryzyko ponownego wybuchu konfliktu. Jedno jest pewne: wybór Donalda Trumpa zmusza Polskę i Europę do zwiększenia wydatków na obronność, twierdzi Mateusz Szczurek, członek zarządu BGK i były minister finansów. - Jestem zmartwiony. Donald Trump jest nieprzewidywalny i nie jestem pewien, jak poczoty się konflikt. W moim odczuciu trzeba zwiększyć wydatki na obronność i innowacje. Wierzę jednak, że do sytuacji krytycznej Polska będzie w stanie się zaadaptować – mówi Mateusz Szczurek. Jego zdaniem relacje między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi niespecjalnie się zmienią wraz z objęciem urzędu przez nowego prezydenta. - Nie jestem pewien czy Donald Trump aż tak dużo zmieni. Obecna administracja również była skupiona na podbijaniu konkurencyjności USA. Wystarczy popatrzeć na Inflation Reduction Act – dodaje Mateusz Szczurek. Inflation Reduction Act (IRA) jest największą w historii inwestycją rządu amerykańskiego w transformację energetyczną Stanów Zjednoczonych. Jednym z głównych celów ustawy jest redukcja emisji gazów cieplarnianych do poziomów zgodnych z porozumieniem paryskim (około 50 proc. do 2030 r.). Pakiet inwestycyjny składający się z m.in. ulg podatkowych czy dotacji na inwestycje związane z zieloną energią jest wyceniany na 370 mld USD. Jednak w trakcie swojej kampanii Donald Trump wielokrotnie podkreślał niechęć do ustaw związanych z ochroną klimatu. Miliarder obiecał nawet, że USA wyjdzie z porozumienia paryskiego. Według danych Bloomberga, wygrana Donalda Trumpa przyniosła inwestorom z pozycją nastawioną na spacek akcji spółek związanych z transformacja energetyczną zyski rzędu 1,3 mld USD. Eksperci wierzą jednak, że instynkt biznesmena przeważy nad instynktem politycznym przyszłego prezydenta. - IRA pociągnęła za sobą szereg ogromnych inwestycji w technologię energii odnawialnej m.in. farmy fotowoltaiczne. Donald Trump jest przede wszystkim biznesmenem i według mnie zauważy w tym potencjał – uważa Gordon Kearney. - Nie przekreślałbym ESG [czyli kwestii środowiskowych, społecznych i ładu korporacyjnego - red.]. Oczywiście z jednej strony jest to obciążenie dla biznesu, ale z drugiej jest to dla wielu okazja – dodaje Mateusz Szczurek.