Blogs
Home/business/Kariera to nie rower stacjonarny

business

Kariera to nie rower stacjonarny

Uwazasz ze twoja kariera rozwija sie w tempie zowia Moze czas na zmiane trasy i odkrycie swoich mozliwosci na nowo.

November 06, 2024 | business

Kolejka chętnych, by uścisnąć dłoń królowej. Przed Elżbietą II staje młoda kobieta, gdy nagle w jej torebce zaczyna dźwięczeć komórka. Dziewczyna, z twarzą czerwoną niczym burak, zerka z zakłopotaniem na monarchinię, która z kolei wpatruje się w torebkę. Telefon wciąż wykonuje swój solowy koncert. Gospodyni Pałacu Buckingham z uśmiechem przerywa kłopotliwe milczenie: „Odbierz, moja droga. Może dzwoni do ciebie ktoś ważny". Dodajmy: a nuż to hydraulik chce się umówić z tobą na naprawę usterki baterii łazienkowych, Robić coś to jedno, a koncentrować się na tej czynności to zupełnie inna sprawa. Bez determinacji i konsekwentnego trzymania się priorytetów niewiele osiągniemy, choćbyśmy dali z siebie wszystko. To jeden z powodów, dla których nasze kariery już od dawna się nie rozwijają. Czujemy się jak na rowerze stacjonarnym – im mocniej naciskamy na pedały, tym bardziej się męczymy i pocimy, a mimo to nie zbliżamy się do swoich celów. Pamiętacie, jak Blaise Pascal radził, by cieszyć się własnym towarzystwem w ciszy? Tymczasem my zawsze jesteśmy wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinniśmy. Gonimy przez życie jak kot za zielonym punkcikiem lasera, nie wiedząc, czy to przygoda, czy może jednak pułapka. Byle mejl wydaje się ważniejsza niż raport, który mieliśmy oddać przedwczoraj. Nawet hydraulik staje się atrakcyjniejszym rozmówcą niż angielska królowa, która mogłaby nam opowiedzieć o sekretach pałacowego życia. Jak odzyskać zdolność koncentracji na tym, co w danym momencie przesądza o sukcesie? Pozwólcie się zaprosić na fascynującą wycieczkę ku produktywności i samoorganizacji. Naszym przewodnikiem będzie David Allen – jeden z najwybitniejszych ekspertów w zarządzaniu czasem na świecie. Allen, niczym współczesny odkrywca, zawsze ma przy sobie mapy, by odnaleźć się w każdej sytuacji. Zawsze wie, gdzie się znajduje, dokąd zmierza i jakie atrakcje mogą czekać na niego po drodze. Nie przypomina turystów, którzy zamiast doMelbourne lecą do Wiednia. A przy okazji, na tamtejszym lotnisku jest nawet specjalny pokój dla takich pasażerów, co tylko podkreśla, jak ważne są dobre planowanie i trzeźwość umysłu. Śmiejemy się z tych, którzy mylą Australię z Austrią, ale czy naprawdę jesteśmy od nich lepsi? O nie. My często popełniamy błędy na większą skalę, jak te dotyczące zawodu i branży. Czym się kierujemy przy wyborze studiów? Decyzjami koleżanek i kolegów z liceum. Zdobywamy przypadkowe wykształcenie, które prowadzi nas do równie przypadkowej pracy. A kiedy już mamy określoną ścieżkę kariery, trzymamy się jej kurczowo, jakby to była jedyna opcja. Może pomyśleć o małej rewolucji? Ale czy już nie za późno? Tyle zainwestowaliśmy w swoje życie zawodowe, pozyskaliśmy doświadczenia, kontakty, więc jak się tego wszystkiego wyrzec i zaczynać od zera? Tylko w chwilach absolutnej szczerości, wywołanej frustracją, jesteśmy gotowi przyznać, że zboczyliśmy z trasy. Ale to nie jest prawda. Rzecz w tym, że nigdy nawet nie wstąpiliśmy na drogę, co do której może jeszcze w dzieciństwie byliśmy pewni, że jest nasza. Poszliśmy na łatwiznę, słuchając rad innych zamiast siebie. Chodzi o ten głos, który odzywa się w naszej duszy, niczym telefon w torebce kobiety, która właśnie spotkała się twarzą w twarz z królową. „Gdyby to był mój ostatni dzień, czy chciałbym robić to, co planuję?” – to pytanie Steve Jobs zadawał sobie codziennie przed lustrem. Jeśli jego plan nie pasował do jego wielkiego celu, zmieniał go natychmiast. Bez jego uporu nie byłoby postępu w technologii, muzyce czy filmach animowanych. Jobs był jednak dziwolągiem w Ameryce. Tylko co trzeci Amerykanin kocha swoją pracę. Połowa wykonuje ją bez zapału, a co piąty nienawidzi tego, co robi, narzekając na swój los. W Polsce? To samo. Nawet menedżerowie często pracują z musu. Decydują się na zajęcie modne, prestiżowe i dobrze płatne, zdradzając swoje marzenia. Gdy zaś zaczynają odkrywać, że życie nie toczy się po ich myśli, brakuje im pary, by skierować je na inne tory. Ale nigdy nie jest za późno. Może to my jesteśmy tymi, co nie zauważyli swojego powołania? Jest taka metafora o przystawieniu drabiny do niewłaściwego muru. Adwokat z sukcesami, szacunek klientów i dziennikarze umawiający się z nim na wywiady, ale on czemuś smutny. Kiedy ktoś gratuluje mu osiągnięć, grzecznie dziękuje, by po chwili dorzucić: „Byłoby super, gdybym swoją drabinę postawił pod właściwą ścianą". Marzył o muzyce, ale rodzice mieli inny plan. Nie miał odwagi się postawić, więc żył w cichej desperacji i nawet największe sukcesy nie smakowały. Kto nie ma celu, nie ma też drogi – głosi starodawna mądrość. Stąd się bierze poczucie, że choć dajemy z siebie coraz więcej, ciągle tkwimy w miejscu jak osoba ćwicząca na rowerze stacjonarnym. Energia wkładana w zdobycie awansu, miłości, wysokiego statusu jest odwrotnie proporcjonalna do efektów. Jak zbyt duże zatroskanie o zdrowie kończy się hipochondrią, tak pogoń za sukcesem skutkuje jeszcze większym brakiem pewności siebie i bezpieczeństwa. Tylko jedno ale: mieć cel nie znaczy mieć na oczach klapki. Niekiedy rzeczywistość jest lepsza od naszych wyobrażeń i podsuwa nam okazje, o których nawet nie mieliśmy śmiałości marzyć. Dlatego David Allen ma rację, gdy radzi, abyśmy dostrzegali wszystko, co prawdziwe, dobre i piękne – pozytywne punkty, kamienie milowe, przełomy, zarówno zaznaczone na mapie życia, jak i te, które pojawiają się bez zapowiedzi. A prawdziwa mądrość polega według eksperta na tym, by wiedzieć, kiedy dać się porwać nieznanemu, a kiedy kurczowo trzymać się planu. Brak zadowolenia i kontroli częściej jest jednak następstwem nieporządku, chaosu i nieumiejętności oddzielenia błahostek od priorytetów. To problem dziewczyny, która nie umiała rozstrzygnąć, co jest dla niej ważniejsze: przywitać się z królową Elżbietą II czy odebrać telefon od hydraulika. To także problem wielu z nas, którzy rzucamy się bezmyślnie w wir obowiązków, zamiast poświęcić chwilę na organizację, planowanie, wyznaczenie celu i trasy. Aby osiągnąć prawdziwe szczęście, musimy podążać za tym, co naprawdę nas uszczęśliwia, zamiast spełniać oczekiwania innych. Tylko wtedy możemy odnaleźć drogę, która jest naprawdę nasza i prowadzi do spełnienia.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS