Home/business/Dlaczego ludzie chca zyc na Kozanowie mimo ryzyka powodzi Sama mieszkaam tu w 1997 r.

business

Dlaczego ludzie chca zyc na Kozanowie mimo ryzyka powodzi Sama mieszkaam tu w 1997 r.

Wyaczone windy wzmocnione way obywatelskie patrole i lokalny lider powodziowy tak wrocawski Kozanow osiedle najmocniej dotkniete przez zywio w 1997 i 2010 r. przygotowywao sie na powodz ktora na szczescie ominea Wrocaw. Choc ryzyko zalania jest wpisane w decyzje o zamieszkaniu w tej czesci miasta chetnych nie brakuje. Kusza tereny zielone dobra komunikacja i stosunkowo przystepne ceny mieszkan. Wady i zalety osiedla znam z pierwszej reki. Wychowaam sie na Kozanowie a powodz z 1997 r. obserwowaam z trzeciego pietra otoczonego przez wode bloku.

September 24, 2024 | business

Odsiewał dane istotne od tych drugorzędnych i informował, jakie działania zostały podjęte, by chronić Kozanów. W komentarzach pod postami można przeczytać, że informacje przekazywane przez dr. Chudego śledzili nie tylko mieszkańcy Kozanowa, ale i innych części Wrocławia. On sam 23 września oznajmił, że kończy codzienne raporty powodziowe, ale planuje nadal edukować mieszkańców na temat wód i uczyć ich, jak samodzielnie monitorować ich stan. Okazuje się, że moje pytanie zadał już portal OkoPress. "Z wyboru. To nie jest proste miejsce dla Wrocławia, szczególnie w kontekście wody. Ale skoro się nią zajmuję, to Kozanów mnie nie przeraża. — mówi hydrogeolog. Ale gdy nie ma powodzi, jest to piękne miejsce do mieszkania: mamy wokół park, Dolinę Odry, jest spokój, dużo przyrody i blisko do centrum" — dodaje, tłumacząc, dlaczego mieszka na Kozanowie. Wieś w sercu blokowiska Sama przyszłam na świat we Wrocławiu, a całe dzieciństwo i wiek nastoletni spędziłam właśnie na Kozanowie. Pierwszy rok życia — w mieszkaniu przy ul. Kozanowskiej, tym samym, z okien którego 11 lat później obserwowałam wielką wodę. W powódź do ostatniej chwili nikt z nas nie wierzył. W drugim tygodniu lipca 1997 r. chodziliśmy na wały obserwować Odrę. W czasach mojego dzieciństwa można na nich było znaleźć nie tylko ogródki warzywne, rabatki i rekreacyjne altanki, ale także konkretne zagony ziemniaków i buraków, kury, a nawet krowy. Choć z dzisiejszej perspektywy wydaje się to abstrakcyjne, w latach 90. i wczesnych 2000 Kozanów był jednocześnie typowym PRL-owskim blokowiskiem z wielkiej płyty i wiejską enklawą w sercu dużego miasta. Krajobraz nad rzeką obfitował w sceny rodem z "Chłopów": starsza pani w chustce na włosach niesie na plecach naręcze chrustu, a za jej plecami zachodzi słońce. Ulica Kozanowska oddzielała 10-piętrowe bloki od domków jednorodzinnych. Powódź 1997 r. 11 lipca mama przeszła jeszcze suchą stopą do pracy, zostawiając mnie i brata u babci. Kiedy wracała, woda sączyła się na osiedle, ale wydawało się, że tylko je podmyje. O tym, że mieszkanie nie zostało zalane, dowiemy się dopiero parę dni później, kiedy tata przypłynie w odwiedziny pontonem. Chciałabym napisać: w środku nocy obudził mnie huk. Prawda jest jednak taka, że obudził dorosłych. To z ich opowieści wiem, że woda przerwała wtedy wały i sforsowała umocnienia usypane przez mieszkańców. Na Kozanowskiej woda wdarła się do mieszkań położonych na parterze. Kiedy wstałam z łóżka, byliśmy już odcięci od świata. Powódź z perspektywy 11-latki nie była traumą, ale trudno ją też nazwać przygodą. Ile można czytać książki i grać w planszówki? Na dachu bloku mieszkańcy wyprowadzali psy. Nie muszę chyba wspominać, że w latach 90. sprzątanie po zwierzakach nie było praktykowane. Odpowiednie kolory miały dać znać, czego nam potrzeba: jedzenia, pomocy medycznej, ewakuacji. Pamiętam rozdzielanie darów dla powodzian na klatce schodowej i fakt, że ponieważ w domu były dzieci, mieszkańcy uradzili, że nasze mieszkanie dostanie większy przydział mleka. Parzyło lipcowe słońce, śmierdziało kanalizacją, a na środku jezdni szamotała się niewielka ryba. A może tylko mi się zdawało? Obecności konającej ryby nikt poza mną nie pamięta. Zieleń i przestrzeń do życia Zielono, blisko do centrum — słyszę, kiedy pytam znajomych o powody, dla których mieszkają na Kozanowie. Część mieszkania po prostu odziedziczyła. Na estetyczną ucztę liczyć tu nie należy: z fasady większości budynków obłażą kolorowe, wręcz neonowe niegdyś wzory. Kiedy po raz pierwszy pomalowano oryginalnie dwukolorowe bloki, mieszkańcy plotkowali, że odblaskowa farba była po prostu najtańsza. Elewacje kozanowskich budynków nigdy nie były mocną stroną osiedla, z perspektywy czasu doceniam jednak zalety planowania przestrzennego lat 80. Kiedy powstawał Kozanów, żaden deweloper nie starał się maksymalnie wykorzystać każdego wolnego skrawka przestrzeni. Sporo zmieniło się też od czasów, kiedy za całą ofertę gastronomiczną Kozanowa musiały starczyć dwie pizzerie: istniejące do dziś Lido i zamknięta już restauracja La Terazza, a w miejscu dzisiejszej Galerii Pilczyckiej było targowisko. Dziś na osiedlu znajdziemy kilka dużych dyskontów, parę lodziarni i knajpek, jedzenie zamówimy też na dowóz. Dodatkowym argumentem za osiedlem jest uruchomiona w 2012 r. Park Popowicki z jednej i Zachodni z drugiej strony, duża liczba placów zabaw, zachęcają do osiedlania się rodziny z dziećmi. No i przede wszystkim — ceny mieszkań. I tak, od 1997 r. cała Polska wie, że Kozanów leży na dawnych terenach zalewowych. Ale o swój dobytek jeszcze kilka dni temu martwić musieli się też mieszkańcy Portu Popowice, Kępy Mieszczańskiej, Browarów Wrocławskich, Olimpii Port i wielu innych, nowych, dużo droższych i bardziej prestiżowych osiedli. Prosta kalkulacja pokazuje, że wielka woda zagraża miastu raz na 13-14 lat. Po powodzi z 1997 r. kolejna dotknęła Kozanów w 2010 r., choć już na znacznie mniejszą skalę. W marcu 2012 r. ruszyła budowa ponad kilometrowego wału, ciągnącego się od Mostu Maślickiego do siedziby policji przy ul. Połbina. Inwestycja została oddana w 2013 r., a całość prac wyceniona na 22 mln zł. Początki systemu, o którym dziś rozmawiamy, pochodzą z początku XX w. Jeszcze Niemcy, po katastrofalnej powodzi, która zalała też tereny wodonośne, zaczęli budować kanały w centrum miasta, którymi można rozdzielać nurt rzeki. Po powodzi 1997 r. wykonano dalsze prace: wzmocniono i podniesiono wały, powstało dużo barier przenośnych, które dziś zostały zamontowane" — tłumaczył dr Krzysztof Chudy we wspomnianej wyżej rozmowie z OkoPress. Kiedy jeszcze w ubiegłym tygodniu mieszkańcy miasta toczyli dyskusje, gdzie można bezpiecznie zaparkować samochód, obok piętrowych parkingów w galeriach handlowych i udostępnionego przez miasto stadionu, wymieniano głównie Krzyki. Z tej perspektywy Kozanów wydaje się równie dobrym i równie złym miejscem do życia, jak każde inne wrocławskie osiedle.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS