Home/business/Deflacja cen i inflacja pac duza presja w przemysle

business

Deflacja cen i inflacja pac duza presja w przemysle

W przetworstwie pogebia sie spadek cen ale jednoczesnie utrzymuje sie bardzo wysoki nominalny wzrost pac. To tylko czesciowo sa aberracje poinflacyjne. Jest to tez element strukturalnej zmiany w kosztach pracy. Nie wszystkie branze to przetrwaja bez skazy.

October 21, 2024 | business

Ostatnie miesiące przyniosły w przetwórstwie przemysłowym raczej pogorszenie niż poprawę, której oczekiwano. Dynamika produkcji utrzymuje się poniżej zera — we wrześniu wyniosła -0,3 proc. r/r. Niski popyt jest odzwierciedlony w cenach, których spadek pogłębił się we wrześniu do -6,5 proc. Częściowo ten spadek cen jest powodowany przez obniżki cen paliw, ale deflacja obejmuje też sektory nieenergochłonne — meblarstwo, motoryzację, urządzenia elektryczne, przetwórstwo drewna. Ta deflacja jest zjawiskiem popytowym, a nie podażowym. Nawrót spadków cen jest o tyle intrygujący, że w miesiącach letnich ceny produkcji sprzedanej w Europie zaczęły się stabilizować lub nawet wykazywać nieznaczny wzrost. Nie przekłada się to jeszcze na polskich producentów. Mimo spadku popytu i cen firmy przemysłowe nie mają możliwości istotnego zahamowania wzrostu płac. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie w przetwórstwie było o 10,3 proc. wyższe r/r, co oznacza wzrost niewiele mniejszy niż w poprzednich miesiącach. Tym samym z punktu widzenia przedsiębiorstw realne wynagrodzenia rosną w tempie przekraczającym 15 proc. r/r. Słaba koniunktura i wysoki wzrost kosztów powodują redukcję zatrudnienia. I to coraz szybszą. We wrześniu przeciętne zatrudnienie w przetwórstwie obniżyło się o 1,4 proc. r/r. Pomijając okres wiosny 2020 r., takie spadki ostatni raz wystąpiły po kryzysie finansowym z 2008 r. Intensyfikację zwolnień widać było szczególnie w miesiącach letnich, mimo że badania ankietowe PMI sugerują, że skłonność firm do zwalniania jest coraz niższa. Zobaczymy, co stanie się w kolejnych miesiącach, na razie jednak rzeczywistość jest gorsza niż deklaracje z ankiet. Duża część wahań cen i płac to element silnych perturbacji, które są pozostałością fali inflacyjnej z lat 2021-23. Gospodarka zachowuje się jak auto wyrzucone przez poślizg ze stabilnej trajektorii, które próbuje ustabilizować kierunek jazdy. Ceny dostosowują się znacznie szybciej niż płace, dlatego najpierw, w 2022 r., ceny rosły szybciej, a teraz rosną wolniej. To powoduje duże wahania wyników finansowych, a u słabszych firm i mocniej dotkniętych branż konieczność zwolnień. W pewnym momencie ten samochód w końcu złapie stabilną trajektorię. Jednak w jakiejś mierze te zmiany są trwałym dostosowaniem gospodarki. Podaż pracy w Polsce zaczyna się kurczyć ze względu na fakt, że dopływ imigrantów już nie zastępuje naturalnego ubytku ludności w wieku produkcyjnym. Firmy muszą mocniej podnosić płace, żeby przyciągać pracowników od konkurencji, z innych branż lub sektorów, a nawet pracowników dotychczas nieaktywnych. W tym procesie bardziej wydajne firmy będą zyskiwać, a mniej wydajne wypadać z rynku. Dlatego w niektórych branżach, gdzie płace są niskie, zwolnienia odbywają się na relatywnie dużą skalę. Przykładem jest meblarstwo. W pozytywnym scenariuszu będziemy obserwować relokację pracowników do bardziej wydajnych branż i stopniowy wzrost udziału sektorów bardziej kapitałochłonnych i opartych na wiedzy. W negatywnym kapitał zagraniczny będzie szerszym łukiem omijał Polskę, którą lubił jako dostarczyciela taniej pracy. Ja trzymam się wersji optymistycznej, ponieważ polska gospodarka wykazuje dużą elastyczność i przetasowania sektorowe nie są jej obce.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS