Home/world/"Poparcie dla Putina jest bliskie zera". Rosjanie masowo uciekaja z frontu. Udaja trupy w plastikowych workach

world

"Poparcie dla Putina jest bliskie zera". Rosjanie masowo uciekaja z frontu. Udaja trupy w plastikowych workach

Kazdy dzien rosyjskiej inwazji na Ukraine przynosi ze soba nowe historie o "maszynce do miesa". Masa sabo wyszkolonych zmobilizowanych Rosjan jest poswiecana w pogoni za watpliwymi celami wojskowymi. W rezultacie z frontu ucieka tysiace rosyjskich zonierzy. The Insider rozmawia z dezerterami ktorym udao sie przedostac za granice. Wielu w tym ja pokadao nadzieje w pogoskach ze koniec wojny jest bliski. Nikt nie chce w niej uczestniczyc. 90 proc. chce odejsc mowi byy zonierz Pawe ktory zbieg z armii Putina i otrzyma azyl w Finlandii a teraz opowiada o tragicznych realiach rosyjskiego wojska.

October 05, 2024 | world

"Liczba dezerterów będzie rosła" Według opozycyjnej agencji informacyjnej Mediazona od początku inwazji zdezerterowało ponad 8 tys. Rosjan — a liczba ta rośnie proporcjonalnie do spadających rosyjskich morale. Dezerterzy oraz aktywiści tbiliskiej antywojennej organizacji charytatywnej Get Lost (wcześniej Go by the Forest) mówią, że udana ucieczka z rosyjskich sił zbrojnych jest łatwiejsza, niż mogłoby się wydawać. Wojna przeniosła się poza Europę. Dziennikarze zdobyli nagranie od ukraińskiego wywiadu. Kijów dziesiątkuje Rosjan w Syrii [WIDEO] Nazwiska osób występujących w tej historii zostały zmienione w celu ochrony ich prawdziwej tożsamości. W lutym antywojenna organizacja charytatywna Get Lost poinformowała o rosnącej z roku na rok liczbie wniosków od rosyjskich żołnierzy chcących zdezerterować: z 28 w styczniu 2023 r. do 284 w styczniu 2024 r. Takie przypadki stanowią już jedną trzecią wniosków rozpatrywanych przez antywojenną grupę z siedzibą w Tbilisi. Analitycy są niemal jednomyślni w swoich przewidywaniach, że liczba dezerterów będzie rosła. Zmęczeni wojną żołnierze nieustannie narzekają na słabą logistykę, brak rotacji i tendencję dowódców do narażania podwładnych na niebezpieczeństwo, którego można było uniknąć. Pieniądze, a nie patriotyzm czy ideologia, pozostają dominującą zachętą dla zawodowych żołnierzy w rosyjskich siłach zbrojnych. "Ok. 90 proc. chce odejść" Nieproporcjonalne poleganie przez Moskwę na mniejszościach etnicznych, społecznie upośledzonych rekrutach i skazanych przestępcach tylko zaostrza problem. Spośród 1,8 tys. dezerterów przebadanych przez niezależny rosyjski portal Verstka w ciągu pierwszych sześciu miesięcy wojny ok. 1,1 tys. pochodziło z rosyjskich republik etnicznych. Największe przypadki dezercji, w których ok. 100 żołnierzy porzuciło służbę, miały miejsce w jednostkach Grupy Wagnera i "Szturm Z", które w dużej mierze składały się z więźniów . Według dezerterów, z którymi rozmawiał The Insider, większość żołnierzy rosyjskiej armii chce odejść. — Ok. 90 proc. chce odejść. Wszyscy są zmęczeni. Nikt nie chce iść na wojnę — mówi Aleksander, który trafił na front w listopadzie 2023 r. zamiast do więzienia. Rekruterzy obiecali mu, że "wszystko ucichnie przed Nowym Rokiem". Zaciągnął się do oddziału "Szturm Z". Jeden atak ujawnił strategię Ukrainy. Most Krymski może stanąć w płomieniach. "Tym razem Ukraińcy chcą mieć pewność" "Nawet oficerowie zawodowi są coraz bardziej zmęczeni wojną" Konstantin, oficer zawodowy, który porzucił swoją jednostkę wojskową i przedostał się za granicę do postsowieckiego państwa, które pozostaje w dobrych stosunkach z Moskwą, zauważa, że nawet w ciągu pierwszych sześciu miesięcy inwazji na pełną skalę, tylko ok. 10 proc. rosyjskiego personelu wojskowego wierzyło w "walkę z NATO" lub "ukraińskimi nazistami". Jak mówi Konstantin, większość pozostała w siłach zbrojnych głównie z powodu braku możliwości zatrudnienia poza armią — czy to w Rosji, czy za granicą. Niektórych zniechęciły przypadki dezerterów, którzy znaleźli się bez dokumentów w niebezpiecznych krajach, takich jak Kazachstan i Armenia, gdzie ryzykowali ekstradycję z powrotem do Rosji. Nawet oficerowie zawodowi są coraz bardziej zmęczeni wojną . Jak powiedział w rozmowie z The Insider jeden z aktywistów organizacji Get Lost, po uruchomieniu projektu pod koniec 2022 r. większość wniosków pochodziła od niedawno zmobilizowanych, ale teraz trend przesunął się w kierunku oficerów zawodowych, wolontariuszy i żołnierzy kontraktowych. Obecnie większość wniosków przetwarzanych przez Get Lost pochodzi od oficerów zawodowych, wolontariuszy i żołnierzy kontraktowych "Byli wysyłani na pewną śmierć" Rosyjska grupa praw człowieka Conscious Escapist Movement pomaga poborowym, którzy nie chcą iść na wojnę. Niestety, grupa ta nie jest szeroko znana, więc Rosjanie, którzy niedawno otrzymali wezwanie do poboru, często nie zdają sobie sprawy, że oferuje im ona potencjalną opcję uniknięcia okopów. Na początku inwazji na pełną skalę wielu antywojennych Rosjan wybrało więzienie zamiast wcielenia do armii; jednak wkrótce stało się jasne, że więzienie nie uchroni ich przed wysłaniem na front. Rekruterzy rosyjskiego ministerstwa obrony objeżdżali kolonie karne, zmuszając więźniów do podpisania kontraktu z siłami zbrojnymi. — Jeśli odmówisz podpisania kontraktu na udział w walkach, uczynią twoje życie piekłem w zakładzie karnym — potwierdzają działacze organizacji Get Lost. Zły stan zdrowia również nie jest wystarczającym powodem do zwolnienia. — Mamy wielu dezerterów z wirusowym zapaleniem wątroby typu C i innymi chorobami, które teoretycznie czynią ich niezdolnymi do służby wojskowej i bojowej. Byli traktowani jak mniej niż ludzie, wysyłani automatycznie do grup szturmowych, na pewną śmierć — mówi jeden z aktywistów. Na przykład Dmitrij został zmobilizowany pomimo tak zaawansowanej choroby żylaków, że czasami nie był w stanie poruszać nogą. W sprawie F-16 Zachód nie mówi jednym głosem. Instytut Badań nad Wojną: to skomplikuje plany Ukrainy Udało mu się uzyskać zwolnienie na leczenie, ale po operacji powiedziano mu, że ma podjąć służbę w strefie walk w ciągu 14 dni. Nie mogąc uniknąć poboru ze względu na zły stan zdrowia, Dmitrij postanowił zdezerterować. Taksówka, pogrzeb, szpital, wakacje, czyli popularne schematy dezercji Jak pokazują badania dotyczące dezercji, przypadki ucieczki żołnierzy z linii frontu są rzadkie — i to nie tylko w Ukrainie. Podczas wojny w Wietnamie 39 proc. amerykańskich dezerterów uciekło podczas urlopu. Tylko 7 proc. zdezerterowało z samego Wietnamu, a zaledwie 2 proc. uciekło bezpośrednio z pola bitwy. Badania innych dużych konfliktów, w które zaangażowane były Stany Zjednoczone, pokazują podobny wzorzec. Badania Mediazony wskazują, że większość rosyjskich żołnierzy, którzy uciekają, robi to podczas zmiany miejsca pobytu, na wakacjach lub podczas leczenia w szpitalu. Więziony opozycyjny polityk Ilja Jaszyn donosi o rosnącej liczbie dezerterów wśród swoich współwięźniów. — Ranni odłamkami żołnierze, którzy cudem przeżyli ostrzał, są przekonani, że ich dług wobec ojczyzny został w pełni spłacony i że zasłużyli na prawo do demobilizacji. Ale ojczyzna, ustami lekarza wojskowego, bezdusznie stwierdza: "jesteś sprawny i musisz wznowić służbę". Decydują więc, że życie w więzieniu jest lepsze niż śmierć w okopach — mówi opozycjonista. Tak właśnie stało się z Pawłem, wojskowym, który zdezerterował i otrzymał azyl w Finlandii. Jesienią 2022 r. trafił do szpitala z raną od granatu. Dwadzieścia dni później, gdy wciąż dochodził do siebie, jego dowódca zadzwonił do niego, żądając, aby Paweł wrócił na front. Ukraińcy w końcu mają rozwiązane ręce. Teraz Rosjanie uginają się pod presją. "Rozpoczęła się kontrofensywa" Zamiast się podporządkować, postanowił zdezerterować. Paweł wypłacił wszystkie pieniądze z konta bankowego, kupił niezarejestrowaną kartę SIM i uciekł do innego miasta. Spędził kilka miesięcy w ukryciu, przygotowując się do przekroczenia granicy z Finlandią. — Poparcie dla Putina i byłego ministra obrony Szojgu wśród żołnierzy i oficerów jest bliskie zera. Wielu jest przywiązanych do swoich towarzyszy, po prostu czekając na koniec wojny — mówi Paweł o tych Rosjanach, którzy zdecydowali się pozostać w armii. W większości przypadków ci, którzy chcą porzucić służbę, muszą najpierw opuścić okupowane terytorium Ukrainy. Konstantin, inny dezerter, wyjaśnił, jakie to wyzwanie. — Trzeba przejść przez kontrolę graniczną, a na granicy jest żandarmeria wojskowa , która sprawdza dokumenty i rzeczy osobiste. Potrzebny jest rozkaz bojowy podpisany przez dowódcę jednostki lub szefa sztabu. Tak więc opuszczenie okupowanego terytorium Ukrainy bez rozkazu z góry jest dość problematyczne dla personelu wojskowego — mówi były żołnierz. — Ludzie najpierw próbują dostać się do szpitala w Rosji, idą na urlop lub znajdują oficjalny pretekst do opuszczenia jednostki. Na przykład często udają się na Krym lub do Rostowa po zaopatrzenie, takie jak paliwo i żywność. Ale nie możesz wyjechać bez rozkazu wojskowego: żandarmerii wojskowej nie da się przekupić, a kontrole są dokładne. Sprawdzają numery seryjne broni, a jeśli znajdą granaty lub inny sprzęt bojowy, konfiskują go i zgłaszają — wyjaśnia Konstatnin. "Podróżowali w plastikowych workach, udając martwych" Jak mówi dezerter, rosyjski żołnierz w każdym przypadku musi uzyskać zgodę dowódcy na urlop. Wojskowi mogą otrzymać podstawowy urlop po co najmniej sześciu miesiącach służby bojowej na froncie lub urlop z powodu okoliczności rodzinnych, takich jak narodziny dziecka, śmierć bliskiego krewnego itp. Niewiele osób zadaje sobie trud sprawdzenia dokumentów na froncie, więc można dojść do porozumienia z oficerami personalnymi (głównie urzędnikami zajmującymi się papierkową robotą) lub dostarczyć zdjęcia fałszywych dokumentów. Niektórzy próbują udawać chorobę. Mogą zostać wysłani do szpitala w samozwańczej Donieckiej lub Ługańskiej Republice Ludowej, aby stamtąd próbować uciec. — Alternatywnie, można po prostu wykupić urlop. Wielu dowódców nie odmówi dobrych pieniędzy — tłumaczy Konstantin. Organizacja Get Lost przytacza także kilka udanych przypadków ucieczki rosyjskich żołnierzy bezpośrednio z frontu. Grigorij Swerdlin, założyciel tej grupy aktywistów, opowiada historię żołnierza, który skontaktował się z organizacją charytatywną, z powodzeniem zdezerterował i pomógł 50 swoim rówieśnikom . — Używaliśmy minivanów UAZ, takich jak te używane przez wojskowych medyków. Umieściliśmy w oknach znaki czerwonego krzyża i woziliśmy po sześć lub osiem osób. Owijali swoje części ciała zakrwawionymi bandażami, a niektórzy nawet podróżowali w czarnych plastikowych torbach, udając martwych — mówi aktywista, relacjonując historię żołnierza. Swerdlin kontynuuje opowieść: od prawdziwych medyków dowiedzieliśmy się o punkcie kontrolnym, którego używali do ewakuacji w nagłych wypadkach. Są tam również kontrole graniczne, ale robią wyjątek dla pojazdów medycznych. Kierowca i dowódca z przodu mówili, że jadą z pobliskiego szpitala, w którym brakowało niezbędnego sprzętu dla ciężkich przypadków i że muszą się spieszyć. W ten sposób wydostaliśmy ok. 50 żołnierzy. Nikt nas nie sprawdzał i za każdym razem to działało. Dezerter podzielił się tą historią ze Swerdlinem na krótko przed przekroczeniem granicy z Norwegią. — W międzyczasie pierwsza grupa kupiła cywilne ubrania dla wszystkich i wynajęła mieszkanie dla pozostałych, aby mogli się umyć i przebrać, co jest ważne. W przeciwnym razie mogliby zostać złapani przez żandarmerię wojskową, która zawsze patroluje miasta w pobliżu granicy — opowiada Swerdlin. Jak krewni i inni żołnierze reagują na dezercję Żołnierze często obawiają się potępienia ze strony krewnych i współpracowników, jeśli odejdą z wojska, a na początku wojny wielu dezerterów musiało zerwać więzi z prawie wszystkimi, których znali. W lutym 2023 r. 47 proc. respondentów w ankiecie niezależnego rosyjskiego badania opinii publicznej Kronika stwierdziło, że nie pochwala tych, którzy opuścili kraj, aby uniknąć mobilizacji. Tylko 36 proc. stwierdziło, że są im przychylni. Jednak do kwietnia sytuacja uległa zmianie. Tylko 30 proc. potępiło uchylających się od poboru, podczas gdy 45 proc. było przychylnych. Przez cały 2023 r. poparcie dla wojny w rosyjskim społeczeństwie spadało w prawie każdym kluczowym wskaźniku. Dotyczy to również personelu wojskowego i jego kręgów społecznych. — Kiedy wyjeżdżałem, wszyscy moi krewni reagowali zdecydowanie negatywnie. Ci, którzy wyjeżdżają dzisiaj, dobrze dogadują się ze swoimi krewnymi i przyjaciółmi, a nawet otrzymują od nich wsparcie finansowe i moralne. Ludzie zaczynają się zbliżać. Ci, którzy wcześniej zerwali wszelkie kontakty z krewnymi, zaczynają się z nimi kontaktować, a tylko ok. połowa dezerterów nie komunikuje się z ludźmi w domu — mówi Konstantin. — Jeśli chodzi o moich kolegów z wojska, zadzwoniłem tylko do jednego. Reszta tych, z którymi się dogadywałem, już nie żyje . Czułem jego ogólną dezaprobatę, choć nie powiedział nic konkretnego. Większość moich krewnych mnie wspierała — z wyjątkiem kilku niespodzianek. Mój kuzyn, z którym byliśmy w dobrych stosunkach od dzieciństwa, powiedział za moimi plecami nieprzyjemne rzeczy — wspomina Paweł. Aleksander mówi, że w ogóle nie spotkał się z osądem. Jego przyjaciele i krewni byli wyrozumiali. Jeśli chodzi o Dmitrija, został on skierowany do Get Lost przez swoją matkę. Jaka pomoc jest dostępna dla bojowników chcących zdezerterować? Główną pomocą, jaką Get Lost może zaoferować, jest zasugerowanie bezpiecznej drogi ewakuacji. Aktywiści biorą pod uwagę wyjątkowe okoliczności każdego żołnierza, w tym lokalizację, dostępne dokumenty, obecność na liście poszukiwanych itp. W razie potrzeby organizują tymczasowe schronienie, zapewniane przez wolontariuszy, którzy mogą umieścić jedną lub dwie osoby naraz. Zwrot w Charkowie. Zachód zadaje Putinowi cios za ciosem, ale USA wyznaczyły czerwoną linię. Ukraina nie może jej przekroczyć Jeśli dezerter zostanie złapany, organizacja charytatywna łączy go z prawnikiem, który zajmie się jego sprawą. Za granicą Get Lost współpracuje z lokalnymi grupami praw człowieka, które mogą zapobiec ekstradycji dezertera. Najtrudniejszą częścią dla większości dezerterów jest po prostu zebranie się na odwagę i odejście. Niektórzy nie chcą zostawiać swoich towarzyszy, inni po prostu się boją. Aktywiści Get Lost zauważają: niektórzy oczekują, że odbierzemy ich w miejscu, w którym się znajdują, weźmiemy ich za rękę i przeprowadzimy przez wszystkie kręgi piekła. Bardzo trudno jest pomóc komuś, kto nie jest gotowy do działania. — Mówisz mu: "idź i odzyskaj swój paszport". On odpowiada: "nie, za bardzo się boję. Nic nie zrobię, po prostu zapewnij mi bezpieczeństwo w Europie ". To nie działa w ten sposób. Ale każdy, kto zdecyduje się podjąć działania, ma wszelkie szanse na odniesienie sukcesu. Pierwszą rzeczą, jaką muszą zrobić, jest skontaktowanie się z nami. Im szybciej się z nami skontaktują, tym bezpieczniejsza będzie ich podróż — relacjonują aktywiści.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS