Doradca Kamali Harris musimy prowadzic niewiarygodnie intensywna kampanie prezydencka tak jakbysmy prowadzili kampanie na gubernatora stanu

David Plouffe, szef kampanii wyborczej Baracka Obamy w 2008 r., jest obecnie doradcą Harris ds. strategii wyborczej. Rozmawia z Politico o tym, jak on i sztab wiceprezydent widzą ostatnie dwa miesiące kampanii wyborczej w USA. Politico: Jak widzi pan te ostatnie dziewięć tygodni? David Plouffe: Myślę, że najważniejszą rzeczą w dążeniu do 270 głosów elektorskich [tyle minimum głosów elektorskich potrzebuje kandydat na prezydenta, by wygrać wybory] jest to, że Kamala Harris ma wiele wiarygodnych dróg do zwycięstwa. Pokazała rosnącą siłę, co jest ważne. Istnieje niewielka, ale ważna liczba niezdecydowanych wyborców i jej kampania jest dobrze przygotowana, by do nich dotrzeć. Ze względu na entuzjazm, który wygenerowała? W tej chwili więcej wyborców postrzega ją jako powiew świeżości. Poradziła sobie wyjątkowo dobrze gorącym świetle reflektorów. Myślę, że w każdym stanie jest wystarczająco dużo wyborców, którzy przy wszystkich wątpliwościach woleliby, żeby Donald Trump nie wrócił do Białego Domu. Jak ten entuzjazm przekłada się na jej kampanię? Sprawia, że rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Powiedzmy, że chcemy dziś porozmawiać z [kilkoma] tysiącami wyborców w hrabstwie Allegheny w Pittsburghu lub w hrabstwie Dane w Wisconsin, lub w hrabstwie Wake w Karolinie Północnej — sztab takie rzeczy organizuje. Po takich spotkaniach ludzie będą dzielić się treściami w mediach społecznościowych, a to bardzo ważne, ponieważ tworzy to swego rodzaju armię ludzi dzielących się dobrymi treściami. Ci ludzie docierają potem do innych wyborców. Debata Trumpa z Harris odbędzie się w najbliższy wtorek. Jak ważne jest to wydarzenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że będzie to szansa wiceprezydent na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia? Debaty prezydenckie mają znaczenie. Zakładam, że publiczność będzie większa niż w czerwcu, w debacie prezydentów Bidena i Trumpa. Wielu ludzi, którzy mogą nie oglądać debaty, zobaczą jej fragmenty. To ważny moment. I nie zapominajmy: nikt w historii Ameryki nie przeprowadził więcej debat prezydenckich niż Donald Trump. To będzie jego siódma. Kamala Harris słusznie podkreśla, że jest goniącym kandydatem w tym wyścigu. Myślę, że będzie kandydatem z mniejszymi oczekiwaniami w tej debacie. Ale jeśli dobrze wypadnie, to czy jest to prawdziwa szansa na umocnienie i zwiększenie jej poparcia? Obecnie w wyścigu wciąż jest grupa wyborców, którzy chcą dowiedzieć się więcej o Kamali Harris i którzy są jej ciekawi. Zasadniczo kampania prezydencka to wyścig o siedem stanów [bo w pozostałych stanach przewaga jednego z kandydatów jest tak duża, że wynik wyborów prezydenckich w tych stanach jest zasadniczo przesądzony]. Tak, reklamy telewizyjne są ważne. I tak, zasięg ogólnokrajowy jest ważny. Ale kampania musi myśleć w ten sposób, że chce być w jak największej liczbie zakątków stanów, w społecznościach dużych, średnich i małych. Chcesz mieć ludzi w tych miejscach; chcesz mieć tak dobrą operację, jaką miałby kandydat walczący o stanowisko gubernatora w danym stanie. Dla mnie to jest standard, który jest niezbędny: czy możemy prowadzić niewiarygodnie intensywną kampanię prezydencką tak, jakbyśmy prowadzili kampanię na gubernatora stanu. I to się musi dziać jednocześnie w tych siedmiu kluczowych stanach. To właśnie tam wyścig prezydencki zostanie wygrany lub przegrany. Tak. Walczymy o siedem stanów i okręg wyborczy do Kongresu w Nebrasce. I masz różne sposoby, aby je wygrać. Chodzi mi o to, że miesiąc, 40 dni temu, kampania Trumpa spędzała tyle samo czasu na rozmowach o New Jersey i Nowym Meksyku, co o Karolinie Północnej. ... Ten niedorzeczny pomysł, że miał zamiar rozszerzyć mapę, został teraz odłożony do lamusa.