Home/sports/Pojawiaja sie watpliwosci ws. nowego trenera Swiatek. Uderzajace podobienstwo

sports

Pojawiaja sie watpliwosci ws. nowego trenera Swiatek. Uderzajace podobienstwo

- Przeczytaem w jednym z artykuow opinie ze Wim Fissette bardzo rozni sie od Tomasza Wiktorowskiego. Otoz uwazam odwrotnie - ze to bardzo podobny trener. Wydaje mi sie ze przydaby sie Idze nieco inny profil trenera - mowi Sport.pl dziennikarz Krzysztof Rawa ktory od lat zajmuje sie tenisem.

By Dominik Senkowski | October 26, 2024 | sports

Iga Świątek zmieniła trenera - Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Belg Wim Fissette. O tej zmianie i nie tylko rozmawiamy z Krzysztofem Rawą, który 30 lat spędził w "Rzeczpospolitej", gdzie od lat opisywał tenis. Przeczytałem w jednym z artykułów opinię, że Wim Fissette bardzo różni się od Tomasza Wiktorowskiego. Otóż uważam odwrotnie - że to bardzo podobny trener. Wnioskuję z tego, że kiedyś rozmawiałem z Tomkiem Wiktorowskim, zadałem mu pytanie, jakie ma wzorce wśród kolegów tenisowych. Wymienił niechętnie kilka nazwisk, w tym m.in. Sama Sumyka, ale wspomniał również o nowym trenerze Igi Świątek. Gdy dopytywałem, dlaczego wskazuje na Belga, Wiktorowski tłumaczył, że to typ trenera, którego ceni, analitycznego. Taki sposób działania rzeczywiście odpowiada Tomkowi. Pokazywał mi kiedyś, jak analizuje każdy mecz, z jakich aplikacji korzysta, ile detali zauważa. To właśnie przypomniałem sobie teraz, gdy nasza tenisistka ogłosiła nazwisko kolejnego szkoleniowca. Fissette to także taki "laptop-coach". A to powoduje, że mam mieszane uczucia. - Wydaje mi się, że przydałby się Idze nieco inny profil trenera. Jakoś odmiana, bo Tomka i Wima łączy również to, że są spokojnymi facetami. Nawet jak coś im się nie podoba, to raczej tłumią to w sobie, choć po karierze Wima wydaje się, że nie tłumi może aż tak długo, skoro miał już okazję trenować tyle tenisistek. Fissette jest na pewno bardzo bystrym szkoleniowcem, chociaż mówią, że raczej pozostaje małomówny, cichy. Nie mam wątpliwości, że pracując w tourze od tylu lat jest świetnie zorientowany w najnowszych trendach, także szkoleniowych. Ma na co powołać się, używając argumentów w rozmowach z tenisistkami. Ale czy to wystarczy na Igę? Tu brakuje pewności. - W przypadku dziennikarzy mówi się, że są tak dobrzy jak ich ostatnie artykuły. Tu działa to czasem podobnie i zobaczymy, jak będzie z Wimem Fissettem. Nie sądzę, by to był zły wybór Igi, jakiś nowy rozdział w jej karierze musiał się pojawić. Z drugiej strony nie dowierzam opiniom wielu ekspertów, jak to ma wyglądać dokładnie u nich w teamie, bo nikt tak naprawdę w Polsce nie przeniknął do zespołu naszej tenisistki. Nie ma przecieków, są głównie spekulacje. - Nie obawiam się o dopasowanie Macieja Ryszczuka czy Darii Abramowicz do nowego członka teamu. To zawodowcy. Możemy różnie oceniać ich skuteczność z naszego dziennikarskiego punktu widzenia, ale to fachowcy w 100 proc. Sądzę, że natychmiast znajdą z Belgiem nić porozumienia, połączy ich profesjonalizm. A jeśli chodzi o bardziej szkoleniowe sprawy, pozostaję romantykiem tenisowym. Chciałbym zobaczyć Igę grającą slajsa, odważnie, kątowo, z wyobraźnią. Jesteśmy, co tu kryć, wychowani na Agnieszce Radwańskiej i jej barwnym stylu gry. Iga pozostaje skuteczna na korcie, ale na pewno repertuar rozwiązań w jej przypadku jest skromniejszy. Nie chodzi jedynie o stylistykę, ale po prostu oto, by Iga miała plan B, C i D, nie tylko A. Jest to potrzebne, bo dziś wbrew pozorom, świat kobiecego tenisa bardzo się ubogacił. Nie jest tak, że wygrywają tylko wielkie i silne zawodniczki, na co się długo zanosiło. - Oczywiście. Sabalenka zrozumiała, gdzie leżą jej problemy. Sama siła i agresywne uderzenia pozwalały na dobre wyniki, ale nie była w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Dziś gra inaczej, dużo mądrzej. - Nigdzie nie przeczytałem o powodach tych poszczególnych rozstań. Wszystkie tenisistki żegnały się z nim w dobrych słowach, wystawiały laurkę. To trochę dziwi, że nie było żadnych głosów negatywnych. Wyjątkiem jest historia z Qinwen Zheng, pamiętajmy jej wypowiedzi [miała żal do Belga, że jakoby negocjował powrót do Naomi Osaki za jej plecami - przyp. red.]. - Myślę, że miał tyle zawodniczek, bo umie przemówić do nich, bazując na fachowości. Mówi konkrety, z którymi trudno dyskutować, np. "stawiasz nogę kilka centymetrów za blisko" albo "źle przekręcasz nadgarstek". Bazując na analizach, zebranych danych dysponuje narzędziami w rozmowach z tenisistkami, a te nie bardzo mają jak go krytykować. Bardzo ważne jest to, że Fissette zwykle ma wizję i bardzo szybko potrafi doprowadzić kolejną podopieczną do sukcesów. Pytanie tylko o ciąg dalszy - podejrzewam że gdy naturalną cechą ludzką po osiągnięciu sukcesu jest chęć odpoczynku, to wówczas Fissette naciska, chce kolejnych osiągnięć, oczekuje dalszej poprawy, ciągle mu mało. I to nie wszystkim tenisistkom musi się podobać. - Myślę, że to był warunek wyboru ze strony Igi - wreszcie podciągnąć się np. na Wimbledonie. To turniej prestiżowy, bliski oczywiście mojemu sercu od lat. W Londynie gra się inaczej, Iga nie odnajduje się jeszcze na trawie i myślę, że nowy trener ma jej w tym także pomóc. Moim wzorem pozostaje sposób gry Ashleigh Barty. Australijka potrafiła zagrać na korcie wszystko, do tego pięknie i elastycznie zmieniała taktykę, dostosowywała środki do każdej sytuacji. Chciałbym, żeby Iga Świątek pod wodzą Wima Fissette’a szła w podobnym kierunku.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS