Piszczek wyzna ze zami w oczach. Wspomnia o Lewandowskim. "Nie wytrzymaem"

W sobotę odbył się pożegnalny mecz Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego w barwach Borussii Dortmund. I był ogromnym wydarzeniem, które ściągnęło na trybuny wielu kibiców. Na samym Signal Iduna Park mecz obejrzało ponad 81 tysięcy widzów, a w zespołach obu piłkarzy zagrało mnóstwo legend. Wśród nich nie zabrakło Polaków, takich jak Marcin Wasilewski, Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek i Artur Wichniarek. Ostatecznie drużyna Błaszczykowskiego wygrała 5:4. Po zakończeniu spotkania głos zabrał jeden z jego głównych bohaterów, czyli Łukasz Piszczek, który grał w Borussii w latach 2010-2021 i stał się legendą tego klubu. Były piłkarz nie ukrywał wzruszenia, a także dodał, że planował zaprosić na mecz Roberta Lewandowskiego. - Nie ukrywam, pojawiły się łzy. Nie wytrzymałem. Nie przypuszczałem, że uda się zapełnić stadion. Widać, że kibice nas cenią, to bardzo miłe. Myślę też, że Juergen Klopp wzbudził swoją obecnością zainteresowanie, podobnie jak Mats Hummels, Nuri Sahin czy Marcel Schmelzer. Rozmawialiśmy z innymi zawodnikami, ale niektóre kluby nie chciały zgodzić się na ich przyjazd. Z kolei Robert Lewandowski czy Ivan Perisić rozgrywają w niedzielę spotkania w reprezentacjach - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. Piszczek obecnie jest asystentem trenera Nuriego Sahina w Borussii Dortmund. Jak zdradził, chciałby wiązać swoją przyszłość właśnie z trenerką. - Czy Borussia to projekt na lata? Chciałoby się powiedzieć "tak", ale w tym zawodzie trzeba być przygotowanym na różne scenariusze. Na pewno planuję dłuższy czas zadomowić się w zawodzie trenera. Wykonuję go cały czas z dużą pasją - dodał. Borussia Dortmund po dwóch kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów. Kolejny mecz rozegra już w najbliższy piątek. Tego dnia zmierzy się z Heidenheim.