Home/sports/Grzonka grzmi Znow nam napluto do zupy

sports

Grzonka grzmi Znow nam napluto do zupy

Nie milkna echa decyzji FIM ws. przyznania staych "dzikich kart" na Grand Prix 2025. - Utrzymujemy zuzel za nasze pieniadze a gdy przychodzi co do czego to pan Armando Castagna robi co chce a my nie mamy nic do gadania - mowi Henryk Grzonka.

October 07, 2024 | sports

Nie milkną echa decyzji FIM ws. przyznania stałych "dzikich kart" na Grand Prix 2025. - Utrzymujemy żużel za nasze pieniądze, a gdy przychodzi co do czego, to pan Armando Castagna robi, co chce, a my nie mamy nic do gadania - mówi Henryk Grzonka. W tym artykule dowiesz się o: W poniedziałek oficjalnie przyznano stałe "dzikie karty" na sezon 2025 w Grand Prix . Otrzymali je Mikkel Michelsen , Kai Huckenbeck , Jan Kvech i Jason Doyle . Szczególne kontrowersje dotyczą braku w tym gronie Leona Madsena i któregoś z reprezentantów Polski. Są za to Niemiec i Czech, którzy już w tym roku startowali w cyklu i zajęli w nim odległe miejsca. Więcej na temat obsady przyszłorocznych Indywidualnych Mistrzostw Świata przeczytasz TUTAJ . "Więcej flag na maszcie nie oznacza, że będzie lepiej" Krytycznie na temat wyborów FIM wypowiada się Henryk Grzonka , dziennikarz i autor wielu pozycji o sporcie żużlowym. - Nie mówię, że to jakieś zaskoczenie. Spodziewałem się takich rozstrzygnięć. Nie akceptuję jednak tego, że są przyznawane na podstawie geografii - rozpoczyna, pijąc do Huckenbecka i Kvecha. - W Niemczech jest biznesowy potencjał do robienia turniejów GP, ale zawsze powtarzam: ja jestem zwolennikiem rywalizacji sportowej. Powinien zwyciężać sport. Bardzo lubię np. Kvecha, to fajny chłopak, ma potencjał. Raz sobie nawet ten awans wywalczył i może zrobiłby to kiedyś po raz kolejny. Ale nie może być tak, że skoro jest runda w Pradze, to trzeba dać stałą "dziką kartę" zawodnikowi z Czech. Co z tego, że mamy przedstawicieli z tylu państw. Więcej flag na masztach nie oznacza, że będzie lepiej - stwierdza Grzonka. Dziennikarz zwraca uwagę, że możliwość przyznawania stałych zaproszeń otwiera możliwość do podejmowania decyzji, które przeczą duchowi sportu. - Zawsze to mówiłem, że nie jestem zwolennikiem przyznawania miejsc przy zielonym stoliku. Jestem zdania, że wszystkie rozstrzygnięcia powinny zapadać na arenie sportowej, bo jestem orędownikiem, że powinien wygrywać sport - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty. Polska niczym bankomat Dyskusje dotyczą braku wśród nominowanych reprezentanta Polski, gdyż w obsadzie na rok 2025 znajduje się ich tylko dwóch. Najczęściej mówiono, że jeśli zaproszenie ma otrzymać któryś z "Biało-Czerwonych", to powinien to być Patryk Dudek lub Maciej Janowski . - Komu bym przyznał? Może Dudkowi, może Janowskiemu, ale na pewno Polakowi, żeby było ich razem trzech. Organizujemy trzy turnieje, więc powinniśmy mieć trzech Polaków. My te turnieje robimy, wręcz się o nie bijemy. Utrzymujemy żużel za nasze pieniądze, a gdy przychodzi co do czego, to pan Armando Castagna robi, co chce, a my nie mamy nic do gadania - wprost mówi Grzonka. Nie od dziś wiadomo, że polscy działacze płacą najwięcej za organizację turniejów. W 2024 roku odbyły się aż takie cztery (Warszawa, Gorzów, Wrocław, Toruń), za które trzeba było w sumie zapłacić około 8 milionów złotych. - Po prostu nas nie lubią. Dopóki będzie taka polityka, że i tak Polacy przecież turnieje u siebie zrobią, to nas nie będą nigdy szanowali. Będziemy bankomatem. A jeżeli bierzemy pod uwagę geografię, to przecież jest w tym też gdzieś Polska - nie ukrywa dziennikarz. - Znów napluto nam do zupy, a my udajemy, że nic się nie stało. Ta zupa dalej nam smakuje i jest ok. Jeżeli polski żużel w jakimś sensie się nie zjednoczony i działacze, PZM, kluby nie zaczną mówić jednym głosem, to będziemy zawsze tak traktowani - kontynuuje. ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjny u siebie i słaby na wyjazdach. Lebiediew o błędach Castagna uprzedzony do polskiego żużla Henryk Grzonka jest rozczarowany działaniami FIM-u i szefa Komisji Wyścigów Torowych, Armando Castagni . Zwraca uwagę, że polski żużel jest przez światowe władze od lat wykorzystywany i nieszanowany, a przykładów takiego zachowania było już kilka. - Jeżeli Armando nas nie lubi, to ma do tego prawo. On temu zaprzeczy, gdyby mu to powiedzieć, jednak oprócz niego ktoś tam w tym FIM-ie jeszcze jest, a my się i tak godzimy na wszystko. Tak jak zlikwidowano Drużynowy Puchar Świata, bo Polacy za często go wygrywali i utworzono Speedway of Nations. W latach 80. wygrywała wszystko Dania. Jechało się na zawody i wiadomo było, że ona wygra, więc zastanawiano się tylko, kto będzie drugi. Czy wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby zmieniać system? - pyta retorycznie. - Mówię to od lat. Nie ma we mnie optymizmu. Myślałem, że jak wejdzie Discovery, to coś ulegnie zmianie, ale dzieje się inaczej. Wyrzuca się rok temu Bartosza Zmarzlika w Vojens, bo popełnił wykroczenie biznesowe, komercyjne. Powinien dostać więc karę finansową, a nie od razu dyskwalifikować go z jazdy. Usiedli do stołu, a pan Castagna uznał, że wyrzucamy - przypomina. Pokrzywdzony także Madsen? Wśród kibiców i obserwatorów panuje przekonanie, że nie ma większych dyskusji co do wręczenia całorocznych przepustek Michelsenowi i Doyle'owi. Obydwóm przeszkodziły w tym roku kontuzje, choć też odnieśli je na różnych etapach rywalizacji. - "Dzika karta" dla Michelsena była do przewidzenia. Kto wie, jak by to się skończyło, miałby szansę zdobyć jeden z medali, był on w jego zasięgu i o niego walczył - kwituje autor wielu żużlowych publikacji. Ostatecznie dałby też imo wszystko szansę Doyle’owi, choć dziennikarz zastrzega, że nie wiadomo, jak były indywidualny mistrz świata spisałby się w kolejnych rundach, bo wysokie miejsce po trzech (na tym etapie doznał urazu - przyp. red.) nie musiałoby wcale oznaczać, że zakończy mistrzostwa w czołówce. Poza tym Grzonka mówi o tym, że FIM sobie zaprzecza, ponieważ patrzy na geografię, a na koniec wręcza nominację czwartemu Australijczykowi. - Dlaczego ma dostać Madsen, skoro nie dostaje Polak? - z przekąsem pyta w kontekście dwukrotnego indywidualnego wicemistrza świata, po czym dodaje: - Gdyby ode mnie to zależało, to choć trudno mi do końca się za nim ująć, dałbym jednak Duńczykowi "dziką kartę" i oczywiście, jak mówiłem, także jednemu Polakowi - przyznaje Henryk Grzonka. Tomasz Janiszewski, WP SportoweFakty KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową!

SOURCE : sportowefakty
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS