Zgrzyt w trakcie spotkania z udziaem premiera. Jest odpowiedz Tauronu. "Sytuacja niemozliwa do kontroli"

Chodzi o zbiornik w Mietkowie niedaleko Wrocławia. W niedzielę napłynęły tam duże ilości wody z innego zbiornika, który jest administrowany przez koncern energetyczny Tauron. Podczas porannego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska zarzuciła firmie, że ta nie uprzedziła o zrzucie. Zbiornik Mietków zaczął się przepełniać, a nadmiar wody trzeba było zrzucić do Bystrzycy, która we Wrocławiu łączy się z Odrą. M.in. z tego powodu sytuacja stolicy Dolnego Śląska nagle się pogorszyła. Walka z powodzią w południowej Polsce. Obserwuj naszą relację na żywo — Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice [osiedle we Wrocławiu]. Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. [...] Układanie worków jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja — powiedziała Kopczyńska. — Ta informacja, którą od pani otrzymaliśmy, o tym zrzucie wody, braku informacji i braku kooperacji, jest szokująca — stwierdził podczas posiedzenia Donald Tusk. Dodał przy tym, że Tauron jest kluczowym partnerem i jak zauważył, współpraca z firmą "układała się dobrze, np. na Opolszczyźnie". Stan klęski żywiołowej. Premier rozszerza obszar obowiązywania — Ja bardzo bym prosił możliwie szybko o bardzo precyzyjną informację, jak wygląda podległość w tej chwili w kontekście prawnym działania na wodach, zbiornikach, które są w dyspozycji Tauronu — powiedział Tusk. Tauron odpowiada w sprawie zrzutu wody Zwróciliśmy się do koncernu z pytaniami o tę sytuację. Otrzymaliśmy odpowiedzi chwilę przed południem: "W niedzielę doszło do niekontrolowanego przelania się wody przez koronę tamy przy elektrowni wodnej Lubachów. Stało się to po jednym z największych w historii dopływów wody do zbiornika, niemożliwym do kontroli. Ze względu na odległość od zapory efekty przelania były odczuwalne na zbiorniku Mietków po kilkunastu godzinach, w poniedziałek 16 września" — czytamy. I dalej: "Grupa TAURON działa zgodnie z wytycznymi regionalnych Centrów Zarządzania Kryzysowego i walczy ze skutkami powodzi. Ponad 700 pracowników TAURON Dystrybucja w trudnych warunkach pracuje nad przywróceniem zasilania dla rejonów dotkniętych powodzią". Według naszych źródeł w rządzie sytuacja jest wynikiem fatalnej komunikacji pomiędzy Tauronem i Wodami Polskimi. Zwróciliśmy się do spółki energetycznej z prośbą o przekazanie dokumentów w tej sprawie. Do momentu publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy ich. "Zalanych jest 8 elektrowni wodnych TAURON Ekoenergia. W trakcie weekendu ewakuowano załogi z wielu elektrowni. Uszkodzeniu uległo również oświetlenie w 68 gminach. Powodzią dotkniętych zostało również kilkudziesięciu pracowników Grupy" — czytamy dalej w e-mailu z Taurona.