Home/science/Wadimir Putin powinien zaczac sie bac. Rosyjska gospodarka "siedzi na heroinowej igle". Jesli skoncza sie "zastrzyki" wszystko sie posypie

science

Wadimir Putin powinien zaczac sie bac. Rosyjska gospodarka "siedzi na heroinowej igle". Jesli skoncza sie "zastrzyki" wszystko sie posypie

Sytuacja gospodarcza Rosji w trzecim roku wojny jest trudna. Kreml robi dobra mine do zej gry ale gra czyli sytuacja finansowa Rosji staje sie coraz bardziej problematyczna. Gazprom "zosta zrujnowany i juz sie nie podniesie" panstwo "okrada firmy naftowe" a caa rosyjska gospodarka jest uzalezniona od pieniedzy z budzetu. Jesli ich napyw sie zmniejszy bedzie to miao natychmiastowy efekt domina dla caej rosyjskiej gospodarki. W takiej sytuacji moze sie zdarzyc ze ktos z rosyjskiej elity wyczuwajac gniew obywateli podejmie probe przejecia wadzy ktora teraz niepodzielnie dzierzy Wadimir Putin. I otrzyma wsparcie ludnosci tak jak kiedys otrzyma je Borys Jelcyn.

October 04, 2024 | science

Obywatele Rosji coraz wyraźniej dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to "beneficjenci wojny". Są to wszyscy ci, którzy są bezpośrednio zaangażowani w produkcję i zamówienia wojskowe. To dość szeroka grupa ludzi. Jeśli dostarczasz wojsku żywność, twoja firma spożywcza zarabia na wojnie bardzo dobre pieniądze. Jeśli szyjesz ubrania, buty, bieliznę dla wojska, zarabiasz bardzo dobre pieniądze na wojnie. Jeśli jesteś lekarzem i rotacyjnie pracujesz w szpitalu wojskowym, zarabiasz pieniądze na wojnie. Jesteś waścicielem firmy transportowej, która przewozi coś dla wojska — zarabiasz na wojnie. 30 mln zwolenników wojny Istnieją próby oszacowania, ilu jest tych "beneficjentów wojny" i najbliższa rzeczywistości liczba to 15 mln osób z członkami rodziny, czyli ponad jedna dziesiąta populacji Rosji. Całkiem sporo. Są to ludzie, którzy są najbardziej zainteresowani długą wojną, ponieważ gwarantuje im ona zamówienia, zapewnia im dochody, oszczędza im wszelkiego rodzaju problemów z konkurencją. Nie trzeba dodawać, że popierają wojnę i będą nalegać, by trwała jak najdłużej. Najlepiej na zawsze. Niektórzy z pozostałych również zarabiają na wojnie, nie bezpośrednio, ale zarabiają pieniądze. Na przykład fabryka wojskowa kupuje blachę od Severstalu: formalnie metalurgowie nie produkują produktów wojskowych, ale dostarczają metal do ich produkcji, co oznacza, że oni również stają się beneficjentami wojny. I cieszą się z tego, ponieważ ich dawne rynki eksportowe zostały utracone z powodu sankcji. Jeśli dodamy drugą taką warstwę, pojawi się może 30 mln beneficjentów wojny, którzy nie chcieliby, aby wojna się skończyła. Ta decyzja rozwścieczy Rosjan. W końcu zapłacą za wojnę Putina. "Desperacko potrzebuje pieniędzy" Ale to wciąż mniejsza część populacji . A większość populacji cierpi, ponieważ ich płace przestały rosnąć. Tak! Wyścig płacowy, który trwał prawie dwa lata, wydaje się zatrzymywać w Rosji. Istnieją nawet doniesienia, że przestano podnosić pensje w fabrykach wojskowych. I jest na to wytłumaczenie. Państwo ustala ceny Trzeba zrozumieć, że przemysł wojskowy jest specyficzny, ponieważ państwo jest jedynym nabywcą i to państwo ustala ceny produktów. Co w tym złego? To, że nie można ich automatycznie podnosić wraz ze wzrostem kosztów. Załóżmy, że koszty produkcji wojskowej wzrosły. Jak mogą nie wzrosnąć, gdy wokół panuje inflacja, a dodatkowo trzeba podnieść płace, aby wygrać konkurencję o ograniczoną siłę roboczą. Ale cena nadal będzie taka sama — wcześniej zatwierdzona przez państwo. Myślisz, że wymyślam sytuację konfliktową? Nie, Siergiej Czemiezow, dyrektor generalny Rostiechu , który jest odpowiedzialny za produkty wojskowe, zawsze narzeka na rosnące koszty pracy. A nabywcy z ministerstwa obrony nie chcą podnosić cen — po prostu dlatego, że nie mogą tego zrobić. Za nimi stoi ministerstwo finansów, które ma limit wydatków na zakup uzbrojenia. I jest on obliczany według starych cen produktów wojskowych. A ministerstwo finansów nie ma dodatkowych pieniędzy I nie widzi wzrostu wynagrodzeń. Tego Kreml już nie zdoła ukryć. Poważny cios w rosyjski budżet. Straci miliardy rubli Tak więc kompleks wojskowo-przemysłowy jest zmuszony do spowolnienia wzrostu płac. Pomimo tego zahamowania wzrostu dochodów, nadal napędzają inflację — ci, którzy zaczęli dużo zarabiać, są beneficjentami wojny. A inflacja dotyczy wszystkich, nie tylko beneficjentów. Prawdziwe ofiary wojny Siergiej Aleksaszenko opublikował niedawno dobry wykres: spadek stosunku emerytur do średnich płac w gospodarce. Nazywa się to zastępowalnością emerytur. Międzynarodowa norma zastąpienia emerytury wynosi około 40 proc. W Rosji udział ten rósł i przed wojną osiągnął 35-36 proc. Teraz spadł do 23-24 proc. Dzieje się tak dlatego, że w całej gospodarce wzrosła średnia płaca. Emerytura też wzrosła, ale mniej. Emeryci stali się biedniejsi. Aleksaszenko zapomniał jednak omówić drugi efekt: nie chodzi tylko o to, że emeryci stają się coraz biedniejsi w porównaniu z tymi, którzy pracują; emerytury emerytów nie nadążają również za rosnącymi cenami. Pieniądze emerytalne obracają się w pył. W Rosji jest około 41 mln emerytów. A to tylko emeryci cywilni, nie licząc emerytów wojskowych. I oto oni — ofiary wojny. Wszyscy przegrali, wszyscy są zubożali. I wszyscy będą teraz z trudem wiązać koniec z końcem. Oto społeczny obraz Rosji: emeryci tracą, urzędnicy tracą, naukowcy tracą, nauczyciele tracą, pracownicy kultury, pracownicy młodzieżowych organizacji sportowych tracą. Kraj nie potrzebuje ich wszystkich, wszyscy zaczynają tracić dochody, wszyscy tracą możliwość zrobienia czegoś, wszyscy są prawdziwymi ofiarami wojny, ale nie mogą nic z tym zrobić. Szalenie optymistyczna prognoza Sytuacja w 2025 r. staje się coraz bardziej intrygująca. Wszystkie prognozy, które Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego przekazuje ministerstwu finansów, dotyczą wzrostu wydatków rządowych. Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego ma szalenie optymistyczną prognozę, wzrost przyspiesza. "Zgodnie z wariantem bazowym prognozy, wzrost PKB kraju w 2025 r. wyniesie 2,5 proc., w 2026 r. — 2,6 proc., w 2027 r. — 2,8 proc." — czytamy w raporcie. Prawie jedna trzecia wzrostu PKB pochodzi z inwestycji. A wszystko po to, by ministerstwo finansów mogło zwiększyć budżet. Tak Rosja szykuje się na kolejny rok wojny. Nowy budżet W oparciu o te prognozy ministerstwo finansów przedstawiło budżet z bardzo dużym wzrostem dochodów — 40 bln rubli (1 bln 644 mld zł) wobec 36,6 bln rubli (1,5 bln zł) w 2024 r. Jest to jednak bardzo chwiejna konstrukcja, która opiera się na niestabilnych fundamentach. A jest niestabilna, ponieważ przychody powoli zaczynają wysychać. Prześledźmy to kawałek po kawałku. Po pierwsze, przychody z ropy naftowej są niestabilne i słabo przewidywalne, nikt nie wie, co stanie się z jej ceną. W ostatnich dniach z rynku ropy napływają złe informacje dla Rosji. Cena spada. Ostatnio oscylowała wokół 70 dol. (273 zł) za baryłkę, a w przyszłym roku poważnie mówi się o 60 dol. (234 zł). Nie 40 (156 zł), nie katastrofa, ale 60. Już się o tym mówi. To są prognozy traderów ropy i to jest brent, a ural jest zawsze tańszy. A jeśli wierzyć Gunvorowi i innym traderom, ural spadnie w przyszłym roku do 55 dol. (215 zł) za baryłkę. Tak, a Arabia Saudyjska wydaje się zmęczona zabawą w cięcia produkcji w celu ustabilizowania ceny ropy naftowej. Kłopoty dla Rosji Tegoroczny budżet ustalono na poziomie 70 dol. (273 zł) za baryłkę, a na 2025 r. przewiduje się taki sam poziom (69,7 dol.). A jeśli będzie to 55 dol. (215 zł) za baryłkę — dochody spadną i nie będzie czym ich zrekompensować. Jedynie poprzez dewaluację rubla do 122 rubli (5 zł) za dolara. Już teraz państwo generuje dochody z ropy i gazu nie z zysków, ale z kapitału obrotowego spółek naftowych. Igor Sieczin, dyrektor generalny Rosnieftu, po prostu skomlał i został wysłuchany, ale to oznacza, że sytuacja się nie pogorszy — a firmom naftowym nadal będzie się zabierać więcej pieniędzy, niż płaciły w normalnych warunkach, czyli łącznie z częścią ich kapitału obrotowego. Rosjanie pod ścianą. Zadłużają się na potęgę — i mogą pociągnąć państwo na dno Przekładając na prosty język, budżet po prostu okrada firmy naftowe. A gdzie one pójdą? Nigdzie. Co to za pomysł. Niech stracą pieniądze teraz, potem wygramy i pieniądze znów popłyną. Ale po pierwsze, istnieje duże pytanie, czy "my" wygramy, czy nie, a jeszcze większym pytaniem jest, czy pieniądze znów popłyną! Ogólnie rzecz biorąc, pod pozorem przyszłego zwycięstwa niszczy się główną gałąź gospodarki dla budżetu. Zrujnowany Gazprom Doświadczenie już jest — Gazprom został już zrujnowany (przypominam, że w 2022 r. odebrano mu od razu 1,3 bln rubli — 53 mld zł), nie podnosi się i nie podniesie się. Teraz jego menedżerowie jeżdżą po całym świecie, próbując gdzieś zdobyć gaz . Chiny dadzą go Afganistanowi, dadzą go Pakistanowi — nawet Iranowi i Azerbejdżanowi, które mają mnóstwo własnego gazu, próbują sprzedać przynajmniej coś w ramach jakiegoś dziwnego schematu wymiany. Zaskakujące słowa byłego rzecznika Gazpromu. Wzywa Rosjan do dezercji. "Dopóki nie skopiemy tyłka Putinowi, nie możemy myśleć o niczym innym" Gazprom stracił Europę, nie ma gdzie magazynować gazu, Putin oczywiście domaga się gazyfikacji osiedli Federacji Rosyjskiej, ale nawet jeśli program zostanie wdrożony, jest to gazyfikacja społeczna i nie przynosi pieniędzy. Istnieje również skroplony gaz ziemny, który można sprzedawać wszędzie, ale USA nałożyły sankcje na rosyjskie projekty LNG. Do tego ogólnie rzecz biorąc, na świecie nie brakuje dostaw LNG, a nadwyżka będzie się od teraz tylko zwiększać wraz z uruchomieniem lub wznowieniem działalności dużych zakładów skraplania gazu w USA i Katarze. Skąd wziąć pieniądze? Jeśli nie ma skąd wziąć pieniędzy, trzeba ciąć wydatki. A wtedy ci, którym żyło się dobrze, zaczynają się staczać. Na przykład budowlańcy, których większość działalności opiera się na oczekiwaniu na korzystne kredyty hipoteczne. Minister finansów Anton Siluanow mówi, że budżet "przeznaczy niezbędne środki" na korzystne kredyty hipoteczne, ale nie mówi nic konkretnego. A rynek dopiero teraz zaczyna się rozpadać, sprzedaż gwałtownie spada. I to ostro — to nie tylko piękny obrazek, to minus 33 proc. przez miesiąc. Ceny wciąż stoją w miejscu, ale realna sprzedaż spada. I jest tu jeszcze jeden interesujący temat. Na rosyjskim rynku nieruchomości oprócz kupujących i sprzedających działają tzw. ponowni nabywcy. To normalny biznes spekulacyjny, nie ma w tym nic złego: wykupują od deweloperów mieszkania w nowych budynkach na początku budowy, a następnie sprzedają je w gotowym bloku kawałek po kawałku i z premią do ceny zakupu. Rosyjski rząd dopłacał do większości kredytów mieszkaniowych. Teraz na kawalerkę trzeba wydać nawet pięć razy więcej. "Bomba, która wybuchnie" Podobno jedna osoba zaciągnęła na siebie 26 korzystnych kredytów hipotecznych. Jest to oczywiście przestępstwo, ale daje wyobrażenie o tym, jak zorganizowane są systemy handlowe takich "odsprzedawców". Jeśli więc rynek się teraz zatrzyma, nie będzie sprzedaży — co mogą zrobić? Kupili wszystko na kredyt. Będą musieli pozbyć się tego natychmiast, dosłownie za wszelką cenę. Co stałoby się z rynkiem? Załamanie cen. Bankructwo Nie chodzi tylko o sprzedawców, którzy kupili wszystko na kredyt, ale także o deweloperów, którzy wszystko na kredyt zbudowali. A jeśli to nie zostanie sprzedane... Deweloper może tylko zbankrutować, a wtedy banki również zbankrutują. Bankructwo... To Bank Rosji się go obawia, zaostrzając warunki udzielania kredytów w ogóle, a hipotecznych w szczególności. Na dzień 1 stycznia 2024 r. wydano preferencyjne kredyty hipoteczne o wartości 7,18 bln rubli (prawie 300 mld zł). Według Izby Obrachunkowej 20-proc. spadek ceny mieszkań może doprowadzić do potrzeby dodatkowych rezerw w wysokości 4,45 bln rubli (183 mld zł) w rosyjskich bankach. A to dwa razy więcej niż cały zysk sektora bankowego w 2024 r. i współmierne do prawie jednej trzeciej kapitału bilansowego wszystkich banków. Rosyjski ekspert: mafia w Rosji ma całe państwo. "Absolutnie bezwstydne bachanalia" prowadzą Kreml na dno Taki obraz może pojawić się, gdy stanie się jasne, że kończą się pieniądze z budżetu i pieniądze na korzystne kredyty hipoteczne. Ale te same procesy są możliwe w innych sektorach, ponieważ cała rosyjska gospodarka "siedzi na heroinowej igle" pieniędzy budżetowych (jest od nich uzależniona). I na niczym innym. Efekt substytucji importu już się wyczerpał. Dlatego też, jeśli dojdzie do zmniejszenia zastrzyków budżetowych, będzie to miało natychmiastowy "efekt domina" dla całej rosyjskiej gospodarki. Powtórka z lat 90. A wtedy sytuacje kryzysowe z lat 90. odżyją na nowo A w latach 90., przypominam, istniało takie zupełnie zapomniane już zjawisko, jak niewypłacanie emerytur i wynagrodzeń pracownikom sektora publicznego — ale oczywiście nie wszystkim, płatności z budżetu na obronę nigdzie nie znikną, ale pieniądze na edukację, opiekę zdrowotną i tak dalej mogą się skończyć. Słyszeliśmy już ostatnio historie o opóźnionych wypłatach dla nauczycieli i lekarzy. W takiej sytuacji może się zdarzyć, że ktoś z rosyjskiej elity — wyczuwając gniew dużej liczby obywateli kraju — podejmie próbę przejęcia władzy. I otrzyma wsparcie ludności, tak jak kiedyś otrzymał je Borys Jelcyn.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS