Home/science/Oszusci wyudzaja w Biedronce kolejne produkty. Kasjerka jest pacz

science

Oszusci wyudzaja w Biedronce kolejne produkty. Kasjerka jest pacz

Zodzieje w Biedronce kradna nie tylko rabaty. Po tym jak w poniedziaek Onet opublikowa tekst dotyczacy oszustow ktorzy posugujac sie obcymi numerami telefonow podbieraja klientom tej sieci promocje do naszej redakcji zgosio sie wielu Polakow potwierdzajacych to zjawisko. Czesc z nich twierdzi ze bezczelnosc zodziei jest jednak jeszcze wieksza. Mi z karty "Moja Biedronka" ktos niedawno wybra wszystkie naklejki na maskotki jakie miaam uzbierane dla corki. Okradanie dzieci to juz naprawde przesada mowi pani Dominika z Wacza.

October 08, 2024 | science

Złodzieje rabatów z Biedronki polują także na naklejki, jakie klienci tej sieci handlowej zbierają, by wymienić je później na popularne wśród dzieci maskotki — produkciaki Naklejki te można odbierać po każdych zakupach lub "kumulować" na karcie "Moja Biedronka" i później odebrać ich więcej Właśnie na takie okazje czekają złodzieje. Proceder przebiega identycznie jak opisane przez nas oszustwo polegające na przejęciu cudzych rabatów i promocji Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Jak napisaliśmy w poniedziałek w tekście: " Coraz więcej złodziei rabatów. Klienci idą do Biedronki po masło z promocji, a tam rozczarowanie " w największej polskiej sieci supermarketów spożywczych pojawił się nowy rodzaj oszustów. Klienci sieci Biedronka informują, że podczas zakupów coraz częściej spotykają się z sytuacją, gdy nie mogą kupić żywności w promocyjnych cenach, bo nieznane im osoby wcześniej wykorzystały już przysługujący im limit rabatów. Oszustwo na kartę "Moja Biedronka" pozwala naciągaczom zaoszczędzić nawet kilkaset złotych tylko podczas jednej wizyty w sklepie. Proceder jest prosty. Klienci marketów Biedronka, by kupować produkty w promocyjnych cenach, muszą używać przy kasie karty lojalnościowej tej sieci — "Moja Biedronka". Dla wygody ludzi sieć przypisuje ją też do podanego przez klienta numeru telefonu. W efekcie klient, który nawet zapomni karty z domu, aktywuje promocje przy kasie, jeśli poda kasjerce swój numer telefonu. To bardzo wygodne rozwiązanie, ale właśnie ono otworzyło "furtkę" dla oszustów. Takie osoby robiąc zakupy, dzielą je bowiem na mniejsze paragony i za każdym razem podają kasjerce inny numer telefonu na "chybił trafił". Często wykorzystują do tego zapisane w swojej książce telefonicznej numery telefonów znajomych i rodziny lub swych biznesowych kontrahentów. Osoby te są tego nieświadome. Tym samym oszust wykrada dla siebie rabaty i promocje przypisane przez Biedronkę do karty lojalnościowej spiętej z danym numerem telefonu. Najbardziej sprytni wyłudzacze promocji mogą w ten sposób zaoszczędzić kilkaset złotych na jednych zakupach. "Babcia miała łzy w oczach" Kasjerzy, z którymi rozmawiamy, również przyznają, że proceder kradzieży rabatów jest zjawiskiem coraz częstszym. — Na początku próbowałyśmy z koleżankami odmawiać takim klientom robienia takiej ilości "małych paragonów". To jednak nic nie dawało, bo ludzie ci są zazwyczaj tak bezczelni, że robili nam jeszcze awanturę, że mamy pilnować "swoich spraw", a po wszystkim i tak szli na kasę samoobsługową i tam kasowali się sami. Jeszcze trzeba było ich pilnować, by jakichś produktów nie wywieźli bez zeskanowania — mówi jedna z pracownic Biedronki w Małopolsce. — Zgłaszaliśmy to też kierownikom, a oni chyba wyżej. Koniec końcem przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Nie jesteśmy policją, by sprawdzać, czy ktoś oszukuje. Zwłaszcza gdy kantuje nie sam sklep, tylko swoich znajomych czy przyjaciół podając numery ich telefonów bez ich zgody. Później głupio nam jedynie przed tymi ludźmi. Nieraz zdarzało mi się obsługiwać jakąś babcię, która prawie ze łzami w oczach słuchała, że nie kupi sobie czegoś taniej, bo ktoś już jej kartę wykorzystał. Taka osoba nawet do końca nie rozumie, co zaszło i oskarża sieć o oszukiwanie — kręci głową kolejna kasjerka. Jej zdaniem osoby wykradające promocje, jeśli powtórzą to swoiste oszustko kilka razy w miesiącu, mogą zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych. Byłem na składach węgla. Usłyszałem niepokojące informacje O zjawisku kradzieży promocji i rabatów wie też centrala Jeronimo Martins Polska, czyli właściciel sieci sklepów Biedronka. W przesłanej do naszej redakcji odpowiedzi proceder ten nazywany jest jednak przez firmę "marginalnym". — Takie sytuacje (jak opisane przez Onet — red.) mają charakter incydentalny pośród kilku milionów transakcji dziennie dokonywanych w naszych placówkach — mówi Marek Złakowski, dyrektor ds. rozwoju relacji z klientem i cyfryzacji w sieci Biedronka. Jak dodaje dyrektor, każdy klient sieci Biedronka ma dodatkowo możliwość zablokowania identyfikacji swojej Karty Biedronka poprzez numer telefonu. — Można to zrobić przy kasie, w aplikacji, na stronie Moja Biedronka lub na infolinii Biura Obsługi Klienta Biedronki — dodaje dyrektor Złakowski. Oszust pyta: czy na tej karcie są jakieś skumulowane naklejki? Już po publikacji pierwszego tekstu do naszej redakcji spłynęło sporo e-maili od czytelników z całej Polski. Ludzie ci potwierdzają, że również padli ofiarą, opisanego przez nas procederu. Wielu z nich podejrzewa, że ich numery telefonów były w bazach danych, które swego czasu "wyciekły" kilku polskim firmom. Inni przyznają wprost, że najprawdopodobniej zniżki i promocje wykradają im członkowie rodziny lub znajomi. Najciekawszy email dostaliśmy jednak od pani Agnieszki. Ta jest kierowniczką "Biedronki" w jednym z dużych polskich miast. "Produkciaki" hitem Biedronki. A zwłaszcza papier toaletowy "Kradzieże rabatów zdarzają się u nas nagminnie i skarży się na to cała masa klientów. Centrala o tym wie, ale bagatelizuje problem" — pisze kobieta. "Co gorsze oszuści zrobili się tak bezczelni, że okradają też... dzieci. To poboczne zjawisko do tego opisanego przez Onet". Jak tłumaczy kobieta, sieć "Biedronka" od kilku lat robi jesienią akcję, w ramach której klienci za zakupy dostają naklejki i nalepiają je na specjalną kartę. Po uzbieraniu odpowiedniej liczby naklejek można za darmo odebrać w sklepie maskotkę. Kiedyś były to "świeżaki", później "słodziaki". W tym roku maskotki to "produkciaki". "Naklejki te można odbierać przy każdych zakupach albo kumulować na karcie »Moja Biedronka« i odebrać je później w większej ilości. I to też wykorzystują już złodzieje promocji. Po tym, gdy podadzą oni obcy numer telefonu, pytają: czy na karcie są jakieś naklejki. Gdy słyszą, że tak, żądają ich wydania. Później przychodzą do nas rodzice z dziećmi, które cieszą się, że za chwilę dostaną masę naklejek, nakleją je na kartę jeszcze w sklepie i wyjdą z wymarzoną przytulanką. I my tym ludziom mówimy, że naklejek już nie ma. Jest płacz dzieci, oburzenie rodziców. Nam się kraje serce, ale co mamy zrobić" — pisze pani Agnieszka. Kobieta ma do klientów radę, by naklejki wybierali systematycznie po każdych zakupach. Wówczas nie dojdzie sytuacji, gdy ktoś podkradnie im dzieciom "wypracowane" przez rodzinne zakupy "produkciaki". Jedną z okradzionych osób jest pani Dominika i jej córka. "Mi z karty »Moja Biedronka« ktoś niedawno wybrał wszystkie naklejki na maskotki, jakie miałam uzbierane dla córki. Okradanie dzieci to już naprawdę przesada" — czytamy w e-mailu nadesłanym przez czytelniczkę z Wałcza.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS