Blogs
Home/science/"Nie chciaam uwierzyc w pogoski o masowych grobach". Dziennikarka widziaa Worzel tuz po wyjsciu rosyjskich wojsk

science

"Nie chciaam uwierzyc w pogoski o masowych grobach". Dziennikarka widziaa Worzel tuz po wyjsciu rosyjskich wojsk

Niespena 1000 dni temu Rosjanie wtargneli m.in. do Buczy Irpienia czy Worzela pod Kijowem. Po wycofaniu sie wojsk Federacji Rosyjskich z tych miejscowosci swiat ujrza masakry jakich tam dokonano. Pierwsza dziennikarka ktora zobaczya wyzwolone miejscowosci bya Ukrainka Alina Turyszyn. Kiedy wjezdzalismy do Worzela dopada mnie jakas panika. Starym gruchotem jechalismy 30 km na godz. Domy jeszcze poney pierwsi ludzie wychodzili na ulice w biaych opaskach na ramionach. Rosjanie wciaz byli blisko opowiada w rozmowie z Onetem. Jak dzis wyglada motywacja ukrainskich zonierzy i cywili Czy scenariusz zakonczenia wojny w opcji "nic o nas bez nas" jest mozliwy

November 19, 2024 | science

— Pamiętam kobietę, która miała problem ze wzrokiem. Tuż przed wojną przeszła operację, a podczas okupacji wiele dni spędziła, udając martwą, w piwnicy. Opowiadała, że leżała wśród rozkładających się ciał – mówi w rozmowie z Onetem Alina Turyszyn – Nie chciałam uwierzyć w pogłoski o masowych grobach. Pamiętam, jak jeden z zagranicznych dziennikarzy mi o tym mówił, to powiedziałam, że to niemożliwe i to na pewno nieprawda. Później ktoś zauważył wystającą z ziemi rękę — opowiada – Naprawdę chciałabym, żeby to był fejk i żeby to nigdy się nie wydarzyło, ale niestety. Jest mi po prostu przykro, kiedy niektórzy politycy wykorzystują tragedię Ukrainy do własnych celów – mówi Niedawno w kinach ukazał się fabularny film pt. "Bucza", opowiadający historię Konstantina Gadauskasa, który spod rosyjskiej okupacji uratował 204 osoby Więcej takich komentarzy znajdziesz na stronie głównej Onetu Piotr Kaszuwara, Onet: Co zobaczyłaś, kiedy wjechałaś do Worzela, niedaleko Buczy, zaraz po tym, jak Rosjanie wycofali się spod Kijowa? Alina Turyszyn, ukraińska korespondentka wojenna: Pamiętam, że bardzo się bałam. Wiedziałam, że Rosjanie są jeszcze wciąż blisko, ale Konstantin [Gadauskas] mnie uspokajał. Modlił się głośno, kiedy przejeżdżaliśmy opuszczone, rosyjskie punkty kontrolne. Niby wiedziałam, że armia Federacji Rosyjskiej już odstąpiła, ale i tak trudno było powstrzymać panikę. Jakoś jednak zebrałam się w sobie i wytłumaczyłam sobie, że Rosjanie są już po drugiej stronie Worzela, że tu ich nie ma. Widok był apokaliptyczny. Jeszcze płonęły domy, zewsząd unosił się dym, z daleka słychać było eksplozje. Zsunęłam się na siedzeniu i zaczęłam się modlić, żeby nikt nas w tym aucie nie zabił, bo jechaliśmy strasznie wolno. Samochód był stary, droga poorana od wybuchów, więc jechaliśmy tak z 30 km na godz. Byli jacyś ludzie na ulicach? Rosjanie zabronili komukolwiek wychodzić z domów. Jak opowiadał mi Konstantin, strzelali do tych, którzy wyszli z piwnicy np. po wodę. Niewiele osób było. Widzieliśmy kilkoro, którzy jechali na rowerach. Wszyscy, których widziałam, mieli na rękach zawiązane białe wstążki. Miałam takie wrażenie, jakbym przeniosła się w czasy II wojny światowej, gdzie w podobny sposób naziści oznaczali Żydów. Białe flagi wisiały na domach, a na bramach czy drzwiach były tabliczki, na których po rosyjsku było napisane, ile tam mieszka osób. Ludzie opowiadali, że jak tylko zmieniała się ilość mieszkańców, to trzeba było zmienić znaki na budynku. Brak zmiany groził rozstrzelaniem. Dlaczego USA dały zielone światło Ukrainie? Ekspert: wcale nie chodzi o żołnierzy Kima "Spędziła wiele dni w piwnicy. Leżała wśród rozkładających się ciał" Kiedy wjechaliście do Worzela, to ludzie już wiedzieli, że zagrożenie odeszło? Na początku nie wierzyli, że jesteśmy Ukraińcami. Kiedy już się upewnili, to zaczynali płakać, bo nie mogli uwierzyć, że Siły Zbrojne Ukrainy zdołały ich uwolnić. Pamiętam kobietę, która miała problem ze wzrokiem. Tuż przed wojną przeszła operację, a podczas okupacji wiele dni spędziła, udając martwą, w piwnicy. Opowiadała, że leżała wśród rozkładających się ciał. W zasadzie nie mówiła, tylko krzyczała do nas, żebyśmy ją stamtąd wywieźli. Jadąc w okolice Buczy, wiedzieliście, co się tam wydarzyło? Że Rosjanie zamordowali tylu cywili? Docierały do nas takie wieści, ale wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia, co dokładnie się stało. Nie mieliśmy świadomości masakry, jaka tam miała miejsce. Chyba jeszcze wtedy taki scenariusz po prostu nie mieścił nam się w głowach. Chociaż wiedziałam przecież, ilu dziennikarzy Rosjanie zastrzelili na początku wojny. Nie tylko pod Kijowem, ale na terenie całej Ukrainy. Ukraińców i obcokrajowców. "Padł na kolana i zaczął dziko płakać" Mówi się, że dziennikarze, którzy pierwsi są na miejscu, mają możliwość opisać historię taką, jaka naprawdę się wydarzyła. Później zaczyna ona być na różne sposoby deformowana. Pamiętam, że zatrzymaliśmy się gdzieś w Worzelu z Konstantinem i cieszyliśmy się, że nasi zdołali uwolnić teren. Podjechał do nas mężczyzna na rowerze i zaczął wypytywać o przyjaciela, z którym od dawna nie mógł się skontaktować. Konstantin spojrzał na niego i odparł: "zabity". Pojechaliśmy razem do tego domu, gdzie mieszkał. Na podwórku był jego grób. To Konstantin go pochował. Ten mężczyzna, który poprosił nas o informację, padł na kolana i zaczął dziko płakać. Byli z jednego miasta i nie wiedzieli o swoim losie? Większość ludzi nie wychodziła na ulice. Sam Worzel był podzielony na dwie części. Jedna była — można powiedzieć — wojskowym sztabem Rosjan, a po drugiej, w wyznaczonych miejscach i godzinach wolno było przemieszczać się ludziom. Tam, gdzie zadomowili się Rosjanie, było najciężej. To stamtąd Konstantin wywiózł zgwałconą dziewczynkę, której matkę Rosjanie zabili na jej oczach. Martwe ciała leżały tam po prostu na ulicach. Marcin Wyrwał: 1000 dni porażki Zachodu w sprawie Ukrainy [KOMENTARZ] "Nie chciałam uwierzyć w pogłoski o masowych grobach" Dopiero kilka dni po tym, kiedy wy wjechaliście do Worzela, dziennikarze z całego świata zaczęli wjeżdżać do Buczy. Wszyscy byli w szoku. Ja też nie chciałam uwierzyć w pogłoski o masowych grobach. Pamiętam, jak jeden z zagranicznych dziennikarzy mi o tym powiedział, to odparłam, że to niemożliwe, że to na pewno nieprawda. Później ktoś zauważył wystającą z ziemi rękę. Lekarze, którzy chowali tych ludzi, też w końcu zaczęli opowiadać, co się wydarzyło. Nie śni ci się to po nocach? Relacjonuję wojnę w moim kraju od trzech lat, od tysiąca dni. Przez ten czas widziałam wiele i chyba się trochę przyzwyczaiłam. Początkowo tylko zdawało mi się, że to jakiś koszmar, straszny sen. Mój mózg nie chciał tego przyjąć, że w XXI w. dzieją się takie rzeczy. Przykro stwierdzić, ale wojna stała się już jakąś zupełnie nienormalną normalnością dla naszego społeczeństwa. Dopiero co wróciłam z obwodu donieckiego i najbardziej przeraża mnie widok naszych wojskowych, którzy krzyczą z bólu, kiedy trzeba im odciąć np. nogę. W punkcie stabilizacyjnym, gdzie byłam, był jeden chłopiec, który w szoku prosił, żeby dać mu potrzymać swoją własną, urwaną rękę. W pamięci świata utkwiła Bucza, Irpień, Izium. W Izium też byłam i też widziałam ludzi pochowanych przy drogach, na podwórkach, między blokami. Pod Czernichowem naszych wojskowych grzebano w polach. Pamiętam drewniane krzyże i rzekę wystających nad ziemią kopczyków. Myślę, że to nie jest do końca tak, jak nam się wydaje, że przyzwyczailiśmy się czy zapomnieliśmy. To ciągle trwa i nie mieliśmy jeszcze czasu, żeby to wszystko przeżyć, tak jak zazwyczaj przeżywa się śmierć. "Mój mózg uznał to za śmierć". Wstrząsająca prawda o gwałtach na terenach okupowanych przez Rosję Worzel, Bucza, Irpień. Zdaje ci się, że to było wczoraj czy sto lat temu? Sto lat temu. Czasem orientuję się, że w ogóle nie pamiętam swojego życia sprzed wojny. Jakbym narodziła się na nowo w kraju, gdzie wojna była od zawsze. Uspokajam się w ten sposób, że przestałam po prostu czekać na jej zakończenie. Przestałam o tym myśleć, bo wiem, że i tak nic to nie zmieni. Trzeba nam żyć z wojną i się jakoś z nią uporać, niczego nie oczekiwać. Kiedy masz oczekiwania, że ktoś ci pomoże, że zdecyduje za ciebie, to żyje się trudniej. Widzę, jak cywile ciągle na coś czekają. A to na F16, a to na wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych, a to na broń, na czołgi, na zbawienie. Wojskowi często mi tłumaczą, że nawet jak kiedyś przestaną strzelać armaty, to i tak przyjdzie kolejna faza wojny, bo Rosja nigdy się od nas nie odczepi. "Nie życzę im, żeby ktokolwiek z ich bliskich kiedykolwiek leżał zakatowany w beczce" Kiedy wszystko to zbierzesz razem w jeden obraz i pomyślisz np. o takich politykach jak choćby Janusz Korwin-Mikke czy niektórzy sympatycy Konfederacji w Polsce, którzy próbują zaklinać rzeczywistość i twierdzą m.in., że wojny w Ukrainie tak naprawdę nie ma, że to mistyfikacja, że Bucza to był plan filmowy, to co byś im powiedziała? Naprawdę chciałabym, żeby to był fejk i żeby to nigdy się nie wydarzyło, ale niestety. Jest mi po prostu przykro, że niektórzy politycy wykorzystują tragedię Ukrainy do własnych celów. Może są opłacani z Rosji, może im tak wygodnie. Daj Boże, żeby nigdy nie doświadczyli tego na własnej skórze. Nie życzę im, żeby ktokolwiek z ich bliskich kiedykolwiek leżał zakatowany w beczce lub na chodniku. Masakra cywilów w Buczy. Człowiek Władimira Putina zrzuca winę na Zachód Niektórym przeszkadza, że w Kijowie otwarte są restauracje, dyskoteki, drogie sklepy, po ulicach jeżdżą luksusowe samochody. Zapraszam na imprezę w takim razie, jeśli się nie boją (śmiech) . Na szczęście w Kijowie nie mamy już tej aktywnej fazy wojny i czołgi nie stoją w centrum miasta. Jest tu względnie spokojnie, podobnie jak we Lwowie czy nawet w Czernichowie. Natomiast kiedy pojedziemy dalej, do Charkowa, na Donbas, czy na południe kraju, to nie ma tam spokojnego życia. Ludzie musieli nauczyć się żyć w atmosferze alarmów przeciwlotniczych włączających się co kilka minut. Jeśli ktoś postanowił wierzyć, że w Ukrainie wojny nie ma, to będzie w to wierzył. Jeśli miałby prawdziwą chęć, by dowiedzieć się, jaka jest prawda, to przecież można to bardzo łatwo zrobić. Jeśli ktoś nie wierzy ukraińskim źródłom, to niech spojrzy na rosyjskie. Kreml przecież też pokazuje obrazki z miast na wschodzie. I niestety sytuacja tam jest coraz straszniejsza. Bywa, że też jest mi smutno, że nasze ukraińskie społeczeństwo tak dziwnie się podzieliło. Jedni są zanurzeni po szyję w wojnie i walce, a drudzy jakby zakryli oczy. Nie chcą czytać o wojnie, nie chcą o niej słuchać. Ale zawsze historię tworzyła mała część społeczeństwa. Ogromnych zmian dokonywali najodważniejsi, a nie większość. Nigdy chyba jeszcze nie było takiego wydarzenia, za którym poszliby wszyscy w zgodzie. Czy to w czasie I, II wojny światowej albo nawet w trakcie wojny domowej w USA w XIX w. Większość cywili chce po prostu żyć swoim życiem. Z jednej strony to smutne, bo na pewno jakbyśmy byli bardziej zjednoczeni, to chłopcom na froncie byłoby lżej, ale z drugiej, może ludzie też w jakiejś mierze mają prawo do tego, żeby się odciąć. Czy to ze strachu, czy z powodu bólu, jaki to powoduje. Trudno mówić mi za innych, mogę tylko za siebie. Czytaj: Pociski ATACMS wzmocnią Ukrainę? "To nie jest nawet broń średniego zasięgu!" Jest jeszcze w ludziach wiara i motywacja, że tę wojnę można wygrać? Niektórzy żołnierze pisali do mnie po wyborach w USA, że to koniec Ukrainy. Wiara czyni cuda. Los się może odmienić w każdej chwili. Może przyleci "czarny łabędź" i coś stanie się nagle w Rosji. Obecnie jest ciężko z motywacją, z ludźmi do walki. Oczywiście wielu z nas chciałoby już wiedzieć, jaka będzie polityka Donalda Trumpa wobec napaści Rosji na Ukrainę, ale nie wiemy tego, więc pozostaje nam jedynie na razie wierzyć, że powrót wielkiej Ameryki to nie tylko słowa w kampanii wyborczej, ale także i znak, że USA nie pozwolą dalej Rosjanom popełniać zbrodni w naszym kraju. Powrót do granic z 1991 r. jest twoim zdaniem możliwy? Wiele osób ma jakieś swoje wizje przyszłości i zakończenia wojny. Dla jednych to niezależność Ukrainy, dla innych powrót do tych właśnie granic. Ja osobiście bardzo chciałabym, żeby Krym wrócił do nas, bo tam urodziła się moja mama. Trudno byłoby mi pogodzić się więc z utratą mojej ojczystej ziemi na rzecz czyichś marzeń o imperium. " Nic o nas bez nas"? Ukraina będzie miała wpływ na te przyszłe decyzje, czy to raczej bajki mchu i paproci? Zobaczymy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS