Home/science/Jeden wyrok co dwa lata. Prof. Zoll o Julii Przyebskiej jej "wystarczy byc"

science

Jeden wyrok co dwa lata. Prof. Zoll o Julii Przyebskiej jej "wystarczy byc"

Ponad po miliona z. Tyle dostanie kierujaca Trybunaem Konstytucyjnym Julia Przyebska gdy w grudniu opusci trybuna. Ta kwota to ekwiwalent niewykorzystanych urlopow - to az 90 dni - oraz odprawa. Tymczasem podczas swoich dziewieciu lat w TK Przyebska zaledwie piec razy bya sedzia sprawozdawca w rozstrzyganych przez trybuna sprawach. Co oznacza ze srednio co bez maa dwa lata wydawaa jako sprawozdawca czyli najwazniejszy sedzia w skadzie jedno orzeczenie.

October 08, 2024 | science

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Około 50 tys. zł. Tyle wynosić może miesięczna pensja Julii Przyłębskiej, która zasiada w Trybunale Konstytucyjnym od 2015 r., a od grudnia 2016 r. pełni rolę jego prezesa. Do TK wskazali ją posłowie PiS po tym, jak partia ta objęła władzę, zaś na prezeskę trybunału wybrał ją prezydent Andrzej Duda. W ocenie znacznej części autorytetów prawniczych, w tym byłych sędziów i prezesów TK, ten wybór był bezprawny , bo zabrakło wymaganej prawem uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, która winna poprzedzać wskazanie kandydatów na jego prezesa. Prezydent tę "drobnostkę" pominął, mimo że przepisy o konieczności podjęcia przez sędziów TK takiej uchwały, przedstawiającej prezydentowi kandydatów na prezesa tego organu, uchwalił sam PiS, gdy ekspresowo zmieniał prawo o trybunale. Dodatkowo, także PiS, zmieniło prawo tak, że prezesi pełnią swoją funkcję jedynie przez sześć lat, a nie przez całą, dziewięcioletnią kadencję w TK. Tyle że tę z kolei "drobnostkę" pominęła sama Przyłębska, które prezesowanie powinno zakończyć się — zgodnie z ustawą — 20 grudnia 2022 r. Część prawników ocenia wprost, że Przyłębska, poprzez to pozostanie na fotelu prezesa TK, mimo upływu kadencji, po prostu łamie prawo i może za to w przyszłości odpowiedzieć. Pod jej rządami TK "zasłynął" wyjątkową opieszałością , czy wręcz, jak określali i określają to politycy obecnie rządzącej koalicji, "nieróbstwem". A chodzi o rekordowo małą ilość rozpoznanych spraw i równie rekordowo mało wydanych wyroków. Dla przykładu, w latach 2008-15, czyli przed rządami PiS i "przejęciem" przez tę partię i jej nominatów TK, średnia liczba wyroków wynosiła około 60-70 rocznie. W roku 2022 trybunał rozpoznał i zakończył wydaniem orzeczenia 14 spraw. W 2023 r. wyroków było 25. Osiągnięcia prezes PK Podczas swojej prezesury w TK Przyłębska zasłynęła m.in. tym, że w 2017 r. podjęła decyzję, że trybunał nie będzie respektował porozumienia, które jej poprzednik, prezes trybunału prof. Andrzej Rzepliński zawarł z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPCz) w Strasburgu. Na mocy tego porozumienia, aby upowszechniać właśnie wiedzę o prawach człowieka, TK miał co rok tłumaczyć na język polski i publikować wybrane wyroki ETPCz, mające znaczenie dla polskiego systemu prawnego. Więcej, to za czasów Przyłębskiej trybunał wydał kilka wyroków, w których wprost podważał Europejską Konwencję Praw Człowieka i orzeczenia strasburskiego trybunału. Podobnie, TK kierowany przez Przyłębską kwestionował także wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej . O samej Przyłębskiej głośno było także ostatnio. Otóż kilka dni temu okazało się, że wprowadziła ona nowe udogodnienie dla sędziów TK. Ci do pracy w Warszawie — poza darmową, czyli finansowaną z pieniędzy podatników, podróżą pociągiem czy samochodem (zwrot kosztów paliwa), będą mogli także do stolicy dolecieć. Także na nasz koszt, bo z pieniędzy z budżetu państwa. Trybunał pokryje bowiem koszt podróży służbowej samolotem, w dowolnej klasie . O ekscesach TK — w którym zasiadają tzw. dublerzy, czyli osoby wadliwie wybrane na miejsca już zajęte, nie będące legalnymi sędziami — od lat jest tak głośno, zaś jego działalność tak dalece wykracza poza ramy określone w konstytucji, że znaczna część środowiska prawniczego nie nazywa go już "Trybunałem Konstytucyjnym" a "Trybunałem Julii Przyłębskiej". Który, co warto podkreślić, od czasu, gdy PiS stracił władzę, zajmuje się głównie zabezpieczaniem interesów osób powiązanych z poprzednią władzą tak, aby nie można było ich rozliczyć za potencjalne naruszenia prawa. Mimo to prezydent Andrzej Duda wytrwale TK broni. Właśnie do tegoż trybunału odesłał — bez podpisu — przygotowane przez obecnie rządzącą koalicję ustawy, które miały naprawić sytuację w TK, m.in. usunąć z niego wadliwie powołanych "dublerów" , co do których europejskie trybunały — tak ETPCz, jak TSUE — uznały, że nie są oni legalnymi i bezstronnymi sędziami. Jednak jak na razie "dublerzy" w TK pozostaną, bo z woli prezydenta trybunał ma teraz oceniać sam siebie, a konkretnie przepisy go dotyczące. Dorobek Przyłębskiej Tyle decyzje ogólne i ogólny ogląd działalności TK. Jeśli chodzi zaś o dorobek orzeczniczy samej Julii Przyłębskiej, to ten, jak wynika z danych trybunału, wypada dość mizernie . Warto zaznaczyć choćby, że od 2015 do 2024 r., do dnia dzisiejszego, Przyłębska zaledwie pięć razy była sędzią sprawozdawcą w sprawach rozpoznawanych przez TK i zakończonych wyrokami. Zaś taka działalność, czyli bycie sprawozdawcą, to istota działalności sędziów trybunału. Jako tacy, sprawozdawcy przygotowują projekty orzeczeń, proponują składom orzekającym treść rozstrzygnięcia, a po wydaniu orzeczeń sporządzają uzasadnienia, jeśli ustawa to przewiduje. Tymczasem Przyłębska do 2020 r. pełniła taką rolę zaledwie, jak pisaliśmy, pięć razy, przy czym jedynie raz TK wydawał wyrok w pełnym składzie. Od 2020 r. kierująca trybunałem ani razu nie była sprawozdawcą i ten stan rzeczy do grudnia raczej już się nie zmieni, a w grudniu Przyłębska odchodzi z TK. Dla porównania, jej poprzednicy na stanowisku prezesa TK byli sprawozdawcami w 38 sprawach — to sędzia Andrzej Rzepliński, czy 42 sprawach — sędzia Bohdan Zdziennicki. Warto dodać także, że od 2017 r. Przyłębska nadal ma w referacie, czyli powinna zająć się sprawą z 2017 r., sprzed siedmiu lat. Chodzi o związki osób tej samej płci. Sprawa do dziś nie została zakończona. Prof. Zoll: pani Przyłębskiej po prostu "wystarczy być" — Sędzia sprawozdawca to jest ta osoba, która odwala "czarną robotę" podczas procesu orzekania — mówi Onetowi były prezes TK prof. Andrzej Zoll. — Ja rozumiem, że prezes trybunału ma wiele innych obowiązków, musi każdorazowo przewodniczyć rozprawie, gdy orzeka pełny skład TK, jednak mimo to, ja jakoś znajdowałem czas, aby być tak przewodniczącym, jak sprawozdawcą, jak choćby przy wyroku dotyczącym aborcji z 1997 r. — podkreśla. — O ile można uwzględnić, że pani Przyłębska miała inne obowiązki jako niby prezes — bo nie jest prezesem TK od początku, od 2016 r., bo jej powołanie było wadliwe — to jednak fakt, że jedynie pięć razy w ciągu dziewięciu lat była sprawozdawcą, to jest rzecz dziwna — zaznacza. — Bardzo dziwna, bo zasiadanie w TK to jest jednak stanowisko głównie sędziowskie, a nie tylko administracyjne — mówi prof. Zoll. — Cóż, najwyraźniej pani Przyłębskiej "wystarczy być". Tym bardziej że przecież ten obecny trybunał nie ma przecież niemal żadnych kontaktów międzynarodowych ani żadnych spotkań merytorycznych z sędziami z innych krajów — wskazuje były prezes TK. — Kiedyś spotykaliśmy się z kolegami z trybunałów z Litwy, Czech, Niemiec czy Austrii, jeździliśmy na spotkania analityczne, należeliśmy też do Sieci Sądowej Unii Europejskiej (JNEU). A dziś? Polski TK to jest na mapie międzynarodowej pustynia — przekonuje prof. Zoll. Sędzia Stępień: może to i lepiej, że mało orzekała — Z jednej strony można byłoby powiedzieć, że to dobrze, że pani Przyłębska tak unikała orzekania jako sprawozdawca. Bo mniej wydawała wyroków, do wydania których była całkowicie niekompetentna, z punktu widzenia jej walorów zawodowych i moralnych — mówi Onetowi sędzia Jerzy Stępień, były prezes TK. — To jednak sarkazm, bo na poważnie, to świadczy to o tym, że ta pani po prostu nic nie robiła. Zwykle sędzia normalny, nie prezes TK, ma tych spraw jako sprawozdawca kilkanaście w ciągu roku. A prezes przecież przewodniczy wszystkim pełnym składom i jak ja sobie przypominam, to każdy z nas, czy to prof. Marek Safjan, czy ja zawsze byliśmy jednocześnie sprawozdawcami, i to w trudnych sprawach — wskazuje. — My normalnie pracowaliśmy jako sędziowie, nie byliśmy tylko prezesami, prezesowanie zabierało nam najmniej chyba czasu. A tu? Tu mamy zwyczaje, które naprawdę trudno zrozumieć — podkreśla sędzia Stępień. 50 tys. pensji miesięcznie. Ponad pół mln zł za pożegnanie z trybunałem. "Nieprzyzwoite" Co ciekawe, Julia Przyłębska ma ogromną liczbę dni zaległego urlopu . Z ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy z kwietnia 2024 r. wynika, że Przyłębska miała do wykorzystania ponad 90 dni urlopu, zaległego oraz bieżącego za 2024 r. Jak wynika z danych zawartych na stronie TK, w maju, w czerwcu, w lipcu i w sierpniu br. kierująca TK brała udział w rozprawach przed trybunałem. Jest w składach orzekających także w październiku i listopadzie, więc można założyć, że nie wykorzysta zaległego urlopu do końca swojej kadencji w TK, czyli do grudnia. A to zaś oznacza, że za niewykorzystany urlop przysługiwać jej będzie pieniężny ekwiwalent. Suma będzie imponująca. Gdyby niewykorzystany urlop wynosił 90 dni, jak wyliczała w kwietniu PIP, przekładałoby się to na 4,5 miesiąca wynagrodzeń, licząc miesiąc jako 20 dni roboczych. Przyjmując zarobki rzędu 50 tys. miesięcznie — na tę kwotę składa się podstawowa pensja sędziego TK, która w 2024 r. wynosi 42 tys. zł plus kilkutysięczny dodatek za pełnienie funkcji prezesa trybunału — jest to szacunkowo około 225 tys. zł ekwiwalentu. To nie koniec, bo przecież kończąc swoją misję w TK Przyłębska otrzyma również jednorazową odprawę. Zgodnie z ustawą o statucie sędziów trybunału i Sądu Najwyższego, wyniesie ona sześciokrotność miesięcznej pensji. To około 300 tys. zł. Łącznie więc odchodząc z TK Przyłębska z budżetu państwa — czytaj: z pieniędzy podatników — dostać może ponad pół mln. zł. Przy tych kwotach drobiazgiem wręcz wydaje się być służbowe mieszkanie w Warszawie, które kosztuje około 7 tys. zł miesięcznie. Przyłębska korzysta z niego, choć ma pod Warszawą willę, której kupno próbowała zataić, utajniając swoje oświadczenie majątkowe . — W normalnym państwie takie kumulowanie urlopów, służące wyciągnięciu dodatkowych pieniędzy, byłoby niemożliwe. Ale ktoś tu najwyraźniej nie ma pojęcia o tym, co oznacza dobro wspólne czy powaga pełnionego urzędu — mówi sędzia Stępień, były prezes TK. — Nie, tu chodzi tylko o to, żeby stworzyć sobie sytuację, dzięki której ktoś może coś uzyskać dzięki pełnionemu stanowisku. To są rzeczy po prostu przerażające, nieprzyzwoite — podkreśla. — Urlop to jest obowiązek pracownika, nie ma w prawie pracy takiego terminu, jak "zaległy urlop", urlop jest po to, żeby go wziąć. A nie te dni urlopowe zbierać i sumować, byle tylko wyciągnąć z publicznej kiesy jeszcze jakieś względnie drobne pieniądze. Oczywiście, one nie są drobne dla normalnych ludzi, ale w świetle zarobków sędziów TK takie ciułanie jeszcze pieniędzy z niewykorzystanych urlopów jest wprost żenujące — zaznacza sędzia Stępień. — I robi to ktoś, kto powinien, z racji pełnionej funkcji, być wzorem. Prezes TK, czy może istnieć bardziej prestiżowe stanowisko? I kusi się na te pieniądze. Powtórzę, brak elementarnej przyzwoitości — podsumowuje. Tu warto dodać jeszcze, że Julia Przyłębska przymusowo wysyłała na urlop tzw. starych sędziów TK, tych niepowołanych przez PiS. Tak zrobiła z wiceprezesem trybunału prof. Andrzejem Biernatem, który w 2017 r. został wręcz "wypchnięty" w TK i odsunięty od orzekania przez niemal pół roku, do końca jego kadencji w trybunale, bo Przyłębska nie pozwalała mu na powrót do pracy, mówiąc o "niezbywalnym prawie do urlopu". I to mimo tego, że sędzia Biernat zadeklarował, że rezygnuje z ekwiwalentu, że mu się on nie należy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS