Home/science/Elie jest w bombardowanym Libanie. "Tego ludzie boja sie tu najbardziej"

science

Elie jest w bombardowanym Libanie. "Tego ludzie boja sie tu najbardziej"

Poczucie strachu jest tu wszechobecne. Ludzie nie maja pojecia co przyniosa im najblizsze dni. Kraza nawet faszywe pogoski o wybuchajacych samsungach i iphonach co dodatkowo wzmaga panike opowiada Onetowi przebywajacy w Libanie pracownik Polskiego Centrum Pomocy Miedzynarodowej Elie Keldani. Kraj trzeci dzien doswiadcza zmasowanych izraelskich bombardowan i obawia sie ladowej inwazji ktora moze doprowadzic do wybuchu regionalnej wojny na pena skale.

September 25, 2024 | science

— Niektórzy utknęli w korkach nawet na 12 godzin, próbując wydostać się z atakowanych terenów. Znam przypadek kobiety, która w czasie tej ucieczki urodziła dziecko — opowiada nam pracownik polskiej organizacji Tylko pierwszego dnia zmasowanych izraelskich bombardowań zginęło ok. 500 osób. Władze w Tel Awiwie zaznaczają, że ich celem jest zniszczenie zdolności bojowych działającego w Libanie Hezbollahu — Ludzie czują głęboki żal, złość i niepokój co do najbliższych dni i tygodni. Szczególnie obecna jest obawa, że Liban stanie się "drugą Gazą", gdzie cywile są zabijani w swoich domach, a świat patrzy na to w milczeniu — tłumaczy w rozmowie z Onetem Elie Keldani Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu — Bombardowania zmusiły tysiące ludzi do ucieczki. Niektórzy utknęli w korkach nawet na 12 godzin, próbując wydostać się z atakowanych terenów. Znam przypadek kobiety, która w czasie tej ucieczki urodziła dziecko. Tymczasem drogi też były bombardowane, by zasiać dalszy terror — relacjonuje w rozmowie z Onetem Elie Keldani. Mężczyzna jest w Libanie od początku obecnej eskalacji konfliktu. Działa tam jako pracownik humanitarny Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. Pozarządowa organizacja z naszego kraju od dawna dostarcza na miejscu pomoc żywnościową i zapewnia dach nad głową syryjskim uchodźcom. Liban, kiedyś ze względu na swoją zamożność nazywany "Szwajcarią Bliskiego Wschodu", w ostatnich latach spotkała seria katastrof. Ogromny wybuch, który w 2020 r. zniszczył port w Bejrucie , nałożył się na potężny kryzys gospodarczy, galopującą inflację i krwawy konflikt w sąsiedniej Syrii. Teraz kraj sam znalazł się na krawędzi pełnoskalowej wojny. Izrael w poniedziałek rozpoczął zmasowane naloty na Liban , przede wszystkim na południe kraju i dolinę Bekaa przy granicy z Syrią. To bastiony Hezbollahu, wspieranej przez Iran szyickiej organizacji, która od października 2023 r. prowadzi przez granicę wymianę ognia z Izraelem. Władze w Tel Awiwie zaznaczają, że ich celem jest zniszczenie zdolności bojowych Hezbollahu i umożliwienie powrotu ok. 60 tys. Izraelczyków, którzy w ostatnim roku musieli opuścić swoje miejscowości na północy kraju. Nie wykluczają, że w najbliższym czasie izraelska armia może dokonać lądowej inwazji na Liban . "Są tacy, którzy chcą na tym skorzystać" Po drugiej stronie granicy jeszcze zanim doszło do najnowszej eskalacji, od jesieni 2023 r. z domów uciekło ok. 100 tys. Libańczyków. Teraz izraelskie bombardowania zmusiły do tego kolejne tysiące ludzi. — Uchodźcy uciekają na północ kraju i w góry Liban. Lokalne władze i stowarzyszenia robią, co mogą, by zakwaterować ich w szkołach czy budynkach miejskich instytucji, ale te schronienia nie są przystosowane do zamieszkiwania w nich przez długi czas — opowiada nam Elie Keldani. I dodaje, że sytuację pogarsza trwający od lat kryzys gospodarczy. — Ludzie często nie mają pieniędzy, żeby wynająć kąt do mieszkania i zabezpieczyć swoje podstawowe potrzeby. Mimo wewnętrznych napięć, osoby różnych wyznań zjednoczyły się w ostatnich dniach, by przyjąć uciekinierów w godny sposób — tłumaczy pracownik polskiej organizacji, wskazując na podziały religijne w Libanie, gdzie obok siebie żyją sunnici, szyici, chrześcijanie i druzowie. — Choć, jak w każdej kryzysowej sytuacji, zdarzają się tacy, którzy chcą na niej skorzystać, podnosząc czynsze, czy ceny podstawowych produktów, jak koce, poduszki i materace — dodaje. Poniedziałek był najbardziej śmiertelnym dniem w Libanie od czasu zakończenia wojny domowej w 1990 r. W izraelskich nalotach zginęło blisko 500 osób. Elie Keldani zwraca uwagę, że to niemal połowa całkowitej liczby ofiar ostatniej wojny z Izraelem w 2006 r. — Wtedy trwała ona ponad miesiąc. A teraz mówimy o zabitych tylko jednego dnia — zaznacza. — Ludzie czują głęboki żal, złość i niepokój co do najbliższych dni i tygodni. Szczególnie obecna jest obawa, że Liban stanie się "drugą Gazą", gdzie cywile są zabijani w swoich domach, a świat patrzy na to w milczeniu — tłumaczy pracownik polskiej organizacji pomocowej, który na bieżąco rozmawia z poszkodowanymi Libańczykami. Plotki o wybuchających iphonach W ubiegłym tygodniu, w kraju doszło do eksplozji tysięcy pagerów i krótkofalówek, które miały należeć do osób związanych z Hezbollahem. Często wybuchały w miejscach publicznych, raniąc i zabijając przypadkowe osoby, w tym dzieci. Atak powszechnie przypisywany jest izraelskim służbom, choć one same oficjalnie się do niego nie przyznają. Elie Keldani mówi nam o panującej w związku z tym atmosferze paniki. — Fałszywe informacje i plotki roznoszą się błyskawicznie. Słyszałem pogłoski o wybuchających samsungach i iphonach, co jeszcze podsycało ogólny strach. Ludzie spekulują, że cokolwiek połączonego z internetem może eksplodować — opowiada. — Państwo nie radzi sobie z kryzysem — zaznacza przedstawiciel PCPM. — Tysiące rannych w ostatnich dniach powodują ogromną presję na system ochrony zdrowia. Ta sytuacja popycha Liban w kierunku nowej katastrofy humanitarnej — dodaje.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS