Home/science/Donald Tusk rozliczy powodz. "Podejrzewam ze spadna gowy"

science

Donald Tusk rozliczy powodz. "Podejrzewam ze spadna gowy"

Ewentualne decyzje o szybkich dymisjach mogyby dac paliwo dla narracji Prawa i Sprawiedliwosci z ktorej wynika ze "suzby Tuska" pokpiy walke z powodzia a rzad zawiod. Rozliczenia jednak beda. Mysle ze Donald Tusk juz teraz bacznie przyglada sie kilku osobom syszymy od jednego z ministrow.

September 20, 2024 | science

– Jak to się wszystko skończy, to podejrzewam, że jakieś głowy spadną – słyszymy od jednego z polityków Platformy — Każdy, kto dłużej zna Tuska widzi, jak się zachowuje na posiedzeniach sztabu kryzysowego. Jego irytacja momentami może się wydać teatralna, ale jego naprawdę denerwują niektóre sytuacje. A już do białej gorączki z pewnością doprowadza go publiczne nadawanie urzędników na siebie — dodaje nasz rozmówca W nieoficjalnych rozmowach parlamentarzyści z regionów dotkniętych powodzią przyznają, że zastanawiające są informacje o tym, że Wody Polskie nie opróżniały w odpowiednim momencie zbiorników, choć w tym samym czasie robił to np. Tauron Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu "Biała gorączka" Na razie Donald Tusk trzyma się linii, zgodnie z którą wszystko ma swój czas. Teraz jest walka z powodzią, ale wkrótce przyjdzie czas rozliczeń. Szef rządu wspomniał o tym dosłownie w ostatnich sekundach wywiadu , jakiego udzielił Justynie Dobrosz-Oracz w TVP. — Ja będę rozmawiał z paniami i panami ministrami po ocenie, w jaki sposób ich urzędnicy i oni sami sprawowali się w czasie tej powodzi, ale tak jak powiedziałem: pomoc, odbudowa, ocena i rozliczenie, jak będzie taka potrzeba, to w tej kolejności — powiedział. Politycy obozu władzy odebrali te słowa jednoznacznie: – Jak to się wszystko skończy, to podejrzewam, że jakieś głowy spadną – słyszymy od jednego z polityków Platformy. Nasz rozmówca dodaje: — Każdy, kto dłużej zna Tuska widzi, jak się zachowuje na posiedzeniach sztabu kryzysowego. Jego irytacja momentami może się wydać teatralna, ale jego naprawdę denerwują niektóre sytuacje. A już do białej gorączki z pewnością doprowadza go publiczne nadawanie urzędników na siebie. Tak było we wtorek, kiedy prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska zarzuciła Tauronowi, że ten nie uprzedził o zrzucie wody z zarządzanego przez koncern zbiornika, co miało doprowadzić do nagłego spiętrzenia wody na innym zbiorniku i przez to zagrozić Wrocławiowi. Donald Tusk na gorąco stwierdził, że informacje są "szokujące". Po kilkunastu godzinach publicznie radził jednak, żeby szukać rozwiązań, a nie zwalać winę na innych. Zresztą należący do państwa Tauron twardo odpierał oskarżenia, a prezes firmy przekonywał, że "Wody" o wszystkim były informowane. Zarzuty szefowej wodnego molocha określił jako krzywdzące. Kluczowa jednak wcale nie jest scysja dwóch molochów podległych nadzorowi rządu. Przy okazji uwagę zwróciła na siebie wspomniana wcześniej Joanna Kopczyńska, szefowa Wód Polskich, która pełni swoją funkcję od stycznia. Powołał ją minister infrastruktury Dariusz Klimczak z PSL. Kopczyńska nie jest jednak nowa w tej instytucji. Pracowała tam już w latach 2018-2021 na stanowisku zastępcy szefa "Wód". Wcześniej zajmowała dyrektorskie stanowisko w resorcie gospodarki morskiej kierowanym przez Marka Gróbarczyka. To protegowany Joachima Brudzińskiego, bliskiego współpracownika prezesa PiS. Moloch à la PiS "Wody Polskie" to państwowy moloch utworzony przez PiS w 2018 r. po zmianach w prawie wodnym. Instytucja wchłonęła wszystkie inne podmioty zajmujące się do tej pory kontrolą nad zasobami wodnymi Polski i gospodarką wodną. Na czele "Wód" do 2022 r. stał Przemysław Daca, który przez dekadę pracował w kolejnych mutacjach ministerstwa odpowiadającego za infrastrukturę. Jego kariera przyspieszyła, gdy w 2015 r. władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość. Było o nim głośno, gdy doszło w Warszawie do kolejnej awarii systemu przesyłania ścieków do oczyszczalni Czajka. Frontalnie zaatakował wtedy prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. Na czele wodnego giganta postawił Dacę wspomniany Gróbarczyk . O wypowiedziach Dacy z 2019 r. przypomniał kilka dni temu TVN. Ówczesny szef Wód Polskich zarzekał się, że to on decyduje o inwestycjach i nie zgodzi się na budowę większości planowanych zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej. Te wypowiedzi w kontekście zniszczeń, jakich dokonała tegoroczna powódź w Kłodzku i okolicach, robią piorunujące wrażenie. — Kopczyńska moim zdaniem nie nadaje się na to stanowisko. Głęboko siedziała w pisowskim układzie. Poza tym sama instytucja Wód Polskich absolutnie nie zdała egzaminu. To był chory pomysł, a realizacja jeszcze gorsza – mówi nam polityk obozu władzy zaangażowany w problematykę energetyki i środowiska. W nieoficjalnych rozmowach parlamentarzyści z regionów dotkniętych powodzią przyznają, że zastanawiające są informacje o tym, że "Wody" nie opróżniały w odpowiednim momencie zbiorników, choć w tym samym czasie robił to np. Tauron. To również "Wody" były odpowiedzialne za budowę i konserwację wałów przeciwpowodziowych. Liczby są bezwzględne. Po 2015 r. ten proces został radykalnie zahamowany. Pojawia się jednak pytanie, co było nie tak z przepływem informacji, skoro 11 września Rządowe Centrum Bezpieczeństwa organizowało pilną wideokonferencję z wojewodami w sprawie niepokojących prognoz IMiGW, tymczasem szef rządu powiedział w TVP, że 13 września jeszcze nie było mowy o powodzi w Polsce. Problemów komunikacyjnych było jednak więcej. To oczywiście naturalne w sytuacji kataklizmu, gdzie krzyżują się kompetencje ministrów, wojewodów, samorządów, służb i to na wielu poziomach. Pewnych błędów jednak można było uniknąć. W poniedziałek burzę wywołały słowa minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski. W poniedziałek polityczka Polski 2050 pojechała do Opola , gdzie mówiła pieniądzach z puli jej resortu na zwalczanie skutków powodzi. Wspomniała o możliwości zaciągania nisko oprocentowanych pożyczek. W przekazach medialnych zniknęło jej wcześniejsze słowa o tym, że dotyczy do gmin i Ochotniczych Straży Pożarnych, a nie samych ofiar powodzi. To jednak wystarczyło, by dementi musiał wygłosić sam premier, a pracę stracił rzecznik resortu klimatu – dość powszechnie zresztą uważany za kozła ofiarnego. Donald Tusk "o błędach na pewno nie zapomni" Na to wszystko nakłada się niechęć Tuska do Pauliny Hennig-Kloski, której szef rządu najchętniej by się pozbył i to jak najszybciej. Problem jednak w tym, że broni jej marszałek Sejmu Szymon Hołownia – partyjny kolega pani minister z Polski 2050. Jeśli do dymisji dojdzie, to nie za dzień, tydzień, ani nawet miesiąc. Gwałtowne decyzje mogłyby dać paliwo dla narracji Prawa i Sprawiedliwości, że "służby Tuska" dały ciała i rząd zawiódł. Dlatego na razie premier woli skupiać się na bieżącej sytuacji i ogłaszaniu sukcesu w postaci ekspresowej decyzji szefowej Komisji Europejskiej, która we Wrocławiu ogłosiła, iż Polska otrzyma z unijnych funduszy spójności ok. 20 mld zł na usuwanie skutków powodzi. – O błędach na pewno nie zapomni i myślę, że już teraz bacznie przygląda się kilku osobom – słyszymy od jednego z ministrów.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS