Rozkocha w sobie "Pszczoke Maje". Wielka miosc przerwaa smierc

Niektórzy aktorzy nie osiągają oszałamiających sukcesów za sprawą jednej kreacji . Zamiast tego przez całe swoje życie realizują się w zawodzie i na swoim koncie mają dziesiątki ról, z których wiele się wyróżnia, nawet jeśli są to epizodyczne występy. Do nich zaliczał się Marek Frąckowiak , który został zapamiętany jako aktor, który pojawiał się w wielu produkcjach kinowych i telewizyjnych. Jego dorobek aktorski jest pokaźny, jednak na niektórych większe wrażenie robił małżeński staż aktora. Prywatnie przez ćwierć wieku był związany z Ewą Złotowską , którą wszyscy doskonale "znają i kochają", wszak udzieliła głosu "Pszczółce Mai" w polskiej wersji językowej. Marek Frąckowiak pokochał przyszłą żonę od pierwszego wejrzenia, razem przetrwali wiele trudnych chwil . Aktora dopadła podstępna choroba, jaką jest rak. Choć początkowo udało mu się ustabilizować sytuację zdrowotną, w 2017 r. niespodziewanie zmarł . Marek Złotowski. Kariera w filmach i dubbingu Zawód aktora daje wiele możliwości. Niektórzy wybierają drogę, która zapewnia im popularność i sławę za sprawą głośnych ról w filmach , inni całe życie z radością grają w na deskach teatralnych, a jeszcze kolejni osiągają mistrzostwo np. w dubbingu. Dla Marka Frąckowiaka wszystkie te drogi otworzyły się w 1974 r. , kiedy ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Na ekranie zadebiutował w filmie Jerzego Passendorfera "Zabijcie czarną owcę", co było początkiem kariery jednego z najbardziej wszechstronnych aktorów w Polsce . Być może nie doczekał się on swojej "wielkiej szansy", bo nie został obsadzony w głównej roli głośnego filmu lub kasowej produkcji , jednak dał się zapamiętać z ról w produkcjach, takich jak "Psy", "C. K. Dezerterzy", "Niespotykanie spokojny człowiek", "Dom", "Polskie drogi", "Teraz albo nigdy" czy " Ranczo ". Lista jego kreacji aktorskich jest bardzo długa, miał na swoim koncie ponad 100 ról. Nie wspominając o sztukach teatralnych oraz pokaźnej kolekcji filmów, w których użyczał swojego głosu bohaterom. Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska. Historia miłości Aktor w młodości wstąpił na kilka lat w związek małżeński, jednak sam bardzo niechętnie się na jego temat wypowiadał. Może dlatego, że był z nim związany nałóg alkoholowy, o którym aktor w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia" w 2016 r. mówił: Alkohol w pewnym momencie życia stał się dominujący, co mi nie pomogło. Ale powtarzam — nie narzekam, taką drogę miałem przejść, żeby wyciągnąć wnioski Dopiero kiedy na drodze Marka Frąckowiaka stanęła Ewa Złotowska, jego życie zaczęło się właściwie na nowo. W jednym z wywiadów aktor wspominał: Spotkaliśmy się we właściwym momencie . Ewa to bardzo mądra osoba. Wtedy głośno powiedziałem: z tą panią chciałbym ułożyć sobie życie. Za co kocham Ewę? Za ogromną uczciwość, lojalność, mądrość... "To chodząca kobiecość, ten błysk w oku i biust, jak Sophia Loren , tylko w mniejszych rozmiarach. Wspólne życie to suma kompromisów, które razem się podejmuje . To nie może być mecz — dzisiaj 1:0 dla mnie, jutro 2:0 dla ciebie" – zachwalał żonę. Zarówno Marek Frąckowiak, jak i Ewa Złotowska mieli za sobą nieudane małżeństwa . Doskonale wiedzieli, na co się piszą. Zdecydowali się zostać małżeństwem na początku lat 90. Pobrali się w dniu urodzin aktora, ale nie zawsze układało się idealnie . Ewa Złotowska walczyła z nałogiem męża, który udało się na szczęście okiełznać. W 2002 r. nastąpiła poważna próba dla małżonków. Ewa Złotowska miała wypadek samochodowy. Kobieta przeszła operację, a później długotrwałą rehabilitację. Na każdym etapie mogła liczyć na swojego męża, który był dla niej wsparciem . Marek Frąckowiak. Choroba i śmierć W środowisku aktorskim Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska uchodzili za małżeństwo zgodne i z imponującym stażem. W "Dobrym Tygodniu" Ewa Złotowska mówiła o swoim mężu tak: Był fajnym człowiekiem, ciekawym, bogatym wewnętrznie. Miał dużą wiedzę, imponował mi inteligencją. Wiele rzeczy umiał zrobić, załatwić. Sprawdzał się jako przyjaciel i jako człowiek. Był dobrym aktorem " Ale ten problem z alkoholem okazał się nie do przezwyciężenia . Próbowałam wszystkimi możliwymi metodami, wyrwałam go ze środowiska, które miało na niego zły wpływ. Nauczyłam wielu rzeczy, na przykład miłości do zwierząt. Pokazałam, że można inaczej spędzać czas. Jednak ta walka okazała się w dużym stopniu bezskuteczna. (...) Wiem, że on naprawdę mnie kochał, zrobiłby wszystko dla mnie, zabiłby dla mnie, nawet kiedyś o mnie się bił " – dodał. Zapewne większość spodziewała się, że para doczeka ze sobą starości, niestety los miał wobec nich inne plany . W 2013 r. u Marka Frąckowiaka zdiagnozowano raka kręgosłupa. Aktor przez dłuższy czas poruszał się na wózku inwalidzkim. W "Życiu na gorąco" aktor mówił: Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe mnie usztywniają . Kiedy wiem, że będę musiał podbiec, schylać się, zakładam na tułów stabilizator. Stopień bólu od drętwoty do uciążliwego mam wpisany w życiorys do końca Przeprowadzona operacja była tylko połowicznym sukcesem . Niestety wkrótce okazało się, że są przerzuty na inne organy. I chociaż informacja ta powinna natychmiast skłonić do agresywnego leczenia, Marek Frąckowiak postanowił szukać pomocy w medycynie niekonwencjonalnej. W "Dobrym Tygodniu" w 2016 r. Ewa Złotowska mówiła: Pół roku trzymałam "czarodzieja" w domu. Marek dał się ogłupić facetowi, który leczył go za pomocą biegania i jakiejś pseudodiety . Nic to nie dało, a potem już było za późno na normalną walkę z chorobą Marek Frąckowiak poddał się chemioterapii i wielu z przyjaciół sądziło, że mężczyzna zaczyna zdrowieć. Aktor po wykonaniu transfuzji i pobycie w szpitalu zdawał się dochodzić do siebie . Trzy dni przed śmiercią aktor był na scenie Teatru Rampa, gdzie koledzy zagrzewali go do walki o zdrowie. Sądzili, że wszystko jest na dobrej drodze. To było niestety złudne. 6 listopada 2017 r. Marek Frąckowiak zmarł . Tamten moment Ewa Złotowska w "Dobrym Tygodniu" wspomniała z wyrzutem: Długo siedziałyśmy w szpitalu. Wreszcie ja, wycieńczona fizycznie i psychicznie, około północy powiedziałam do Marka, że wracam do domu i że przyjdę wcześnie następnego dnia. Powiedział: "Dobrze" "O godzinie ósmej rano dostałam telefon: » Przepraszam, czy to mieszkanie pana Marka Frąckowiaka? Rozmawiam z żoną? Pan Frąckowiak umarł « — powiedział pan drewnianym głosem, a ja wykrzyczałam: » Co?! «, usłyszałam: » Niech się pani skupi! Nie zrozumiała pani? Umarł 6.20 rano «. Zero empatii. Straszne! Jak zapowiedź, że pociąg odjeżdża o 6.20 rano. Nawet nie zdążyłam się z Markiem pożegnać " – dodała. Po śmierci męża Ewa Złotowska zachorowała, o czym kilka lat temu opowiedziała w " Dzień dobry TVN ". Wyznała: Choruję na drżenie samoistne postresowe . Ta nazwa chyba wszystko tłumaczy "Złożyło się na to wszystko: mój wypadek, śmierć męża, same katastrofy. Związek dał mi w kość, już wtedy zaczęły się objawy . Dziś raz jest lepiej, raz gorzej. Za parę dni jadę zrobić na sobie eksperyment, który powstrzyma mi niepokoje w organizmie. Choroba mnie wyłącza, tylko do pewnego stopnia, jeśli chodzi o pracę, krępuje mnie, ale na scenie tego nie widać. Staram się z chorobą walczyć! " – dodała. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco i obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google . Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie i TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected]