Home/entertainment/"Pstro w gowie" "rynek jest patologiczny". Afera o ceny ksiazek w Polsce

entertainment

"Pstro w gowie" "rynek jest patologiczny". Afera o ceny ksiazek w Polsce

"Nasz zawod uwazany jest za widzimisie. Za pstro w gowie. Kazdy mogby ksiazke napisac" zwraca uwage w mediach spoecznosciowych Magorzata Halber odnoszac sie do goracej w ostatnich dniach dyskusji o realiach panujacych na rynku ksiazki w Polsce i gosnego wpisu Jacka Dehnela. "Po pierwsze autorautorka nie otrzymuje za napisanie ksiazki zadnego honorarium" rozpoczyna swoj wpis Halber.

October 22, 2024 | entertainment

W kraju od kilku dni toczy się kolejna awantura o książki, a konkretnie — o ich cenę (zdaniem niektórych, zbyt wysoką). W ostatnich godzinach głos zabrała Małgorzata Halber , pisarka i rysowniczka, odnosząc temat do sytuacji osób piszących w Polsce. Jak zaznaczyła już we wstępie: autorzy książek w Polsce nie otrzymują de facto żadnego honorarium, a jedynie zaliczkę . "Nie jest jak na amerykańskich filmach, że dostaje się milion złotych za podpisanie umowy. Niech by to było chociaż 15 tys. za podpisanie umowy. Nie. Nasze wynagrodzenie to tylko i wyłącznie procent (wahający się od 15 proc. do 20 proc.) od ceny książki i bardzo często nie od ceny okładkowej, tylko ceny zbytu, a ta jest o połowę niższa niż okładkowa" — czytamy w opublikowanym wpisie, który powstał w odpowiedzi do głośnego i szeroko komentowanego posta Jacka Dehnela . Dalej Halber zwraca uwagę, że zawód pisarza/pisarki wciąż nie jest jej zdaniem traktowany w Polsce poważnie . Nasz zawód uważany jest za widzimisię. Za pstro w głowie. Każdy mógłby książkę napisać. Kiedy okazuje się, że ktoś ośmiela się powiedzieć na głos (sprawdzić, czy nie kobieta), że zmienia zawód, to dowiaduje się, że NAJWYRAŹNIEJ NIE JEST DOBRĄ PISARKĄ SKORO MUSI ZMIENIĆ ZAWÓD. Dalej pisarka punktuje, że osoby piszące "często stawiane są w pozycji petentów". " To my musimy udzielać wywiadów, nawet jeśli tego nie lubimy (a uwierzcie mi państwo, naprawdę nie wszyscy lubią)" — podkreśliła, dodając, że autor/autorka musi się też w Polsce dostosowywać do narzuconej przed wydawcę komunikacji handlowej. "To my musimy zaakceptować proponowaną okładkę i siedzimy w nerwach czekając na projekt. A potem to my jako jedyni zbieramy razy za złą redakcję albo często jej brak, za komunikaty prasowe, za tę nieszczęsną okładkę" — wylicza. "Takie jak mówienie o nierewaloryzowaniu wysokości nagród literackich czy też mówienie »legimi nas okrada«. Podczas gdy wyliczenia Jacka Dehnela są i tak łaskawe — w moim przypadku pisanie książki to co najmniej dwa lata" — dodała na koniec. Szeroko komentowany w ostatnich dniach jest wpis Dehnela, który pisarz zaczął od słów: "jeszcze raz przeczytam, że »ło, panie, ksionszki takie drogie«, to mnie juhas jasny strzeli" . Napisała oto bowiem do mnie na priva czytelniczka, że nie bardzo rozumie tę całą awanturę wokół ebooków, ale książki są w Polsce drogie, no i ważne, żeby autor swoje zarobił, ale "teraz wejść do księgarni w Polsce to stracić kilka setek złotych" — czytamy w opublikowanym w niedzielny poranek wpisie. Cały post jest dostępny na stronie Dehnela na Facebooku pod TYM linkiem . " Rynek książki w Polsce jest patologiczny , wymaga uregulowania właściwie na wszystkich poziomach (walka z piraceniem, koniec szalonych marży dystrybutorskich, urealnienie handlu e-książkami, bardziej przejrzyste zasady rozliczeń dystrybutorów z wydawcami a wydawców z autorami). Ale oprócz tego wymaga korekty mentalu" — wymienia Dehnel.

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS