Home/business/Technologia odwraca role. Dzieci sledza rodzicow. "Nowy rodzaj jezyka miosci"

business

Technologia odwraca role. Dzieci sledza rodzicow. "Nowy rodzaj jezyka miosci"

Millenialsi i pokolenie Z ktorzy dorastali z nadopiekunczymi i roztrzesionymi rodzicami helikopterami. Dzis to oni uzywaja technologii by kontrolowac mame i tate.

October 19, 2024 | business

Od czasu wynalezienia technologii to rodzice korzystali z aplikacji, by mieć oko na swoje dzieci. Dziś mamy odwrotną sytuację — milenialsi i pokolenie Z podglądają swoich rodziców. Wśród niektórych śledzenie siebie nawzajem za pomocą Apple Find My, Life360 czy innych aplikacji stało się normą. Postrzegają to jako zabawny sposób na pozostanie w kontakcie i zapewnienie bezpieczeństwa starzejącym się bliskim. Ale kiedy relacje się psują lub ludzie zaczynają śledzić innych w tajemnicy, udostępnianie lokalizacji może łatwo przekształcić się w naruszenie prywatności, czego członkowie rodziny mogą sobie nie życzyć. W dzisiejszych czasach monitorowanie działa w obie strony. Dzieci, które dorastały z wyjątkowo czujnymi opiekunami, teraz uważnie obserwują każdy ruch swoich rodziców. Większość osób, z którymi rozmawiałam, uważała, że śledzenie członków ich rodzin zapewnia pewną ulgę i poczucie bezpieczeństwa. Ankieta przeprowadzona w 2022 r. przez "The Harris Poll" i "The New York Times" wykazała, że jeden na sześciu respondentów zgłosił, iż zawsze ma włączone udostępnianie lokalizacji, a 37 proc. osób stwierdziło, że dzięki temu czują się bezpieczniej. W zeszłym roku Life360, jedna z najbardziej znanych aplikacji śledzących, odnotowała 50 mln aktywnych użytkowników miesięcznie, a liczba pobrań w USA podwoiła się od 2021 r. Stoi za tym pokolenie Z. Coraz częściej to dzieci martwią się o swoich rodziców, a nie na odwrót. Dorastając w Zachodniej Wirginii, Kacy Shafer miała "dość opiekuńczych" rodziców. Była jedynaczką, a jej tata służył w wojsku, więc to głównie jej matka ustanawiała zasady. — Nie mogłam po prostu chodzić do koleżanek, mama musiała zadzwonić do rodziców, upewniać się, że tam będą — wspomina 29-letnia Shafer. Jako że telefony nie posiadały wtedy technologii śledzenia, jej rodzice ustalili twarde granice, dotyczące tego, kiedy korzystać ze swojego pierwszego telefonu komórkowego i z kim się kontaktować. Teraz, jako osoba dorosła, Shafer śledzi telefon swojej mamy. — To trochę zabawne, jak sytuacja się odwróciła — komentuje. Ponieważ 61-letnia mama powoli się starzeje, sprawdzanie, gdzie jest przynajmniej raz dziennie, zapewnia mi "spokój ducha", mówi Shafer. Jej matka nie ma nic przeciwko. W rzeczywistości sprawdzają się nawzajem i często z tego żartują. — Czasami po prostu sprawdzam, gdzie mama jest i mówię: Hej, jesteś w sklepie? Możesz mi to przynieść? — mówi Shafer. Stephiney Foley, lat 37, miała surowych rodziców. Wyemigrowali do Nowego Jorku z Szanghaju, gdy miała 8 lat. Styl rodzicielstwa swojej mamy i taty opisała jako "bardzo typowy dla apodyktycznych rodziców, zwłaszcza rodziców imigrantów". Kiedy Foley była nastolatką, nie było jeszcze technologii śledzenia, ale jej rodzice uważnie ją obserwowali. — Moja mama ciągle dosłownie siedziała mi na plecach i patrzyła przez ramię na wszystko, co robiłam, nawet gdy chodziłam już do liceum — powiedziała mi Foley. Podobnie jak Shafer, Foley śledzi teraz swoich rodziców, którzy mają 60 i 70 lat. Zazwyczaj jest to środek ostrożności podczas podróży. Pewnego razu jej matka zgubiła się podczas jazdy kamperem w Great Smoky Mountains w Tennessee, a Foley pomogła jej znaleźć drogę i wyjechać z parku. — Teraz role się odwróciły i to ja jestem w pewnym sensie rodzicem — mówi Foley, która mieszka w Seattle. Śledzenie pozwala jej czuć się bardziej związaną z rodzicami mieszkającymi na Florydzie i odpowiedzialną za pomoc w nagłych wypadkach. Kelley Roebuck, 46-latka mieszkająca w Illinois, zainstalowała aplikację śledzącą na telefonie swojego syna, gdy ten był w gimnazjum, po tym, jak dwukrotnie zgubił komórkę. Początkowo był to tylko sposób na śledzenie telefonu, ale później stał się centralną częścią ich życia. Jej syn, obecnie 20-letni, też zaczął śledzić matkę. — Pewnego dnia nie wróciłam prosto do domu, a on zadzwonił do mnie: Mamo, co robisz w domu kuzynki Erici? — wspomina Roebuck. Jej syn jedynak, jak wyjaśnia Roebuck, jest "bardzo opiekuńczy w stosunku do swoich przyjaciół i rodziny". Kiedy często wyjeżdżała z miasta, dzwonił, gdy nie pojawiała się w hotelu lub domu przyjaciółki. Roebuck i jej syn śledzą się teraz "po równo". Gdy jej syn wychodzi późno, Roebuck chce się upewnić, że jest w bezpiecznym miejscu. Nawet najlepszy przyjaciel jej syna, którego Roebuck uważa za swoje "dodatkowe dziecko", chciał dzielić z nią lokalizację, więc został dodany do ich planu Life360 już w szkole średniej. Wiele lat później odebrała od niego telefon, gdy było późno, by sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Kiedy zapytała, skąd wie, gdzie jest, przypomniał, że wciąż ma aplikację. — Pomyślałam: Och, zapomniałam, że nadal mają do niej dostęp — komentuje Roebuck. Nie wszystkie dorosłe dziś dzieci akceptowały jednak fakt bycia śledzonym przez rodziców. Gabrielle Lask, 25-letnia jedynaczka, była obserwowana przez swoją matkę odkąd dostała iPhone'a w wieku 13 lat. Chociaż wie, że jej mama kierowała się miłością i troską, opisała tę praktykę jako "niesamowicie irytującą, a czasami jako ". — Byłam bardzo grzecznym dzieckiem i godnym zaufania. Mama miała po prostu lękliwą osobowość — powiedział mi Lask. Lask opisała swoją mamę jako nadopiekuńczą; często musiała wysyłać jej SMS-y o miejscu pobytu i tym, co robiła, mimo że matka śledziła jej lokalizację. Teraz, gdy Lask dorosła i żyje niezależnie, nie zgadza się na takie traktowanie. — Nie używasz tego jako narzędzia do zachowania bezpieczeństwa, tylko do naruszania prywatności — wykrzyczała mamie kiedyś, po czym zablokowała jej możliwość śledzenia lokalizacji. Lask nie odczuwa potrzeby nadmiernej troski. Nie śledzi miejsca pobytu swojej mamy i nie jest zbytnio zainteresowana jego poznaniem. — Nie wychodzi zbyt często z domu, a jeśli już, to uwierz mi, że bez przerwy do mnie pisze i dzwoni. Nie martwię się o nią, bo ona martwi się o mnie. Dr Kanchi Wijesekera, psycholog kliniczny z Kalifornii, uważa, że rodzicielstwo helikopterowe i jego metody sprawiają, iż dzieci czują się "duszone", mają wrażenie, że rodzice im nie ufają. To z kolei może ostatecznie zwiększyć napięcie, zwłaszcza gdy dzieci dorastają i zaczynają wyznaczać granice. Jeśli dzieci i rodzice nie czują, że wzajemnie się słuchają, może to wprowadzać rozłam w relacji. Czasami jednak rozmowy te mogą wywołać pozytywne zmiany. Kiedy Julianne Goldfinger miała 15 lat, jej mama zamówiła papierowe wydruki jej SMS-ów od operatora komórkowego. Martwiła się tym, jak mało wie o życiu Goldfinger. Córka uznała to za całkowite naruszenie prywatności. — Byłam już duża, gdy to zrobiła, więc zdołałam postawić granicę i powiedzieć: "Naprawdę zawiodłaś moje zaufanie" — mów mi 35-letni obecnie Goldfinger. — Mama zdała sobie sprawę, że dorastam i potrzebuję przestrzeni. Goldfinger i jej rodzice śledzą teraz nawzajem swoje lokalizacje, gdy podróżują, co nie przeszkadza jej, ponieważ jest w stanie rozmawiać o tym otwarcie. — Moja mama jest bardziej moją przyjaciółką — mówi Goldfinger. Coraz częściej rodzice i ich dorosłe dzieci pozostają w bliższym kontakcie niż poprzednie pokolenia. Jedno z badań Pew Research opublikowane w styczniu wykazało, że ponad 70 proc. respondentów z dziećmi w wieku od 18 do 34 lat zgłosiło, iż rozmawia ze swoimi dziećmi co najmniej kilka razy w tygodniu przez telefon. Niektórzy sprawdzają lokalizację dzieci przebywających na studiach, by pomóc im pokonać niepokój związany z rozłąką. To duża zmiana w stosunku do cotygodniowych lub comiesięcznych rozmów telefonicznych, które rządziły relacjami rodzic-dziecko w przeszłości. Ale wiele rodzin lubi dodatkową interakcję. Dla większej liczby osób udostępnianie lokalizacji jest po prostu sposobem na pozostanie w kontakcie. Po tym, jak Howard otrząsnęła się z początkowego szoku związanego z byciem śledzoną bez jej zgody, zaczęła rozumieć atrakcyjność technologii i zaczęła obserwować lokalizacje swoich dzieci. — Moja jedna córka wyjechała z miasta zaledwie kilka tygodni temu, więc czasem podglądam, jak pędzi drogą I-75 i myślę sobie: Jeździ jak pirat drogowy! — mówi Howard i dodaje, że wzajemne śledzenie daje jej pewność, iż jej dzieci nie są w niebezpieczeństwie. Według Wijesekera podejście do śledzenia zależy od wypracowanego zaufania i komunikacji między rodzicami a dziećmi. — Jeśli mają naprawdę bliską więź, łatwiej postrzegać te zachowania, jako wyraz trosk, w przeciwieństwie do oznak braku zaufania i chęci narzucania swoich decyzji — komentuje. Dzieci, które dorastały, będąc odpowiedzialnymi za swoje miejsce pobytu, niekoniecznie patrzą na to negatywnie, o ile czują, że rodzice im ufają. Z pewnością tak jest w przypadku Joy Loverde. 72-latka dzieli i śledzi lokalizacje zarówno ze swoją 49-letnią córką, jak i dwójką dorosłych wnuków. — Wpadliśmy na to już wcześniej — mówi mi Loverde, który mieszka w Illinois. — To była kwestia chęci pozostania jeszcze bliżej. Loverde sama wychowała swoją jedyną córkę i są ze sobą bardzo blisko. Teraz Loverde, jej córka i córka jej córki mają wgląd w swoje lokalizacje. Robią to częściowo po to, by się zameldować, a częściowo po to, by dowiedzieć się więcej o swoim życiu. — Uważamy, że to naprawdę zabawne — mówi Loverde. — Cały czas się podglądamy. Dla rodzin takich, jak ta, jest to po prostu nowy rodzaj języka miłości.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS