Home/business/Tak nie dziaaja Wody Polskie. Mieszkancy kliku gmin prosili o interwencje latami

business

Tak nie dziaaja Wody Polskie. Mieszkancy kliku gmin prosili o interwencje latami

Po artykuach o wstrzymaniu wypywu wody ze zbiornikow retencyjnych przez Wody Polskie napisali do nas czytelnicy. Opatrzyli zdjeciami oraz filmami dosc nieciekawe to codziennego dziaania tej instytucji a przynajmniej jednego z jej oddziaow. Tragedia bya blisko i tylko zaangazowaniu mieszkancow przypisywac nalezy to ze do niej nie doszo. Wystarczyo zeby urzednicy robili to do czego zostali zatrudnieni.

September 21, 2024 | business

"Zwracam się z wnioskiem o usunięcie krzewów i odrostów faszynowych oraz pniów drzew z koryta i brzegów potoku Młynówka w Michałkowej. Wniosek dotyczy przede wszystkim odcinka potoku od mostu na działce nr 172/2 w dół potoku. . W sytuacji wysokiego poziomu wód . Informuję jednocześnie, że w tej części potok nie jest uregulowany i " — napisał sąsiad naszego czytelnika do Nadzoru Wodnego Wałbrzych Wód Polskich. Wcześniej interweniował telefonicznie, ale droga pisemna była niezbędna. Chodziło o koryto potoku blisko ważnej dla tych terenów drogi. Gdyby woda się podniosła, to drzewa i krzewy mogły zablokować koryto potoku i doprowadzić do rozlania wody na drogę i pobliskie domy. Tak to oceniał mieszkaniec Michałkowej. Reakcja urzędników nie była szybka. Odpowiedź przyszła dopiero 9 października ub.r., choć podobno "wizja terenowa" nastąpiła już trzy dni po otrzymaniu przez urząd korespondencji. "Nadzór Wodny Wałbrzych, ., informuje, że , brzegi są porośnięte roślinnością, która w ocenie tutejszego Nadzoru . Teren objęty wnioskiem znajduje się na obszarach ochronnych: [...] i wynikać z Planów zadań ochronnych. W związku z powyższym tutejszy Nadzór . Po ustaniu wegetacji powtórnie zostaną przeprowadzone oględziny stanu koryta w celu oceny zakresu ewentualnych potrzeb prac konserwacyjnych" — czytamy w odpowiedzi od pani kierownik Nadzoru Wodnego Wałbrzych. To było rok temu, nic się wtedy groźnego nie stało, więc urzędnicy mogli powiedzieć, że mieli rację. Po co udrażniać potok, skoro nic się nie dzieje? Po "ustaniu wegetacji" i kolejnej "wizji terenowej" nie stwierdzono najwyraźniej żadnych problemów, bo żadne działania nie zostały podjęte. Natura się odezwała i zesłała powódź Na nieszczęście natura postanowiła sama roślinność w potoku usunąć kilka dni temu podczas "powodzi kolejnego tysiąclecia". Potok zamienił się w groźną, rwącą rzekę. Drzewa łamały się pod naporem wielkiej fali wody i sprawiały, że ta się rozlewała, zamiast przeć dalej korytem potoku. Widać to na przesłanych przez czytelnika filmach. Pierwsze osunięcia kamieni mieszkańcy obserwowali już zresztą dziesięć lat temu i informowali o tym urzędy, zanim jeszcze Wody Polskie zostały przez legislatorów za rządów PiS powołane do życia w 2017 r. Później drzewa i krzewy się jeszcze rozrosły. Tak to wyglądało w 2014 r. (po prawej) i potem w 2024 r. (po lewej). — Drzewa o obwodzie pnia przekraczającym jeden metr rosły w korycie potoku i przekierowywały napierająca wodę na okoliczne drogi, budynki i działki, zamiast w kierunku spływu — opisuje w rozmowie z Business Insider Polska jeden z mieszkańców Michałkowej. — Gdybym nie załatwił ciężkiego sprzętu z powiatu, to Przekonałem ich, że ułożymy falochron z granitowych słupów. Nie wierzyli, się uda, ale dali się pokierować. Sześć wywrotek plus koparka — relacjonuje. — My tu jesteśmy nowi, przeprowadziliśmy się w góry z Wrocławia dwa lata temu. Wójt, radni, sołtysi mówią jednym głosem: — informuje mieszkaniec Michałkowej. Co o całej sprawie dziś myśli kierownictwo Wód Polskich? "Miejsce uszkodzenia zabudowy potoku jest nam znane i Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu jako właściciel drogi zgłosiło sprawę do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Z posiadanych nam informacji wynika, że " — czytamy w odpowiedzi departamentu komunikacji i edukacji wodnej Wód Polskich, Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Ta wiadomość z pewnością uspokaja mieszkańców i użytkowników drogi. Będzie kontrola, więc są bezpieczni. "Teren, o którym jest mowa w korespondencji, i wynikać z Planów zadań ochronnych" — czytamy dalej. Obszar jest chroniony — choć bliskość asfaltowej drogi jest w tym kontekście dość dziwna (mocno uczęszczana droga w obszarze chronionym?) — więc droga, a potem i pobliskie domostwa były zdane na łaskę i niełaskę żywiołu. A mieszkańcy? Niech radzą sobie sami. Na szczęście tym razem sobie poradzili. Tylko po co są te Wody Polskie w takim razie? Wyżej wspomniany potok nie jest zresztą jedynym przykładem. Być może nawet bardziej obrazowo bezczynność Wód Polskich widać po poniższym filmiku zamieszczonym na Facebooku odnośnie do zniszczonej przez żywioł drogi przy potoku Kłomnica w Rościszowie. Nieusunięcie roślinności będzie teraz kosztowało pewnie miliony przy odbudowie drogi. Ile kosztowałoby usunięcie drzew i roślinności? "Całe lata nie wykonywali swoich zadań" Z drugiej strony, skoro pierwsza korespondencja mieszkańców ma już 10 lat, to nie można chyba za wszystko zrzucać winy na Wody Polskie? W 2014 r. ta instytucja jeszcze nie istniała. Najwyraźniej urzędnicy w tych sprawach są nierychliwi "od zawsze". Ale też centralizacja dodatkowo utrudniła zmuszenie urzędników do działania. Tak wynika z relacji urzędu w Walimiu. "Całe lata Wody Polskie nie wykonywały swoich zadań. Nie robiono nic, wręcz ignorowano zagrożenia" — przekonuje Business Insider Polska Aleksandra Ignaszak, sekretarz Urzędu Gminy Walim. " . Ponadto w korytach rzek zalegały inne przeszkody oraz zakrzaczenie [...] Mury oporowe w rzekach na terenie gminy były w złym stanie, miejscami w katastrofalnym. Piszę "były", bo po powodzi większości z tych murów już nie ma. " — opisuje. "W związku z brakiem wykonywania jakichkolwiek prac przez Wody Polskie w pewnym momencie postanowiliśmy zaprosić terenowe władze do gminy na spotkanie" — czytamy w relacji sekretarz gminy Walim. Pierwsze odbyło się 28 marca 2022 r., a Wody Polskie reprezentowały dwie przedstawicielki. "Sołtysi zgłaszali najpilniejsze potrzeby związane przede wszystkim z bieżącym utrzymaniem cieków wodnych na terenie gminy (wycinka drzew i krzewów z koryt rzek, przeglądy bieżące, usuwanie zatorów itp.) oraz remontami infrastruktury (mury oporowe i przepusty). Wójt za każdym razem deklarował współpracę w różnym zakresie, . Zaproponował również wycinkę drzew w ciekach. Otrzymał informację, że — opisuje sekretarz Walimia. Chcieli wykonać pracę za Wody Polskie, a jeszcze dostali warunki. Na tej naradzie ustalono, że Wody Polskie w porozumieniu z sołtysami ustalą harmonogram przeglądów cieków wodnych i sporządzą wykaz zadań do wykonania na terenie gminy. Od dnia tamtej narady z sołtysami Jugowic, Dziećmorowic i Walimia — informuje Aleksandra Ignaszak. Drugie spotkanie z inicjatywy gminy, z dyrektorem Zarządu Zlewni w Legnicy odbyło się w 16 lipca 2024 r. "Wójt Gminy Walim i dyrektor na naradzie przyjęli plan działania polegający na przygotowaniu harmonogramu koniecznych prac na okres trzech lat, obejmujący zadania do wykonania na terenie poszczególnych sołectw. Dyrektor zadeklarował dostarczenie Wójtowi Gminy Walim wzoru porozumienia i umowy dotyczących współdziałania w zakresie wykonania podstawowych prac na ciekach wodnych (odkrzaczanie, odmulanie itp.). [...] " — pisze dalej. Droga się zapadła. Kto winny? — W kwietniu osunęła się do koryta Bystrzycy droga Zagórze Śląskie-Jugowice, ważna dla turystów i transportu. Do dziś nie zostało to naprawione i w niedzielę woda zabrała już całość — załamuje ręce nasz czytelnik, mieszkaniec Michałkowej. "W kwietniu . Wody Polskie wzmocniły konstrukcję i odtworzyły podbudowę, a starostwo zleciło ekspertyzę geologiczną" — czytamy na stronach Radia Wrocław w artykule z czerwca tego roku. Dopuszczono ruch "ograniczony tonażowo", czyli nie dopuszczono samochodów z wyjątkiem służb komunalnych i komunikacji zbiorowej. Trwały negocjacje z Wodami Polskimi, jak podano w materiale i w lipcu miała zapaść decyzja. Droga została zamknięta po raz pierwszy 25 kwietnia przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. "Od tego momentu pomiędzy Starostwem Powiatowym a Wodami Polskimi trwał i drogi powiatowej biegnącej w tym miejscu przy murze. Droga została otwarta, z ruchem wahadłowym, 21 lipca. " — opisuje Aleksandra Ignaszak, sekretarz Gminy Walim. Ot taka puenta całej, dość przykrej historii (nie) działania urzędników kluczowej w ostatnich dniach instytucji.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS