Home/business/Swiatu bedzie brakowac miedzi

business

Swiatu bedzie brakowac miedzi

Miedzynarodowa Agencja Energetyczna IEA widzi duza luke miedzy popytem a podaza czerwonego metalu. Najatwiej bedzie mozna ja zaatac wzrostem ceny.

October 22, 2024 | business

Globalne zapotrzebowanie na miedź w 2035 r. sięgnie około 27 mln ton, a podaż w optymistycznym scenariuszu wyniesie nieco powyżej 20 mln ton - wynika z raportu IEA „World Energy Outlook 2024”. Obok litu, kobaltu czy niklu, miedź jest kluczowym surowcem do realizacji celów transformacji energetycznej. Ludzkość polega na miedzi od tysięcy lat. Od miedzianych talerzy i monet po miedziane rury i druty, czerwony metal towarzyszył człowiekowi na każdym etapie jego rozwoju. Teraz jednak może być potrzebny bardziej niż kiedykolwiek. Miedź jest jednym z najlepszych przewodników prądu elektrycznego oraz podstawowym elementem produkcji większości urządzeń elektronicznych. Surowiec można znaleźć w składzie tosterów, klimatyzatorów i bardziej skomplikowanych konstrukcji jak mikroprocesory. Jest też istotna w produkcji infrastruktury zielonej energii (np. paneli słonecznych, turbin wiatrowych czy systemów magazynowania energii), ponieważ jest bardziej energooszczędna niż inne metale. Według raportu KGHM, urządzenia zawierające miedź zużywają od 20 do 30 proc. mniej energii. Dodatkowo kable miedziane znacznie lepiej przewodzą prąd elektryczny od kabli aluminiowych – różnica może wynieść nawet 60 proc. Powyższe przykłady są tylko namiastką uniwersalności miedzi jako surowca. Naturalne jest więc zakładać, że większy na nią popyt jest dobrą okazją dla wydobywców do zwiększenia wolumenu produkcji. Jednym z rozwiązań dla zamknięcia luki między popytem a przewidywaną podażą jest rozwój dodatkowych projektów wydobywczych, podaje IEA. Jednak realia przemysłu wydobywczego są bardziej skomplikowane i to z kilku powodów. Po pierwsze, średni czas uzyskania pozwolenia na wydobycie jest bardzo długi. Według badań S&P Global mija średnio ponad 15 lat między odkryciem złoża a rozpoczęciem produkcji. Dodatkowo wydobywcy muszą zmagać się ze zwiększonymi kosztami produkcji i wydobycia, co odstręcza od poszukiwania nowych złóż. Według danych Bloomberg Intelligence, suma nakładów inwestycyjnych na działania eksploracyjne trzech największych spółek wydobywczych – BHP, Anglo-American i Rio Tinto – wyniosła 2 mld USD w 2023 r. To o ponad połowę mniej niż dekadę wcześniej. - Wszystko, co jest obecnie produkowane, pochodzi z epoki odkryć lat 50, 60, 70 i 80 XX w. – mówi Michael Fonti, główny inspektor geologiczny BHP. - Wszystkie długoterminowe prognozy mówią, że deficyt będzie istotny. Rzeczywiście nie podejmuje się dzisiaj nowych projektów ze względu na otoczenie regulacyjne i wysokie koszty. Dla przykładu, w ostatnich pięciu latach projekty górnicze w fazie przedprodukcyjnej podrożały o 50 proc. Ponadto w Chile, które jest największym producentem miedzi na świecie, wprowadzono reformy podatkowe, które podwyższyły koszty wydobycia. W efekcie zniechęciło to wydobywców i przy bieżących cenach nie ma po prostu zachęty, żeby inwestować w duże projekty – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities. Skomplikowaną sytuację mógłby zmienić wzrost ceny miedzi, który podniósłby rentowność nowych projektów. Agencja consultingowa McKinsey w raporcie „Global Materials Perspective 2024” szacuje, że popyt na czerwony metal wzrośnie o 30 proc. do 2035 r. i sięgnie nawet 35 mln ton, czyli o 8 mln więcej, niż przewiduje IEA. Analitycy uważają, że cena metalu musiałaby pójść w górę o 20 proc. do około 12 tys. USD za tonę, żeby dać podaży potrzebny impuls. - Wzrost ceny miedzi na pewno poprawiłby rentowność projektów. Z drugiej strony, Chiny odpowiadają za 50 proc. zapotrzebowania, a obecna sytuacja gospodarcza mogłaby skierować popyt w kierunku tańszego aluminium, który często jest używane jako substytut – dodaje Jakub Szkopek. Obecnie cena tony miedzi na Londyńskiej Giełdzie Metali wynosi około 9,7 tys. USD. Z prognozy największych banków inwestycyjnych m.in. JP Morgana, Bank of America czy Goldmana Sachsa wynika, że miedź podrożeje do około 12 tys. USD za tonę w I kwartale 2026 r., ale na tle innych przewidywań jest to optymistyczne spojrzenie. Średnia prognoz na przyszły rok to 10,3 tys. USD, natomiast najbardziej pesymistyczne prognozy zakładają cenę poniżej 9 tys. USD w II połowie 2025 r. Oprócz wysokich kosztów i wydłużonego czasu oczekiwania, spółki wydobywcze mają często problem z zakłóceniami produkcji. Firmy działające w regionie andyjskim często muszą się liczyć z protestami rdzennych mieszkańców domagających się lepszej ochrony przed szkodami środowiskowymi. Sytuacja bywała tak napięta, że w 2021 r. 15 tys. osób zablokowało dostęp do kopalni miedzi Las Bambas w Peru – jednego z największych złóż na świecie odpowiedzialnego za 2 proc. globalnej produkcji miedzi. Podobnego typu problemy dotknęły spółki w Chile. W sierpniu tego roku zarząd BHP musiał mierzyć się z blokadą kopalni miedzi Escondida przez 2,4 tys. pracowników domagających się podwyżki płac. Kopalnia jest największa na świecie i odpowiada za około 5 proc. globalnej produkcji. W Chile działa tekż kopalnia Sierra Gorda należaca do KGHM. Jak donosi Bloomberg, w pierwszym półroczu kopalnia wyprodukowała 40 proc. z założonego celu 87,5 tys. ton. W tym samym okresie polski wydobywca miał 1,07 mld zł zysku netto (+167 proc. r/r), a skorygowana EBITDA wzrosła o 35 proc. do 4,2 mld zł. Jak jednak będzie wyglądać przyszłość jednej z większych spółek skarbu państwa w obliczu potencjalnego niedoboru miedzi? - Prognoz IAE są wieloletnie i z doświadczenia mogę powiedzieć, że od wielu lat możemy znaleźć predykcje wystąpienia znaczących deficytów w przyszłości, które w kolejnych latach były odsuwane o rok-dwa do przodu. Z tego względu prognoza deficytu w 2034 r. nie stanowi dla mnie żadnego zaskoczenia. W mojej ocenie słabszy początek roku w Sierra Gorda może spowodować, że całoroczne wydobycie miedzi będzie poniżej założeń spółki na ten rok (produkcja molibdenu będzie istotnie poniżej, co zarząd potwierdził), ale zakładam, że wydobycie w kolejnych latach powinno się utrzymać na poziomie wytycznych z 2024 r. – mówi Paweł Puchalski, analityk z Santander BM.

SOURCE : pb

LATEST INSIGHTS