Home/business/Sprzatanie po biznesach Leszka Czarneckiego. Syndyk ujawnia kulisy i mowi o "opcji atomowej"

business

Sprzatanie po biznesach Leszka Czarneckiego. Syndyk ujawnia kulisy i mowi o "opcji atomowej"

Moze byc tak ze kredytobiorca nie bedzie mog zadac od masy upadosci zwrotu wszystkich srodkow ktore wpaci a ja nadal bede jako syndyk obowiazany do zadania spaty niespaconej czesci udzielonego kapitau. To wynika z przepisow Kodeksu cywilnego jakie sie stosuja w postepowaniu upadosciowym. Analizujemy w tym momencie to zagadnienie mowi Marcin Kubiczek syndyk masy upadosci Getin Noble Banku i Idea Banku w rozmowie z redakcja Business Insider Polska. Namawia frankowiczow GNB do ugod ktore ma niebawem zaproponowac.

September 16, 2024 | business

Przede wszystkim realizuję podstawowy cel, czyli sprzedaję aktywa, aby pozyskać pieniądze na zaspokojenie wierzycieli. Przekazałem uprzywilejowanemu prawnie wierzycielowi, czyli Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu, 907 mln zł, z czego 512 mln zł już pięć miesięcy po ogłoszeniu upadłości. W tym roku w drugiej transzy chciałbym przekazać wierzycielom jeszcze co najmniej 200 mln zł, zgodnie z kolejnością zaspokajania roszczeń, czyli najpierw Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. Pieniądze te zauważalnie zmniejszają koszt przymusowej restrukturyzacji GNB i, jak zakładam, stanowią istotną część budżetu BFG. Koszt przymusowej restrukturyzacji wyniósł 6,9 mld zł. Według stanu na dzisiaj koszty te zmalały do 6 mld zł (bez uwzględnienia przychodów ze sprzedaży VeloBanku – red.), co w tamtym czasie było wyłącznie efektem naszych działań, ponieważ sprzedaż VeloBanku nie była wtedy jeszcze rozliczona (umowę przeniesienia akcji, co wiąże się z płatnością, podpisano na początku sierpnia – red.). Środki na spłatę wierzycieli pozyskuję z kilku źródeł. Przede wszystkim z zarządzania portfelem kredytów i z umarzania certyfikatów w zamkniętych funduszach inwestycyjnych, gdzie zgromadzonych jest około 700 nieruchomości. To są także dywidendy ze spółek zależnych. Łączna suma bilansowa spółek, w których GNB posiada akcje/udziały, które bezpośrednio lub pośrednio nadzoruję, a w części zarządzam, to prawie 14 mld zł. Wartość bilansowa brutto portfela kredytowego wynosi ok. 10 mld zł, to 30,4 tys. umów kredytowych, głównie chodzi o hipoteki walutowe. Dodatkowo suma bilansowa domu maklerskiego Noble Securities to prawie 1 mld zł, a firmy ubezpieczeniowej Open Life to 2,4 mld zł. Mamy też część udziałów w spółce Sax Development, który jest właścicielem wrocławskiego wieżowca Sky Tower, dotyczą one części biurowej, wycenianej na 54 mln zł. Wszystkie te aktywa są na sprzedaż, chcielibyśmy je spieniężyć jeszcze w tym roku. Jesteśmy na etapie wyboru finalnego inwestora w przypadku TFI i domu maklerskiego. Chciałbym, aby w IV kwartale 2024 r. nastąpiła finalna sprzedaż obu podmiotów, łącznie z rozliczeniem ceny i wpływem pieniędzy na nasze konto. Mam świadomość, że dla rynku są to atrakcyjne aktywa, ale te podmioty wymagają inwestora strategicznego, finalnego, a nie tymczasowego, jakim jest syndyk. Obecny stan właścicielski powoduje, że te firmy w takiej sytuacji nie mają odpowiednich warunków do rozwoju. Problemem jest to, że od lat ta grupa miała problemy i potrzebuje teraz nowego właściciela i bodźca do rozwoju. Kondycja TFI i domu maklerskiego jest dobra, nie przynoszą strat, ale nie rozwijają się tak, jak by mogły. Sam fakt bycia w masie upadłości w tym nie pomaga. Nikogo nie preferuję. Kluczowym warunkiem będzie cena i czas zamknięcia transakcji. Na pewno nie będzie wchodzić w grę rozliczenie ceny w czasie, więc tutaj musi być zasada "bierzesz i płacisz" – z wyjątkiem sytuacji, w której masa upadłości partycypuje w przyszłych zyskach sprzedawanych spółek w określonym horyzoncie czasowym jako dodatkowy benefit. Istotne będzie także to, czy potencjalny inwestor otrzyma zgodę KNF. Preferencję będzie miał ten podmiot, który szybciej i pewniej będzie mógł sfinalizować transakcję. Miałem taką sytuację w warszawskiej Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, gdzie nie wybrałem najwyższej oferty, wybrałem ciut niższą, ale transakcja została podpisana u notariusza w tym samym dniu. Podmiot kupujący był w stanie w ciągu kilku godzin przedstawić w depozycie 80 mln zł, a już 2 miesiące później mogłem dokonać podziału tych środków na spłatę wierzycieli. Wybieram podmiot, który da gwarancję jak najszybszego zamknięcia transakcji. Nie zrobię na pewno nic przeciwko KNF, nie ma możliwości, abym szedł w kontrze do nadzoru. KNF jest przeze mnie na bieżąco i regularnie informowana, co najmniej raz w tygodniu, na jakim etapie jest proces. Jeśli otrzymam z KNF jednoznaczny sygnał, że nie wyda zgody na transakcję, to ja nie wybiorę takiego inwestora. Uważam, że na ten moment nie ma zagrożenia dla negatywnej decyzji KNF w przypadku dwóch podmiotów, które złożyły oferty na Noble Funds TFI i Noble Securities. Ten zarzut konfliktu interesów nie ma oparcia w faktach. Napisałem te opinie na dwa-trzy lata przed tym, zanim zostałem syndykiem GNB i Idea Banku. Nie mogłem przecież przewidzieć, że będę syndykiem. Co więcej, Piotr Osiecki nie jest dłużnikiem masy upadłości Idea Banku. Ja nigdy nie świadczyłem usług na rzecz jakiegokolwiek dłużnika Idea Banku. Roszczenia Idea Banku względem GetBack a roszczenia tej spółki do Piotra Osieckiego to są zupełnie inne sprawy, niepowiązane faktycznie czy prawnie. Przypomnę jednocześnie, że prokuratura postawiła zarzuty funkcjonariuszom Abrisu w sprawie GetBacku, o co zresztą apelowałem. Zatem coraz bardziej jasne staje się, kto jest faktycznie odpowiedzialny za aferę GetBack. To jest proces bardzo transparentny. Są powołane odpowiednie zespoły, jest na przykład zespół prawny i doradca finansowy pracujący dla mnie. Są prawnicy i reprezentanci inwestorów. Były liczne obwieszczenia o tej sprzedaży, nie odbywa się to w zaciszu gabinetów. Transakcję musi zatwierdzić sędzia komisarz, który prowadzi postępowanie upadłościowe GNB. Dopiero później okaże się, jakie dokładnie kryteria i warunki do wydania zgody na transakcję określi KNF. Konsorcjum podmiotów zainteresowanych przejęciem Noble Funds TFI daje nam jednoznaczne sygnały, że nie obawia się braku zgody z KNF. Chciałbym przypomnieć, że jest to proces rynkowy i konkurencyjny, uczestniczy w nim również inny podmiot, który ubiega się o zakup Noble Funds. To nawet nie Piotr Osiecki zamawiał tę opinię, tylko jego adwokaci. Jestem ekspertem w dziedzinie m.in. wyceny przedsiębiorstw i oceny racjonalności decyzji gospodarczych, a osób z taką specjalizacją jak moja jest w Polsce pięć. Nie łączą i nie łączyły mnie żadne interesy z Piotrem Osieckim. Nie mam obowiązku ogłaszania przetargów. Współpracuję z kancelarią mecenasa Sitnika od lat, na zasadzie zaufania i oceny kompetencji wybrałem jego kancelarię. Jako biuro syndyka mamy ogromne potrzeby w zakresie obsługi spraw frankowych, więc musimy się wspierać w tym zakresie. Z kolei kancelaria RZM — oprócz spraw frankowych — wspiera nas także w zakresie doradztwa regulacyjnego, sprzedaży spółek wchodzących w skład masy upadłości, wydzielenia informatycznego, negocjacji umów z Asseco czy umowy outsourcingowej z VeloBankiem. Korzystam z jej wsparcia od kilku lat, jeszcze w 2021 r. doradzała mi, gdy byłem nadzorcą układu z wierzycielami wartego 1,5 mld zł. Na ten moment nie widzę możliwości wyboru innej kancelarii niż RZM, bo ona jako jedyna w Polsce ma odpowiednie doświadczenie w zakresie przymusowej restrukturyzacji, obsługuje też duże banki, mam do niej duże zaufanie. Co do spółki RZMK Restructuring, to nie świadczy ona jakichkolwiek usług na rzecz syndyka masy upadłości Getin Noble i Idea Banku, ani jakichkolwiek innych mas upadłości, którymi zarządzam. Ta spółka prowadzi doradztwo komercyjne dla dużych klientów. Sytuacja frankowiczów GNB jest w zerowym stopniu wynikiem moich działań. Zastałem ją i kompletnie nie miałem na nią wpływu, bo wynika ona z czynników, które zaistniały, zanim zostałem syndykiem GNB. Wolałbym nie uczestniczyć w procesach z frankowiczami, ale muszę to robić. Gdy zostałem syndykiem w lipcu 2023 r., nie chciałem nawet wynajmować obsługi prawnej do spraw franków, chciałem własnymi zasobami poinformować sądy o ogłoszeniu upadłości GNB, wnioskując jednocześnie o zawieszenie postępowań (w których frankowicze chcą unieważnienia umów hipotecznych – red.) do czasu rozpoznania wierzytelności na liście wierzytelności. Istotna część sądów zawiesiła postępowania frankowiczów z GNB, ale część pozwoliła na ich kontynuowanie i powstał ogromny bałagan. Przecież frankowicze, którzy nie wytoczyli procesu przed ogłoszeniem upadłości i próbują wytoczyć go teraz, spotykają się z odrzuceniem takich pozwów przez sądy. Jeśli sąd kontynuuje lub podejmuje się nowych spraw, to jako syndyk nie mam wyboru — muszę w nich uczestniczyć. Te postępowania powinny być zawieszone do czasu rozpoznania listy wierzytelności. W przeciwnym razie marnowany jest potencjał organizacyjny i logistyczny mój oraz sądów. Kontynuowanie tych procesów — jak twierdzą niektóre autorytety prawne — może wręcz skutkować ich nieważnością. To jeszcze bardziej zagmatwałoby i tak skomplikowaną sytuację. Zasada jest jasna: w upadłości listę wierzytelności może ustalać tylko syndyk. Nawet nie sąd, ale właśnie syndyk. Jeśli wyczerpiemy tryb listy wierzytelności i ktoś się nie zgadza z moim rozstrzygnięciem czy sędziego komisarza, wtedy może iść do sądu. Pod koniec września przystąpimy do finalizacji listy wierzytelności. Praktyka jest obecnie niejednoznaczna – niektóre sądy zawieszają postępowania, a inne nie. Sąd Najwyższy dopiero się wypowie na ten temat, rozprawa odbędzie się 19 września 2024 r. Sąd Najwyższy w innych uchwałach wskazywał, że każda sprawa, która ma wpływ na listę wierzytelności, powinna być zawieszona. Może zatem dojść do kuriozalnej sytuacji, w której wyroki sądów, stwierdzające nieważność umów hipotek frankowych GNB, staną się nieważne. Od czasów przedwojennych było tak, że nie można wykonywać zabezpieczeń, tzn. masa upadłości musi mieć pełny immunitet egzekucyjny, nie można nic z masy upadłości zabierać, bo w przeciwnym razie zaburza się w ten sposób kolejność zaspokajania wierzycieli. Sądy w jednostkowych decyzjach, gdy decydują się na niezawieszanie spraw frankowiczów GNB, de facto dokonują modyfikacji w zakresie dystrybucji środków pieniężnych z masy upadłości w kolizji z prawem upadłościowym. Robią to twierdząc, że to zabezpieczenie nie na masie upadłości, ale na majątku kredytobiorców, bo dzięki takim decyzjom sądu nie muszą spłacać rat. Ale taki argument nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. No bo jeśli to zabezpieczenie nie odbywa się na masie upadłości — jak twierdzą sądy — to dlaczego ja jako syndyk jestem uczestnikiem tego postępowania? To jest wchodzenie w ustawowe kompetencje syndyka. Kolejność działań jest taka: finalizacja wyceny portfela, konstrukcja programu ugód dla frankowiczów i zatwierdzenie go przez sędziego komisarza, a na końcu lista wierzytelności. Chcemy, zresztą zgodnie z tym, co Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje, radykalnie odciążyć sądy od tych procesów: zarówno w obszarze procesów frankowych, jak i w obszarze listy wierzytelności. Jesteśmy po konsultacjach z dużymi grupami frankowiczów i wygląda na to, że zawarcie ugód powinno także spowodować cofnięcie zgłoszeń wierzytelności. Celem jest też ustabilizowanie portfela frankowego. Wybrałem doradcę finansowego, który pomoże w jego wycenie, bo docelowo trzeba będzie go sprzedać, najchętniej zrobiłbym to już dziś, ale ryzyka prawne na to nie pozwalają. Pozbycie się tych ryzyk jest warunkiem koniecznym do skutecznego poszukiwania inwestora na portfel frankowy GNB. Zakładam, że nie będzie na liście osób, które zawrą z nami ugodę frankową. Natomiast ci, którzy nie zawrą porozumienia, będą musieli poddać się pod moje rozstrzygnięcia. Trudno zakładać, że będą one korzystniejsze niż proponowana ugoda. Mogę nie uznać niektórych wierzytelności na liście, ale nic nie możemy rozstrzygać przed czasem. Nie możemy podejmować żadnej innej czynności poza żądaniem zwrotu kapitału. Mamy pewne argumenty, które mogą być w tym zakresie dość atomowe. Dlatego bardzo mi zależy na ugodach. Wygląda na to, że do tej pory nikt z moich przeciwników procesowych ani sądów nie przeanalizował dokładnie skutków upadłości GNB dla sytuacji kredytobiorcy. Może być tak, że kredytobiorca nie będzie mógł żądać od masy upadłości zwrotu wszystkich środków, które wpłacił, a ja nadal będę jako syndyk obowiązany do żądania spłaty niespłaconej części udzielonego kapitału. To wynika z przepisów Kodeksu cywilnego, jakie się stosują w postępowaniu upadłościowym. Analizujemy w tym momencie to zagadnienie. Takie jest prawo, a ja muszę się do niego stosować. Jestem rzecznikiem wszystkich wierzycieli, nie tylko BFG, ale też frankowiczów. Jednak masa upadłości GNB nie jest w sensie prawnym zdrowo funkcjonującym bankiem, nie ma ogromnych funduszy ani odrębnych rezerw dla frankowiczów. GNB w upadłości obowiązują inne przepisy niż banki i ma to określone konsekwencje, zarówno dla BFG, jak i frankowiczów. Będę mógł wypłacić coś frankowiczom tylko wtedy, gdy zaspokoję BFG, który ma wobec masy wierzytelność jeszcze 6,3 mld zł. BFG jest bezwzględnie pierwszy w kolejności zaspokajania roszczeń, wierzytelności frankowiczów są w kategorii trzeciej, a odsetki od ich należności w kategorii czwartej. Jeśli frankowicz GNB istotnie nadpłacił, po przeliczeniu na złote, kapitał początkowo mu wypłacony, może złożyć do syndyka wniosek o zabezpieczenie, aby do czasu zawarcia ugody nie była prowadzona przeciw niemu windykacja i aby nie był wpisany do BIK. Pozytywnie rozpatrujemy takie wnioski. To jest absurdalna kwota. Koszty naszych spraw prawnych z frankowiczami są rynkowe, podobne jak w bankach. Z jednej strony pozbawia się mnie uprawnienia do pełnego i kompleksowego rozpoznania zgłoszenia wierzytelności, przenosząc te kompetencje do sądów powszechnych, a więc z pominięciem syndyka, sędziego-komisarza i sądu upadłościowego. A z drugiej jestem atakowany, że bronię się w takich sprawach. Od początku domagałem się zawieszania postępowań frankowiczów GNB przez sądy i gdyby je faktycznie zawieszano, nie byłoby całego zamieszania. Uczestniczę w tych niezawieszonych postępowaniach, bronię się przed zabezpieczeniami i unieważnianiem umów hipotek frankowych. Robię to, bo muszę dbać o masę upadłości. Mam różne grupy wierzycieli, którzy mają rozbieżne interesy z frankowiczami i żądają jak najwięcej wpływów do masy upadłości z każdego obszaru postępowania, w szczególności z portfela hipotek walutowych. Ugody mają być dla wszystkich frankowiczów GNB, takie jest główne założenie. Są dwie grupy tych klientów, z czego większość stanowią ci, którzy wciąż, pomimo kilkunastu lat spłaty, mają wielkość długu — po przeliczeniu na złote — większą niż pożyczony im kapitał. Takim klientom trzeba umożliwić rozliczenie się z masą upadłości. Jeśli na przykład ktoś zaciągnął kredyt na równowartość 100 tys. zł i do tej pory wpłacił raty kapitałowe, np. 90 tys. zł na kapitał, to my chcemy od niego tylko 10 tys. zł. Mógłby je od razu spłacić albo byłyby oprocentowane na preferencyjnych warunkach. Jest taka możliwość, aby zaproponować jakąś formę ugody również im i ją rozważamy. Pomysł jest taki, aby część wpływu z portfela kredytowego trafiła na solidarną, choćby częściową spłatę frankowiczów, którzy istotnie nadpłacili kredyt. Propozycja dla tej grupy frankowiczów domknęłaby system ugód w Getin Banku i byłaby zbliżona do quasi-umowy społecznej z tą grupą interesariuszy. Nie wiem. BFG prawdopodobnie przedstawi opinię na wniosek sędziego komisarza, ale to on ostatecznie zdecyduje. Opinia BFG nie jest wiążąca dla sędziego komisarza. Frankowiczów trzeba traktować solidarnie, roszczenia różnych ich grup są niejednorodne. Należy założyć, że zostanie powołana rada wierzycieli, która zgodnie z prawem upadłościowym może wyrazić zgodę na system ugód z frankowiczami. Rada wierzycieli jest też organem doradczym i konsultacyjnym dla syndyka, służy mu radą i pomocą, co jest szczególnie ważne w tak skomplikowanym postępowaniu. Na razie nie zajmowaliśmy się szczegółowo tym zagadnieniem, najpierw chcemy wyjaśnić kwestię ugód. Ale uważam, że to byłaby naturalna konsekwencja. Likwidacja tego portfela to mój obowiązek jako syndyka. Ale nie zamierzam prowadzić tego postępowania latami, czekając, aż portfel się spłaci. Przykładowo jedną z opcji jest przeniesienie tych aktywów np. do Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego i sprzedaż certyfikatów. Opcji jest wiele, czekamy na analizę scenariuszy, które przedstawi doradca. Jeśli kredytobiorca podpisze ugodę, to staje się jasne, że umowa będzie kontynuowana. Znika negatywne ryzyko prawne i pojawia się określony ekwiwalent dla masy upadłości. Byłaby to duża korzyść dla kredytobiorcy, że zakończyłby spór i mógłby przystąpić do spłaty pozostałego kapitału. Jeśli nie miałby takich środków, mógłby je spłacać z preferencyjnym oprocentowaniem. Moim zdaniem ryzyko upadłości tej spółki istnieje. Już pod koniec 2023 r. złożyłem pozew do sądu, w którym argumentowałem, że pan Leszek Czarnecki de facto doprowadził tę firmę do stanu niewypłacalności, prowadząc politykę grabieży finansowej z udziałem Idea Banku i Getin Noble Banku. Co istotne, uzyskałem w tym zakresie określone zabezpieczenia sądowe. Dodam, że roszczenia masy upadłości Idea Banku w stosunku do pana Leszka Czarneckiego sięgają blisko 1 mld zł. Zarząd VB Leasing powinien naszym zdaniem szukać porozumienia z Podmiotem Zarządzającym Aktywami, czyli spółką utworzoną przez BFG. Lukę podatkową wygenerowaną w spółce VB Leasing ktoś musi pokryć — pan Czarnecki, albo BFG. Inna opcja jest taka, że Skarb Państwa będzie ją musiał umorzyć. Robię, co w mojej mocy, by odzyskać od pana Czarneckiego środki na pokrycie tej luki.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS