Home/business/Rzad nie ucieknie przed nowelizacja budzetu. Powodz przesadza sprawe ANALIZA

business

Rzad nie ucieknie przed nowelizacja budzetu. Powodz przesadza sprawe ANALIZA

Nawet bez zwiekszonych wydatkow na usuwanie skutkow powodzi wiele wskazywao ze tegoroczny budzet trzeba bedzie znowelizowac i zapisac w nim jeszcze wyzszy deficyt. Teraz sprawa wydaje sie przesadzona. Wedug pierwszych szacunkow ekspertow powodziowe straty moga siegnac 1 proc. PKB co daje kwote rzedu 35-40 mld z. Do tego resort finansow spodziewa sie ze az 40 mld z z prognozowanych dochodow budzetowych nie zostanie w tym roku zrealizowane. Nawet jesli rzadowi uda sie zablokowac czesc wydatkow lub pojawia sie naturalne oszczednosci to zmiany w budzecie beda najprawdopodobniej nieuniknione.

September 24, 2024 | business

. Z jednej strony państwo będzie musiało wygospodarować ekstra środki na odbudowę infrastruktury i wsparcie finansowe powodzian. Z drugiej strony niższe będą wpływy z podatków z zalanych regionów. To zaś oznacza, że z dużym prawdopodobieństwem trzeba będzie znowelizować tegoroczną ustawę budżetową, a zapisany w niej limit deficytu zwiększyć. Oficjalnej decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma, a zapowiedział, że ta zapadnie w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Nawet bez kosztów powodzi, ryzyko nowelizacji tegorocznego budżetu było już duże i przyznał to oficjalnie rząd. — , które pozwalają zbić deficyt. Jeśli jednak brakuje kilkudziesięciu miliardów, wówczas sprawa się komplikuje – mówi nam urzędnik zbliżony do Ministerstwa Finansów. Na razie rząd ogłosił, że uruchamia na wydatki związane z powodzią rezerwę w wysokości 2 mld zł. Nadmierny optymizm podatkowy Budżet państwa na 2024 r. to pozostałość planu dochodów i wydatków jeszcze po rządzie premiera Mateusza Morawieckiego. Ekipa Donalda Tuska przejęła projekt, dodała do niego kilka nowych pozycji wydatkowych będących realizacją obietnic wyborczych i zwiększyła planowany o prawie 20 mld zł do 184 mld zł. Jednak już na etapie tworzenia projektu ustawy na ten rok analitycy zwracali uwagę, że resort finansów kierowany wówczas przez Magdalenę Rzeczkowską, . W budżecie znalazły się także pozycje, które były od samego początku pisane palcem po wodzie, jak 6 mld zł zysku z Narodowego Banku Polskiego. Dla ministra finansów najważniejsze jest jednak to, co dzieje się z VAT, bo to najważniejsza danina, który stanowi ponad połowę dochodów podatkowych państwa i aż 46 proc. wszystkich wpływów do kasy państwa. . Na razie wszystko wskazuje, że realizacja tego planu jest zagrożona. MF wprost przyznaje to w uzasadnieniu do projektu na 2025 r. i wskazuje, że prognoza dochodów wykonana pod koniec sierpnia br. zakłada, że będą one niższe, niż zapisano w ustawie aż o ok. 40 mld zł. Z tego ok. 26,5 mld zł przypada na dochody podatkowe. Dane o szacunkowym wykonaniu budżetu państwa za sierpień pokazują wprawdzie odbudowę wpływów z . W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku wzrosły o jedną piątą i wynoszą obecnie 194,2 mld zł. Do wykonania całorocznego planu brakuje więc ponad 122 mld zł. Dlatego MF zaczął już przyzwyczajać rynki finansowe do możliwej noweli tegorocznego budżetu "[...] " – czytamy w uzasadnieniu do projektu budżetu na przyszły rok. Dokument jest z końca sierpnia br., a więc powstał dwa tygodnie przed pojawienie się powodziowych zniszczeń. Jakie koszty, jaki deficyt Na razie rząd nie ma jeszcze pełnego oszacowanie strat powodziowych. Pojawiły się pierwsze raporty od wojewodów, ale ostateczne kwoty mogą się jeszcze zmienić. Na Dolnym Śląsku straty oszacowano na ponad 3,8 mld zł, blisko 400 mln zł wynoszą w województwie opolskim, niespełna 90 mln zł to szacunki dla Małopolski. Brakuje jeszcze danych ze Śląska czy województwa lubuskiego. . Pojawiły się też pierwsze wyliczenia dotyczące zniszczenia infrastruktury. W przypadku infrastruktury wodnej mowa o 3,5 mld zł, a drogi i mosty w zarządzie PKP i GDDKiA to kolejne 1,5 mld zł strat. Ekonomiści dzisiaj szacują, że kataklizm mógł całościowo przynieść straty rzędu ok. 1 proc. PKB. To oznaczałoby nominalnie kwotę 36-40 mld zł. Nie oznacza to jednak, że taki będzie, koszt powodzi dla budżetu państwa, bo w grę wchodzi uruchomienie środków z Unii Europejskiej. Już wiadomo, że Polska będzie mogła przesunąć do 5 mld euro z polityki spójności na odbudowę popowodziową. Dodatkowo nie wiadomo jak rozłoży się koszt odbudowy np. infrastruktury w kolejnych latach. Wszystko wskazuje, że z punktu widzenia finansów publicznych wydatki związane z powodzią będą widoczne nie tylko w tegorocznym budżecie, ale także w tym na przyszły rok, a może i na 2026 r. Powodziowy kryzys będzie jednak mocno uderzał już w tegoroczny budżet, co przy prognozowanym niewykonaniu dochodów wpisanych do ustawy, skłania do wniosku, że rząd będzie zmuszony do nowelizacji budżetu państwa na 2024 r., a być może także zmian w projekcie budżetu na 2025 r. Nawet jeśli w kasie państwa pojawią się na koniec roku naturalne oszczędności, które historycznie sięgały od 2 do prawie 5 proc., to może nie być wystarczające kwoty do zasypania dziury w dochodach czy pokrycia ekstra wydatków na usuwanie skutków wielkie wody. . Co oznaczałoby, że sięgnie ok. 215 mld zł. W skali całego sektora instytucji rządowych i samorządowych mówilibyśmy zaś o deficycie sięgającym nawet 6,5 proc. PKB. — Już w projekcie budżetu państwa dano sygnał, że nowelizacja jest możliwa. Po powodzi minister kolejny raz to powtarza. Rynki powinny już więc brać to jako scenariusz bazowy, a niewiadomą jest tylko skala wzrostu deficytu i potrzeb pożyczkowych – przyznaje nasz rozmówca zbliżony do MF. W kwestii finansowania rekordowych potrzeb pożyczkowych resort finansów ma już w tym roku dość komfortową sytuację, bo pokrył ok. 95 proc. kwoty, którą musiał pozyskać. Do tego ma pokaźną poduszkę płynnościową, która na koniec sierpnia wyraźnie przekraczała 150 mld zł. W gospodarce wieje chłodem Poprawie sytuacji budżetowej nie sprzyja też przebiegające wolniej od przewidywań ożywienie koniunktury. Ekonomiści Banku Millennium przyznają, że w krajowej gospodarce powiało chłodem jeszcze przed jesienią. Na dowód przytaczają szereg danych za sierpień, m.in. spadającą o 1,5 proc. rok do roku produkcję przemysłową, załamanie produkcji budowlano-montażowej, które tąpnęła aż o 9,9 proc. i słaby wzrost , bo zaledwie o 2,6 proc. Sprzedaż zaś to wskaźnik, który pozwala ocenić jak radzi sobie konsumpcja, która napędza nasz wzrost PKB. " " – podkreślają analitycy Banku Millennium. Gospodarce nie pozwala się także rozpędzić słaba koniunktura u naszego największego partnera handlowego, czyli Niemiec. Szereg danych zza Odry wskazuje, że ciężko będzie liczyć na naszego sąsiada, jeśli chodzi o napędzanie wzrostu PKB w Polsce. Autor:

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS