Home/business/Rzad mowi firmom migracja to nie panaceum

business

Rzad mowi firmom migracja to nie panaceum

Strategia migracyjna rzadu na ktora czekalismy bardzo dugo sygnalizuje firmom ze imigracja nie bedzie metoda niwelowania skutkow zmian demograficznych. Trzeba jednak sobie zdawac sprawe ze trzymanie limitowanej imigracji zmniejszy wzrost gospodarczy i bedzie wymagao wielu innych zmian w tym w systemie emerytalnym. Inaczej rozwoj zatrzyma sie cakowicie.

October 15, 2024 | business

Jesteśmy otwarci na imigrację, ale ograniczoną i trzymaną pod pełną kontrolą. Nie chcemy podążać ścieżką krajów Europy Zachodniej. To jest główny wydźwięk strategii migracyjnej zaakceptowanej we wtorek przez rząd. Strategia obejmuje wiele tematów, ale w kontekście gospodarczym najważniejsze jej zdanie jest następujące: „Polska przyjmuje zasadę, że konsekwencjom zmian demograficznych i społecznych na rynku pracy nie należy przeciwdziałać instrumentami polityki migracyjnej” (cytat za portalem money.pl). To oznacza, że musimy im przeciwdziałać innym metodom: aktywizacją zawodową, inwestycjom w innowacje, zmianom organizacyjnym. To też wymaga przyjęcia strategii w tych dziedzinach. Według ZUS utrzymanie stabilnej relacji populacji w wieku produkcyjnym do populacji w wieku nieprodukcyjnym wymaga przyjęcia ponad 2,5 mln imigrantów w ciągu 10 lat. W wersji łagodniejszej oznaczałoby to przyjęcie 1,2 mln imigrantów. Tymczasem ostatnie dane pokazują, że liczba cudzoziemców na rynku pracy rośnie w tempie ok. 60 tys. rocznie, co przekładałoby się na niewiele ponad 0,5 mln w ciągu dekady. Dotyczy to wprawdzie tylko ubezpieczonych w ZUS, ale ogólny obraz nie jest prawdopodobnie bardzo odmienny (innych wiarygodnych statystyk nie ma). I patrząc na strategię rządu, można oczekiwać raczej zmniejszenia niż zwiększenia tego napływu. Strategia imigracji nie jest dużym dokumentem. Na razie jest to zarys zasad, które będą przyświecały polityce migracyjnej. Wiele z nich dotyczy walki z nielegalną imigracją czy ograniczania praw do azylu, czyli tego, co dziś najbardziej interesuje szerokie grupy wyborców. Ale w ujęciu gospodarczym kluczowe jest podejście do roli imigracji na rynku pracy. Rząd chce, by zasady dotyczące liczby migrujących do Polski pracowników były ustalane w konsultacjach z różnymi interesariuszami, w tym z przedsiębiorstwami i związkami zawodowymi. Imigracja ma wypełniać braki w zawodach dotkniętych największymi deficytami. Możliwe, że będą to zawody wymagające wysokich kwalifikacji, a imigracja będzie wiązała się wtedy z importem wiedzy. Ale jednocześnie nie może blokować innowacji i modernizacji gospodarki. Oznacza to, że rząd nie chce, by firmy miały zbyt łatwy dostęp do tanich pracowników, i jest przekonany, że presja wywoływana przez zmiany demograficzne zmusi firmy do zwiększania wydajności. Teza, że imigracja nie złagodzi wpływu zmian demograficznych, jest słuszna. Można ją uzasadnić dwoma argumentami. Przede wszystkim imigranci przejmują wzorce dzietności kraju docelowego, co oznacza, że imigracja jedynie odkłada w czasie proces starzenia się ludności – nie niweluje jego skutków. Teoretycznie można oczekiwać, że w okresie szybkiego rozwoju imigracja i tania siła robocza pozwalają na akumulację kapitału i przygotowanie się na późniejszy proces starzenia ludności. Jednak w Polsce w ostatnich latach absolutnie nie widać było, by duża imigracja w jakiś sposób wiązała się z podwyższonymi inwestycjami. Blokady inwestycji są gdzie indziej i to nimi trzeba się zająć, jeżeli mamy uruchomić duże nakłady na kapitał produkcyjny. Ponadto Polska ma wciąż spore możliwości ograniczania wpływu zmian demograficznych poprzez aktywizację zawodową swoich obywateli. Udział osób aktywnych zawodowo w grupie wiekowej 20-64 lata wynosi w Polsce 80 proc. – aż w 18 krajach Unii Europejskiej jest wyższy. Podniesienie wskaźnika aktywności zawodowej o 5 pkt proc. oznaczałoby milion dodatkowych pracujących. Jednak trzymanie imigracji w ryzach wymaga głębokich zmian w innych dziedzinach gospodarki. Wzrost gospodarczy na pewno będzie niższy z powodu zmian demograficznych, ale musimy walczyć o to, by nie spadł poniżej 2-3 proc. Wymienię trzy najważniejsze obszary potrzebnych zmian. Po pierwsze, zwiększenie aktywności zawodowej będzie prawdopodobnie wymagało docelowo podniesienia wieku emerytalnego. Nawet jeżeli nie musi się to odbyć dziś, to w perspektywie paru kadencji Sejmu trudno będzie tego uniknąć. Temu muszą towarzyszyć zmiany w opiece zdrowotnej. Po drugie, modernizacja gospodarki i zwiększenie wydajności pracy będą wymagały większych inwestycji, finansowanych nie z zysków firm, ale z kredytów lub emisji akcji i obligacji. To wymusza inne podejście do sektora finansowego i rynku kapitałowego. Niewykluczone, że trzeba przemyśleć takie rozwiązania, jak podatek bankowy, które mogą limitować apetyt banków na ryzyko. Po trzecie, zmian wymaga polityka edukacyjna. Dopływ nowej wiedzy na rynek pracy spada z powodu zmniejszania się liczby osób w młodym wieku, a to może skutkować zastojem. System edukacji musi przesunąć się w stronę kształcenia ustawicznego, w ramach którego ludzie zdobywają wiedzę w ciągu całego życia. Wszystkie te elementy wymagają całościowego spojrzenia i szerokiej strategii, obejmujących wiele obszarów.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS